UWAGA! W roku 2020 książka ta ukazała się w nowym wydaniu i z nowym tytułem: „Wirusowe choroby zakaźne. Skuteczne leczenie i profilaktyka”
Jak ten czas szybko mija i jak duże przynosi zmiany!
Wszystko zaczęło się 4 lata temu: pewnego styczniowego wieczoru opublikowałam na witrynie bloga artykuł na temat niewiarygodnych efektów terapeutycznych witaminy C, jakie uzyskiwał w latach 30-tych i 40-tych ubiegłego wieku pewien lekarz, dr Fred Klenner, praktykujący w niewielkim, małomiasteczkowym szpitalu w Reidsville (Północna Karolina, USA).
Artykuł ten zatytułowany „Raport Klennera czyli czego (prawie) nikt nie wie o witaminie C” wywołał prawdziwą burzę w polskim internecie: zawierał między innymi gotowy do pobrania dokument autorstwa pana doktora (tytułowy „Raport Klennera”), który specjalnie dla naszych czytelników przetłumaczyłam z języka angielskiego.
W swoim raporcie dr Klenner szczegółowo przedstawiał w jaki sposób jego pacjenci chorzy np. na polio czy inne „nieuleczalne” choroby (szczególnie wirusowe jak świnka, odra, różyczka, półpasiec, opryszczka, wirusowe zapalenie płuc itd.) wracali do zdrowia w ciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin po podaniu odpowiednich dawek witaminy C (to były lata 40-te, wtedy lekarzowi wolno było „takie rzeczy” robić bez pytania się kogokolwiek o cokolwiek, bez skrępowania sztywnymi procedurami czy też zasadami tzw. „medycyny opartej na dowodach”).
I wtedy się zaczęło!
Raport Klennera pobrało z witryny tego bloga kilkadziesiąt tysięcy użytkowników z całej Polski, przekazywano sobie jego treść z ust do ust, rozmawiano o nim wszędzie.
Moja skrzynka mailowa pękała w szwach, na blogu i w komentarzach na Facebooku zaroiło się od niedowiarków i zwykłych hejterów, a także bardzo miłych, choć kompletnie zdezorientowanych ludzi (w tym lekarzy), niezmiernie zaciekawionych całą tą sprawą.
Dlaczego nikt (z wyjątkiem garstki wtajemniczonych) nic o tym do tej pory nie wiedział?
To była prawdziwa rewolucja! Ludzie dowiedzieli się, że jest „coś” na wirusy. Do tej pory uważane za niepokonane, bo powodujące choroby nieuleczalne medycznie.
Na bakterie medycyna ma broń w postaci antybiotyków. Na wirusy nie ma do zaproponowania w zasadzie nic – z wyjątkiem szczepień w ramach profilaktyki, a w razie zachorowania łagodzenia objawów chorobowych metodami tradycyjnymi (odpoczynek w łóżku, dużo snu, spożywanie dużej ilości płynów i specyfiki przeciwgorączkowe lub przeciwbólowe w razie potrzeby).
Ostatnie 4 lata przyniosły w Polsce w tym względzie ogromne zmiany: teraz wielu o działaniu witaminy C już wie, a każdego dnia coraz więcej osób nie tylko dowiaduje się o tym ale i przekonuje się na własnej skórze, że stary dr Klenner miał rację: witamina C podana w odpowiedniej dawce i częstotliwości działa skutecznie jako czynnik antywirusowy, antybakteryjny, antyhistaminowy, przeciwgorączkowy, przeciwbólowy, antytoksyczny.
W ciągu tych ostatnich kilkudziesięciu miesięcy od publikacji Raportu Klennera zdarzenia potoczyły się lawinowo i przyniosły szybko i niespodziewanie „skok kwantowy” w świadomości wielu Polaków, dzięki działaniom wielu ludzi dobrej woli: jeszcze tego samego roku na fali popularności tematu autor Jerzy Zięba błyskawicznie napisał i wydał (latem 2014) książkę „Ukryte terapie”, w której poświęcił sporo miejsca witaminie C.
Kto zatem nie dowiedział się o terapiach witaminą C i pracach Klennera z bloga Akademii Witalności, ten z pewnością dowiedział się o tym nieco później z tej właśnie książki, która szybko zyskała popularność , otrzymując przy tym w niektórych gremiach etykietkę „kontrowersyjnej” (autorowi zarzucano np. że nie wie o czym pisze, skoro nie jest lekarzem, a inżynierem), co tylko przyniosło jej większą popularność i zachęcało do lektury.
Kilkanaście miesięcy później pojawiła się w przekładzie na język polski bezprecedensowa książka obalająca wiele witaminowych mitów, „Wylecz się sam. Megadawki witamin”, której autorem jest dr Andrew Saul (biolog, nauczyciel, redaktor naczelny Orthomolecular Medicine News Service, niestrudzony propagator dokonań medycyny ortomolekularnej).
Wiedza na temat skuteczności witamin stosowanych w dużych dawkach (a w szczególności witaminy C) zaczęła wtedy wartkim strumieniem rozlewać się po całym kraju, zataczając coraz szersze kręgi – od strzech aż po salony.
Aczkolwiek wciąż jeszcze czasem była przyjmowana przez niektórych dosyć nieufnie i z pewną dozą niedowierzania, bo przecież cały czas mówimy o doniesieniach przekazywanych przez osoby nie będące naukowcami czy praktykującymi lekarzami.
Rodzić się zatem mogły pewne wątpliwości: skoro witamina C ma taki potencjał, to wszyscy lekarze na pewno by o tym wiedzieli!
Książka o witaminie C napisana przez… fachowca?
Tak, w końcu doczekaliśmy się!
Oto teraz polscy czytelnicy mogą zagłębić się w lekturę książki całkowicie fachowej, napisanej tym razem już przez praktykującego lekarza, naukowca, doktora nauk medycznych i niekwestionowany autorytet w dziedzinie stosowania witaminy C – zarówno w profilaktyce jak i leczeniu szeregu chorób.
Mowa o książce „Wyleczyć nieuleczalne. Witamina C: choroby, infekcje, toksyny” – jej autorem jest doktor nauk medycznych Thomas E. Levy.
UWAGA! W roku 2020 książka ta ukazała się w nowym wydaniu i z nowym tytułem: „Wirusowe choroby zakaźne. Skuteczne leczenie i profilaktyka”.
Pierwsze wydanie tej pozycji w Stanach Zjednoczonych miało miejsce w 2002 roku. Niektórzy mogą już być zaznajomieni z postacią tego lekarza: dr Levy gościł w Polsce w zeszłym roku, jego wykładu można było wysłuchać na żywo na zeszłorocznej „Wiośnie Zdrowia” w Katowicach.
Dr nauk medycznych Thomas E. Levy jest absolwentem biologii na jednej z najlepszych wyższych uczelni w Stanach Zjednoczonych — Uniwersytecie Johna Hopkinsa w Baltimore w stanie Maryland (tytuł magistra uzyskał w 1972 roku). W 1976 roku ukończył studia medyczne w Tulane University School of Medicine w Nowym Orleanie (stan Luizjana), gdzie specjalizował się kolejno w medycynie wewnętrznej i kardiologii. Po zakończeniu studiów podyplomowych habilitował się i pracował na tej uczelni przez kolejne trzy lata.
Po okresie prywatnej praktyki w dziedzinie kardiologii osób dorosłych dr Levy rozpoczął w 1994 roku, wspólnie z dr. Halem Hugginsem, badania medycznego wpływu czynników toksycznych w stomatologii. W 1998 roku ukończył też studia prawnicze na Uniwersytecie w Denver, a następnie prowadził praktykę prawną w Kolorado i w Dystrykcie Kolumbii. Jest autorem licznych publikacji naukowych, artykułów oraz książek, jego witryna internetowa znajduje się pod adresem: https://www.peakenergy.com/
Jak przystało na dzieło stworzone przez lekarza medycyny – w książce „Wyleczyć nieuleczalne” na każde stwierdzenie znajdziemy odniesienie do badań naukowych, z zaznaczeniem czy chodzi o badania in vitro czy in vivo, na zwierzętach czy na ludziach.
Ogółem w swojej książce dr Levy przytacza imponującą ilość badań naukowych dotyczących witaminy C wykonanych na przestrzeni ostatnich dekad – jest ich w tej książce ponad 1200!
Mamy tu czarno na białym podane fakty na temat tego co witamina C potrafi gdy jest stosowana w odpowiedniej dawce i odpowiednio długo, przy czym dr Levy podał je czytelnikowi w sposób nie tylko fachowy, ale i wyczerpujący: przekopywanie się przez sterty danych aby zebrać je w jednej wartościowej książce zajęło autorowi ponad cztery lata.
„Wyleczyć nieuleczalne” napisana została przystępnym językiem, który mimo wszystko dla przeciętnego zjadacza chleba może wydać się miejscami być może nieco zbyt oschły, naukowy, zbyt profesjonalny. Jednak intencją autora było napisanie książki wypełnionej informacjami o wysokim poziomie wiarygodności: początkowo w zamierzeniu miała to być książka skierowana głównie do jego kolegów po fachu – do lekarzy.
Stało się jednak inaczej: informacje zawarte w książce okazały się na tyle przełomowe dla szerokiej publiczności, że książka ta odniosła wkrótce międzynarodowy sukces.
Bardzo się cieszę, że została wydana również w Polsce. Kilka lat temu czytałam ją w oryginale i zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, poszerzyłam też dzięki niej znacznie swoją wiedzę.
Z niezrównaną maestrią, rozdział po rozdziale, autor wprowadza czytelników w kolejne tajniki stosowania witaminy C w wysokich dawkach. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że stoi za owymi tajnikami nauka oraz całe dekady doświadczenia lekarzy praktyków (w tym samego autora) w pracy klinicznej z pacjentami.
Właściwości witaminy C ani jej potencjał terapeutyczny nie zostały zatem wyssane z palca, jak niektórzy sceptycy chcieliby to widzieć.
Problemem nie jest to, że ona nie działa, bowiem działa doskonale. Problemem nie jest też to, że powoduje skutki uboczne, ponieważ nie powoduje najczęściej żadnych (z wyjątkiem powrotu zdrowia) lub bardzo minimalne (w porównaniu z terapiami farmakologicznymi).
Problemem jest natomiast to, że zbyt mało jeszcze mamy światłych lekarzy, którzy o jej zastosowaniu posiadają odpowiednią wiedzę. Ta książka daje szansę by to zmienić.
Dla kogo jest ta książka?
Tę fenomenalnie napisaną książkę powinien przeczytać każdy – zarówno pacjent jak i lekarz: stanowi ona dla każdego pacjenta doskonały powód by porozmawiać o niej ze swoim lekarzem, a dla każdego lekarza doskonałą okazję, aby uzupełnić i wzbogacić swoją wiedzę.
Gdyby przeczytał ją każdy pacjent (szczególnie cierpiący na jakąkolwiek chorobę przewlekłą, infekcję uznawaną za medycznie nieuleczalną, tudzież ostre lub przewlekłe zatrucie jakąkolwiek toksyną), to wiedziałby, że jego stan może ulec poprawie dzięki odpowiedniemu zastosowaniu witaminy C.
Gdyby przeczytał ją każdy lekarz, to wiedziałby, że nieuleczalność pewnych stanów jest w zasadzie umowna: dzięki witaminie C wielu ludzi można ocalić od cierpień, od poddawania ich terapiom farmakologicznym (o wiele bardziej toksycznym niż witamina C), a nawet od niepotrzebnej śmierci.
Najważniejszym ponadto aspektem kiedy chcemy pragniemy skutecznego stosowania witaminy C jest jej odpowiednie do aktualnych potrzeb dawkowanie: w książce znajdziemy bardzo precyzyjne dane dotyczące skutecznego dawkowania jakie było przez lekarzy stosowane na przestrzeni ostatnich kilku dekad.
W wielu sytuacjach witaminę C można wykorzystać zamiast farmakologii, w innych zaś skorzystać z niej aby wspomóc działanie terapii farmakologicznej, zmniejszyć ryzyko powikłań jak również uczynić terapię farmakologiczną o wiele bardziej skuteczną i/lub zmniejszyć jej skutki uboczne.
Dotyczy to również szczepień i tzw. NOP-ów, niepożądanych odczynów poszczepiennych: z książki doktora Levy’ego dowiemy się jak uchronić się przed NOP-em znacząco minimalizując ryzyko jego wystąpienia jeśli zdecydujemy się na szczepienie.
Sześć rozdziałów pełnych wiedzy.
Książka „Wyleczyć nieuleczalne. Witamina C: choroby, infekcje, toksyny” (tytuł w nowym wydaniu z 2020 r.: „Wirusowe choroby zakaźne. Skuteczne leczenie i profilaktyka”) składa się z sześciu rozdziałów. W rozdziale pierwszym możemy zapoznać się z podstawowymi teoriami oraz tłem historycznym. Rozdział drugi jest bardzo rozbudowany i dotyczy leczenia, remisji i profilaktyki chorób zakaźnych (wirusowych i niewirusowych), zarówno w stanach ostrych jak i przewlekłych.
Chorób tych jest cała masa, w tym tzw. choroby wieku dziecięcego: odra, świnka, ospa wietrzna i infekcje herpeswirusami, wirusowe zapalenia wątroby, płuc i mózgu, przeziębienie i grypa, aż do wścieklizny, AIDS i wirusa Ebola.
Z chorób niewirusowych omówione zostały krztusiec (postrach każdego rodzica i każdego pediatry), błonica, tężec, gruźlica, paciorkowce, trąd, dur brzuszny, malaria oraz choroby odzwierzęce: trychinoza i bruceloza.
Z innych chorób zakaźnych lub mikroorganizmów patogennych dr Levy opisuje czerwonkę bakteryjną, infekcje bakteriami pseudomonas (pałeczka ropy błękitnej), zakażenie gronkowcem, a także bardziej „egzotyczne” jak ameboza, gorączka plamista Gór Skalistych (powodowana przez bakterie Rikettsia choroba odkleszczowa przenoszona przez kleszcze zamieszkujące głównie Amerykę Północną) czy trypanosomoza (tropikalna choroba wywoływana przez świdrowce).
Ważne jest tutaj precyzyjne rozgraniczenie pomiędzy wyleczeniem, a remisją dokonane na bazie dostępnych materiałów naukowych przez autora.
Jak pisze dr Levy: „Przez remisję choroby zakaźnej – w odróżnieniu od jej wyleczenia – rozumieć będziemy sytuację, w której optymalne dawkowanie powoduje wyraźne cofanie się niektórych bądź wszystkich oznak i objawów oraz poprawę nieprawidłowych wyników badań. Kiedy rezultat taki jest pełny i trwały, wówczas mówimy o wyleczeniu”.
I dodaje: „Unikanie terminów „wyleczenie” i „uzdrowienie” jest równie niewłaściwe i szkodliwe, jak ich nieprawidłowe użycie. Brak wiedzy o nadzwyczajnych właściwościach leczniczych witaminy C w przypadkach chorób zakaźnych sprzyja stosowaniu w nieskończoność wielu niepotrzebnych, a nawet toksycznych leków pogarszających stan kliniczny. Jeśli but pasuje do stopy, to trzeba go nosić, a skuteczne terapie propagować”.
Nie sposób nie zgodzić się z ostatnim zdaniem i warto wziąć je sobie poważnie do serca.
Z rozdziału drugiego dowiemy się też o niektórych mechanizmach przeciwzakaźnego działania witaminy C – autor wylicza tutaj dwadzieścia najważniejszych z nich. Wedle stanu dzisiejszej wiedzy nie są znane choroby zakaźne, w których podawanie witaminy C byłoby niebezpieczne lub niepożądane.
Warto bowiem wiedzieć, iż infekcje metabolizują nasze zapasy witaminy C w ustroju jak burza, dlatego ich uzupełnienie jest niezbędne jeśli chcemy szybko poprawić stan kliniczny pacjenta, a nawet w poważnych przypadkach uratować mu życie.
To samo dotyczy zresztą różnego rodzaju zatruć, o czym autor pisze w następnym rozdziale.
Rozdział trzeci nosi tytuł „Ostateczne antidotum” i jest poświęcony działaniu witaminy C jako antytoksyny.
Dowiemy się tutaj o leczeniu nią zatruć spowodowanych przez takie czynniki jak m.in. alkohol (etanol), barbituraty, tlenek węgla (zaczadzenie) i methemoglobinemia, endotoksyny (przy czym pamiętać należy, iż wielu infekcjom towarzyszy masywne powstawanie właściwych dla nich toksyn), zatrucia grzybami, zatrucia strychniną i toksyną tężcową, rozmaite jady (ukąszenia przez jadowite zwierzęta, insekty, pająki, węże), zatrucia dziewięcioma toksycznymi pierwiastkami, w tym metalami ciężkimi (rtęć, ołów, chrom, fluor i fluorki, kadm, arsen, wanad, nikiel oraz aluminium), zatrucia przez pestycydy (omówiono sześć rodzajów powszechnie używanych we współczesnym rolnictwie), przez promieniowanie (to też toksyna!) oraz przez pięćdziesiąt jeden toksycznych dla człowieka substancji, w tym m.in. wiele leków (np. niektóre antybiotyki, niektóre leki używane w onkologii, leki nasercowe i inne), aflatoksyny (rodzaj mykotoksyn), akroleinę, azotany i azotyny, metanol (alkohol metylowy), nikotynę, ozon, porfiryny, PCB (polichlorowane bifenyle), kilka pierwiastków (rubid, selen, stront, tal), sulfonamidy, węglowodory aromatyczne.
Ogrom wiedzy!
Rozdział czwarty zainteresuje zapewne wielu czytelników, bowiem dotyczy tak często krytykowanego przez sceptyków bezpieczeństwa wysokich dawek witaminy C: dr T. Levy podpierając się wszelkimi dostępnymi na dzień dzisiejszy danymi naukowymi rozwiewa tutaj wątpliwości i mity dotyczące przyczyniania się do kamicy nerkowej.
Pisze też jak uniknąć „efektu odbicia” po przerwaniu suplementacji, omawia poza tym takie zagadnienia jak działanie antyoksydacyjne i prooksydacyjne, stosowanie witaminy C u pacjentów z niedoborem enzymu G6PD, przy hemochromatozie czy też stosowanie jej w chorobach nowotworowych i po przeszczepach.
Bezcenne informacje!
Rozdział piąty poświęcony jest nowoczesnej technologii pozwalającej na uzyskanie liposomalnej postaci witaminy C, która poprzez swoją wysoką bioaktywność jest równie skuteczna jak dawniejsze podawanie pozajelitowe, od którego kilkadziesiąt lat temu zaczynał pionier, dr Fred Klenner.
Dzisiaj dzięki owej nowoczesnej technologii pozajelitowe stosowanie witaminy C można zastąpić doustnym przyjmowaniem form liposomalnych, niekiedy wskazane jest łączenie jej z podawaniem pozajelitowym.
Z kolei rozdział szósty zawiera coś, co ucieszy każdego czytelnika po zapoznaniu się z obszernym materiałem teoretycznym, a mianowicie sugestie praktyczne: jak optymalnie dawkować witaminę C (to zainteresuje wszystkich pacjentów), jak sporządzić roztwór do wlewów dożylnych (co zainteresuje z kolei lekarzy) czy też jak postępować w przypadku pacjentów z chorobami nerek.
Poniżej szczegółowy spis treści całej książki:
PODZIĘKOWANIA . . . . . 13
SŁOWO WSTĘPNE . . . . . . 15
PRZEDMOWA . . . . . . . . 19
WSTĘP . . . . . . . . 25
Rozdział I NIEKTÓRE PODSTAWOWE IDEE I TŁO HISTORYCZNE. . . . . . . . . 41
Teoria życia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41
Ugruntowane błędne przekonania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43
Ludzka ułomność genetyczna. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46
Tło historyczne. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53
Podsumowanie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55
Rozdział II LECZENIE, REMISJA I PROFILAKTYKA CHORÓB
ZAKAŹNYCH . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59
Wytyczenie drogi: dr Frederick R. Klenner . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59
Choroba Heinego-Medina (skuteczne leczenie i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . 60
Witamina C w leczeniu choroby Heinego-Medina: badania wspierające . . . . . . 67
Inne wirusowe choroby zakaźne i witamina C . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69
Wirusowe zapalenie wątroby (skuteczne leczenie i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . 69
Odra (skuteczne leczenie i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 76
Świnka (skuteczne leczenie i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81
Wirusowe zapalenie mózgu (skuteczne leczenie i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . 83
Ospa wietrzna i infekcje herpeswirusami (skuteczne leczenie i profilaktyka). . 91
Grypa (skuteczne leczenie i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 99
Wścieklizna (skuteczne leczenie?, remisja?, profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . 102
AIDS (skuteczne leczenie?, remisja, profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 104
Przeziębienie (skuteczne leczenie?, remisja, profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . 115
Wirus Ebola (skuteczne leczenie?, remisja?, profilaktyka?) . . . . . . . . . . . . . . . 120
Choroby zakaźne niewirusowe i witamina C . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 124
Błonica (skuteczne leczenie i profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 124
Krztusiec (skuteczne leczenie?, remisja i profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129
Tężec (skuteczne leczenie i profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 132
Gruźlica (skuteczne leczenie?, remisja i profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 138
Infekcje powodowane przez paciorkowce (skuteczne leczenie
i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 153
Trąd (skuteczne leczenie?, remisja i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 167
Dur brzuszny (skuteczne leczenie?, remisja i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . 170
Malaria (skuteczne leczenie?, remisja, profilaktyka?). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .172
Bruceloza (skuteczne leczenie?, remisja, profilaktyka?) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 176
Trychinoza (skuteczne leczenie?, remisja, profilaktyka?). . . . . . . . . . . . . . . . . . 178
Inne choroby zakaźne lub mikroorganizmy
patogenne i witamina C . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 180
Ameboza (skuteczne leczenie?, remisja, profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 180
Czerwonka bakteryjna (skuteczne leczenie i profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . . . . 183
Infekcje bakteriami pseudomonas (skuteczne leczenie i profilaktyka). . . . . . . 184
Gorączka plamista Gór Skalistych (skuteczne leczenie, profilaktyka?). . . . . . . 186
Infekcje powodowane przez gronkowce (skuteczne leczenie i profilaktyka). . 188
Trypanosomoza (skuteczne leczenie?, remisja i profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . 190
Niektóre mechanizmy przeciwzakaźnego działania
witaminy C. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 191
Podsumowanie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 195
Rozdział III OSTATECZNE ANTIDOTUM . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 224
Przegląd tematów. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 224
Specyficzne toksyny i witamina C . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 228
Alkohol (etanol). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 228
Barbituraty. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 234
Tlenek węgla. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 235
Endotoksyny. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 236
Methemoglobinemia. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 239
Pięćdziesiąt jeden różnych toksyn. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 242
Zatrucia grzybami . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 273
Sześć typów pestycydów. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 275
Promieniowanie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 279
Strychnina i toksyna tężcowa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 286
Dziewięć toksycznych pierwiastków. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 288
Jady. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 320
Podsumowanie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 325
Rozdział IV BEZPIECZEŃSTWO WYSOKICH DAWEK
WITAMINY C . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 370
Wprowadzenie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 370
Długookresowa suplementacja wysokich dawek. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 370
Czy witamina C może być przyczyną kamicy nerkowej? . . . . . . . . . . . . . . . . . . 374
Typowy opis badań związku witaminy C z patogenezą kamicy nerkowej. . . . 384
Witamina C jako przeciwutleniacz i proutleniacz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 389
Witamina C i niedobór dehydrogenazy glukozo-6-fosforanowej (G6PD). . . . 396
Witamina C w chorobach nowotworowych. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .399
Witamina C i celowe hamowanie funkcji układu odpornościowego. . . . . . . . 403
Witamina C i efekt odbicia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 405
Podsumowanie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 406
Rozdział V TECHNOLOGIA LIPOSOMOWA I BIODOSTĘPNOŚĆ
WEWNĄTRZKOMÓRKOWA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 430
Przegląd tematów. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 430
Liposomy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 431
Cechy liposomów (opis konwencjonalny). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 431
Unikalne połączenie: liposomy i przeciwutleniacze. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 434
Doustna suplementacja skuteczna jak wlewy dożylne. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 435
Podsumowanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 437
Rozdział VI SUGESTIE PRAKTYCZNE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 444
Równoważenie suplementacji przeciwutleniaczy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 444
Optymalne dawkowanie witaminy C . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 445
Leczenie infekcji i zatruć . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 447
Pacjenci z chorobami nerek . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 448
Podsumowanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 450
BIBLIOGRAFIA NAUKOWA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 452
Książki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 452
Pozostałe. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 453
Poniżej oficjalny opis książki udostępniony przez wydawcę:
Opis:
Wyleczyć nieuleczalne to kolejna publikacja podejmująca temat niedocenianej możliwości wykorzystania witaminy C w leczeniu różnych dolegliwości.
Dr Thomas Levy dokonał dogłębnej analizy i syntezy ponad tysiąca dwustu opracowań naukowych, które dowodzą niezbicie, że witamina C podawana w dawkach 5000–20000 mg (doustnie) oraz 20–200 g dożylnie ratowała ludzkie życie w wielu przypadkach, gdy pozostałe metody zawiodły.
Badania potwierdzają skuteczność tego przeciwutleniacza w neutralizacji większości toksyn. Ich kumulacja w organizmie człowieka może wywołać choroby, które konwencjonalna medycyna uznaje za nieuleczalne.
Zatrucia alkoholem, barbituratami, kadmem, ołowiem, a nawet czadem powodują intensywne zużywanie zasobów witaminy C. Jej suplementacja w megadawkach staje się konieczna, ponieważ ludzki organizm nie jest w stanie sam jej wyprodukować.
Witamina C podana dożylnie lub domięśniowo powinna być stosowana we wszystkich formach zatruć: ostrych i przewlekłych. W sytuacjach krytycznych szybka aplikacja dożylna w formie iniekcji lub kroplówki może być jedynym sposobem ratowania życia i opanowania destruktywnego działania toksyny.
Ważnym źródłem inspiracji były dla autora badania doktora Fredericka R. Klennera, który zastosowawszy optymalne dawki witaminy C, uzyskał spektakularne wyniki w leczeniu sześćdziesięciu pacjentów cierpiących na chorobę Heinego-Medina, którą uznaje się za nieuleczalną.
Co istotne, powrót do zdrowia nastąpił bez powszechnie znanych powikłań w postaci kalectwa.
Podobne rezultaty osiągnięto w terapii wirusowego zapalenia wątroby, zatruć chorobotwórczymi bakteriami i grzybami, terminalnych postaci nowotworów oraz wielu innych schorzeń.
Wyleczyć nieuleczalne dostarcza informacji, jak najskuteczniej wykorzystać witaminę C w leczeniu. Jednocześnie uświadamia czytelnika, że substancja ta jest jednym z najbezpieczniejszych i najmniej toksycznych środków terapeutycznych, który można podawać pacjentom bez względu na diagnozę. Badania dowodzą, że w większości przypadków rezultaty kuracji były imponujące, a jedynym efektem ubocznym okazywał się „chroniczny dobry stan zdrowia”.
Książka dostępna jest tutaj: [klik].
Od siebie dodam, że tak po mistrzowsku napisana i udokumentowana książka na temat witaminy C musi obowiązkowo znaleźć się w domowej biblioteczce każdego świadomie dbającego o zdrowie!
Czas definitywnie odłożyć do lamusa przestarzały mit „niebezpiecznych witamin”, a już na pewno w odniesieniu do witaminy C, która przez ostatnie 85 lat (odkąd ją odkryto w 1933 roku) była niezliczoną ilość razy skutecznie używana przez lekarzy i samych pacjentów w celach terapeutycznych nie wywołując przy tym szkód, nawet gdy była podawana pacjentom w bardzo dużych dawkach, zarówno doustnie jak i parenteralnie (pozajelitowo – dożylnie, domięśniowo).
Jeśli by była tylko jedna książka o witaminie C, którą dla własnego dobra powinno się koniecznie przeczytać, to jest nią z pewnością „Wyleczyć nieuleczalne” doktora Levy’ego.
Ta lektura zawiera informacje mogące dosłownie uratować zdrowie i życie – twoje, twoich bliskich lub twojego pacjenta.
Pobierz darmowy fragment mojej książki “10 Najpotężniejszych protokołów witaminowych”, rozdział 3 – protokół doustnego stosowania witaminy C, opracowany przez doktora R. Cathcarta 👇
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Bożena napisał(a):
Pani Marleno, dziękuję za tak szczegółową i przydatną recenzję oraz podanie spisu treści. Bardzo mnie Pani zachęciła i zmotywowała do przeczytania, przed chwilą zamówiłam książkę i przy okazji kilka zdrowych rzeczy i już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła zajrzeć do środka i wyczytać te wszystkie pasjonujące informacje pochodzące tym razem od praktykującego lekarza i naukowca, a zarazem potwierdzające wcześniejsze doniesienia o bezcennej roli witaminy C, przekazywane przez „znachorów?”, „szarlatanów?”. Są tacy, którzy myślą, że mogą bezkarnie rujnować swoje zdrowie, a w razie problemów służba zdrowia im pomoże. Oraz tacy, którzy myślą. Dobrze, że do tych myślących dołącza coraz więcej lekarzy o otwartych umysłach. Pozdrawiam serdecznie.
Marlena napisał(a):
Zgadza się, najważniejszym atutem tej książki jest to, że napisał ją tym razem praktykujący lekarz. I to naprawdę świetny, doskonale wykształcony lekarz, który jako jedyny zadał sobie trud skompilowania w jednej książce wszystkich dostępnych danych (pochodzących zarówno z praktyki lekarskiej swojej i kolegów oraz licznych badań naukowych) na temat stosowania witaminy C, które przez ostatnie 85 lat się uzbierały. Nie sposób chować głowę w piasek udając, że te fakty i te dane nie istnieją.
Książka jest więc absolutnie unikalna, jedyna w swoim rodzaju i doprawdy kapelusze z głów dla doktora Levy’ego za tę olbrzymią pracę na rzecz poprawy zdrowia ludzkości!
Ania napisał(a):
Dziękuję za artykuł, teraz wiem, że ta książka musi pojawić się u mnie na półce 😊 zna Pani jakiś sposób na naprawienie uszkodzonego szkliwa przez kwasy z soków? Zjedzenie, wypicie czegokolwiek kwaśnego powoduje teeaz nadwrażliwość zębów, choć kiedyś nie miałam z tym problemów.
Marlena napisał(a):
Aniu, soki tak jak Colę (która też ma kwasowe pH) pije się przez słomkę, a na koniec warto przepłukać usta czystą wodą. No i dbać o prawidłowe nawodnienie (czyli dowóz wody i produkcję śliny). To najprostszy sposób by nie dopuścić do problemów ze szkliwem, bowiem nasza ślina jest zasadowa i obmywa zęby cały czas. Zbadaj sobie poziom witaminy D, a z nadwrażliwością skonsultuj się z lekarzem stomatologiem, niech obejrzy zęby i zobaczy co da się zrobić.
Luki napisał(a):
A jeśli chodzi o profilaktykę, co jadasz by mieć stały wysoki poziom wit. C w organizmie? Bo podejrzewam że nie kotlety mielone czy jajka albo nabiał 😉
Marlena napisał(a):
Witamina C jest w pokarmach roślinnych – warzywach i owocach. Szczególnie sporo zawierają jej papryka, rukiew wodna i inne zielonolistne (nać pietruszki, kapusta, jarmuż, sałata itp.), kiwi, papaja, mango, cytrusy, owoce jagodowe, a z bardziej „egzotycznych” pokarmów: acai, acerola, camu camu czy nasz krajowy owoc róży (czarna porzeczka też jest niezła).
Pokarmy odzwierzęce nie zawierają witaminy C (wyjątkiem jest wątróbka, ale ileż można jej zjeść? Codzienne pakowanie w siebie wątróbki to ponadto rychły nadmiar witaminy A w postaci retinoidów, czyli nie jest to raczej dla człowieka optymalne źródło witaminy C).
POWER napisał(a):
Czy w przypadku przejścia na wegetarianizm należałoby coś suplementowac? ☺
Czy są jednak osoby które powinny jeść mięso bo bez tego zdrowotnie sobie zaszkodzą?
Marlena napisał(a):
Nie są znane choroby z braku mięsa w diecie. Raczej wręcz przeciwnie – wszelkie badania wskazują, że populacje długowiecznych ludzi nie spożywają go dużo o ile wcale, częściej spożywają ryby i owoce morza. Jeśli chodzi o suplementację, to często wskazuje się witaminę D i B12, choć mówiąc szczerze z uwagi na chemizację rolnictwa i strach przed słońcem wszyscy cierpią na ich niedobory, więc bez względu na dietę powinni suplementować te dwie witaminy (szczególnie D zimą).
Witaminę B12 w największej ilości zawierają ryby i owoce morza, a nie mięso, jaja czy nabiał.
POWER napisał(a):
A omega 3 należałoby suplementowac?
Marlena napisał(a):
Skąd brać Omega-3 pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/10-sygnalow-ciala-mowiacych-o-niedoborze-kwasow-omega-3/
POWER napisał(a):
Mam pytanie jak mogę poprawić stan swojej skóry na twarzy ☺
Co jest najważniejsze?
Marlena napisał(a):
Warzywa i owoce. Przykro mi, to nie ja wymyśliłam, ale Matka Natura. Bardzo bym chciała aby zdrowie (w tym piękną skórę) zapewniały nam takie rzeczy jak czekolada, kawka, winko, chrupiący chlebek, smażone mięsko, frytki i serek. Niestety jest jak jest i to my się musimy dostosować, bo natura do nas nie dostosuje się – to mamy pewne jak w banku. 🙂
Sylwia napisał(a):
Pani Marleno, dziękuje za kolejny ciekawy artykuł 😊 Mam jednak pytanie, czy autor książki omawia jakiekolwiek badania kliniczne nad działaniem witaminy c? Gdy namawiam ludzi na leczenie wysokimi dawkami witamin, niektórzy twierdzą, ze wszystko to brzmi pięknie, ale jest brak potwierdzenia „najwyższej próby” czyli badań klinicznych nad witaminami. Są obserwacje lekarzy stosujących witaminy etc, ale nie ma żadnych badań typu podwójnie ślepa próba, czyli tych, które jak rozumiem, są najbardziej cenione w świecie medycyny. Te badania są drogie, wiec nie dziwiłabym się bardzo, ze takich badań jest mało, ale przyznam, ze budziłoby moja nieufność, gdyby takich badań nie było w ogóle. Czy Pani coś o tym wie?
I jeszcze taka myśl mi przyszła do głowy, ze dr Levy ma dziwna drogę kariery… biolog, lekarz i nagle prawo? No coz, nie mozna, widac, mieć wszystkiego… 😉
Marlena napisał(a):
Tak, znajdziemy w jego książce wszystkie 1200 w tym badania kliniczne. Dr Levy jest trochę „nietypowym” prawnikiem z tego co mi wiadomo: jest adwokatem i zajmuje się głównie sprawami związanymi z naruszeniem praw pacjenta.
Iwona napisał(a):
Pani Marleno, mam pytanie odnośnie stosowania witaminy C u niemowląt. Moje dziecko ma 7 tygodni, katar, kaszel, marudzi podczas karmienia piersią i bardzo się boję że może dojść do zapalenia oskrzeli. Czy takiemu maluszkowi mogę dość witaminę C? A jeżeli tak to w jakiej postaci? Sama suplementuję kwas l-ascorbinowy w proszku, ale dla niemowlęcia to za kwaśne przecież, a nie podam soku ani miodu. A apteczne krople typu Cebion? Mogłaby Pani coś poradzić?
Marlena napisał(a):
Cebion zawiera głównie glicerynę. Podaj formę buforowaną, wcale nie musi być kwaśna. Zerknij do książki „Choroby dzieci. Leczenie megadawkami witamin”: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/choroby-dzieci-leczenie-megadawkami-witamin
Monika napisał(a):
Dzień dobry, chciałam zapytać, co sądzisz o obróbce pożywienia jaką jest wędzenie? Bardzo lubię ekologiczne wędzone na dymie bukowym tofu, czy Twoim zdaniem może być ono składnikiem diety, czy raczej warto zrezygnować z wędzonych produktów, nawet tych ekologicznych?
Marlena napisał(a):
Dym zawiera związki rakotwórcze, więc wędzone jedzenie do najzdrowszych nie należy. Raz na ruski rok można zjeść, ale ogólnie najlepiej unikać.
Patryk napisał(a):
Witam Pani Marleno ..jestem tu po raz pierwszy i jestem pod niesamowitym wrazeniem Pani wiedzy i zaangazowania .. mialbym pytanie do pani bo nigdzie nie moge tego znalesc a do naszej sluzby zdrowia nie za bardzo po drodze 🙂 co oznacza ze codziennie rano po przebudzeniu wypluwam sline flegme ktora doslownie ma smrod wieprzowej nerki…kilka razy wyplulem to do sloiczka i po calym dniu smierdzialo to jakby zaczelo sie rozkladac i odkad nie pamietam pulsuje mi w glowie…mniej lub wiecej ale caly czas..jest to tak uciazliwe ze doslownie wszelka ochota do zycia zanika
Marlena napisał(a):
Zaplanuj sobie wiosenne oczyszczanie organizmu. Jeśli robimy wiosenne porządki w garażu czy piwnicy, to w swoim ustroju tym bardziej powinniśmy. 😉
Piotr napisał(a):
Niestety ostatnio strona zamienia się w reklamę witamin. Jakie to one są super i chyba żyć bez nich nie można. A gdzie zdrowe odżywianie? To chyba strona dla chorych ludzi, bo zdrowi nie potrzebują łykać sztucznych witamin.
Marlena napisał(a):
Nie sądzę by strona się w cokolwiek „zamieniała”, skoro o witaminach piszę nieprzerwanie od pięciu lat. Każdy kiedyś może być chory, nawet jeśli dzisiaj jest zdrowy. Trochę więcej pokory i zrozumienia nie zaszkodzi. 😉
Marek napisał(a):
Czy dla stanów przeziębienia mniej lub bardziej dokuczliwego np katar, kaszel, ból gardła, podstawowych zapaleń np. ucha jest w tej książce coś nowego poza metodą: dawkuj często, maksymalnie dużo do momentu ,bulgotania, w jelitach?
Vivi napisał(a):
Pani Marleno,
moj maz mial przez dlugi okres czasu (ponad rok) cewnik. Od roku juz go nie potrzebuje. Niestety zostala mu po tym okresie E.coli, ktora ciagle sie pojawia. Stosowalam juz wszyskie mi znane sposob: d-mannose, wysokie dawki zurawiny, zakwaszanie moczu itp. Niestey nic nie pomaga. najdluzszy okres bez antybiotyku to byly 3 tygodnie. Zapalenie pecherza ciagle wraca. Czuje sie bezradna, bo nie wiem jak mezowi pomoc. On prawie bez przetwy bierze antybiotyki!! Chce nadmienic, ze zywimy sie tak jak Pani zaleca, wiec tu juz tez zrobilam wszysko. Suplementujemy Vit C, D3+K2, magnez , cynk, co 6 tygodni zastrzyk z Vit B12. Raz w roku robimy badania krwi na niedobory witamin i mineralow. Czy ma Pani jakis poysl co robic?
Pozdrawiam serdecznie
Marlena napisał(a):
Branie non stop antybiotyków osłabia układ odpornościowy, można spróbować witaminy C (duże dawki, terapeutyczne) i/lub ziół. Bardzo dobra jest uva-ursi czyli liść mącznicy lekarskiej. Kup w zielarskim i stosuj tak jak dr Różański na swej stronie sugeruje: https://rozanski.li/239/arctostapylos-uva-ursi-macznica-lekarska-niedzwiedzie-uszko-grono/
Oprócz tego na wszelkie sposoby należy wzmacniać układ odpornościowy aby zapobiec nawrotom.
Vivi napisał(a):
Dziekuje bardzo za odpowiedz.
Niestety doskonale zdaje sobie sprawe ze szkodliwosci antybiotykow. Sytuacja, w ktorej znajduje sie mojmaz, to bledne kolo. Nie trace nadziei. Pozdrawiam serdecznie.
POWER napisał(a):
Ile jesz posiłków dziennie? Czy zgodzisz się z tym że jeśli jemy rzadziej to lepiej bo organizm ma czas się „oczyścić „? ☺
A jeśli jemy zbyt często to nie dobrze bo doprowadzamy do częstego wyrzutu insuliny i ciężej zgubić kilogramy bo dopiero po 3-4h po posiłku organizm zaczyna spalać tkankę tłuszczowa.
Marlena napisał(a):
Jem gdy jestem głodna – proste. Czasem jest to dwa razy, najczęściej trzy, bywa jednak, że latem w ogródku non stop cały dzień coś podjadam.
Porządki na poziomie komórkowym ustrój ma możliwość zacząć tylko wtedy gdy nie jest zajęty trawieniem, przyswajaniem, eliminacją. Czyli przetwarzaniem tego, co w niego wkładamy. Dlatego im dłużej trwa przerwa tym więcej roboty będzie on w stanie wykonać. Ludzie osiągają dobre wyniki nawet stosując intermittent fasting tzn. jedząc w tzw. „oknie żywieniowym”, czyli spożywają wszystkie swoje kalorie w sześciogodzinnym przedziale między godziną np. 13 a 19, w pozostałych godzinach niczego nie spożywają, dając swej maszynie szansę na robienie porządków.
POWER napisał(a):
Czy zgodzisz się z poglądem że mięso przyczynia się do powstania nowotworów?
Marlena napisał(a):
Badacze nie mają co do tego wątpliwości, szczególnie przetworzone czerwone mięso to syf.
POWER napisał(a):
Czy jajka ze swojego chowu są zdrowsze niż mięso?
Czy trzeba na nie uważać ze względu na cholesterol?
Marlena napisał(a):
Jajka czy cokolwiek innego od zwierząt będzie tak zdrowe jak zdrowe były te zwierzęta. Również i tutaj obowiązuje zasada „jesteś tym co jesz”: jeśli zwierzę karmione jest byle czym i żyje byle jak tzn. zupełnie niezgodnie z tym co natura chciała (np. kury karmione paszami GMO, nie widzące słońca na oczy, żyjące w ciasnych klatkach i częstowane antybiotykami) to jakie będzie ich mięso czy jajka można się przecież domyślać.
To samo tyczy się ssaków hodowlanych jak również ryb. Pestycydy, antybiotyki, sztuczne pasze, zwierzęta stłoczone niemożliwie, nie widzące słońca ani zielonej trawy, rodzące się tylko po to by zostać sztucznie utuczone i zabite, wykorzystane jako dojna krowa albo nośna kura, tony zwierzęcych odchodów wylewanych na pola, do rzek, jezior i mórz. Szkoda słów co człowiek wymyślił aby móc zarobić na sprzedawaniu zwierząt dużo i tanio: tak aby by każdy mógł w siebie po 3 razy dziennie przez cały boży rok po taniości wkładać tkanki tych stworzeń, ich wydzielinę poporodową zwaną mlekiem lub ich komórki rozrodcze.
Takiego wynaturzenia jeszcze w dziejach ludzkości nie było. Nigdy w dziejach ludzkości nie spożywaliśmy tyle produktów odzwierzęcych i to tak kiepskiej jakości.
POWER napisał(a):
Często podjadalem coś między posiłkami, teraz kiedy jem 2 posiłki mam wrażenie że brakuje mi energii.
Może to przez długa przerwę w dostawie glukozy do mózgu, ale mam wrażenie że trudno bez podjadania np czegoś intensywnie się uczyć i to jeszcze przez dłuższy czas.
Marlena napisał(a):
Do pogryzania podczas wysiłku umysłowego postaw sobie na biurku dwie miseczki: jedną z mieszanymi nasionami dyni i słonecznika, a w drugiej zrób sobie tzw. mieszankę studencką: zmieszaj orzechy włoskie, migdały i inne orzechy jakie lubisz (ziemne, nerkowce, laskowe, pekan, piniowe) razem z rodzynkami i innymi suszonymi owocami jakie lubisz (morele, wiśnie, daktyle). Są też gotowe mieszanki tego typu, ale mają tę wadę, że to nie Ty decydujesz o składnikach i nie Ty ustalasz proporcje między nimi, dlatego najlepiej zrobić sobie swoją własną.
POWER napisał(a):
Czy posiłek wysoko węglowodanowy np składający się z daktyli i bananów jest dobry?
Chodzi mi tu o wyrzut insuliny, czy jest się czego bać, czy jednak nie bo błonnik pokarmowy hamuje i spowalnia wzrost insuliny?
Marlena napisał(a):
Jeśli jesteś zdrowy to nie ma się czego bać. Banany (szczególnie jeśli nie są przejrzałe) i daktyle zdrowy człowiek może jeść bez obaw. To produkcja inteligentnej Matki Natury, wyszła spod Jej ręki i bynajmniej nie po to by nas zabić. 😉
Nie kieruj się jedynie Indeksem Glikemicznym, bo on nie mówi nam wszystkiego. Mówi nam tylko ogólnie on o tempie wzrostu poziomu cukru po spożyciu produktów węglowodanowych w porównaniu do czegoś, a mianowicie do spożycia takiej samej ilości węglowodanów pod postacią 50 g czystej glukozy, przyjmując IG czystej glukozy jako wartość 100.
Jest jeszcze coś takiego jak Ładunek Glikemiczny (bierze pod uwagę wielkość porcji pokarmu). Niektóre produkty mogą mieć wysoki IG, ale niski ładunek glikemiczny. Przykładem jest arbuz, którego IG wynosi 72, natomiast ładunek glikemiczny porcji 170 g (połowa dużego plastra) wynosi zaledwie 9. Ładunek glikemiczny jest jak widać wskaźnikiem dokładniejszym niż sam IG.
I w końcu mamy najnowszy indeks, czyli Indeks Insulinowy: ten ostatni pokazuje ile insuliny trzustka wytwarza po spożyciu danego pokarmu. Najbardziej insulinogenne pokarmy to te śmieciowe (lody, żelki, batony, wafle ryżowe, chipsy, popcorn) oraz odzwierzęce, białkowo-tłuszczowe (szczególnie nabiał, ale również mięso, sery, ryby): powodują niekiedy większy wyrzut insuliny niż nawet biały makaron, pomimo iż niektóre mają niski IG.
POWER napisał(a):
Nie wiem czego to może być oznaką, ale kilka razy zdarzyło mi się że puls znacznie przyspieszył mi na kilka sekund i serce zaczęło bić szybciej.
Spożywam duzo bananów; daktyli a jak wiadomo są pełne potasu.
Wyczytałem że może być to hiperkaliemia.
Czy lekarz rodzinny może zlecić zbadanie potasu?
Marlena napisał(a):
Naturalnymi pokarmami przy urozmaiconej diecie zdrowy człowiek nie zatruje się jeśli chodzi o potas czy jakikolwiek inny pierwiastek. Główną przyczyną hiperkalemii jest choroba nerek. Objawy hiperkaliemii pojawiają się najczęściej dopiero w ciężkiej hiperkaliemii gdy stężenie potasu w surowicy wynosi 7 mmol/l. Jeśli nerki masz zdrowe to raczej nie ma się czego obawiać. W razie wątpliwości skonsultuj się z lekarzem.
karolina napisał(a):
Dziekuje za kolejny wspanialy wpis ,dzieki pani informacja nie boje sie lykac duzych dawek sproszkowanej wit C I podaje je tez dzieciom ,ale niestety pilam soki nie przez slomke. I prawdobodobnie to jest przyczyna moich problemow z zebami co wizyta to nowy ubytek a przed zima bylo dobrze I moj detysta dal mi metalowa plombe bo ta jego zdaniem jest lepsza w moim przypadki I przepisal mi 3 opakowania pasty z fluorem (4 razy mocniejsza niz zwykala pasta)powiedzialam mu ze nie uzywam pasty z fluorem ze wzgledu na zdrowie a on mi na to ze wlasnie dlateko tak sie dzieje bo kwas z owocow niszczy mi szkliwo I albo zeby albo reszta. Narazie myje zeby raz dziennie I tu moje pytanie nie chce uzywac tej pasty ale niechce stracic zebyw czy jest jakis inny zdrowy I naturalny sposob na wzmocnienie szkliwa.Bardzo dziekuje I pozdrawiam
Marlena napisał(a):
A witaminy D nie kazał czasami zbadać? Ma wpływ na kości i zęby. Niedobór witaminy D (oraz K2) ma wpływ na osłabione zęby i słabe szkliwo. Większy niż picie soków. Jeśli nie pijesz przez słomkę to przepłucz usta czystą wodą po soku i po problemie. Nasza ślina jest zasadowa właśnie w tym celu: by chronić szkliwo. To dlatego gdy bierzemy do buzi coś kwaśnego, to momentalnie wzrasta wydzielanie śliny: by chronić szkliwo. Nasza ślina poza tym remineralizuje szkliwo – pod warunkiem, że ma ona odpowiedni skład mineralny, a będzie miała taki, jak bogata w składniki mineralne jest nasza dieta. Jednak najlepsza dieta nie zastąpi słońca. Dobrze odżywiające się zombie i tak będzie chore.
Fluor to tylko paćkanie czymś po wierzchu. O zdrowe zęby i mocne szkliwo należy głównie dbać „od środka”: dobra dieta + słońce.
maniulka napisał(a):
Zachecająca recenzja. Śledzę bloga i tak się zastanawiam, co Ty Marleno jesz, czy tylko surowiznę? Pytam zupełnie serio:)
Marlena napisał(a):
Skądże! Okresy całkowicie raw mam jedynie latem – bardzo dobrze mi robią. W pozostałych porach roku jem na surowo 50-80% kalorii. Najwięcej gotowanych posiłków jadam rzecz jasna zimą, wtedy mój organizm więcej o nie prosi. Latem zaś prosi o surowe i sezonowe owoce i warzywa i to właśnie dostaje. 🙂
POWER napisał(a):
Chciałem się spytać, które zboża, strączki są najmniej narażone na opryski?
Marlena napisał(a):
Uprawiane ekologicznie.
POWER napisał(a):
Czy zgodzisz się z tym że cynamonu chińskiego nie warto w ogóle spożywać ze względu na dużą ilość kumaryn?
Marlena napisał(a):
Kumaryny to nie cykuta czy cyjanek, nie umiera się od małych ilości. Jeśli jednak mam dodać nie szczyptę czy dwie, ale pół łyżeczki czy więcej cynamonu do mojej potrawy, to aby nie obciążać wątroby wybieram cejloński= niskokumarynowy.
POWER napisał(a):
Czy jajka według Ciebie są zdrowe?
Widzę, że wiele badań jest sprzecznych jeśli o nie chodzi.
Marlena napisał(a):
Czy to jest zdrowe? To jest pokarm naturalny. Odnośnie zdrowe/niezdrowe, to zgadzam się tutaj z doktorem Ornishem, który w swojej genialnej książce „Spektrum” napisał coś takiego: nie ma jedzenia niezdrowego, jest tylko takie, które służy nam bardziej albo mniej. Więc nawet jeśli kiedyś zjemy coś czasem z grupy „niezdrowej”, to co do tego nawet dr Ornish czy dr Dąbrowska są zgodni: nie jest ważne co zjesz „mniej zdrowego” przez np. 5 dni w roku, ważne jest co zdrowego jesz przez pozostałe 360 dni.
Jajko to komórka rozrodcza ptaka i tak jak inne pokarmy odzwierzęce nie należy do pokarmów wybitnie gęstych odżywczo: https://akademiawitalnosci.pl/jak-zbudowac-zdrowy-talerz-wokol-najgestszych-odzywczo-pokarmow/
Ewa napisał(a):
Jakie zdrowe przekąski oprócz orzechów i bakalii (daję je dzieciom często i trochę im się znudziły )może mi Pani polecić?Czy chrupki krakowskie – kukurydziane i pop corn zrobiony w domu to samo zło?
Marlena napisał(a):
Chrupki kukurydziane do najzdrowszych niestety nie należą. Mało wartości odżywczych, wysoki IG oraz czasem w bonusie bliżej nieokreślony „olej roślinny” czyli najprawdopodobniej rafinowany.
A może chrupki, ale zdrowe, z warzyw lub owoców, zrobione w domu? Można narobić na zapas: https://akademiawitalnosci.pl/zdrowe-czipsy-prosze-bardzo/
Można „zchrupkować” w piekarniku różności: buraki, jarmuż, marchewka, jabłka, gruszki, ciecierzyca, pasternak, pietruszka, seler czy bataty. W sklepach ze zdrową żywnością bywają też chrupki z miąższu kokosa, bardzo smaczne.
Anita33 napisał(a):
Pani Marleno mój syn ma zapalenie ucha czy mogę go leczyć domowymi sposobami czy lepiej nie ryzykować i podać antybiotyk. Żadne kropienie uszu nie wchodzi a grę bo miał jakiś wyciek z ucha.Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Spróbuj witaminy C i D najpierw, spróbuj probiotyków, spróbuj olejku kamforowego, a antybiotyk jako chemioterapeutyk powinien być zostawiony jako ostatnia deska ratunku. Wyciek oznacza, że organizm pracuje nad stanem zapalnym.
POWER napisał(a):
Czy są jakieś ograniczenia odnośnie siemienia lnianego?
Czy prawdą jest, że nie należy parzyć go w gorącej wodzie i najlepiej spożywać na zimno w różnych potrawach?
Marlena napisał(a):
Jak z każdym jedzeniem – siemię może stanowić składnik zróżnicowanej diety. Siemię gdy zamknięte jest w skorupce to można zalać gorącą wodą, ale nie gdy jest już zmielone (wtedy woda ciepła, ale nie wrzątek).
POWER napisał(a):
Jeśli chciałbym zbadać poziom magnezu i Wit D to on dobrze radzi odnośnie badań?
Głównie chodzi mi o magnez bo o Wit D pisałaś tak samo, aby spr 25 OH.
Czy takie badania może zlecić lekarz rodzinny?
W tych podstawowych bylo tylko stężenie potasu we krwi.
To w sumie skandal, że te badania jak i nietolerancjie pokarmowe nie są obowiązkowe, a szczepionki są!
MAŁGORZATA napisał(a):
Badania Kliniki w Mayo prowadzą do innych wniosków, jesli chodzi o suplementację wit.C i skutki uboczne duzychjej dawek.
https://www.mayoclinic.org/drugs-supplements/vitamin-c/safety/hrb-20060322
Oba materiały są imponujące. Który zatem uznać za prawdziwy?
Marlena napisał(a):
Na temat tych badań dr Levy również pisze w swojej książce.
POWER napisał(a):
W przypadku hipermobilnosci mięśni wrodzonej
występuja zaburzenia kolagenu w tkance łącznej.
Czy znasz może badania, które mogłyby w jakikolwiek sposób zwiększyć moją wiedzę w tym temacie?
Marlena napisał(a):
Nie znam, ale może przez Google coś znajdziesz?
POWER napisał(a):
Jakie kosmetyki, żele do mycia są dobre dla naszej skóry?
Myślałem o zwykłym szarym mydle.
Podasz mi swoich faworytów?
Marlena napisał(a):
Wybieram kosmetyki organiczne (Neobio, Lavera, Sante, White Agafia, Alterra itd.), a mydła najlepiej delikatne, roślinne.
POWER napisał(a):
Czy florę bakteryjną lepiej poprawiać naturalnymi czy sztucznymi probiotykami?
Ponoć mamy dużo szczepów bakterii i nie wszystkie będą dostępne w kiszonkach, wiec warto suplementowac po uwczesnym przebadaniu flory jelitowej(co jest zresztą bardzo drogie).
A może oba pomysły są bardzo korzystne dla nas ?
Marlena napisał(a):
Myślę, że warto jednocześnie robić to co robili z powodzeniem nasi przodkowie czyli jadać regularnie kiszonki oraz jednocześnie w razie potrzeby można też skorzystać ze zdobyczy cywilizacji czyli probiotyków. Osobiście wolę pierwsze rozwiązanie, bo jeść i tak trzeba. Probiotyk też jednak w domu, tak „w razie W” posiadam (jakaś infekcja, stres, wyjazd poza domem itp.).
POWER napisał(a):
Czy uważasz że rozdzielnosc pokarmów, czyli np nie łączenie węglowodanów z białkami ma sens?
Marlena napisał(a):
A co powiesz na nasiona roślin strączkowych, namiętnie jadane we wszystkich Niebieskich Strefach? Tam są razem białka i węglowodany, a nawet kwasy tłuszczowe. Jednak natura umieściła je tam w odpowiednich proporcjach i jakości. Natomiast w naturze na pewno nie występuje połączenie węglowodanów prostych i tłuszczu nasyconego, to człowiek wymyślił ciastka maślane z cukrem czy pizzę z białej mąki obłożoną salami i serem. W naturze awokado jest tłuste ale nie jest słodkie, a jabłko jest słodkie, ale nie jest tłuste. Tłuste mięso czy jajko nie są słodkie, a miód nie jest tłusty. Wszystko ma swój porządek. Im prościej jemy, tym zdrowiej jemy.
POWER napisał(a):
O czym świadczy nieznacznie podwyższone ph moczu, P-LCR, MPV?
Cholesterol i trojglicerydy mam odpowiednio 154 I 56,5.
Lepiej się odżywiam, dobrze się czuje, ostatni raz antybiotyki brałem pewnie coś koło 2 lat temu, więc odporność jest ok a tu takie smaczki.
Wiadomo, że skonsultuje to z lekarzem, ale może Ty też coś wiesz?
Czy to może być efektem ograniczenia mięsa, na bialu, jakiejś nietolerancji?
Marlena napisał(a):
Odczyn moczu jest zmienny w ciągu doby, jednorazowy odczyt nie świadczy za bardzo o niczym. Zobacz tutaj jak to tłumaczy (z wykresami) dr M. Jacob: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/redirect/view/13432
Nieznacznie podwyższone P-LCR i MPV mogą wskazywać na infekcję bakteryjną.
Ch i TG masz w zakresie normy: cholesterol całkowity poniżej 100 dopiero jest powodem do niepokoju, a TG poniżej 50.
T napisał(a):
Ciekawa jestem interpretacji wyników lekarza w kwestii „nieznacznie” podniesionego ph. Ja na początku mojej przygody ze zdrowym odżywianiem miałam kwasowość 4,5. Lekarz wyniki oglądnął, zapisał w karcie i na tym koniec. Na moje zapytanie o niskie ph moczu Pani Doktor bo lekarzem była kobieta odparła że mam się cieszyć bo wszystkie stany zapalne są ode mnie z daleka. Po roku na wyniku zleconym przez tegoż lekarza było jak wół i jak byk ph 7. Pani Doktor ponownie nie zareagowała, a mnie już nie chciało się pytać, a następnie słuchać wyjaśnienia.
POWER napisał(a):
Skąd bierze się u ludzi to przekonanie że mięso daje siłę i jest tak potrzebne? 😊
Czy to efekt komuny kiedy mięso było mało dostępne i to był towar „luksusowy” a może wpływ mediów lub coś innego?
Marlena napisał(a):
Mit „mięsa dającego siłę” pokutuje od czasów sprzed II wojny światowej, szczególnie cenione było mięso tłuste – synonim luksusu. Podczas II wojny światowej naziści zrobili wiele strasznych rzeczy, ale jest jedna dobra, którą zrobili dla populacji w Norwegii: zabrali Norwegom wszystkie świnie, krowy i kury. Nie było już mięska, masełka, jajeczek i mleczka, nie wspominając o śmietance, boczku i słoninie. Do żarcia zostały się Norwegom tylko rośliny: ziemniaki, warzywa, owoce, zboża. Ciężkie czasy! 😉
Chcesz wiedzieć jak się w związku z tym kształtowała w latach 1940-1945 śmiertelność z powodu chorób serca i układu krążenia w Norwegii? Przeanalizuj sobie ten wykres, wszystko będziesz wiedział: https://hbne.co.il/wp-content/uploads/2015/12/FORKS-OVER-KNIVES-norway_wwii.jpg
Po wojnie produkty odzwierzęce znowu stały się dostępne i śmiertelność sercowa zaczęła rosną jak na drożdżach. Dzisiaj osiągnęła rozmiary epidemiczne – przeciętny obywatel ma powszechny dostęp do tych (tanich już dzisiaj, bo produkowanych przemysłowo na masową skalę) produktów i nie wyobraża sobie bez nich ani jednego posiłku: 3 razy dziennie przez 365 dni w roku.
A mit niezbędnego do życia „dającego siłę” mięska nadal po 100 latach ma się dobrze (dzisiaj przebrany w unowocześnione szatki „diety Paleo”) i niejeden dzieciak pewnie wciąż słyszy od swojej matki to słynne „zostaw ziemniaki, zjedz tylko mięsko, bo nie urośniesz i nie będziesz mieć siły” (ja od swojej słyszałam, niestety zmarła na zawał – młodo, w wieku 53 lat).
POWER napisał(a):
Co sadzisz o rybach puszkowanych, czy tam jakieś omega 3 zachowa się?
Jeśli miałabyś wybrać między puszkowaną a wędzoną to co wolalabys?
Niestety ciężko mi znaleźć całego śledzia lub makrele a w nich jest dużo dha, epa.
Marlena napisał(a):
Okazjonalne spożycie ryby z puszki czy wędzonej nie spowoduje zdrowemu człowiekowi większej krzywdy, ale pamiętać musimy, że jest to żywność wysoko przetworzona (dr Fuhrman nie zaleca czerpać z niej więcej niż 5% kalorii) i nie spodziewajmy się po takowej wysokich wartości odżywczych. Ryba świeża, w ostateczności mrożona jest dużo lepszym wyborem. DHA i EPA można czerpać też ze źródła, z którego czerpią go ryby (czyli z alg morskich) lub z suplementu na bazie alg (doskonały jest ten od dr Jacob’s: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/dha-epa-kwasy-omega-3-z-mikroalg-schizochytrium-60-kaps-)
POWER napisał(a):
Czy gorsze widzenie po zmierzchu to może być oznaka niedoboru wit A czy czegoś jeszcze?
Marlena napisał(a):
Czegoś jeszcze też, np. retinopatii barwnikowej.
POWER napisał(a):
U mnie w rodzinie też panuje to przekonanie odnośnie mięsa, czasami argumenty są absurdalne np od braku mięsa możesz dostać choroby płuc i że Czesław Niemen nie jadł mięsa i z tego powodu umarł na raka.
Jest to tak silnie zakorzenione, że nie ma mowy o jakiś zmianach. Taty ulubione produkty to mięso, mleko, chleb 😂
I efektem są statyny, które brał już przed 40 r życia, nadwaga, szumy uszne, kamienie nerkowe.
No, ale na siłe nie zmienisz 😊
Marlena napisał(a):
Niemen nie jadł mięsa i zmarł na raka, a inny śpiewak (tym razem operowy), Luciano Pavarotti jadł mięso i też zmarł na raka. Czyli wychodzi na moje: samo jedzenie czy niejedzenie mięsa nie ma znaczenia, liczy się całokształt. Podobnie jest w Niebieskich Strefach – stulatkowie są zarówno wegetarianami (a czasem nawet i nawet weganami) jak też i sporadycznie spożywają mięso (jajka, nabiał, ryby), a tak czy siak każda z populacji w zdrowiu dożywa setki.
Różnica jest taka, że oni nie zaczynają się „sypać” tuż po czterdziestce tak jak my tutaj, wielbiciele menu opartego na pieczywie, nabiale i mięsie (nie wyłączając niżej podpisanej, która, dziękować Najwyższemu, w porę jednak poszła po rozum do głowy i została ocalona od zdrowotnego Armageddonu!). 🙂
Bartosz M. napisał(a):
Uniwersytet Johna Hopkinsa jest tak samo notowany w USA jak w Polsce Uniwersytet Szczeciński – czyli bardzo słabo. Nie należy do lvy League , zrzeszającej najlepsze Uniwersytety w USA. Poprzez takie poprawianie biografii blog staje się mało wiarygodny, a chyba nie o to chodzi?
Marlena napisał(a):
Bez przesady, Uniwersytet Johna Hopkinsa nie jest znowu jakiś tam strasznie zaściankowy, w końcu wydał Woodrowa Wilsona czy Michaela Bloomberga. Oraz oczywiście Thomasa Levy, bez którego świat nie dowiedziałby się prawdy o witaminie C. 🙂
Z kolei w polskich warunkach Uniwersytet Szczeciński jest bodaj jedynym kształcącym lekarzy mających w ogóle JAKIEKOLWIEK pojęcie o tym, na czym polega vis medicatrix naturae: mówię o Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie, który na swoim serwerze dla studentów udostępniał jeszcze do niedawna materiały odnoszące się do tego jak NAPRAWDĘ ludzkie ciało działa czyli jak wykorzystuje swoją naturalną zdolność samouzdrawiania i co w związku z tym może zrobić lekarz, aby pacjentowi pomóc te naturalne zdolności wykorzystać na maksa. Duży plus dla tego uniwersytetu!
POWER napisał(a):
Po pracy w nocy zdarza mi się niedosypiac i czuje się wtedy źle, mam niedobre samopoczucie, także delikatny lęk przed kontaktem z innymi.
Czytałem, że niedosypianie osłabia florę bakteryjną więc probiotyki byłyby wskazane.
A jeśli chodzi o witaminy to myślałem o B-complex.
Czy to dobry pomysł?
Co jeszcze zalecałabyś suplementowac?
Wiadomo dieta na 1 miejscu, ale też dodatkowo chciałbym się wspomóc.
POWER napisał(a):
Chciałem się podzielić, że pomogło mi połączenie awokado, kakao, banan – jeśli chodzi o samopoczucie, a cera też się znacznie poprawiła.
To chyba efekt tego, że te produkty naturalnie podnoszą poziom dopaminy w organizmie.
Mam pytanie: czy fakt, że mam mniej króst na twarzy może być efektem tego, że całkowicie odstawiłem nabiał?
Jeśli tak to może oznaczać to, że jest to oznaką uczulenia?
Marlena napisał(a):
Nabiał ogólnie zaśluzowuje organizm. Może więc wzmagać trądzik. Jeśli występuje nietolerancja na produkty mleczne (mleko innego gatunku jest dla nas jakby nie było silnym alergenem), to wzmagają one procesy zapalne (działają prozapalnie). Coś, co jest pokarmem dla dziecka krowy niekoniecznie jak widać jest korzystnym pokarmem dla człowieka. Ocenia się, że ok. 60% populacji na planecie Ziemia nie toleruje i nie trawi produktów mlecznych.
Robisz dobrze zamieniając nabiał na warzywa i owoce. To jest właściwy kierunek. 🙂
POWER napisał(a):
Mam tą przypadłość od około 15 roku życia.
Czy słyszałaś o możliwości wyleczenia czegoś takiego?https://m.wylecz.to/pl/choroby/okulistyka/mroczki-przed-oczami-jaskie-sa-przyczyny-mroczkow-w-oczach.html
Marlena napisał(a):
A byłeś z tym u okulisty? Poza trym mroczki czy męty? Jeśli chodzi o męty (eye floaters), to dr J. Wright z Tahoma Clinic podaje, iż suplementować należy kombinację 3 składników odżywczych: cholina, inozytol, metionina. Znajdziemy to w jednym preparacie o nazwie „czynniki lipotropowe”(np. Solgar: https://solgar.pl/produkty/suplementy-specjalne/czynniki-lipotropowe). Zajmie to tygodnie czy nawet miesiące, ale w końcu mroczki ustępują – https://www.youtube.com/watch?v=8sGGOUpsP5U
POWER napisał(a):
https://www.crazynauka.pl/czym-sa-dziwne-rzeczy-wciaz-plywajace-oczami/
To opisuje moją przypadłość. U okulisty byłem.
Ale te czarne kropki, nitki, przed oczyma są i widzę je na białym tle.
Już zdążyłem się przyzwyczaić, ale lepiej byłoby się ich pozbyć.
Marlena napisał(a):
Jeśli nitko-kropki, to są eye floaters czyli po polsku męty ciała szklistego. Męty to produkty przemiany materii. Idź za radą doktora J. Wrighta. Cholina, inozytol, metionina. To nie są toksyczne substancje, lecz składniki żywieniowe i krzywdy sobie tym nie zrobisz, a może bardzo prawdopodobnie Tobie pomóc (choć może zająć to trochę czasu, wymagana jest cierpliwość). I popość sobie trochę, co by się ustrój oczyścił poprzez włączenie odżywiania wewnętrznego. 🙂
POWER napisał(a):
Jaki jest mail do Ciebie?
Marlena napisał(a):
Maila do mnie znajdziesz w zakładce kontaktu.
POWER napisał(a):
Czy wiadomo czemu takie męty się pojawiają w tak młodym wieku?
POWER napisał(a):
Którą markę suplementów polecasz najbardziej?
Marlena napisał(a):
Nie ma jednej marki, jest sporo dobrych i zaufanych producentów będących na rynku już od wielu lat i spełniających wysokie standardy: dr Jacobs, Swanson, Solgar, Life Extension by wymienić tylko kilka z nich.
POWER napisał(a):
Czy według Ciebie te połączenie jest dobre?
https://www.apteka-melissa.pl/produkt/now-foods-special-two-240-kaps,26425.html
https://www.apteka-melissa.pl/produkt/swanson-83-cytrynian-magnezu-120-tabl,10214.html
Marlena napisał(a):
Zapytaj proszę sprzedawcy, prawdopodobnie zna produkty, które sprzedaje i będzie w stanie coś podpowiedzieć. Ja u siebie mam tylko produkty osobiście przetestowane na samej sobie i za te mogę ręczyć, a co ktoś sprzedaje to nie wiem. 🙂
POWER napisał(a):
Nie widzę w sklepiku żadnej b-complex. Będzie?
POWER napisał(a):
Jeśli chodzi o te czynniki lipoprotowe to jak dawkować, aby był najlepszy efekt?
Marlena napisał(a):
Po kapsułce do każdego posiłku (razem 3 razy dziennie).
POWER napisał(a):
Bolała mnie głowa po suplementach. Czy to normalny objaw czy po prostu jakosc tego suplementu jest słaba?
POWER napisał(a):
Czego można użyć, aby skóra nie została zniszczona podczas opalania?
Filtrów sztucznych nie chciałbym używać.
Marlena napisał(a):
Może być olej z pestek malin i do tego wciśnij parę kapsułek z witaminą E (może być najtańsza, TOKOVIT z apteki).
POWER napisał(a):
Czytałem, że oleje kokosowe rafinowane są oczyszczane chemicznie z użyciem kwasu fosforowego.
Czy są takie, w których ta rafinacja jest przeprowadzana w sposób bardziej naturalny?
Marlena napisał(a):
Tak, są oleje kokosowe bezwonne, a wytrącenie zapachu odbyło się za pomocą pary wodnej, bez użycia związków chemicznych.
POWER napisał(a):
Jak mogę to poznać czy ten olej jest rafinowany w odpowiedni sposób?
Marlena napisał(a):
Powinno to być zaznaczone na opakowaniu: zapach wytrącono za pomocą pary wodnej.
tch napisał(a):
POWER wchodzisz do sklepu Marleny i masz właściwy olej bezzapachowy
https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/olej-kokosowy-bio-bezzapachowy-organiczny-900-ml
lub
https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/olej-kokosowy-bio-bezzapachowy-organiczny-400-ml
:))
POWER napisał(a):
Nie widziałem czegoś takiego. A samo oznaczenie bio/eko nie gwarantuje tego, że przy produkcji nie używano środków chemicznych?
Marlena napisał(a):
Zielony listek oznacza, że przy uprawie nie stosowano chemii.
POWER napisał(a):
Ostatnio miałem sporo nauki i wspomogłem się kawą, a czy jest coś bardziej naturalnego, co pobudza i nie uzależnia?
Marlena napisał(a):
Może adaptogeny? Żeń-szeń, miłorząb japoński na przykład. Jeśli stosowana okresowo to nawet kofeina nie uzależni.
POWER napisał(a):
A yerba mate byłoby dobre?
Marlena napisał(a):
Pewnie tak.
POWER napisał(a):
https://www.damianparol.com/glutenowa-paranoja/
Zgadzasz się? Jaki masz stosunek do glutenu?
Marlena napisał(a):
Zgadzam się, że nie ma co wpadać w paranoję, nasi przodkowie wcinali gluten przez całe stulecia i przecież jesteśmy tutaj i żyjemy. Brak słońca (witamina D) jest jednym z czynników, który osłabia jelita i wtedy można mieć problemy z trawieniem „trudnych” rzeczy jak gluten. Ale to nie gluten winny, tylko chory styl życia, słońcofobia itp.
POWER napisał(a):
Czy są jakieś naturalne sposoby na pokonanie zapalenia dziąsła?
Marlena napisał(a):
Na wszelkie zapalenia witamina C do oporu.
POWER napisał(a):
Jakie dawki wit C przyjmować?
Marlena napisał(a):
Dawki terapeutyczne to są zawsze dawki niewielkie ale częste, podawane do nasycenia czyli do wystąpienia objawów jelitowych (ale bez doprowadzania do luźnego stolca).
POWER napisał(a):
Wiem, że masz dużą wiedzę i niejedną książkę przeczytałaś. Czy spotkałaś się kiedyś z głodówką 40 dniową? Czy autorzy, których miałaś okazję czytać wspominali coś o tym?
Piszę bo przypadkiem natknąłem się na ten film.
https://www.youtube.com/watch?v=yDUrMcfCroA
Marlena napisał(a):
Nie wiem na co ten człowiek z filmiku jest chory, że musi uciekać się do wodnego postu trwającego 40 dni, bowiem taki post jest zarezerwowany dla naprawdę ciężkich przypadków chorób, w których lżejsze metody poszczenia (jak post warzywno-owocowy lub sokowy) nie zdały egzaminu. Nie mówiąc o tym, że dłuższe posty powinny odbywać się pod okiem fastoterapeuty.
Natomiast tutaj nie można wykluczyć, iż młodzieniec ów robi głodówkę głównie dla swojego ego (a być może również dla poklasku i zebrania wokół siebie publiczności).
Ewangelia wg św. Mateusza 6:16-18 mówi: „Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.”.
Osobiście uważam, że post ma wymiar nie tylko fizyczny, ale również duchowy, dlatego jestem przeciwna robieniu z tego publicznego widowiska, robieniu wyścigów (nawet z samym sobą) kto potrafi dłużej itd. Takie podchodzenie do rzeczy wyrządza więcej szkody niż pożytku. Post powinien być czasem radosnym przynoszącym pozytywne rezultaty, jeśli jest czasem „koszmaru” (jak mówi tytuł tego filmiku) to znaczy, że post nie spełnił swojej roli, chyba że egoistyczną (tak jak młodzieniec powiedział na filmie „udowodniłem sobie to co chciałem udowodnić”).
Jeśli chodzi o literaturę, to jedną z lepszych pozycji na ten temat napisał dr Joel Fuhrman, który sam ongiś wyleczył się głodem. Książka nosi tytuł „Fasting and Eating for Health”.
POWER napisał(a):
Co mogą oznaczać podwyższone wyniki GGTP (norma 31, osoba ma 155) ALAT i ASPAT podwyższone prawie dwukrotnie, ciała ketonowe zbyt wysokie, kreatynina i ph moczu zbyt niskie.
Osoba jest na diecie wegańskiej.
Marlena napisał(a):
Określenie „dieta wegańska” nic nikomu nie mówi – frytki, coca-cola i wódeczka są przecież wegańskie, ale nie są zdrowe. Wyniki wskazują na problemy z wątrobą, ale szczegółów trzeba u lekarza prowadzącego dopytać.
POWER napisał(a):
Czy sery owczy, kozi są zdrowe?
Marlena napisał(a):
Zdrowsze na pewno niż krowie. W Niebieskich Strefach nabiału krowiego nie jada się, tam tylko owczy albo kozi jak już, naturalny i nieprzetwarzany przemysłowo.
POWER napisał(a):
https://www.pokochajolejrzepakowy.eu/mity-na-temat-glifosatu-w-rzepaku/
Co o tym myślisz?
Marlena napisał(a):
Parę lat temu korespondowałam z jakąś osobą od pokochania oleju rzepakowego, która starała się mnie przekonać, że usilnie reklamowany jako cud zdrowotności rafinowany olej rzepakowy jest „bogaty w kwasy Omega-3”, na co załączyła nawet opinię jakiego eksperta (profesor czegoś-tam, już nie pamiętam). Na moje zapytanie jakim cudem delikatne kwasy Omega-3 są w stanie przetrwać wysoką temperaturę stosowaną w procesie rafinacji nie uzyskałam już odpowiedzi. Więc temu portalowi już podziękujemy. 😉
POWER napisał(a):
Czy wit D można przyjmować samą czy należy ją łączyć z wit K?
Marlena napisał(a):
https://akademiawitalnosci.pl/tag/witamina-d/
POWER napisał(a):
Czy zgadzasz się z tym, że wit C można przedawkować i objawem tego są kamienie nerkowe?
https://www.damianparol.com/czy-witamina-c-leczy-raka/
Marlena napisał(a):
Nie można przedawkować, ponieważ chroni nas bariera jelitowa i nadmiar zostanie wydalony w toalecie. Na temat tego czym i komu cokolwiek może grozić w związku z suplementacją witaminą C obszernie pisał lekarz zajmujący się tym tematem od trzech dekad czyli dr T. Levy: https://akademiawitalnosci.pl/dr-thomas-e-levy-wyleczyc-nieuleczalne-recenzja/
Ufam jego informacjom bardziej niż informacjom znalezionym na blogu dietetyka (kształconego konwencjonalnie, a więc posiadającego pewne przekonania mainstreamowe). Z całym szacunkiem, niech się dietetycy zajmą żywieniem, a nie rozkminianiem czy witamina C leczy raka czy nie, bo od tego są wyższej klasy specjaliści, którzy na witaminie C zęby zjedli i niejednego pacjenta wyciągnęli za nogi z grobu.
POWER napisał(a):
https://www.youtube.com/watch?v=K8zpKgBB6es
25:15 o szczepieniach. Czy można w obecnym systemie nie szczepić dzieci? Jeśli dziecko dostanie taką szczepionkę to należy podać wit C?
Marlena napisał(a):
Helen Saul pisała, że przed, w trakcie i po należy podać duże dawki witaminy C.
POWER napisał(a):
Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że nie ma dowodów na to, że chemioterapia jest skuteczna a wręcz skraca życie?
Czy są nowotwory gdzie mimo wszystko warto zastosować chemioterapie?
Czy są na ten temat badania?
https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/category/dr-jerzy-jaskowski/
Marlena napisał(a):
Hej, ale to nie jest tak, że chemioterapia zawsze zabija, podobnie jak to nie jest tak, że podanie szczepionki zawsze wywoła NOP-a czy zaburzenia ze spektrum autyzmu. Musimy zrozumieć jedną rzecz: te czynniki działają hormetycznie, czyli na zasadzie co nas nie zabije to nas wzmocni. Jeśli ktoś ma słaby ustrój, zniszczony, niedożywiony na poziomie komórkowym, zakwaszony, zawalony toksynami itd. to dokładanie jeszcze toksyn może skończyć się źle. W przeciwnym wypadku organizm zniesie wszystko dobrze.
Jeśli chodzi o nowotwory i ich leczenie konwencjonalnymi metodami, to leczenie to jest w swojej filozofii bardzo podobne do „leczenia” przez współczesną medycynę wszystkich innych chorób, jednym słowem likwidujemy SYMPTOM (np. guza: wycinamy go, naświetlamy go albo zmniejszmy go za pomocą chemikaliów), zupełnie nie zajmując się przyczynami dla których guz tej powstał (czyli toksyczny styl życia, zła dieta, potężne niedobory, kiepska mikroflora, nadużywanie leków, przewlekły stres, notoryczny brak słońca itp.).
Dlatego ludzie mają nawroty (o ile niczego nie zmienią w swoim stylu życia). I tak ten biznes się kręci, a zajmują się nim dokładnie ci sami ludzie, którzy czerpią zyski ze sprzedaży chemioterapii.
Taki przykład: w 1985 AstraZeneca (korporacja farmaceutyczna produkująca TAMOXIFEN, lek szeroko używany przy raku piersi) zainaugurowała „miesiąc świadomości raka piersi” przypadający każdego roku na miesiąc październik. Wszyscy wiemy co się wtedy dzieje: królują debilne różowe wstążeczki i namawia się kobiety do robienia mammografii jako najbardziej efektywnego środka zapobiegającego rakowi piersi. Ale mammografia to DIAGNOSTYKA a nie PROFILAKTYKA!
Miliony kobiet nosi dumnie te wstążeczki każdego października rok w rok, to już któreś kolejne pokolenie kobiet ogłupione zostało różowymi wstążeczkami, każdego października korporacje kosmetyczne (produkujące KONWENCJONALNE kosmetyki zawierające związki nieobojętne dla zdrowia i potencjalnie rakotwórcze) sprzedają kobietom specjalne „limitowane” zestawy kosmetyków z różową wstążeczką, z których część zysku przeznacza się na „walkę z rakiem piersi” oraz podobnie organizowane są też marsze i biegi przełajowe pod hasłem walki z rakiem piersi w celu gromadzenia funduszy na dalsze badania naukowe dotyczące raka piersi. Wzruszające, prawda?
Lecz po owocach ich poznacie, jak mawiał Mistrz. Owoce te zaś są mizerne – przez 33 lata wszystkie te działania, miliony mammografii i liczne zbiórki pieniężne nie przyniosły spadku zachorowań na raka piersi nawet o setną część procenta. W żadnym kraju!
Dlaczego? Bo prawdziwa profilaktyka to zupełnie coś innego. Prawdziwa profilaktyka to prawidłowa dieta, słońce, sen, unikanie toksyn środowiskowych, umiejętność radzenia sobie ze stresem, unikanie niepotrzebnych leków (w tym hormonalnych w przypadku kobiet) i wiele innych czynników, o których podczas „Miesiąca świadomości Raka Piersi” zwyczajnie się nie mówi. Dlaczego się nie mówi? Bo jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. 🙂
POWER napisał(a):
Chciałem CI podesłać. Tu pan doktor mówi o diecie, florze bakteryjnej, wit D, kosmetykach. Wiele informacji pokrywa się z tym co piszesz na blogu oraz jest wielu innych rzeczach jak np. wyjaśnienie śmierci łóżeczkowej, szczepionkach.
https://www.youtube.com/watch?v=nCHVHMcmNEY&list=PLXUxPmB4QFL49z3vJmu_i-xaREHRXDyrX&index=8
https://www.youtube.com/watch?v=8o-fPf1hfSQ&list=PLXUxPmB4QFL49z3vJmu_i-xaREHRXDyrX&index=9
Marlena napisał(a):
Nie mówi niczego odkrywczego.
Lubię go czasem posłuchać, bo jest zabawny, aczkolwiek mógłby też trochę sam nad sobą popracować, bo z całym szacunkiem, ale zdrowo nie wygląda: ma sporą nadwagę, przebiałczenie widać na pierwszy rzut oka… A jak mówił Mistrz: po owocach ich poznacie. To jedyna miara prawdy w tym zidiociałym świecie. 😉
Tak więc owoce są kiepskie, a jego dieta idealna wcale nie jest: pan doktor grzmi na wegańską blogerkę Martę Dymek, bo uważa niejedzenie mięsa za szkodliwe dla zdrowia, twierdząc zdecydowanie, cytuję: „Reasumując, dziecko i dorosły musi jeść mięso” (z naciskiem na MUSI): http://www.polishclub.org/2016/09/05/dr-jerzy-jaskowski-legalne-trucie-mieso-m-dymek/
Dziwne, że innego zdania był np. Pitagoras, Platon, Einstein, Leonardo da Vinci czy Tołstoj oraz wielu innych, którzy dla rozwoju ludzkości zrobili więcej niż (z całym szacunkiem) pan doktor. Reasumując, z porad dietetycznych pana doktora raczej nie polecam korzystać. 🙂
POWER napisał(a):
Czy przy obecnej wiedzy sczepiłabyś dziecko na cokolwiek? Zastanawiam się po prostu co niesie ze sobą większe ryzyko.
Czy szczepienie czy potem ewentualne następstwo.
Marlena napisał(a):
Trudno powiedzieć, szczerze mówiąc. Przy obecnej wiedzy na przykład mam świadomość, że idąc za radą doktora A. Kalokerinosa należy nasączyć tkanki dziecku witaminą C, a wtedy ryzyko wystąpienia NOP-a będzie bardzo małe, w zasadzie żadne. Z drugiej jednak strony nie mamy przecież długoterminowych badań: jaki tak naprawdę wpływ DŁUGOTERMINOWY ma wprowadzanie do ciała (nienormalną drogą, bo poprzez zastrzyk) tych wszystkich mikroorganizmów i towarzyszących im substancji? Nie wiemy tego, po prostu nie wiemy. Jesteśmy sami królikami doświadczalnymi.
Ale w naturze nie ma darmowych obiadów, zawsze jest coś za coś. Być może więc w ujęciu długoterminowym szczepienia czynią nas tak naprawdę słabszymi i bardziej podatnymi na inne choroby, te cywilizacyjne? Bo może jednak natura jakiś swój cel ma, że choroby zakaźne wieku dziecięcego są (no właśnie!) chorobami wieku dziecięcego? I przebycie ich w odpowiednim wieku powoduje wzmocnienie ustroju na całe dalsze życie, a ominięcie ich poprzez próbę sprytnego „oszustwa” (szczepionkę wyprodukowaną ludzką ręką) skutkuje tym, że docelowo wychodzimy na tym jak Zabłocki na mydle? Tego po prostu nie wiem.
POWER napisał(a):
Tak, to prawda. Dobrze się go słucha i ma taki przyjemny wyraz twarzy. Taki dobry wujek 😀
A co do diety to też zauważyłem, nie znam żadnej osoby otyłej/z nadwagą z mojego otoczenia, która dożyłaby sędziwego wieku.
Czy to dziadek 93 był szczupły czy babcia, która ma obecnie 95 lat też jest szczupła. I też parę rzeczy się potwierdza bo babcia miała okresy w życiu gdzie była bieda i mało jadła(mała kaloryczność – ponoć wydłużają się telomery) i mało mięsa.
Tu też fajny film 🙂 Nie wiem czy widziałaś.
https://web.facebook.com/1800661399986238/videos/532348230616726/
Marlena napisał(a):
Jak popatrzymy na Niebieskie Strefy, to tam grubasów nie uświadczysz. Co do spożywania mięsa, to albo jada się baaardzo mało (od święta), ale wcale (Adwentyści z Loma Linda). Wszędzie też stosuje się okresowe posty czyli ograniczenia kaloryczne.
I zobacz tak samo pani Irenka z tego filmiku, jaka jasność umysłu, zero leków W TYM WIEKU – zdrowa i szczęśliwa. I przeżyła wszystkie swoje mięsożerne siostry. 🙂
POWER napisał(a):
Wspominał tez o glutenie, że to fikcja i nie ma czegoś takiego jak alergia na gluten tylko to kwestia glifosatu.
Marlena napisał(a):
No to dziadek raczej nie ma wiedzy w temacie. Glifosat owszem, swoją drogą, ale jak wytłumaczyć fakt, iż są niestety osoby, które nie mogą jadać nawet eko zbóż glutenowych (i nie mają celiakii)? Polecam książkę naukowca, który na glutenie zjadł zęby: Alessio Fassano „Wolni od glutenu”.
POWER napisał(a):
A jeśli chodzi o witaminę C o której mówisz to chodzi o taką zwykłą czy lewoskrętną? Jest jakaś różnica?
Jaką polecasz, w kapsułkach, w proszku?
Marlena napisał(a):
Jest tylko jedna witamina C. 🙂 Osobiście używam tylko tę w proszku.
POWER napisał(a):
Wiadomo ile takiej wit C należy podać dziecku/osobie dorosłej po szczepieniu?
Marlena napisał(a):
Do nasycenia.
POWER napisał(a):
Co sądzisz o chemioterapii? Czy są dowody na jej skuteczność?
Marlena napisał(a):
Gdyby nie była skuteczna to nie zostałaby częścią EBM (Evidence Based Medicine). Owszem, potrafi być skuteczna, ale cóż z tego skoro nie dotyka przyczyny choroby? Guz nowotworowy to skutek i objaw choroby przecież.
Używając chemii, naświetlań i noża chirurga usuwany jest objaw choroby, po czym pacjent idzie do domu i trzęsie portkami czy uda mu się przeżyć kolejne 5 lat. I najczęściej prowadzi dalej taki sam toksyczny styl życia jak wcześniej, bo nikt mu nie uświadomił jaki miało to wpływ na to, że choroba w ogóle się w jego życiu pojawiła.
POWER napisał(a):
Jakie kosmetyki do ciała polecasz? Szukam jakiejś alternatywy dla produktów marketowych gdzie jak wiadomo jest mnóstwo szkodliwych dodatków.
Marlena napisał(a):
Te których aktualnie używam i polecam znajdują się w naszym sklepiku Akademii.
POWER napisał(a):
Są jakieś naturalne sposoby na wyleczenie bólu ucha? 🙂
Marlena napisał(a):
Witamina C w dużych dawkach na wszelkie stany zapalne. Może być pomocna woda utleniona, mogą być pomocne olejki eteryczne (np. kamforowy, bazyliowy, z drzewa herbacianego).
POWER napisał(a):
Czy prawdą jest, że ludzie z wyższym poziomem cholesterolu we krwi częściej przeżywają zawały?
https://www.youtube.com/watch?v=YICfvmsBJ9I od 9:30
Marlena napisał(a):
Tego nie wiem i na pewno nie zamierzam przekonywać się osobiście o tym (tzn. czy przeżyję zawał z większym poziomem tłuszczu we krwi czy mniejszym). 😀
Pytanie: ilu zawałowców wyciągnął z choroby dr Czerniak z tego filmiku (wyłączyłam nagranie po tym jak usłyszałam „Trzysta pięćdziesiąt, nie powinno się zbijać tego cholesterolu”, po czym stwierdził, iż wysoki cholesterol jest objawem patologii w ustroju, co jedno z drugim naprawdę ciężko powiązać, bo niby z jakiego powodu mamy utrzymywać patologię w swoim ustroju??).
Bo na pewno taki np. dr Dean Ornish wyciągnął z grobu za nogi wielu chorych na miażdżycę naczyń.
Mało tego! Zebrał też na to niepodważalne dowody naukowe w postaci angiogramów z zapchanymi, a następnie wyczyszczonymi z blaszki miażdżycowej naczyniami swoich pacjentów – tylko za pomocą diety i zmian stylu życia. To dlatego jego program bezlekowego leczenia pacjentów został w USA wdrożony do lecznictwa publicznego (jest bowiem oparty na dowodach naukowych!).
Na „fascynujące” gadki o statynach nie dam się więc już nabrać: żadnych sztucznie obniżających poziom cholesterolu statyn nie potrzeba, trzeba tylko wiedzieć co jeść by sprowadzić cholesterol do bezpiecznych poziomów UNIEMOŻLIWIAJĄCYCH praktycznie rzecz biorąc zawał (całkowity 140-150 mg/dL, LDL poniżej 80 mg/dL – tyle notuje się w populacjach gdzie choroby serca i układu krążenia praktycznie są nieznane).
Prace Ornisha na ten temat można przejrzeć na PubMedzie, natomiast dla nas, laików, napisał książkę („Spektrum”, pisałam o tym tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/dean-ornish-spektrum/).
Podsumowując – ufam tym, którzy czegoś dokonali czyli bardziej cenię sobie działanie od czczego gadania.
Nie rozumiem ponadto zupełnie tego ciągłego biadolenia wokół statyn. A pewni „guru” jak H. Czerniak, J, Zięba, J. Jaśkowski i inni zbijają na tym biadoleniu swój medialny kapitał – wiedząc, że ludzie lubią słuchać opowieści o „tej złej Big Pharmie”, lubią teorie spiskowe i przede wszystkim lubią słuchać dobrych informacji na temat swoich niedobrych nawyków.
Tylko tak naprawdę po co to wszystko, skoro mamy już niezbite dowody naukowe na to, że choroby serca i układu krążenia da się leczyć zmianami stylu życia czyli bez statyn?
Kumaty lekarz powinien na temat tych badań mieć jakieś pojęcie. Szkoda, że jako lekarze dr Czerniak nie wie, dr Jaśkowski nie wie… medialny i również pozujący na niezmiernie kumatego p. Zięba RÓWNIEŻ nie wie. Przypadek? 🙂
Trudno nie mieć wrażenia, że to nie „fakty o cholesterolu” się zamiata pod dywan, tylko fakty o istniejących dowodach naukowych na to, w jakich warunkach diety i stylu życia miażdżyca nie powstaje, a nawet ta powstała ma szansę ustąpić.
POWER napisał(a):
Jak mogę poznać, że przyjąłem odpowiednią dawkę wit C(do nasycenia). Jak mogę rozpoznać, że organizm się już ”nasycił”.
Marlena napisał(a):
Pierwszym objawem będą gazy, przelewania w brzuchu, a jeśli witaminy C będzie dużo za dużo niż ustrój jest w stanie na jeden raz „przemielić”, to polecisz do toalety.
POWER napisał(a):
Masz jakiś sprawdzony sposób na pranie ubrań bez użycia chemii? 🙂
Najbardziej zależy mi na ładnym zapachu ubrań.
Marlena napisał(a):
Ładny zapach osiągniesz za pomocą olejków eterycznych.
POWER napisał(a):
Czy są perfumy, które nie mają w sobie substancji szkodliwych?
Marlena napisał(a):
Jak je sobie sam zrobisz, to będą bezpieczne. Weź spirytus i do tego „męskie” olejki eteryczne jak np. olejek bergamotowy, cedrowy, sandałowy itp. i zrób sobie perfumy.
POWER napisał(a):
A jak z perfumami? Są takie, które mają dobry skład? Same olejki eteryczne pewnie ładnie pachną, ale nie wiem czy się nadadzą.
Marlena napisał(a):
Nadadzą się, spróbuj. Ale tak jak napisałam należy je rozpuścić w alkoholu.
Anna Maria napisał(a):
A jakie proporcje z tym alkoholem? W słoiczku szklannym da sie przechować dłuzej?
Marlena napisał(a):
Na szklankę alkoholu 70 procentowego daj 5 kropli cedru, 3 bergamoty, 2 sandału (sandałowiec biały – santalum album,albo australijski spicatum, a ostatecznie może być olejek amyrisowy, ale zapach będzie inny, mniej drzewny i nie taki szlachetny), a jeśli chodzi o naczynie, to najlepiej robić perfumy w butelce szklanej typu spray w celu wygodnego użytkowania perfum.
POWER napisał(a):
Czy z tych badan można rozumieć, że zbyt duża ilość choliny zwiększa ryzyko na raka prostaty?
https://www.researchgate.net/publication/230804729_Choline_intake_and_risk_of_lethal_prostate_cancer_Incidence_and_survival
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22952174
Marlena napisał(a):
Tak, pisał też na ten temat dr Jacob w swojej książce: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/rak-prostaty-jak-mozesz-sobie-pomoc
POWER napisał(a):
Czyli na to wychodzi, że jajka nie są zbyt dobre? Staram się odżywiać wyłącznie wegetariańsko i w dużej mierze zastępuje białko jajami z własnej hodowli.
Marlena napisał(a):
Jajka same w sobie nie są ani dobre ani złe. Wszystko zależy od dawki. A cholina jest nam potrzebna, choć ok. 2/3 jej potrzebnej ilości produkują nasze bakterie jelitowe. Cholinę znajdziemy nie tylko w jajkach, również m.in. w nasionach roślin strączkowych, kiełkach pszenicy, płatkach owsianych, orzechach, rybach, szpinaku, kakao, tofu czy pomidorach. Jest wrażliwa na temperaturę, ale przy rozsądnej diecie nie grożą nam niedobory, chyba że nadużywamy alkoholu lub żyjemy w ciągłym stresie.
Piotrek napisał(a):
Ja to bym nie powoływał się na Pana Ziębę jeśli ta witryna chce być poważnie traktowana. Wystarczająco się już skompromitował nawet i ostatnio:https://www.swps.pl/strefa-psyche/blog/18467-pseudonauka-dlaczego-w-nia-wierzymy-przypadek-znachora-jerzego-zieby?utm_source=LI&utm_medium=uczelnia-LI&utm_campaign=SPblog&utm_content=18467-pseudonauka-dlaczego-w-nia-wierzymy-przypadek-znachora-jerzego-zieby&fbclid=IwAR2fQURYiHmuOfhgrtilQ9xds78qu5wDhV_EPkLKxpR60rrqI1RmgnPpJaA.
Ale cóż wielu ludzi mu wierzy podobnie jak Ojcu Dyrektorowi. Mechanizm psychomanipulacji jest też ten sam. Sekta wiernych wyznawców vs reszta świata.
Marlena napisał(a):
J. Zięba jest jaki jest, ale na pewno dzięki wydanej przez niego książce wielu ludzi dowiedziało się o tym, o czym i ja sama na blogu pisałam wcześniej, a chodzi o dokonania lekarzy stosujących zasady medycyny ortomolekularnej. Reszta jego bredni czy dezinformacji to już inna para kaloszy. 😉
POWER napisał(a):
A OLEJEK Z DRZEWA SANDAŁOWEGO /Amyris Balsamifera Oil/ ze sklepiku nie będzie się nadawał w tym przypadku?
Marlena napisał(a):
Ale do czego się nadawał (przepraszam, lecz jakby straciłam wątek i nie wiem o co teraz pytasz).
POWER napisał(a):
Po zbyt intensywnej aktywności fizycznej czuje się trochę nerwowo, czy może to być spowodowane zwiększonym poziomem kortyzolu?
Jeśli tak, to co mógłbym zrobić, aby zmniejszyć jego poziom?
Marlena napisał(a):
Mógłbyś. Przestaw się na umiarkowaną aktywność fizyczną. Intensywna nie jest przewlekle zdrowym ludziom do niczego potrzebna. 🙂
POWER napisał(a):
Miałem na ten komentarz:
”Na szklankę alkoholu 70 procentowego daj 5 kropli cedru, 3 bergamoty, 2 sandału (sandałowiec biały – santalum album,albo australijski spicatum”
W sklepiku jest chyba inna odmiana olejku (Amyris Balsamifera Oil) i nie wiem czy w tym przypadku sprawdzi się do tych perfum, o których wspominałaś.
Marlena napisał(a):
Możesz spróbować, aczkolwiek olejek amyrisowy (popularnie zwany sandałowym) to mimo wszystko inna nuta zapachowa niż (duuużo droższy!) sandałowiec prawdziwy, biały lub australijski). O różnicach między tymi olejkami oraz zamieszaniu z nazewnictwem tutaj można więcej poczytać: https://pollenaaroma.com.pl/pl/aktualnosci-i-media/amyris-balsamifera-to-nie-sandal-nie-daj-sie-oszukiwac/
POWER napisał(a):
Hmm tak zrobię, ale zapytam z ciekawości czy sportowiec, który gra zawodowo może sobie jakoś poradzić z tym problemem? 🙂
Marlena napisał(a):
Pojęcia nie mam, ale zawodowcy pozostają jak sądzę pod opieką wytrawnych trenerów, którzy pewnie mają swoje różne sposoby. Nie moja działka więc ja ich Ci nie podam. 😉
POWER napisał(a):
Czy polecasz dzbanki filtrujące? Czy to rzeczywiście działa? 🙂
Jeśli tak to czy masz jakiś sprawdzony model?
Marlena napisał(a):
Smakowo woda przefiltrowana jest lepsza jak również po zaparzeniu ziółek czy herbat nie widać tego tęczowego „kożuszka” pływającego po powierzchni, więc na pewno taki filtr poprawia jakość wody – to widać i czuć. Mam dzbanków kilka: Brita, Dafi, Biocera.
POWER napisał(a):
Czy kiszonki z owoców mają dobry wpływ na naszą florę jelitową jak tradycyjne kiszonki(kapusta, ogórki)?
Przykład:
https://www.hajduczeknaturalnie.pl/kiszone-jablka-przysmak-slowian/
Marlena napisał(a):
Całkiem możliwe, jeśli dochodzi do fermentacji mlekowej tak jak przy warzywach.
POWER napisał(a):
”Na szklankę alkoholu 70 procentowego”
Rozcieńczony spirytus z wodą będzie ok?
Marlena napisał(a):
Będzie OK.
POWER napisał(a):
Czy będzie w sklepiku olej kokosowy bezzapachowy 900ml?
Marlena napisał(a):
Już jest dostępny, nowa dostawa jest w drodze do nas.
POWER napisał(a):
Czy są na ten temat badania naukowe?
https://www.youtube.com/watch?v=Hxle8sTW76A
http://quantumlife.my/information/The%20Practical%20Guide%20to%20Benefits%20of%20Scalar%20Energy.pdf
https://prezentownia24.pl/pl/p/JAPONSKI-ODPROMIENNIK-ANIOL-QUANTUM-PENDANT-ENERGIA-SKALARNA-ANIOL-Medalion/84
Co o tym sądzisz?
Marlena napisał(a):
Trudno powiedzieć, nigdy nie zajmowałam się tym tematem od strony badań naukowych. Raczej jednak nie kupiłabym żadnego „cudownego medalionu”, nawet jeśli w zestawie zawiera się, cytuję:
1. medalion anielskie skrzydła
2. certyfikat autentyczności z unikalnym numerem seryjnym
3. całość w eleganckim pudełeczku – idealne na prezent
4. technologia japońska
5. faktura
Za jedyne 125 zł możesz mieć przedmiot, dzięki któremu (jak tłumaczy pan na tym filmiku) można do woli pić alkohol i obżerać się mięsem z grilla, a i tak nie będziemy mieć ani kaca, bólu głowy ani bardziej długoterminowych działań niepożądanych w postaci miażdżycy czy raka, no po prostu żadna choroba nas nie dosięgnie z magicznym medalionem, wcale swojego mało higienicznego stylu życia zmieniać nie trzeba, tylko medalion kupić i już! Proste, prawda? 😉
A tak na serio: jony ujemne można czerpać z ziemi stąpając po niej bosymi stopami (o uziemianiu pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/witamina-z-czyli-dlaczego-warto-miec-kontakt-z-ziemia/), a w domu z kolei warto mieć dużo zielonych roślin doniczkowych oraz dla ujemnej jonizacji powietrza zapalać świeczki (ale nie parafinowe z ropy naftowej, lecz z wosku pszczelego ew. sojowego lub kokosowego).
A kiedy potrzebuję ochronnego działania energii wszechświata (o istnieniu której nasi przodkowie już wiedzieli od zarania dziejów, a nawet opisali jej działanie w Biblii) to otwieram Księgę Psalmów. Dziewięćdziesiąty pierwszy polecam szczególnie! 🙂
POWER napisał(a):
Czy plomby zwykłe(czarne) są lepsze od białych(bardziej estetycznych)?
Marlena napisał(a):
Czy pisząc o czarnych masz na myśli amalgamaty? Zawierają one związki rtęci i ich stosowanie u dzieci, kobiet ciężarnych oraz karmiących matek zostało niedawno (lipiec 2018) zakazane przez Parlament Europejski w związku z podpisaniem przez państwa Unii Europejskiej międzynarodowej konwencji w sprawie ograniczenia używania rtęci. Trąbiło się o tym od lat, ale lepiej późno niż wcale, w końcu ktoś się za to wziął.
POWER napisał(a):
Tak, miałem je na myśli. Te, które obecnie są używane przez dentystów są już bezpieczniejsze?
Marlena napisał(a):
Jak by nie było są to związki chemiczne mające na celu sztucznie zastąpić nam utraconą tkankę zęba i udawać ją. Trudno jednak powiedzieć na ile są bezpieczne, kiedyś moja siostra cioteczną (dentystka) gdy zapytałam z czego się składają nowoczesne wypełnienia powiedziała tylko ogólnikowo „och, raczej nie chciałabyś wiedzieć”. 😀
Amalgamaty z rtęcią przez kilka dekad były uważane za bezpieczne, a niektórzy dentyści do dziś tak uważają.
POWER napisał(a):
Uziemiasz się regularnie? Teraz w zimę trochę trudniej 🙂
https://www.groundology.pl/earthing/uziemiajace-obuwie#heel_strap
Wspominałaś w artykule o produktach uziemiających. Tu znalazłem taką opaskę. Myślisz, że to może działać?
Marlena napisał(a):
Grom jego wie, nigdy nie próbowałam tych produktów. Dopóki mogę wychodzę na bosaka do ogródka.
AnnaMaria napisał(a):
Marleno powyżej napisałaś cyt. 'A kiedy potrzebuję ochronnego działania energii wszechświata (o istnieniu której nasi przodkowie już wiedzieli od zarania dziejów, a nawet opisali jej działanie w Biblii) to otwieram Księgę Psalmów. Dziewięćdziesiąty pierwszy polecam szczególnie! ”
Ja mam w tej chwili przed sobą The Jerusalem Bible i chcę ci zacytowac 1-ą zwrotke z psalmu 91
tj cyt „If you live in the shelter of Elyon
and make your home in the shadow of Shaddai
you can say to Yahweh, „My refuge, my fortress,
My God in whom I trust!”
Czyli nie zwracasz się tutaj do jak ty piszesz „ochronnego działania energii wszechświata” tylko do samego PANA BOGA.
W przypisie mam że słowa Elyon,Shaddai, Yahweh są nazwami Boga. A dokładnie cytuję;
„They can be rendered, the Most High, the God of heaven, the Lord, God.
Dlatego twoje określenie jest bardzo złe i niestosowne dla mnie bo pomijasz Boga i do tego defiujesz go wyrażeniem z okultyzmu. Stąd moje pytanie czy jesteś okultystką?
Marlena napisał(a):
Mówiąc „okultyzm” masz na myśli te różne wróżby, taroty, jasnowidztwo, wywoływanie duchów, stawianie horoskopów itd.? Mówiąc szczerze nigdy mnie te rzeczy nie interesowały i od zawsze uważam to wszystko za idiotyzmy i stratę czasu. A przepraszam, teraz jak sobie przypomnę, to raz na koloniach wywoływaliśmy duchy. 😀
Po polsku ten fragment psalmu brzmi tak:
1 Kto przebywa w pieczy Najwyższego
i w cieniu Wszechmocnego mieszka,
2 mówi do Pana: «Ucieczko moja i Twierdzo,
mój Boże, któremu ufam».
Ja zawsze się śmieję i mówię: „mam bardzo wysoko postawionego Tatusia”. Zresztą każdy z nas ma. 🙂 Dla mnie On jest źródłem i twórcą wszystkiego co jest i ja to tak rozumiem. Przepraszam najmocniej, ale nie należę do „uczonych w Piśmie”.
Ktoś mówi Bóg, kto inny Wszechświat, ktoś inny Źródło, a inny jakoś jeszcze inaczej (Elyon,Shaddai, Yahweh to tylko niektóre z nich). Naprawdę nie łapmy się za słówka. W moim rozumieniu Bóg (tak jak ja go pojmuję) jest tak dobry i kochający, że nie obraża się na żadną nazwę, bo nie nazwa jest tak naprawdę tutaj najważniejsza. Nazwy i etykietki to domena ludzka, nie boska. Stwierdzenie np. „cały wszechświat mi sprzyja”, oznacza dla mnie, że wiem i czuję kto mnie wspiera.
A tak w ogóle to ciężkie jest życie blogera! Kiedyś dostałam maila z olbrzymimi połajankami od kogoś niezwykle religijnego, kto czuł się obrażony, że w jakimś artykule napisałam, że musimy jeść jedzenie jak je Bozia stworzyła. Ależ była obraza niesamowita za słowo „Bozia”: no przecież tak nie wolno, mówi się PAN BÓG, a nie żadna tam Bozia!
No więc jeśli znowu gdzieś źle się wyraziłam to zapewniam, że nie było moim zamiarem obrazić niczyich tutaj uczuć religijnych. Z góry przepraszam jeśli napisałam cokolwiek w sposób, który może być postrzegany jako nietakt.
Axel Tulup napisał(a):
Bóg to z całą pewnością nie karzący „dziadek z siwą brodą” jak wielu „wierzących” go sobie wyobraża. Ludzie mają ogromną potrzebę opisywania nieopisywalnego, pojmowania niepojętego. ISTNIENIE – to według E. Tolle jedno z całkiem zgrabnych określeń tego „zjawiska”. Niestety według katolików tacy mistrzowie jak Tolle to przecież tylko okultyści.
Marleno pojawiła się w internecie nowa witryna „Akademia-Witalności”, która jest chyba ordynarną kradzieżą Twoich praw autorskich. Szukając strony „Akademii” przez Google skierowano mnie właśnie na tego innego bloga.
Marlena napisał(a):
Axel, w pełni się zgadzam, nie przemawia do mnie Bóg starotestamentowy, karzący i umiejscowiony „gdzieś tam”, daleko/wysoko w niebie”, przed którym trzeba padać błagalnie na kolana. Co do witryny z myślnikiem, to ona jest stara, koncentruje się wokół pielęgnacji urody, a właścicielka tego „bloga” nie publikuje od dawna żadnych nowych treści, widocznie słomiany zapał jej minął. 😉
POWER napisał(a):
Do perfum i oliwki magnezowej najlepiej nada się woda destylowana(do żelazka)?
Czy zwykła przegotowana też będzie dobra?
Marlena napisał(a):
Destylowana najlepiej, ale jak nie mam to daję zwykłą i też jest OK.
POWER napisał(a):
Jaki cynk najlepiej suplementować?
Marlena napisał(a):
WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) rekomenduje stosowanie organicznych, rozpuszczalnych w wodzie soli cynku: siarczan, glukonian, octan. Również cytrynian jest OK.
POWER napisał(a):
Czy polecasz rośliny doniczkowe w pokoju?
Podsyłam ciekawy materiał prof. Olle o polach elektromagnetycznych.
https://www.youtube.com/watch?v=-1y-zinOzKg
Marlena napisał(a):
Ja mam w domu trochę żywych i trochę sztucznych, ale powiem od razu: nie ma jak żywe! Aczkolwiek wiadomo, że wymagają więcej uwagi. I do tego oczyszczają powietrze, co jest ważne szczególnie gdy w domu są palacze (my już z mężem na szczęście nie palimy).
POWER napisał(a):
Życzę CI wszystkiego najlepszego w te święta 🙂
Marlena napisał(a):
Dziękuję z całego serca i wzajemnie życzę Tobie i Twoim bliskim najcudowniejszych Świąt! 🙂
POWER napisał(a):
Chciałem się z Tobą tym podzielić. Jest też wiele odnośników do badań.
https://pl.geovital.com/research/
Marlena napisał(a):
Dziękuję, Power, bardzo ciekawe materiały, ja już na temat promieniowania pisałam dobre kilka lat temu: lekarze biją na alarm, bo żyjemy w smogu elektronicznym i taplamy się w elektromagnetycznej zupie, tworząc sobie własnymi rękami piekło na Ziemi.
POWER napisał(a):
Czy są jakieś naturalnie metody na zmniejszenie zapotrzebowania serca na tlen?
Jedyne co mi przychodzi do głowy to burak, który zwiększa wydolność, wiec pewnie też mógłby poprawić te parametry.
https://www.mp.pl/pacjent/dieta/aktualnosci/159907,sok-z-buraka-sposob-na-podnoszenie-wydolnosci-wsrod-sportowcow
Marlena napisał(a):
Burak jak najbardziej, a z suplementów koenzym Q10.
POWER napisał(a):
W aptece znalazłem cynk w składzie(glukonian cynku, sorbitol, celuloza, sole magnezowe kwasów tłuszczowych)
Czy te dodatki są w porządku?
Marlena napisał(a):
Są konieczne dla istnienia suplementu w formie w jakiej istnieje, wiec są OK.
POWER napisał(a):
Czy skorupki jajek można uznać za zdrowe?
Marlena napisał(a):
Węglan wapnia. Używam w ogródku do roślin lubiących gleby zasadowe.
Natomiast wapń jako taki mam pokarmach, zielsko ma go bardzo dużo (w końcu każda krowa swój wapń z zielska czerpie), sezam, mak, cynamon itd..
POWER napisał(a):
W aptece znalazłem taki koenzym Q10 ze składem:
-olej sojowy, zelatyna, glicerol, olej sojowy uwodorniony, koenzym Q10(ubichinion), lecytyna sojowa, barwniki: tlenki i wodorotlenki żelaza.
To chyba nie jest dobry skład?
A w internecie coś takiego:
Jak CI się wydaje, który będzie najlepszy?
Marlena napisał(a):
Nie no, za oleje uwodornione to dziękówa od razu. 😉
Kupuj tylko japoński Q10, z dobrym składem, wchłaniający się przez śluzówki. Ja polecam ten od dra Jacobsa, ma najwyższą jakość – czyli ma wszystko co potrzeba i żadnego badziewia w środku: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/q10-synergia-suplement-diety-z-koenzymem-q10
POWER napisał(a):
https://www.youtube.com/watch?v=7vV5_yEuuVc
Czy rzeczywiście witamina K2 i warzywa(brokuł,brukselka) mogą pomóc wyleczyć cukrzyce?
Marlena napisał(a):
Jaśkowskiemu coś się chyba pomyliło, bo mówi, że witamina K „powoduje wzrost produkcji insuliny”, co nie jest prawdą. Są jedynie dostępne badania w których witamina K poprawiała wrażliwość komórek na insulinę, a to nie jest wcale to samo co wzrost produkcji insuliny! https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/29196151
Aczkolwiek dane nie są do końca jasne, a nawet metaanaliza stwierdza, że witamina K jakoby nic nie ma do rzeczy, więc w sumie trudno powiedzieć: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5422317/
Jak pisze dr Fuhrman w swojej książce „Wylecz cukrzycę” – cukrzyca typu 2 mija po wprowadzeniu diety roślinnej nutritariańskiej, bezolejowej, opartej na białku roślinnym, z dużą ilością zieleniny (duża sałatka każdego dnia!).
Tym sposobem udało się panu doktorowi bezlekowo przywrócić zdrowie nie tylko pacjentom z cukrzycą 2, ale nawet miał przypadki cofania się cukrzycy typu 1, uznawanej za nieuleczalną.
Trzeba jednym słowem nauczyć się prawidłowo jeść, a nie szukać magicznych sposobów „naturalnych” w postaci pojedynczego suplementu diety. Natury nie oszukamy, choćbyśmy pękli!
Najbardziej insulinogennymi pokarmami są obok przetworzonych bogatych w tłuszcz i cukry proste produktów śmieciowych (ciasteczka, żelki, batoniki itd.) również niestety produkty odzwierzęce jak mięso, ryby, ser czy jogurt: ustrój wytwarza pod ich wpływem więcej insuliny niż nawet po zjedzeniu białego makaronu. Wielu ludzi dziwi się gdy się o tym dowiaduje, bo w powszechnym mniemaniu zły jest tylko cukier, to on powoduje wzrost poziomu insuliny. A to nie do końca tak! 🙂
Opracowano tzw. II czyli Insulin Index, indeks insulinowy pokarmu, niestety wszędzie się trąbi tylko o IG, a bardzo mało się o mówi o II, ale to nie znaczy, że on nie istnieje https://en.wikipedia.org/wiki/Insulin_index. 😉
POWER napisał(a):
Podczas wizyty u fryzjera fryzjerka zauważyła u mnie czerwone plamy/ zaczerwienienia na skórze. Przy rozmowie zrozumiałem, że zdarzało się jej to zauważać u innych.
Oprócz delikatnego swędzenia nic nie odczuwam.
Jeśli mi nie przejdzie jednak planuje wizytę u dermatologa. Tylko nie lubię zwykłych leków, więc wole spróbować wyleczyć to naturalnie.
Wiesz może czego to może być przyczyna?
Marlena napisał(a):
Zdiagnozować może tylko lekarz po obejrzeniu zmian i zobaczyć co to jest i od czego.
POWER napisał(a):
Jak dbasz o włosy na głowie? Jak radzisz sobie z łupieżem?
Czy w ogóle uważasz, że warto się nim przejmować?
Marlena napisał(a):
O włosy dbam głównie „od środka” (podobnie jak o skórę), jeśli idzie o dbanie zewnętrzne to po prostu myję włosy organicznym szamponem, a z łupieżem nie mam problemów.
Zawsze jest jakaś przyczyna łupieżu, więc ignorować go nie należy, tylko zadbać o właściwy styl życia (witaminy z grupy B, cynk, witamina D, probiotyki, kwasy tłuszczowe NNKT – niedobór tych ważnych składników odżywczych może sprzyjać problemom z włosami i skórą).
Monyka napisał(a):
Marlenko, nie wiem czy gdzieś na blogu jest już odpowiedź, ale proszę wytłumacz mi skuteczność sproszkowanej wit C w porównaniu do liposomalnej. Kiedyś czytałam na Twoim blogu, że liposomalna działa 5-10 razy mocniej od krystalicznej ( trzymam się tego od 3 lat) i niedawno po zakupie tej książki widzę, że dr Lewy pisze o podwójnej mocy liposomal. w stosunku do krystaliczniej. Wiem, że to nie jest jakoś bardzo ważne bo i tak używam wit. C objawowo, ale często polecam obie formy witaminy znajomym i nie wiem czy dobrze przeliczam np. profilaktyczne dawki przy dzieciach.
Marlena napisał(a):
Ja nie kojarzę gdzie napisałam o tym „5-10 razy mocniej”? Jakoś sobie nie jestem w stanie przypomnieć. Może to nie na moim blogu było?
O liposomalnej mam jeden artykuł (https://akademiawitalnosci.pl/liposomalna-witamina-c-jak-zrobic-w-domu-i-do-czego-sluzy/) i napisałam tam to, co podaje dr Levy, czyli cytuję: „W swojej książce oprócz przytoczenia wielu przypadków wyleczonych pacjentów z ponad 1200 prac dotyczących działania witaminy C na rozmaite dolegliwości – dr Levy podał również informację, iż liposomalna witamina C posiada przyswajalność rzędu ponad 90% czyli w zasadzie jest przyswajalna w porównywalnym stopniu jak podawana pozajelitowo.”
Monyka napisał(a):
A nawet może działać mocniej od dożylnej: „Forma ta okazuje się klinicznie skuteczniejza nawet od wlewów dożylnych” (str.446) ” Znacznie mniejsze doustne ilości tego przeciwutleniacza (5-10g) podawane w takiej postaci [liposomalnej] wywołują czasem o wiele wyraźniejsze efekty od większych dawek (25-100g) dożylnych” (str. 437) Bardzo mnie to cieszy, bo liposomalną witaminę używa cała nasza rodzina. Po tej lekturze zaczęłam jednak na nowo używać krystaliczną razem z liposom., bo ich lączenie jest według dr korzystne – głównie przy nagłych infekcjach. Jednak nadal nie wiem jak ich przeliczać, doktor o tym wspomniał dosłownie w jednym zdaniu i nie potrafię go teraz odnaleźć. Co chodzi o Twoją wypowiedź, na pewno to było tutaj na blogu, może w jakimś komentarzu, tego jest tak wiele, że nie wiem czy uda mi się ją znaleźć, już kiedyś szukałam. Jak znajdę napiszę. Pamiętam Twoje wypowiedzi, które mnie interesują, bo biorę ich sobie do serca:-) i dużo razy mi pomogłaś. Pozdrawiam!
Marlena napisał(a):
Jak znajdę chwilkę to postaram się poszukać tej informacji, aczkolwiek pamiętajmy, że z witaminą C kierujemy się symptomami i samopoczuciem, czyli zasada numer jeden brzmi, jak pisał dr Saul: „Tyle „ce”, ile sprawia, że nie czujesz się źle”! 🙂
POWER napisał(a):
Mój kolega ma najprawdopodobniej raka trzustki. Czeka na potwierdzenie. Niestety źle się odżywia/ pali nałogowo/ okazjonalnie pije.
Czy jest jakaś literatura na ten temat, którą mogłabyś mi polecić?
Czy są jacyś lekarze z którymi warto byłoby się skontaktować, aby przyjęli go prywatnie?
Marlena napisał(a):
Lekarzy zajmujących się medycyną integracyjną znajdziesz w klinice Integrative Medical Center: https://imc.wroc.pl/
A tu książka o raku, którą mogę polecić: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/rak-leczenie-megadawkami-witamin-michael-j-gonzalez-jorge-r-miranda-massari-andrew-w-saul
POWER napisał(a):
Mam niski poziom wit D. Zacząłem suplementacje i zdarzyło mi się przyjąć dziennie nawet 60k witD+k2.
Czy w przypadku tak wysokich dawek należałoby zadbać o inne witaminy w jakiś szczególny sposób?
Marlena napisał(a):
Jak radzi dr Von Helden – warto wziąć magnez jednocześnie z dużą dawką D.
POWER napisał(a):
Jestem na grupie wegetariańskiej i co jakiś czas widzę temat w stylu ”Odkąd przeszłam na wegetarianizm/weganizm zaczynają mi wypadać włosy”.
Jak Ty to rozumiesz?
Marlena napisał(a):
Rozumiem,że osoba skarżąca się nie ma pojęcia co to znaczy nutritarianizm? 😉
Niestety najczęściej wywalone z diety mięso zostaje zastąpione pokarmami, które nie grzeszą gęstością odżywczą jak np. pokarmami mącznymi (makaronem, chlebem), serem, słodyczami i wszystkim innym tylko nie tym co trzeba.
Nie ma co prawda w mięsie niczego co by było niezastąpione lub niezbędne do przeżycia, ale trzeba trochę na ten temat wiedzy nabyć i wiedzieć co jeść zamiast tego.
Dobrze zbilansowana dieta wegetariańska (a nawet wegańska) pozwala nawet dożyć trzycyfrowych urodzin w zdrowiu – vide przykład Niebieskiej Strefy z Loma Linda. Dodam, że dożyć z włosami na głowie, co udokumentował Dan Buettner w materiałach z National Geographics. 😉
POWER napisał(a):
Czy dobrze rozumiem, że te produkty wpływają na wzrost testosteronu?
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19501822
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24386995
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11500963
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/30530043
Proszę Cię o pomoc. W badaniach wyszedł mi wynik 488,00 ng/dl.
Marlena napisał(a):
Wydaje mi się, że wynik masz w normie, ale nie jestem lekarzem. Jeśli chodzi o wspomniane zioła: tak jak panie mają swoje fitoestrogeny, tak panowie mają fitoandrogeny. Czyli substancje ze świata roślin, które regulują sprawy hormonalne.
Jeśli interesuje Ci temat fitoandrogenów, to polecam książkę napisaną przez znanego zielarza, S. Buhnera: http://biblioteka-nz.pl/?74,naturalny-testosteron
POWER napisał(a):
Dziękuje za polecenie, a czy te badania na pubmedzie można uznać za wiarygodne?
Marlena napisał(a):
Bóg jeden raczy wiedzieć, jak znajdę chwilkę to zerknę w nie głębiej.
POWER napisał(a):
Byłbym wdzięczny.
Najbardziej zależy mi na tym badaniu bo ten środek chcę kupić.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24386995
POWER napisał(a):
Czy między książką “Przekraczanie poziomów świadomości” a ”Siła czy moc” jest duża różnica czy to bardziej powielanie tematu?
Marlena napisał(a):
Jest ogromna różnica. Warto zacząć od „Siła czy moc”.
POWER napisał(a):
A czy wśród tych książek, której wpływają na Twoje podejście do życia masz swoją ulubioną?
Taką, która najwięcej wniosła?
Ja aktualnie czytam ”Pokochaj siebie” , którą polecałaś w artykule – bardzo mi się podoba.
Marlena napisał(a):
Nie wiem która wniosła najwięcej, ale na pewno pamiętam pierwszą, która naprawdę otworzyła mi oczy: „Potęga teraźniejszości” Eckharta Tolle. Książki Wayne’a Dyer’a uwielbiam wszystkie! 🙂
POWER napisał(a):
Drugie badanie jakie znalazłem:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23754792
POWER napisał(a):
Czy warto się nawadniać jeśli je się dużo warzyw/owoców i nie czuje się potrzeby picia wody?
Marlena napisał(a):
Nawadniać się trzeba, a czym – to już zależy od indywidualnych potrzeb i możliwości.
Ja swoją wodę głównie jem. Owoce, warzywa to głównie woda w składzie, więc jeśli zjem np. kilka pomidorów (co stanowi wagowo załóżmy pół kilo), a mają one 94% wody w składzie, to zjadam całkiem sporo wody! https://akademiawitalnosci.pl/jedz-swoja-wode-10-najbardziej-zasobnych-w-wode-darow-natury/
POWER napisał(a):
Czy od maja promienie słoneczne są na tyle intensywne, aby wyprodukować znaczne ilości wit D?
Marlena napisał(a):
Sprawdzaj swój cień to będziesz wiedział. Tu pisałam na ten temat: https://akademiawitalnosci.pl/kiedy-produkujemy-witamine-d-w-skorze/
POWER napisał(a):
Czy warzywa/owoce nie ekologiczne myjesz w jakiś szczególny sposób, aby pozbyć się oprysków?
Czy po prostu obierasz ze skórki?
Marlena napisał(a):
Tak, myję naukowo sprawdzonym sposobem, tutaj pisałam o tym: https://akademiawitalnosci.pl/jak-szybko-i-tanio-usunac-pestycydy-z-warzyw-i-owocow/
Po lewej stronie witryny znajduje się lista tagów, możesz za ich pomocą przeglądać treści by wyszukać to, co Cię interesuje lub też skorzystać z wyszukiwarki w prawym górnym rogu strony.
POWER napisał(a):
Dziękuje za informacje 🙂
POOWER napisał(a):
Mam problemy z uzębieniem. Czy oprócz codziennego mycia można zadbać o zęby w inny sposób?
Co myślisz o niciach dentystycznych/płynach do płukania jamy ustnej?
Może są jakieś specjalne produkty, które pomagają w utrzymaniu dobrego stanu zębów?
Marlena napisał(a):
Można, istnieje wielowiekowa tradycja płukania ust olejem (np. kokosowym, słonecznikowym..), opis tej pochodzącej z ajurwedy techniki znajdziesz łatwo w necie, szukaj „ssanie oleju”, „płukanie ust olejem”. Fajnie wybiela i sprzyja ogólnej detoksykacji organizmu.
POWER napisał(a):
Bardzo mi się to przyda 🙂
Czy olej kokosowym poddany rafinacji parą wodną będzie ok w tym przypadku?
Marlena napisał(a):
Pewnie tak. 🙂
POWER napisał(a):
Zaczytałem się trochę i ktoś polecał również położenie oleju z węglem aktywnym, co ma ponoć efekt wybielający.
Marlena napisał(a):
A owszem, wróciła moda na wybielanie zębów węglem! Za czasów mojej młodości kupowało się pastylki z węglem w aptece i wilgotną szczoteczką pocierało się pastylkę, a potem szorowało tym ząbki.
POWER napisał(a):
A czy ta moda jest skuteczna i bezpieczna? 🙂
POWER napisał(a):
Po samej wizycie u dentysty nie czułem się najlepiej. Widocznie te substancje, które są aplikowane do organizmu źle na niego wpływają.
Też masz takie odczucia?
POWER napisał(a):
Ciekawy materiał. Pan doktor mówi nawet o 10k wit D na 1kg masy ciała oraz o zaniżonych dawkach i o przyjmowaniu 1mln jednostek dziennie.
https://www.youtube.com/watch?v=Su-HyVewjNc
Marlena napisał(a):
Ten akurat pan doktor to taki trochę bardziej showman niż źródło wiarygodnych informacji. 😉
Oczywiście nawet mówiąc o witaminie D nie omieszkał zareklamować „super zdrowej” diety Kwaśniewskiego, której bezpieczeństwa żadne badania jak dotąd nie dowiodły.
POWER napisał(a):
Wiem, że masz dużą wiedzę i chciałem się spytać czy którzykolwiek autorzy, z których czerpałaś wiedzę wspominali coś o leczeniu glejaka?
Pytam ze względu na tego chłopca.
https://www.siepomaga.pl/kuba
Marlena napisał(a):
Czy ktoś sprawdzał temu biednemu dziecku poziom witaminy D? Tak tylko pytam (przy glejakach ma to znaczenie): https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24584679
Tak się składa, że wszystko co żyje na tej planecie potrzebuje zasadniczo tylko kilku rzeczy do szczęścia: słońca, właściwego pokarmu, czystej wody i świeżego powietrza. No i codziennej dawki ruchu oczywiście.
Szukamy często magicznych i wściekle drogich terapii, a nie patrzymy na to, że mogło gdzieś po drodze zabraknąć tych kilku podstawowych rzeczy.
POWER napisał(a):
Czytałem, że sorbinian potasu jest ponoć zdrowym konserwantem do żywności.
W innym artykule, że ponoć jest rakotwórczy.
Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
Marlena napisał(a):
Wszystko może być w pewnych dawkach rakotwórcze, a w innych wręcz przeciwnie, być zdrowotnym dopalaczem (np. dla naszych mitochondriów). Sorbinian potasu naturalnie występuje w owocach jarzębiny (łac. Sorbus aucuparia, stąd nazwa „kwas sorbowy” i jego sól potasowa czyli sorbinian potasu). Jarzębina to owoc jadalny, robi się z niego konfitury i nalewkę (jarzębiak), bardzo ciekawie pisze o nim p. Ruczaj, botanik, na swoim blogu.
POWER napisał(a):
Przy zębie mam taką ”grudkę” nie wiem jak to nazwać fachowo. Leczenie kanałowe, jeśli ta ”grudka” się nie zagoi to ząb trzeba będzie usunąć.
Możesz polecić jakąś płukankę, która może pomóc? Może coś na bazie ziół?
Marlena napisał(a):
Jeśli to stan zapalny, to spróbuj z witaminą C (dużo).
POWEER napisał(a):
Czy sa jakies książki, artykuły ktore moga pomoc osobie ze stwardnieniem rozsianym?
Marlena napisał(a):
Pomóc może na pewno to, aby po pierwsze zbadać sobie witaminę D i dodatkowo przeczytać ten oto artykuł: https://akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-4-stwardnienie-rozsiane-dr-frederick-r-klenner/
Liliana napisał(a):
jesli mydlo do mycia rak chroni przed wirusem, to wit C leczy wszystko. To co nam wmawiaja ma sie nijak do logiki nawet
Pozdrawiam Cie Marlenko
Marlena napisał(a):
Zgadza się, tam gdzie jest stres oksydacyjny tam trzeba podać antyoksydant, co jest logiczne i dlatego zawsze i niezawodnie działa.
A zaklinanie rzeczywistości przez „uczonych w piśmie”, ich tupanie nóżką czy nawet ośmieszanie się głoszeniem antywitaminowych bredni nie spowoduje, że witamina C przestanie działać. 🙂