Podpiwek! Kultowy napój żniwiarzy. 🙂 Jak zrobić domowy podpiwek?
Ten napój kojarzy mi się z dzieciństwem, kiedy to jako mała dziewczynka jeździło się do babci na wakacje. W sklepach nie było wtedy Coca-Coli i setek innych napojów gazowanych czy wód „smakowych”, a szczytem luksusu była potwornie słodka i przerażająco czerwona oranżada. 😉
Podpiwek to naturalnie fermentowany „gazowany” napój chłodzący, idealny na upalne letnie dni, który łatwo jest przyrządzić w domu.
Co prawda okres oczekiwania aż nam się napój uwarzy wynosi kilka dni, ale warto czekać! 🙂
Jak zrobić podpiwek w domu?
Tradycyjnie podpiwek robiony był z prażonych ziaren jęczmienia lub mąki słodowej.
Można do przygotowania domowego podpiwku użyć albo gotowej mieszanki „Podpiwek” marki Delecta, albo też zakupić (również z Delecty) najzwyklejszą kawę zbożową (nie instant!) o nazwie „Kujawianka” (zawiera prażone zboża: żyto i jęczmień).
Z reguły zawsze bywa w większych marketach i sklepach sieci „Społem”. W celu uzyskania delikatnej goryczki niezbędne będą też szyszki chmielu.
Podpiwek to napój poddany naturalnej fermentacji, potrzebne nam zatem będą również drożdże (takie zwykłe „drożdże babuni” ze sklepu) i… zwykły cukier (sacharoza).
Koszt składników: ok. 10 zł i starczy na produkcję kilku (co najmniej pięciu) partii napoju (po 5 litrów każda).
Taniocha! 😉
Ale zaraz… napój z cukrem? Nie taki diabeł straszny! 😉
W przypadku procesu fermentacji nie ma co obawiać się za bardzo tego cukru (ani tych drożdży): cukier zostanie „pożarty” przez drobnoustroje (drożdże właśnie) i powstaną całkowicie nowe związki organiczne.
Napoju niestety nie uda nam się wyprodukować np. z użyciem np. ksylitolu, który – choć słodki w smaku – chemicznie cukrem nie jest.
Zatem stara dobra sacharoza ze sklepu będzie tutaj w procesach chemicznych niezbędna. Można użyć brązowego lub białego cukru.
Aby całość nie była zbyt słodka i mdląca w smaku lecz orzeźwiająca, to jako regulatora kwaskowatości użyjemy kwasu L-askorbinowego (witaminy C) lub soku z cytryny (w ostateczności kwasu cytrynowego).
Wiele osób myli kwas chlebowy i podpiwek, ale to nie jest jedno i to samo, choć oba napoje powstają podczas procesu fermentacji.
Czym się różni podpiwek od kwasu chlebowego? Trochę smakiem, a na pewno składnikami z jakich powstał (do sporządzenia kwasu chlebowego potrzebny nam jest zamiast kawy zbożowej prawdziwy chleb żytni na zakwasie, pokrojony na kromki i uprażony w piekarniku lub podpieczony w tosterze).
Czy podpiwek ma coś wspólnego z prawdziwym piwem? W pewnym sensie tak! 🙂
Ma podobnie jak piwo delikatną goryczkę doskonale gaszącą pragnienie (a to dzięki zawartości szyszek chmielu) i leciutko acz bardzo przyjemnie „bąbelkuje” – podobnie jak piwo tworząc obfitą piankę (mała porada przy okazji: jeśli nie chcemy aż takiej dużej pianki, to nalewajmy podpiwek „pod kątem” do szklanki uprzednio opłukanej wodą, to samo dotyczy piwa prawdziwego).
Podpiwek nie ma też tak wysokiej jak piwo zawartości alkoholu (ilości są podobne do tych występujących np. w domowym kefirze czyli znikome, max. ok. 0,5 %, przy czym młody podpiwek ma mniej niż ten nieco dłużej fermentowany, zawartość alkoholu z każdym dniem nieznacznie się zwiększa) i generalnie rzecz biorąc doprawdy nie sposób się nim upić. 😉
Dlatego mogą go (zwłaszcza ten świeży, „młody” podpiwek) spożywać także dzieci czy kobiety ciężarne lub karmiące.
Podpiwek jest bogaty w witaminy (szczególnie z grupy B jak również dobrą na włosy i paznokcie biotynę czyli witaminę H), przeciwutleniające polifenole, kwasy: fitynowy, pantotenowy i foliowy, a także ważne minerały (chrom, cynk czy selen).
Naturalny podpiwek wykazuje właściwości prebiotyczne i probiotyczne.
Lepki, pełen cukru i chemii odrdzewiacz w płynie (Cola) choć wizualnie podobny – do pięt mu nawet nie dorasta, pod każdym względem! 🙂
Przepis na podpiwek krok po kroku
Składniki:
– kawa zbożowa „Kujawianka” – 8 czubatych łyżek stołowych
– szyszki chmielu – tyle samo łyżek co kawy zbożowej czyli 8
– 200 g cukru (biały lub brązowy)
– drożdże – 2 gramy czyli kawałeczek wielkości ziarna grochu lub małej fasolki
– regulator kwaskowatości: 1/8 łyżeczki kwasu L-askorbinowego (witamina C) lub sok z połówki małej cytryny (zamiennie: 1/8 łyżeczki kwasu cytrynowego)
Wykonanie:
1. Wybieramy duży gar, który pomieści co najmniej 5 litrów i wlewamy tam 5 litrów wody (filtrowana kranowa lub zimna przegotowana, a jeśli jesteśmy rozrzutni to butelkowana). Doprowadzamy do wrzenia.
2. Do wrzącej wody dodajemy 10 łyżek stołowych „Kujawianki” (lub 8 łyżek czubatych, a jeśli masz w domu wagę to odmierz 80 g) oraz tyle samo łyżek stołowych chmielu (a jeśli masz w domu wagę to odmierz 10 g).
Gotujemy na wolnym ogniu ok. kwadransa, od czasu do czasu mieszając. Pod koniec gotowania pianka w większości zniknie.
3. Po wyłączeniu gazu czekamy aż się ostudzi, najlepiej do temperatury ciała (gdy zanurzymy koniec małego palca w cieczy, to czujemy tylko przyjemne ciepło, bez odczuwania, że coś nas parzy).
4. Odlewamy szklankę przestudzonego płynu i dodajemy 2 gramy drożdży (jest to kuleczka mniej więcej wielkości ziarnka grochu lub małej fasolki), które dokładnie rozpuszczamy i wlewamy z powrotem do gara. Jeśli dodamy więcej drożdży to napój będzie miał nieprzyjemny drożdżowy smak, więc dajemy malutko, dosłownie takie „ziarenko”.
5. Dodajemy 20 deko cukru oraz kwas L-askorbinowy lub sok z połówki cytryny (zamiennie: kwas cytrynowy) i dokładnie mieszamy.
6. Przecedzamy płyn przez gęste sitko (najlepiej gdy wyłożone gazą) do innego garnka lub dużej miski.
7. Gotowe! Pozostało nam rozlać nasz specjał do butelek. Najlepiej użyć butelek plastikowych, jako że butelki szklane mogłoby nam pod wpływem fermentacji rozsadzić. Dlatego płyn wlewajmy do zakręcanych butelek plastikowych (np. typu PET, możliwie grubych, po napojach lub wodzie mineralnej) do wysokości mniej więcej 3/4, po czym ściskamy butelki (potem i tak powstający dwutlenek węgla je naprostuje).
Następnie na dobę dobrze zakręcone pozostawiamy w kuchni, np. na parapecie, byle nie w miejscu narażonym na bezpośrednie działanie słońca.
Po upływie doby upuszczamy powietrze (ostrożnie!) i znowu ściskamy butelki i pozostawiamy do dalszej fermentacji na kolejne 3 lub 4 doby (najlepiej w celu spowolnienia gwałtowności procesu fermentacji w miejscu nieco chłodniejszym niż w pierwszej dobie, doskonała będzie np. piwnica).
Jeśli piwnica jest wyjątkowo chłodna (a pogoda np. jesienią chłodniejsza) to można zostawić nawet i do tygodnia.
Przed spożyciem butelki z napojem porządnie przez dobrych kilka godzin chłodzimy w lodówce, czym również przy okazji przerywamy fermentację. Podpiwek smakuje wybornie jedynie dobrze schłodzony.
Kilka sugestii na koniec. Otwieramy butelki bardzo cierpliwie i powolutku, delikatnie upuszczając powietrze (jeśli nie chcemy mieć całej kuchni do malowania).
Podpiwek musimy przechowywać w lodówce i zużyć raczej szybko, np. w ciągu kilku najbliższych dni: jako naturalny fermentowany napój pozbawiony konserwantów i nie poddany pasteryzacji – ma on raczej krótki „termin ważności”.
Zresztą najsmaczniejszy jest świeżo uwarzony.
Smacznego picia w te cudowne letnie dni czyli… smaczpicia! 😉
——————————————
Potrzebujesz więcej zdrowych inspiracji kulinarnych?
Na prośbę czytelników – oto zbiór moich ulubionych zdrowych przepisów, sprawdzonych przeze mnie i stosowanych w moim codziennym żywieniu (soki, szejki, sałatki, zupy, warzywne dania na ciepło, desery bez cukru, lody, sosy i dressingi itd.) wraz z małymi sekretami mojej kuchni.
Najnowsze wydanie Anno Domini 2021!
Moje zdrowe przepisy nie zawierają białej mąki, białego cukru, nadmiaru soli i nadmiernej ilości dodanego tłuszczu i cukrów prostych tam gdzie to zbyteczne.
Nie zawierają mleka krowiego ani pszenicy (tam gdzie to możliwe stosuję ziarna bezglutenowe lub niskoglutenowe).
Potrawy nadają się dla całej rodziny, w tym również dla dzieci w wieku szkolnym. Oparte są w dużej mierze na filozofii nutritariańskiej (czerpania maksimum korzyści zdrowotnych z każdej spożywanej kalorii).
Ponieważ sama jestem mamą pracującą i nie mam czasu na długie przebywanie w kuchni, wszystkie moje przepisy kulinarne są niezmiernie szybkie i łatwe do wykonania, czas wykonania (czasowego osobistego zaangażowania w kuchenne prace) większości z nich nie przekracza kwadransa.
Opracowanie „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej” w formie e-booka (książki elektronicznej) zawiera 99 przepisów podzielonych na 10 rozdziałów.
Oto co się w nich znajduje:
– Moja spiżarnia
– Śniadania
– Sałatki
– Zupy
– Dania na ciepło
– Sosy i dressingi
– Dodatki i przekąski
– Świeżo wyciskane soki
– Koktajle (smoothies)
– Desery i lody
Smacznego! 🙂
Cena opracowania to 37,00 zł.
Jak zapłacić za opracowanie? Można zrobić to na 4 sposoby:
1. Zamówienia na e-booka można składać klikając tutaj [klik] – po włożeniu produktu do koszyka dostępne formy płatności to przelew bankowy, PayPal lub płatność online (kartą, przelewem elektronicznym). Ważne! Jeśli masz adres e-mail w domenie yahoo, to podaj proszę adres do wysyłki pliku w jakiejkolwiek innej domenie, ponieważ yahoo nie dostarcza wiadomości z załącznikami i wracają one do mnie z powrotem jako niedostarczone!
2. NAJSZYBCIEJ: Zapłać szybko i bez wypełniania długich formularzy online poprzez bezpieczną platformę płatniczą Dotpay – szybkim przelewem elektronicznym lub kartą płatniczą klikając tutaj (wpisz proszę w okienku ID sprzedawcy 33105, wpisz kwotę 37,00 zł oraz opis transakcji „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej”, plik z materiałami zostanie wysłany na adres e-mail wpisany przez Ciebie podczas dokonywania płatności. Dostęp do pliku zostanie wysłany na Twój adres e-mail w ciągu 24 godzin po zaksięgowaniu wpłaty.
3. ALBO: Zapłać klasycznym przelewem na konto autorki: Marlena Bhandari
50102055581111151408300033 wpisując w tytule przelewu nazwę pliku „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej” oraz (koniecznie!) Twój adres mailowy na jaki mam Ci wysłać plik. Dostęp do pliku zostanie wysłany na Twój adres e-mail w ciągu 24 godzin po zaksięgowaniu wpłaty.
4. ALBO: Zapłać PayPalem, wysyłając należność ze swojego konta PayPal na adres mailowy kontakt[małpa]AkademiaWitalnosci.pl, kwota transakcji 37,00 zł, opis transakcji „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej”.
Opracowanie niniejsze w formie pliku elektronicznego (e-booka) w formacie PDF zostanie wysłane na Twój adres mailowy. Jeśli chcesz możesz wydrukować treść pliku na swojej drukarce – bowiem plik elektroniczny nie jest wysyłany w formie papierowej.
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
zagatka napisał(a):
Super sprawa, ja robię fermentowane napoje na bazie tzw kryształów japońskich i bałam się właśnie o ten cukier, ale miałam nadzieje, że właśnie te drożdże i bakterie go zjadają 🙂 Muszę spróbować podpiwka 🙂 Tylko skąd te szyszki wziąć, bo Kujawiankę znam 🙂
Marlena napisał(a):
Nie nie, spokojnie, molekuły sacharozy zostają podczas procesu fermentacji tak przerobione przez drobnoustroje, że ich własna matka nie pozna 😉
Szyszki chmielu znajdziesz w sklepiku Akademii: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/szyszki-chmielu-humulus-l-herbatka-bio-25-g
Karolina napisał(a):
Przepis będzie musiał niestety poczekać na koniec przeprowadzki, co by nikt o schowanych w chłodzie butelkach przypadkiem nie zapomniał 😉
Marlenko, mam do Ciebie pytanie… znowu, ale jako, że mam zdiagnozowany od prawie 10 lat refluks, wolę o 15 rzeczy spytać 3 razy, niż znowu sobie zaszkodzić…
Mój stan na chwilę obecną jest jak dla mnie dość dziwny. Występują objawy, których nie powinno być, a rzeczy, które powinny mi zaszkodzić, znoszę dobrze.
Na co dzień jestem zadowolona z życia, ale ciągle śpiąca, ziewająca, kilka razy w miesiącu mam bóle głowy i bardzo łatwo się stresuję (co też ma wpływ na moją chorobę). Podejrzewam więc braki jakichś witamin, chociaż odżywiam się dobrze.
Ogólnie jest dużo lepiej, czasem są nawroty, choć nie tak poważne, jak były w czasie leczenia farmaceutykami (potrafiłam wymiotować na zmianę pogody!), nie mam pojęcia skąd, bo nie jadam już od długiego czasu cukrów, rzeczy przetworzonych, chemii, smażonego, kawy, alkoholu itd itp…
Pijam rumianek minimum 2 razy dziennie, siemię leci wszędzie, gdzie się da, dieta zdrowa i zgodna z większością zaleceń na stronie (trochę obawiam się kiszonek i jak na razie jem je w ilościach śladowych, niestety 🙁 no i pracę mam taką, że zazwyczaj na przerwie jest czas na 2-3 kanapki zjedzone na szybko).
Wit C z Twojego sklepu mój żołądek o dziwo znosi dobrze, problem pojawił się dopiero po którymś „sprajcie” z kolei w ciągu dnia, w ramach leczenia przeziębienia.
Wszelkie warzywa surowe „znoszę” o wiele lepiej, niż niejeden znany mi „zdrowy” człowiek, chociaż z tego, co mi powiedziano wynika, że powinnam ich unikać i przerzucić się na gotowane i duszone.
Post Daniela miałam robić w tym miesiącu, niestety plany się skomplikowały i będzie musiał poczekać.
Czy możesz mi doradzić, co jeszcze mogę zrobić, a czego dodatkowo unikać, aby doprowadzić się do stanu normalności, zanim będę mogła przeprowadzić post i się wyleczyć?
Kończą mi się pomysły, nie mogę znaleźć zbyt wielu pożytecznych informacji, a nie mam, kogo spytać. „Mój” zielarz, który zalecił mi dietę bardzo zbliżoną do tego, co Ty proponujesz, też rozkłada ręce.
Czytałam Twoje posty odnośnie wchłaniania w jelitach (buraczki nie barwią 😉 i dokładnego przeżuwania.
Mam jeszcze jedno pytanie, a mianowicie, mam dostęp do surowego mleka, sera, śmietany, jajek od zaufanej osoby, która produkuje dla siebie i po prostu sprzedaje nadmiar. Czy jak już mi się poprawi, mogę wprowadzić te produkty, oraz kefir z tego mleka raz na jakiś czas, czy lepiej w ogóle nie ryzykować?
Dziękuję Ci z całego serca za tę stronę 🙂
Marlena napisał(a):
Karolino, jeśli podejrzewasz niedobory mikroskładników to wspomóż się suplementem, dobrą multiwitaminą z minerałami (taką, która ma więcej niż RDA). Bierz jedną do każdego posiłku i zobacz jak się czujesz po kilku tygodniach. Nie jedz „na szybko”, a zamiast kanapek bierz do pracy pojemnik z zieloną sałatą, kolorowymi warzywami i mnóstwem zieleniny typu pietruszka, koperek, szczypiorek (+dressing w małym słoiczku do polania osobno, ewentualnie jakieś nasiona typu słonecznik lub sezam oraz orzechy do posypania) – zobaczysz jakie szybkie efekty to przynosi (sprawdzone na własnej skórze, naprawdę działa!). Rozważ wprowadzenie raz w tygodniu postu 24-godzinnego (np. jemy kolację a następnego dnia pijemy tylko wodę, samą lub z wciśniętą cytryną, aż do kolacji, którą jemy. Można też zamiast od kolacji do kolacji to od śniadania do śniadania albo od obiadu do obiadu – jak komu pasuje). Odpoczynek dla przewodu pokarmowego jednym słowem jest równie ważny jak zdrowe odżywianie.
Witaminę C można buforować jeśli sprawia kłopot jej spożywanie w oryginalnym stanie. Najłatwiej użyć sody oczyszczonej w tym celu (pół miarki sody na każdą miarkę C) czyli tworzy się askorbinian sodu o PH neutralnym do lekko zasadowego. Bardzo dobrze przyswajalny związek. A z nabiałem z naturalnego źródła, to jeśli nie masz problemów z nim to nie ma przeszkód, byle nie za dużo (jako niewielki dodatek smakowy do diety a nie jako główny filar) i głównie fermentowane w miarę możliwości.
Karolina napisał(a):
Dziękuję za szybką odpowiedź 🙂
do suplementów się właśnie przymierzam, znalazłam w archiwum artykuł i wybieram się dzisiaj do apteki na łowy 🙂
Jedzenie w pracy jest chyba moim największym problemem, bo w domu jem, jak należy, nie ciągnie mnie do cukrów i innych paskudztw.
Jeśli można spytać, jak radziłaś sobie na początku takiego jedzenia w pracy? Wiem, że muszę chociaż spróbować, ale pracuję fizycznie, w sklepie, po 8-12 godzin, a przerwa jest tylko jedna, 15 minutowa. Obawiam się, że pojemnik warzyw na tyle godzin to może być za mało i będę głodna… A z uczuciem głodu jest u mnie ten problem, że nawet jak jestem głodna niezbyt długo, to zaczyna mnie mdlić i zdarzyło mi się przez to wymiotować.
Z tego też powodu unikam postów jednodniowych na samej wodzie, próbowałam i na chwilę obecną to po prostu niemożliwe 🙁
Na szczęście zmienił mi się grafik i mam 3 dni wolnego, spróbuję zrobić coś jakby mini post Daniela, może organizm odpocznie na tyle, by udało mi się w sobotę wprowadzić warzywa do pracy.
Marlena napisał(a):
Karolino, do pracy oprócz sałatki i owoców zabierałam też soki (np. marchewkowy albo pomidorowy) oraz obowiązkowo zawsze w żelaznym zapasie miałam w woreczku strunowym mieszankę studencką wykonaną według własnego upodobania (rozmaite orzechy, pestki i suszone owoce), która była do mojej dyspozycji zawsze w pogotowiu na wypadek gdyby pojawił się głód (a na początku pojawiał się często i silnie). Nigdy nie byłam głodna, bo zawsze coś sobie chrupałam albo brałam kilka łyków soku.
Odnośnie suplementów aptecznych to raczej ciężko znaleźć coś, co ma więcej niż śmieszne RDA (czyli doprawdy bardzo mikroskopijne ilości), zapytaj o wersję „forte” i nie przejmuj się wprowadzającym w błąd zaleceniem „tylko 1 raz dziennie, nie przekraczać dziennej dawki” na opakowaniu. Kiedy ustrój ma niedobory to wchłania jak gąbka. Gdy kwiat nie dostał wody i usycha to paroma kropelkami się nie zadowoli i nie wróci do formy, prawda? Dlatego minimum 3 razy dziennie – tak zaleca dr Saul. Producent pisze „1 x dziennie” w uwagi na obowiązujące kretyńskie przepisy. Witaminy tymczasem mają baaaardzo szeroki zakres bezpieczeństwa i nie spowodowały ani jednego przypadku śmierci z powodu przedawkowania w ciągu ostatnich 30 lat, co można łatwo sprawdzić w statystykach. Natomiast miliony umierają z powodu chorób wywołanych niedoborami (czyli kiepską przetworzoną dietą i strachem przed wzięciem większej ilości witamin – tak nam sprano mózgi). 😉
zagatka napisał(a):
Wow, Marleno, gratuluję sklepu 🙂 Świetna sprawa. To dlatego nie było za wiele nowych artykułów ostatnio 🙂
Świetnie, że strona się rozwija, oby coraz więcej było „oświeconych” ludzi 😉 Działaj Marleno, działaj !!! 🙂 Chylę czoła przed Twoim zaangażowaniem i wiedzą i dziękuję Ci, że przekazujesz ją dalej.
pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Dzięki 🙂 Sklep powstał jako nieplanowany, na prośbę czytelników. Cieszę się, że jest przydatny 🙂
Automator napisał(a):
Osobiście kwasu chlebowego nie cierpie ( ten sprzedawany w czarnych butelkach) nie wiem czy taki podpiwek mi podejdzie do gustu. trzeba zrobić i sprawdzić.
Aga napisał(a):
Witam!
Czy drożdże są zdrowe? czy można je spożywać np w razowych wypiekach? Ostatnio przczytałam, że picie drożdży na czczo i bezpośrednio przed snem pomaga na prayszcze.
Serdecznie pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Jeśli chodzi o wypieki razowe, to dużo korzystniej jest piec chleb na naturalnym zakwasie. Fermentacja drożdżowa nie neutralizuje bowiem związków antyodżywczych (fityn) zawartych w osłonce ziarna, nie tworzy też naturalnych związków o działaniu antybiotycznym. Pisałam o tym tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/mit-produktow-pelnoziarnistych/
Paula napisał(a):
Są 🙂 Jeśli są odpowiednio przygotowywane. Ja je piję, tzn. zalewam 1/4 kostki wrzątkiem (aby je zabić) i piję po ostudzeniu. Dostarczają witamin z grupy B. Są świetne na włosy 😛
Maria napisał(a):
Kiedyś znajoma poczęstowała mnie kupnym podpiwkiem i wcale mi nie smakował…ciekawie się złożyło, bo na ten weekend jadę do rodziny – wujek „bawi się” różnymi nalewkami, itp., teraz planuje właśnie przyrządzić podpiwek, więc zobaczę, czy będzie mi taki „domowy” smakować – jeśli tak, może sama spróbuję zrobić, na upały chłodny napój jest w sam raz!
AGA napisał(a):
Czytałam o wypieku chleba i sama go teraz wypiekam oczywiście tylko na zakwasie i wszystkim bardzo smakuje.
Ale czy picie drożdży rozpuszczonych we wrzątku jest zdrowe? Mam obawy czy sobie nie zaszkodzę.
A jeszcze jedno. Pani dr Dąbrowska w swoich przepisach ma wypieki na drożdżach i mące razowej, rzecz jasna (pizze, bułeczki). Czy Pani zdaniem takich wypieków należy unikać?
Chciałam jeszcze dodać, że czytając Pani bloga mam coraz większą świadomość tego co jem i po co żyję. Dziękuję, że dzieli się Pani takimi informacjami z innymi. Dobrze, że tak dużo ludzi tu zagląda…
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Zabite drożdże bardzo prawdopodobnie szkodliwe nie są. Natomiast co do wypieków zbożowych to jak już wspomniałam fermentacja drożdżowa do pięt nie dorasta fermentacji piekarskiej (zakwas) jeśli chodzi o neutralizację fityn. Dlatego ja niczego na drożdżach zbożowego z zasady nie jadam (naprawdę bardzo okazjonalnie, raz na kwartał lub dwa trafi mi się może maksymalnie). Nawet pizzę zresztą można śmiało zrobić z ciasta na zakwasie (bardzo smaczna – polecam!). Generalnie u mnie produkty zbożowe to skromny dodatek w diecie. Nawet mogłyby nie istnieć 😉 Podstawa diety to pełne witamin i minerałów (oraz setek substancji pewnie nawet jeszcze nie odkrytych przez naukowców) żywe i świeże pożywienie prosto z rąk Matki Natury. Chlebek czy jakieś tam placuszki czy pizze to taki trochę (przetworzony rzecz jasna) żywieniowy gadżecik 🙂
Ale jak już – to ma być najjj…lepszy i najzdrowszy, a nie „jakikolwiek”. I nie za dużo (to jest jednak produkt przetworzony).
Paula napisał(a):
Witam. Pani Marleno, czy możliwe jest, że czystek w choć jakimś stopniu poradziłby sobie z ebolą? Czy on jest jednak za słaby na tego okropnego wirusa? 😀
Marlena napisał(a):
Raczej tylko wspomagająco. Niewykluczone jednak, że poradziłaby sobie witamina C. Warto zauważyć, że na zakażenia wirusem Ebola są wrażliwe: nietoperze, świnki morskie, małpy i człowiek. Czyli istoty nie mające zdolności produkowania endogennie witaminy C w swoich organizmach. To daje do myślenia 😉
Mroczarka napisał(a):
Dziękuję za kolejny przydatny post. Mój mąż bardzo lubi podpiwek, ale nie pił go od kiedy jesteśmy małżeństwem 😛 Chyba skuszę sie spróbować, żeby zrobić mu przyjemność:)
JULCIA napisał(a):
Witam serdecznie. Na wstepie pragne pogratulowac wspanialego blogu i podziekowac za to,ze Pani dzieli sie z nami swoja zadziwiajaca wiedza. Wprowadzilam w swoje zycie i nie tylko,wiele zmian na dobre dzieki cennym informacja zaciagnietych z postow. Wlasnie zakonczylismy z mezem post Daniela i jestesmy z siebie dumni,a 5-letnia corka sie dziwi ze owsianka wrocila na sniadanie i mama z tata nie wcinaja juz salaty z samego rana. Czujemy sie wspaniale i postanowilismy odrzucic mieso z naszego menu na dobre. Nasza pociecha nigdy nie chciala go jesc i pic mleka krowiego,a my nie nalegalismy. TERAZ KOLEJ NA NAS. Ruszyla produkcja hurtowa mleka migdalowego i kokosowego,gdyz rodzina sie upominaja. Uklon w Pani strone bo wiele sie dowiedzialam i nadal dowiaduje. Mam pytanie dotyczace KRYSZTALKOW JAPONSKICH. Co Pani o tych „zyjatkach” mysli? Pytanie numer 2-czy mozna uzyc kawy zbozowej orkiszowej zamiast KUJAWIANKI do produkcji podpiwka? Jesli znajdzie Pani chwilke i odpowie na moje pytanka bede wdzieczna. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Z pomocą kryształków japońskich można zrobić w domu napój probiotyczny czyli kefir wodny. Odnośnie podpiwka orkiszowego to nie próbowałam, ale niewykluczone, że by się udał (piwo można robić z orkiszu, więc być może podpiwek też), trzeba spróbować i zobaczyć czy wyjdzie.
Aga napisał(a):
Hm, pizza z ciasta na zakwasie brzmi pysznie muszę koniecznie spróbować. Produkty zbożowe w Pani diecie okazjonalnie, a owsianka?
Przepraszam jesli zadaje głupie pytania, ale strasznie się pogubiłam z tym zdrowym odżywianiem.
Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Ago, trochę źle się wyraziłam. Pisząc „produkty zbożowe” miałam na myśli przetworzoną ich wersję (pieczywo, pizze, placuszki, racuszki itp.). Natomiast owsianka to co innego: to pełne ziarno owsa tylko zgniecione na płasko. Czyli nie jest tak wysoko przetworzone jak np. chleb, który aby z ziarna stać się chlebem musiał przejść przez wiele kolejnych procesów przetwórczych. Podobnie jak ryż, różne kasze, cieciorka, soczewica – to są ziarna. Różnych roślin ale ziarna – tak jak je natura stworzyła. I takie są cenne i zdrowe. Oczywiście w większości niejadalne na surowo (chyba że taką np. soczewicę poddamy kiełkowaniu, zrobimy sobie kiełki), owszem trzeba je ugotować przed spożyciem, ale stopień przetworzenia jest mniejszy niż w przypadku pieczonych czy smażonych placków, chlebów itd. a więc i straty witamin i minerałów mniejsze, a trawienie łatwiejsze.
.ja napisał(a):
wspaniały przepis! dziękuję, że się Pani nim z nami podzieliła 🙂
pozdrawiam!
Tobi napisał(a):
W latach 50-tych ubiegłego wieku moja mama robiła najlepszy na świecie podpiwek z kawy zbożowej „Dobrzynka”, fantastyczny napój. Dobrze , że popularyzujesz podpiwek, zasługuje na propagowanie chociażby dla przeciwwagi dla wszechobecnej Coca-coli…
Tobi napisał(a):
Jeszcze jedno, Bisfenol wydzieli się w tym podpiwku, pamiętam, że mama robiła podpiwek w butelkach szklanych z ciemnego szkła zamykanych na taką klamrę , to zamknięcie było stosowane jeszcze w latach siedemdziesiątych, teraz też niektóre napoje są w takich szklanych butelkach tzw. „Oranżadówkach”, kilka razy w roku robiła i nigdy przenigdy żadna butelka nie pękła, spróbuję zrobić bo mam kilka takich butelek i podzielę się z Wami informacją, pozdrawiam…
Aga napisał(a):
Dokładnie miałam tę samą myśl co do Bisfenolu – butelki plastikowe i to zgniatane wpuszczają go znacznie więcej do napoju :-/ chciałabym zrobić ten przepis, ale muszę jakoś sobie poradzić w szklanych butelkach…
Marian napisał(a):
Witaj Marleno,
Ostatnio natknąłem się na temat który pewnie zainteresowałby większość czytelników Twojego bloga. Chodzi o MMS czyli chloryn sodu, podobno cudowny który niszczy wirusy, bakterie, grzyby i pasożyty.Fajnie byłoby ponać Twoje zdanie na ten temat.
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Marianie, najlepiej wszelkie bakterie, wirusy, grzyby i pasożyty niszczy nasz system odpornościowy. Czy to nie wspaniale mieć takiego ochroniarza? Sprawuje się on idealnie w służbie swego właściciela pod warunkiem że jest właściwie karmiony, na bieżąco konserwowany i zadbany. Zdrowy człowiek dzięki temu jest wolny od ataku najeźdźców 🙂
Ryś napisał(a):
Witam Pani Mariolo, przepraszam że tu piszę, ale nie nie pamiętam w którym temacie to było. A mianowicie napisała Pani kiedyś, że uratowała dzieciom migdałki przed wycięciem. Czy mogła by Pani napisać co Pani robiła. Ja mam problem ze swoimi. 34 na karku i tworzą mi się takie „kulki” w kryptach migdałków które okrutnie cuchną. Wstępnie byłem u lekarza i sugerują usunięcie, ale ja bym wolał nie. Zawsze byłem chorowity – drogi oddechowe(oskrzela). Rok temu stwierdzono u mnie blok lewej odnogi pęczka Hissa – tak to się chyba nazywa po Polsku, mieszkam w uk. Od tego czasu staram się zmieniać sposób żywienia według Pani artykułów. A na marginesie wspaniały blog, otwierający oczy. Gdzieś wyczytałem że taki stan migdałków może źle oddziaływać na serce. Proszę o odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Masz zwyczajnie i po prostu osłabiony układ odpornościowy i nie jest on w stanie chronić Twój system przed infekcjami. Drobnoustroje sobie buszują po Twoim organizmie robiąc coraz więcej szkód i nie możesz tak siedzieć z założonymi rękami – działaj i to ostro! Rozpraw się z nimi i daj im w kość, pokaż im kto tu rządzi i kto tu jest właścicielem, panem i władcą tego gospodarstwa 🙂
Zamiast „starać się” zmienić dietę po prostu zmień ją – diametralnie i z dnia na dzień. Czy Twoje ciało nie zasługuje aby z każdą kalorią dostawać to co najlepsze, to co najsilniej go wzmacnia i chroni, to co najbardziej mu potrzebne i niezbędne do prawidłowych reakcji biochemicznych? Pomyśl o tym 🙂 Współpracuj z nim, dbaj o niego, chroń przed wrogiem i konserwuj pieczołowicie (lepiej niż auto czy komputer), a odwdzięczy Ci się szybko. Zacznij od picia świeżo wyciskanych soków (np. marchewka, marchewka z jabłkiem, z burakiem, soki zielone itp.) i zmiany proporcji na talerzu: niech surówka czy sałatka zamiast być skromną przystawką stanie się Twoim „daniem głównym”. W ten sposób dostarczysz do ustroju wielu enzymów, witamin i minerałów (szczególnie ważne są te zasadotwórcze). Jeśli zależy Ci na szybszym dojściu do siebie to możesz dopomóc sobie dodatkowo suplementami: dużo witaminy C, witamin z grupy B oraz witamin rozpuszczalnych w tłuszczach (A, D oraz E) jak również minerały: magnez, cynk, selen, jod i działające antyzapalnie kwasy tłuszczowe Omega-3.
Unikaj złodziei witamin i minerałów: używek (kawa, alkohol, fajki), cukru i białej mąki, fast-foodów i innych przetworzonych pokarmów oraz stresu. Należy za wszelką cenę unikać efektu dziurawej skarbonki: z jednej strony staramy się zgromadzić zapasy tylu potrzebnych substancji, a tylnymi drzwiami wpuszczamy złodzieja 😉
robal napisał(a):
Mam pytanie odnośnie jednodniowej głodówki.
Piszesz, że można nie jeść np. od kolacji do kolacji, ale potem należy zjeść coś. No właśnie i co jest najlepsze na kolację po głodówce?
Pozdrawiam i dziękuję za Twoją Ciężką Pracę
Marlena napisał(a):
Kolacja z założenia musi być posiłkiem lekkim, więc na pewno nic ciężkostrawnego.
Ryś napisał(a):
Dziękuje za szybką odpowiedź. Może nie do końca dobrze się wyraziłem pisząc że „staram” się zmienić system żywienia. Jak dowiedziałem się o sercu zacząłem spożywać więcej warzyw i owoców a właściwie na początku jechałem prawie tylko na nich i było nawet dobrze do momentu aż zrobiłem sobie post 2 dniowy w Wielkanoc. Pierwszy dzień tylko woda, drugi woda, warzywa owoce i wszystko w porządku było ale 3 dzień to był dość syto zastawiony stół i alkohol u znajomych więc głupio mi było odmówić. Po tym alkoholu też było spoko, ale później zacząłem czuć się słaby, mięśnie mnie bolały. Nigdy nie miałem problemów z nadwagą, a raczej miałem zawsze niedowagę. 182cm wzrostu i teraz 70kg to trochę mało- schudłem parę kilo po tym poście do tej wagi. Miałem wrażenie że mnie wypłukało z witamin i minerałów. Kawę już wtedy pijałem od święta, cukier odstawiłem i używałem Pani oliwki magnezowej i też czasami piłem chlorek magnezu z sokami – po nich zauważyłem że lepiej sypiam,tzn budzę się sam przed budzikiem. Więc wróciłem trochę do starych nawyków, pracuje w magazynie więc nie ma lekko. Najciekawsze jest to że kupiłem sobie B comleks w większych dawkach, Q10, vit E, C z miodem, aminokwasy tak pod program vit dr Ratha, zacząłem biegać 3-5 razy dziennie, świeże soki (brokuł, seler naciowy, marchew,szpinak, jabłko, czasami trochę czosnku lub ginger) I właśnie wtedy jak myślałem sobie że mnie już nic nie ruszy 🙂 i tak było prze jakiś czas. Coś mi się przyplątało i było zielono 🙂 z nosa i po kasłaniu, pociłem się okrutnie. Dostałem antybiotyk. Po 3 dniach brania nic, żadnej poprawy, jeszcze raz lekarz i tylko przedłużenie antybiotyku na 8 dni. Interesujące jest to że na pewien czas przed chorobą odstawiłem vit C żeby może mi organizm odpoczął. (Czułem jakieś pobolewania jakby w nerkach- badania w porządku )Po 3 dniach z antybiotykiem wróciłem do vit C z potrójną siłą czyli ok. 3000mg na dzień i zacząłem zauważać poprawę. Po chorobie byłem na wakacjach w Polsce 2 tyg. i teraz wróciłem i mi chyba wraca- znowu kaszle. Po tym 2 dniowym poście teraz codziennie pije vit C (500-1000mg) z miodem na czczo jakieś śniadanie z chlebem razowym, obiady niestety normalne, mięso dalej mam w diecie ale jako dodatek bardziej bo staram się dodawać do niego jakieś warzywa i robić sosy i to z kaszami np jaglaną, soczewica, czasami ryż lub ziemniaki a do pracy musowo mix owocowo-warzywny. Awokado,pomidor, szpinak, jakaś sałata,ogórek kiszony, zwykły, burak czerwony gotowany, winogrona, czasami rukola i to z olejem lnianym do tego osobno jabłko i banan. Jak mam to podjadam orzechy nerkowca i jakiś jogurt. Wiem że może to ciągle mało ale może właśnie chciałem za szybko na początku. Teraz powoli staram się wprowadzać rzeczy, bo ciężko jest utrzymać reżim – znaleźć czas. A co do migdałków to nić innego nie stosowała Pani u dzieci oprócz zmian żywieniowych? Ja na razie się dokopałem do płukania wodą utlenioną, lub nadmanganian potasu i ssanie oleju i to myślę wprowadzić.(woda utleniona i olej) Mam tylko nadzieję że robię wszystko dobrze i ta moja aktualna choroba to jak dr Dąbrowska powiedziała, że na początku jest gorzej i nawroty chorób mogą wystąpić. Przepraszam że się tak rozpisałem. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Nie odstawiaj witaminy C „żeby organizm odpoczął” bo zwróć uwagę, że tej substancji Twój organizm nie produkuje. Musisz ją dostarczyć z zewnątrz.
Ryś napisał(a):
A palić nie palę i z tymi suplementami brałem też omaga 3 i 6 przez miesiąc. Jadam biały ser z siemieniem lnianym mielonym- niestety nie mielone na świeżo, nie mam młynka. Planuje kupić jego i blender żeby robić Pani kiszonki. Teraz zaczynam zaparzać siemię i je pić razem z nasionami. Które warzywa są zasadotwórcze? Wiem że gdzieś było ale tyle tego tu u Pani jest.Siedzę i czytam i nie wiem czy hemoroidów już nie dostałem :).
Marlena napisał(a):
Tu masz tabelkę pokarmów zasadotwórczych i kwasotwórczych: https://akademiawitalnosci.pl/pokarmy-alkalizujace-i-zakwaszajace/
marika66tk napisał(a):
A czy nie powstają w tym podpiwku jakieś pochodne witaminy C? Słyszałam że są fotouczulające… No przy okazji, jak już tu jestem to zapytam o witaminę A w takim preparacie jak Curacne :] Co Pani o nim sądzi Pani Marleno? 😀
Marlena napisał(a):
Na temat izotretynoiny (składnika aktywnego leku o którym wspominasz) pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/jak-skutecznie-pozbyc-sie-tradziku-10-zasad-dla-zdrowej-skory/
Na temat tego co powstaje w podpiwku poszukaj proszę informacji w internecie.
marika66tk napisał(a):
Dzięki 😀 Według tego co słyczałam to preparat na bazie wit A, i nawet nie pomyślałam, żeby tą wiedzę weryfikować… Czyli niezbyt zdrowe… Dobrze wiedzieć :]
Marta napisał(a):
Barwą przypomina mi portera, ciekawe czy z tego podpiwka można zrobić porterówkę 😉 hehe
meg napisał(a):
Dzień dobry, podepnę się pod komentarze pana Rysia, bo zainteresowały mnie informacje na temat witaminy C. Od pewnego czasu zażywam codziennie minimum 1000 mg. Dużo wiem o zdrowym odżywianiu, przynajmniej raz w roku stosuję dwa tygodnie postu Daniela. Z panią doktor Dąbrowską miałam przyjemność spotkać się kilka razy w Gołubiu i zawsze było to cudowne przeżycie. Ale jak wiadomo sama wiedza to jeszcze nie wszystko i warto by wprowadzić ją w czyn.
Ale wrócę do witaminy C. Od jakiegoś czasu mam kłopot z kciukiem lewej dłoni. Boli mnie w stawie i trzaska podczas zginania. Niestety RTG nie wykazało zmian w tym miejscu, jedynie drobne torbiele kostne w obrębie kości księżycowatej prawej, co wskazywałoby na początki cieśni nadgarstka. I to już przestaje mi się podobać, więc uparcie drążę temat, jakby sobie pomóc w najbardziej naturalny sposób. Dotarłam wczoraj do informacji, że cieśń nadgarstka powoduje między innymi nadmiar witaminy C w diecie. Czy to możliwe Twoim zdaniem? Do tego jeszcze ze zdjęcia wyczytali coś o wdzięcznej nazwie „dyskretna osteoporoza okołostawowa”. Chyba się wezmę solidnie za post, co najmniej dwutygodniowy, a potem przeczytam Twoją stronę od deski do deski i zacznę żyć zdrowo.
Bardzo dziękuję za ogrom wiedzy, którą tutaj znalazłam. Jesteś kochana:) Serdecznie pozdrawiam!
Marlena napisał(a):
Nie ma czegoś takiego jak „nadmiar witaminy C”, skoro wszelki nadmiar jest przez nasz organizm po prostu usuwany jako zbędny. To wręcz przeciwnie NIEDOBÓR tej egzogennej substancji (podobnie jak niedobór innej egzogennej substancji czyli witaminy D) powoduje rozmaite dolegliwości, w tym problemy ze stawami i kośćcem, o czym pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/ile-witaminy-c-potrzebuja-nasze-kosci/
Jeśli chcesz wiedzieć jakie Twój organizm ma aktualne zapotrzebowanie na witaminę C (ile jest w stanie wchłonąć) to jest na to bardzo prosty sposób: przeprowadź kalibrację. Natomiast branie „na oko” tyle ile nam się wydaje słuszne nie jest dobrym wyjściem. Witamin należy dostarczać tyle aby odczuć wyraźną poprawę w stanie zdrowia, a nie tyle ile nam się wydaje że powinniśmy dostarczać. Twierdzę to z całą stanowczością nie tylko na podstawie literatury ale również na podstawie osobistego doświadczenia. Jest to ponadto tak bardzo indywidualna sprawa, zależna od trybu życia, stanu zdrowia, warunków środowiskowych itd., że wszelkie książkowe zalecenia można o kant roztłuc. Dr Jaffe kiedy przeprowadził badania na kilku tysiącach pacjentów to ze zdumieniem stwierdził, że jedynie ok. 5% z nich zostało skalibrowanych na poziomie 4 gramy witaminy C lub mniej na dobę. To byli ekstremalnie zdrowi ludzie! Pozostała rzesza skalibrowała się dopiero przy ilościach znacznie większych, sięgających kilkudziesięciu gramów – tak bardzo wyposzczone mieli organizmy jeśli chodzi o witaminę C i tak łapczywie tę witaminę ich organizmy wchłaniały, bez oznak nasycenia (luźny stolec).
Kinga napisał(a):
Mam pytanie odnośnie drożdzy 🙂 przeczytalam tutaj zeby w tym przepisie nie bac sie ani drozdzy ani cukru. A co z ciastem drozdzowym? I czy nieaktywne drozdze (np platki drozdzowe)sa zdrowa a przynajmniej nie szkodliwe? Z gory dziekuje przeslicznie za odp.na nurtujace mnie pytanie 🙂
jola napisał(a):
Fenomenalny przepis! UWIELBIAM TAKIE NAPOJE! A piwa – z wiadomych powodów, pić już nie chcę… 🙂
Jeszcze raz wielkie dzięki za ten i za wszystkie inne wpisy i porady, te, które zdążyłam przeczytać, a także te, które jeszcze przede mną!
Pozdrawiam i życzę zdrowia do 120tki! 🙂
ustawa Wilczka napisał(a):
cześć
mogę wiedzieć skąd probiotyki w tym podpiwku i właściwości prebiotyczne? Przecież to nie fermentuje naturalnie jak kulis czy zakwas na chleb, tylko są tam drożdże piekarskie.
Będę wdzięczny za odpowiedź 🙂
Marlena napisał(a):
Na takiej samej zasadzie jak zakwas na chleb, tylko że zakwas puszcza delikatne jedynie „bąbelki” bo tam występują drożdże dzikie (z powietrza), a tutaj trzeba dodać ziarenko drożdży aby proces był gwałtowny, a napój był „gazowany”. Być może na dzikich drożdżach też by się udało, ale nie powstałoby tyle gazu, tylko delikatne bąbelki, a więc i frajda nie ta 😉
Znawcy zalecają dodanie drożdży specjalnych (nie tych piekarskich), są to dedykowane drożdże górnej fermentacji do podpiwka, kwasu chlebowego, a także ciemnych piw „porterowych” https://www.homebrewing.pl/gozdawa-podpiwek-staropolski-200g-p-996.html
BOBI napisał(a):
Hej, a zamiast kawy zbożowej mogę dać słód np. ciemny? Taki w proszku, jak do pieczenia chleba. Jeżeli tak, to ile takich łyżek? Jest intensywny, więc chyba mniej?
Z góry dziękuję za odpowiedź 🙂
Marlena napisał(a):
Nie wiem, nigdy nie próbowałam.
BOBI napisał(a):
To spróbuję najpierw z kawą, a drugi będzie ze słodu. Dam znać jak wyszło i czy słód się nadaje 🙂
kinga napisał(a):
Witam, czy podpiwku, jeżeli powstaje w trakcie fermentacji, nie można zrobić w szklanym balonie, takim do robienia wina?
Marlena napisał(a):
Można spróbować, ale trzeba liczyć się z tym, że może „wybuchnąć” – zbiera się spora ilość dwutlenku węgla podczas fermentacji.
Tomek napisał(a):
Chciałbym tutaj nawiązać do pytania kingi. Jeśli wykonamy taki proces jak z winem w szklanym balonie zabezpieczonym wylotem tzw. „U-rurką fermentacyjną” wypełnioną wodą to gazy zostaną odprowadzone a woda w „U-rurce” zapewni szczelność. Czy ktoś próbował takiej metody i czy się sprawdziła ?
Pozdrawiam
Artur napisał(a):
Ciekawe czy butelki po piwie zakapslowane kapslami metalowymi (kapslownicą) wytrzymają proces?
Buba napisał(a):
Butelki zakapslowane kapslownicą wytrzymają. Z braku odpowiedniej ilości butelek zamykanych na klamerkę zakupiłam kapsle i kapslownicę . Trzymają jak należy.
Aga napisał(a):
A jeśli nie zależy mi na gazowanym podpiwku, to czy może sobie on fermentować niedokręcony? Tak właśnie jak zakwas chlebowy? Chodzi mi o to, że zrobiłabym go w butelkach szklanych zakręcanych, bo w plastikowych obawiam się rzeczonego wyżej bisfenolu…
Kattka napisał(a):
Witam,
Postąpiłam zgodnie z przepisem, jota w jotę. Niestety cała partia wyszła cholernie gorzka. Wydaje mi się że gorycz bierze się z cykorii która jest składnikiem prawie każdej kawy zbożowej. Czy jest jakiś „cfany” sposób na wyeliminowanie tej goryczy? Konsystencja, kolor, właściwości i zapach – super, ale smak – jak piołun :/ Będę niezmiernie wdzięczna za każdą poradę.
Pozdrowionka!
Barbara napisał(a):
Witam serdecznie. Dzisiaj spróbowałam podpiwku, który zrobiłam 2 dni temu. Napój jest pyszny orzeźwiający, w smaku przypomina ciemne piwo, wyczuwalny jest smak goryczki, ale to naturalne, bo szyszki chmielu nadają ten smak, przynajmniej nie spożywamy szkodliwej żółci dodawanej do kupnych piw. Gorąco polecam do wypróbowania.:)
krystyna napisał(a):
Refluks i śpiąca może być tarczyca , hasimoto
Ewelina napisał(a):
Witam
Chciałam zapytać czy podpiwek nadaje się do picia jeśli otwieralam butelki i spuszczalam powietrze codziennie podczas fermentacji ?
Ela napisał(a):
Po ds piwek robię od lat, podpowiedź:
Butelki pet nie są zdrowe, już w nich nie robię. Mam kj kilkanaście szklanych po piwie Grolsh, nalewam 2/3.
Czy kawa Kujawianka ma lepszy skład niż podpiwek Delekty?
Ela napisał(a):
Jeszcze dodam:
Dzień trzymam w ciepłe potem że 2 lub 3 w piwnicy trochę chłodniejsze a potem wstawiam do lodówki, nie ma potrzeby opuszczania gazu tylko otwieram powoli,POLECAM
Ola napisał(a):
Moja babia zamykala podpiwek w kapslowanychwili butelkach. A w środku pływaly rodzynki….
Darek napisał(a):
Witam
Po około 30-35latach odświeżyłem smak, jaki został w mej pamięci. Zrobiłem podpiwek z gotowca t.j. Podpiwek kujawski. Wydaje się, że zrobiłem w/g wytycznych. Jedynie zamiast 5g drożdży – dałem 3g. Podpiwek stał tydzień w butelkach szklanych. Gdy otwieram jest w nich tyle gazu, że muszę tę czynność wykonać kilka razy. Jednak sam napój nie ma praktycznie nic gazu. Czy jest to spowodowane, że podpiwek wyniosłem do piwnicy zaraz po zlaniu do butelek.
Ola napisał(a):
Czy mogą to być szyszki chmielu z apteki? 🙂 Bo nie wiem czy oni nie sprzedają tylko takich sproszkowanych (?)
Marlena napisał(a):
Mogą być z apteki, byle nie w tabletkach. 😉
Normalne szyszki chmielu mają być, o takie jak np. te tutaj: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/szyszki-chmielu-humulus-l-herbatka-bio-25-g
Używałam rozdrobnionych, nie sproszkowanych.
jerzy napisał(a):
Super pomysł z tymi ” plastikowymi butelkami” , z bisfenolem. Nie powinno się spożywać żadnych artykułów spożywczych w opakowaniach z tworzyw sztucznych. Nawet wody. Rakotwórczy bisfenol używany do produkcji tworzyw sztucznych na dodatek jest rozpuszczalny w alkoholach
Marlena napisał(a):
Możesz skorzystać ze szklanych, jednak pamiętaj o wytwarzających się gazach – butelki mogą pęknąć i będziesz mieć kuchnię do malowania 😉
bw napisał(a):
zagotowało mnie podpiwek tylko szklane butelki a dostępna była kawa turek ale były specjalne drożdże ale tym zajmował sie mój tato pozdrawiam bo nie znacie tego smaku jestem ze wsi były owoce takie że odmian w polsce już nie ma był więc kompot ale podpiwekjest najlepszą ochłodą dziecka na roli
bw napisał(a):
Jeżeli kwas chlebowy, to tylko na Ukrainie. Próbowałam, bałam się co to jest, w Polsce tego nigdy nie było.Zapraszam do Odessy i okolic.Polecam plaże nad Morzem Czarrnym .A i ryby tam są smaczne.Trójmiasto się chowa razem z Molem.
A podpiwek tylko szklane butelki, takie z wichajstrem ,bo nie było kapsli
na szczęście korek był.A była bieda i smak .Teraz nawet rabarbar inaczej smakuje,pomijam renety
złote i te szare.
Michlllss napisał(a):
Czy jest możliwe zrobić podpiwek żle? no najwyraźniej tak bo mnie się udało 🙁 straszliwy smak i zapach drożdży nie dało się tego wypić więcej niż łyk ;-/ co mogłem zrypać? za dużo drożdży? dałem ich naprawdę mało ok centymetrowa kosteczka…
Marlena napisał(a):
Jeśli wali drożdżami to na pewno za dużo. Wystarczy drobinka wielkości ziarenka groszku.
Tomasz W napisał(a):
Czy można fermentować, w gąsorze z rurką, do zakończenia fermentacji (przestanie bąblować), następnie przelać do butelek i zakapslować. Zlać tal by obumarłe drożdźe zostały na dnie gąsiora. Ile tak zabutelkowany może stać i kiedy jest najlepszy ?
Marlena napisał(a):
Tomaszu, nie próbowałam tak nigdy. Ale wypróbuj i daj nam znać jak poszło!
Tomasz W napisał(a):
W gąsiorze stał 3 dni, następnie przelałem do butelek od piwa (400 ml wlałem), w smaku jest bardzo gorzki od kawy. W zapachu bardzo przyjemny, chyba trzeba dać mniej kawy?
Tomasz W napisał(a):
Teraz robi się winko :), czekam na zwolnienie gąsiora 5 litrowego. Chmiel już kupiony 50 g to koszt 6,30. Dam znać po fermentacji podpiwku.
Życzliwy napisał(a):
Kilka słów sprostowania:
– przy tej ilości chmielu będzie bardzo gorzki jeśli zaraz po wyłączeniu palnika nie obniżymy temperatury poniżej 70stC. Alfakwasy zawarte w chmielu, odpowiedzialne za nadawanie goryczki uwalniają się powyżej ok. 70stC. Lepiej wrzucić ten chmiel na minutę, dwie – wówczas czas chłodzenia do temperatury poniżej 70stC to rzeczywisty czas uwalniania alfakwasów (goryczki) do podpiwku. Wspomniana przez Tomasza gorycz raczej nie pochodzi od kawy, tylko od zbyt długo trzymanego chmielu. Krótkie trzymanie chmielu to mniej goryczki, a więcej aromatów chmielowych. Zasada jest taka: krótkie gotowanie chmielu wydobywa jego smak i aromat, długie powoduje wygotowanie (utratę) smaku i aromatu, za to większe uwolnienie alfakwasów – większą goryczkę.
– przy tej ilości cukru ekstrakt początkowy będzie wynosił ok. 6Blg, co oznacza, ze przefermentowany podpiwek będzie miał nie 0,5% alk, ale ok 3%!!! Drożdże piekarskie zjedzą cały zadany cukier do zera i przerobią go na CO2 i alkohol, nie pozostawiając żadnych cukrów resztkowych.
– ksylitol, wbrew temu co pisze autorka jest cukrem, tylko niefermentowalnym – drożdże nie są w stanie go zjeść, dlatego świetnie nadaje się on do słodzenia produktów fermentacji.
Uwzględniając powyższe zachęcam do robienia i picia podpiwku – u mnie w domu jest on zawsze, choć receptury mam inne (zamiast cukru wykorzystuję słód jęczmienny).
Marlena napisał(a):
Ksylitol gwoli ścisłości jest alkoholem cukrowym, cukrolem, poliolem: https://pl.wikipedia.org/wiki/Alkohole_cukrowe, oraz https://pl.wikipedia.org/wiki/Alkohole_wielowodorotlenowe
Lagre napisał(a):
właśnie tego szukałam, skoro mogę zrobić sobie mydło to może poradzę sobie i z podpiwkiem, który uwielbiam <3
Piwo napisał(a):
Goryczka? A niby z czego? Z chmielu gotowanego zaledwie 15 minut i to bez towarzystwa składników, w których alfa-kwasy zawarte w chmielu się izomeryzują, w dodatku z chmielu „bio” ze sklepu ze zdrową żywnością, którego w przepisie jest ilość wręcz pomijalna?
Jedyna goryczka, jaką ten napój może mieć, pochodzić będzie z palenia kawy zbożowej.
Andrzej napisał(a):
Podpiwek rozlewam do szklanych butelek z kapslem. Ważne jest aby napój spożyć w ciągu tygodnia od przygotowania. Gdy bardzo się burzy trzeba otwierać powoli wypuszczając pianę do kubków aż do połowy objętości butelki mocno trzymając lekko uchylony kabłąk kapsla. Po tygodniu ciśnienie w butelkach jest za duże i może dojść do detonacji butelek. Zdarzyło mi się to raz. A po uchyleniu kapsla cała zawartość wycieka z butelki obryzgując wszystko w około jak szampan. Dlatego nie należy podpiwka trzymać dłużej niż tydzień. Ostatecznie opróżnić do dużego garnka trzymając korkiem otwieranym w kierunku dna.
Marlena napisał(a):
Andrzeju, dziękuję pięknie za te cenne porady. Pozdrawiam serdecznie w Nowy Roku!
zenia napisał(a):
Witam serdecznie. Chciałabym sie dopytac o jedną rzecz. Podpiwek jest starym napojem, zatem nie sądzę, aby kiedyś rozlewano go do plastikowych butelek… Ktoś tu juz pisał o tym. Czy wyprobował ktoś może inny sposób, aniżeli te butelki plastikowe? Pozdrawiam