Późną jesienią i zimą nie mamy już wyboru sezonowych młodych warzyw czy owoców i wtedy wkracza na arenę nasz polski zimowy super-food, czyli burak! Kosztuje ok. złotówkę lub dwie za kilogram.
Tani jak barszcz i można z niego zrobić barszcz! 🙂
Barszczyk, surówka, sałatka, a może kiszony zakwas pełen dobroczynnych laktobakterii (przepis tutaj)? To jeszcze nie koniec atrakcji jakie ma nam do zaoferowania skromny i niedrogi buraczek: z udziałem buraka można zrobić również kotleciki, naleśniki, humus, dip do warzyw, a nawet… ciasto lub deser.
Ogólnie uważany za warzywo o raczej średniej wartości odżywczej ma jednak w sobie coś, czego nie mają inne warzywa: barwnik o rubinowej barwie, betaninę, która ma silne własności antyoksydacyjne i przeciwzapalne. Najwięcej barwnika znajduje się tuż pod skórką, więc tam gdzie można nie obierajmy buraków lecz dobrze je szorujmy. Jeśli to możliwe wybierajmy buraki organiczne (pojawiają się w sieciach handlowych np. Lidl czy Stokrotka).
Barwnik buraczany jest niezwykle ciekawą substancją. Otóż oprócz swoich własności prozdrowotnych może być też wskaźnikiem stanu naszego układu pokarmowego: jeśli jest on w doskonałej formie, to po spożyciu buraka nasz mocz nie zmienia koloru, natomiast jeśli przepuszczalność naszej bariery jelitowej pozostawia sporo do życzenia – mocz przybierze różne odcienie koloru różowego (tak jest np. u alergików). Taki oto „papierek lakmusowy”, można powiedzieć.
Niektórzy naturopaci są ponadto zdania, że mocz zabarwiony po buraczkach na różowo może być wskaźnikiem nie tylko stanu bariery jelitowej, ale również stanu naszych kwasów żołądkowych: różowy kolor moczu po spożyciu buraczków nie pojawia się u ludzi mających prawidłowe wartości soków żołądkowych [klik].
Test buraczkowy jest oczywiście tylko testem domowym. Profesjonalny test na poziom kwasów żołądkowych to tzw. Heidelberg test, polegający na połknięciu niewielkiego elektronicznego urządzenia wielkości kapsułki witaminowej.
Jakie efekty zdrowotne można osiągnąć dodając regularnie buraka do swojego wyciskanego soku warzywnego można zobaczyć choćby zapoznając się z historią naszego czytelnika, Zibiego:
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Wojtek napisał(a):
Czy mogę prosić o artykuł na temat: czym zdrowo się myć? Chciałbym przejść na ekologiczne kosmetyki do mycia ciała, ale zastanawiam się co jest naprawdę zdrowe? Szare mydło? Aleppo? Mycie samą wodą?
Marlena napisał(a):
Wojtku, jeśli nie ma się jakichś szczególnych wymagań (typu skóra wrażliwa, egzema, łuszczyca, cokolwiek), to wystarczy jakieś zwykłe mydło eko, oparte na składnikach roślinnych + naturalnych olejkach eterycznych – ja kupuję najczęściej mydełka Alterra w Rossmannie.
Sylwia napisał(a):
zaciekawił mnie ten kolor moczu. Mój po burakach jest zazwyczaj mocno pomarańczowy, czy to o czymś świadczy?
user1 napisał(a):
To, że betanina pojawiła się w moczu oznacza tylko, że wcześniej była we krwi, a do krwi mogła się wchłonąć normalnie z jelita, a nie przez jego „nieszczelność”. Gdyby wchłaniała się tylko przez „nieszczelne” jelita, to ludziom ze zdrowymi jelitami praktycznie na niewiele przydałyby się jej antyoksydacyjne właściwości (tzn. byłyby ograniczone tylko do układu pokarmowego). Nie ma więc podstaw do przypuszczeń, że „test buraczkowy” ma sens. A to, czy mocz barwi się na czerwono, oprócz od pH żołądka zależy też np. od pH moczu i innych czynników.
Marlena napisał(a):
Może ma sens, może nie ma. Faktem jest, że takie zabarwienie nie występuje gdy jesteśmy zdrowi.
Dr Dąbrowska na wykładzie mówiła też, że wątroba rozkłada ten barwnik. Wątroba jest częścią układu pokarmowego. Myślę, że możemy mieć do czynienia z wieloczynnikowym zjawiskiem, gdzie swoją rolę gra żołądek, jelita i wątroba. Być może także nerki (?) – to one filtrują krew. Jeśli na każdym odcinku wszystko jest w porządku – to po buraczkach nic się nie dzieje (tzn. dzieje się w tym sensie, że barwnik trafia tam gdzie powinien – do stolca, na tym zresztą polega test pasażu jelitowego: podaje się buraki i patrzy po ilu godzinach zostaną wydalone), a jeśli coś na którymś odcinku jest nie tak, to barwnik przechodzi tam gdzie nie powinien, czyli do moczu.
user1 napisał(a):
O ile mi wiadomo w normalnych warunkach spośród substancji rozpuszczalnych w wodzie (a do takich należy betanina) do stolca trafia tylko to, co się nie wchłonęło (a więc pomija wątrobę, nerki itd.), więc jeśli liczymy na zdrowotne właściwości betaniny, to powinno tam trafiać jej jak najmniej. Mocz może natomiast nie zmieniać barwy, jeśli betanina np. zostanie rozłożona, rozcieńczona lub straci swoje zabarwienie na skutek kwaśnego pH żołądka lub moczu.
Justyna napisał(a):
Marlenko, jesz dynię na surowo? masz coś sprawdzonego?
Marlena napisał(a):
Nigdy nie jadłam dyni na surowo. Ogólnie dynię lubię tak średnio raczej, o wiele bardziej z tej rodziny warzyw lubię cukinię (urosła mi przeogromna w tym roku, niektóre okazy ważyły chyba z 10 kilo!) i ogóreczki. Z cukinii robię czasem surowe (raw) spaghetti, bardzo smaczne.
Ka napisał(a):
Z surowej dyni polecam sok. Mozna tez zmieszac z mlekiem orzechowym,laskowym. Dynie ,najlepsza hokkaido albo muscat,pieke albo dusze,prawie bez wody,na jej samym soku. Luboe na slodko-posypuje tylko cynamonem albo robie purre na wodzie z ogorkow kiszonych I dodaje tymianek oraz rukole.
irena napisał(a):
witajcie kochani.Dzisiaj na obiad była zupa dyniowa .Zamiast dyni daję cukinię bo mam swoją.Warzywa takie które można też jeść na surowo u mnie była marchew pietruszka topinambur cukinia por. zieleniny sporo ,pestki dyni ,tahini na oleju kokosowym ,ma być ostra.Dodałam pół strąka papryki ostrej ,trochę imbiru,sól,curry .woda przegotowana .Robię w blenderze który miele i zarazem podgrzewa do 70 %.Podgrzewam do ok. 50%
Justyna napisał(a):
Tak, cukinii u mnie też nie brakuje. A za każdym razem jak dynię szykuję do czegoś to zawsze kawałek zjadam na surowo i ciągle mi siedzi pytanie ile na surowo moge zjeść, bo bardzo mi smakuje. Pewnie małymi kroczkami przyzwyczaje się i będę mogła jeść więcej (hormeza) 😉
Ala napisał(a):
Marlena, szybkie pytanie odnośnie zabarwienie moczu po buraka. Pijemy rodzinka sok na wieczór, zamiast kolacji. Często jest sok z buraków. Mocz rano jest pomarańczowy. Nie jest zbliżony do różu tylko wyraźnie pomarańcz.
Mocz „przesiedziany.” zwykle jest ciemniejszy niż żółty slomkowy. Czy to jednak jest barwnik z buraków czy nie? Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Trudno powiedzieć, ale raczej nie, barwnik z buraków barwi na różowo.
Magda napisał(a):
Marleno, przepraszam że nie w temacie, ale czy warto pić czerwoną herbatę? (Pu-Erh). Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Mnie osobiście nie smakuje (wolę zieloną i od czasu do czasu czarną), ale pu-erh też ma własności zdrowotne i antyoksydacyjne.
Mariusz napisał(a):
Czerwoną herbatę warto dodawać sproszkowaną np. do koktajli. Wówczas nie będzie nam przeszkadzał jej specyficzny smak.
Monika napisał(a):
Dzień dobry Marleno, czy można bez obaw o prawidłowe trawienie jeść surowe owoce po południu – koło godziny 15:00, 16:00? Wielu dietetyków radzi spożywać je w pierwsze połowie dnia. Czy spożywając wcześniej dwa inne posiłki, na śniadanie strączkowe z warzywami, a w południe zboża z warzywami i prażonymi ziarnami nie będą fermentowac? Czy jeść bez obaw i się nie przejmować, co o tym sądzisz? A Ty, Marleno, jak spożywasz owoce, czy mogłabyś uchylić rąbka tajemnicy?
Marlena napisał(a):
Ja jem owoce wtedy gdy mam na nie ochotę, nie przejmując się mitami stworzonymi przez dietetyków. 🙂
Rano jak najbardziej – to już mój rytuał. A potem to jak mnie najdzie ochota. Nie robię z tego problemu, bo go zwyczajnie nie ma.
Być może u kogoś kto je (polecane zresztą przez dietetyków) tak zwane „wszystko”, to rzeczywiście owoce mogą mu fermentować gdy się ktoś wcześniej napcha na śniadanie kanapkami z tłuszczem i wędliną lub serem, na obiad smażonymi kotletami i innym bezsensownym żarciem.
Natomiast mnie ten problem na pewno nie dotyczy ponieważ nie odżywiam się zgodnie z zaleceniami współczesnych dietetyków, lecz nutritariańsko (zasady tutaj: https://www.vegkitchen.com/nutrition/nutritarian-diet/).
krawcowa napisał(a):
W takim razie co należy zrobić żeby tego koloru różowego nie było? Bo właśnie ja mam taki lekki róż, a chciałabym się tego pozbyć. Czy masz może jakieś rady? Pozdrawiam serdecznie 😊
Marlena napisał(a):
Napisałam to w artykule: przyjrzeć się w jakim stanie jest nasz mikroflora jelitowa oraz nasz żołądek (przypomnę, że głównym czynnikiem powodującym prawidłowe wydzielanie kwasów żołądkowych jest dokładne żucie pokarmu, więc przeanalizuj jak dokładnie żujesz, bo to ma wpływ na prawidłowy poziom soków żołądkowych). Czasem zaróżowienie pojawia się okresowo i nie jest stanem przewlekłym, np. jakaś drobna infekcja potrafi powodować przejściowe zaróżowienie moczu po burakach u kogoś, kto normalnie tego zjawiska w stanie zdrowia nie notuje (każda infekcja powoduje ubytki w mikroflorze jelit, podobnie jak przewlekły stres, używki, zła dieta, leki, zmiany hormonalne i kilka innych rzeczy).
Iga napisał(a):
Czas na portulake warzywną teraz Marleno (!) jako że tak pisalaś o niej w 2016r tutaj;
https://akademiawitalnosci.pl/ranking-41-najzdrowszych-najgestszych-odzywczo-pokarmow/#comment-59698
„portulaka swoją drogą zasługuje na osoby artykuł na naszej witrynie, ponieważ jest kolejnym cudem natury: w przeciwieństwie do innych liściastych warzyw, które posiadają kwasy Omega-3 w formie ALA, portulaka posiada w sobie kwasy tłuszczowe Omega-3 w formie wyższej od ALA czyli EPA. Od EPA droga niedaleka do DHA, kwasu o najdłuższym łańcuchu. My potrzebujemy wszystkich 3 form dla zdrowia, z ALA powstają w naszym ustroju, a także w ustroju ryb, kwasy o dłuższym łańcuchu czyli EPA i potem ostatecznie o najdłuższym łańcuchu czyli DHA, ale kosztem „zużycia pewnych surowców” – minerałów i enzymów. Spożywając EPA zamiast ALA mamy zatem ułatwioną robotę w produkcji DHA. ”
Pierwszy raz o niej słyszę…. dlatego ci przypominam (oczywiscie żartobliwie…!) Uprawiasz ją może?
Marlena napisał(a):
Portulaki jeszcze nie uprawiałam, zagapiłam się i nie kupiłam nasion na czas, może w przyszłym sezonie. 🙂
Krysia napisał(a):
Moje buraczki się kiszą od tygodnia w dużej misie. Podbieram i wrzucam pokrojone do sałatek, a zakwas wypijam po szklaneczce codziennie….Moje buraczki się kiszą, a tu artykuł o nich. Dziękuję Marleno za te cenne informacje, ponieważ do poprzedniego roku wylewałam wodę z kiszenia ogórków i buraków. Takie marnotrawstwo. Niestety tak byłam nauczona z domu. Mama kisi przepyszne ogórki, ale wody w naszym domu nikt, nigdy nie pił. Dzięki Tobie to się zmieniło. A tak w nawiasie, mój mocz po zjedzeniu buraków i wypiciu zakwasu nie zabarwia się ….tego też nie wiedziałam do tej pory, że to prawidłowo. 🙂
Marlena napisał(a):
Cieszę się bardzo, Krysiu! 🙂
Joanna napisał(a):
Marleno, proszę napisz, jakie mogą być negatywne skutki jedzenia zbyt dużej ilości jabłek. Uwielbiam je, potrafię zjeść kilogram na raz, niestety. Mogę odmówić sobie wszystkiego bez większego problemu, ale nie jabłka. A kiedy zjem już jedno, to na tym się nie kończy. Nie ma znaczenia pora dnia, a nawet nocy (często pracuję do późna). Są dni, kiedy udaje mi się powiedzieć NIE, najczęściej wtedy gdy dokuczają mi wzdęcia, ale po jakimś czasie ulegam. Tak jest „od zawsze”. Dziękuję.
Dodam, że jem bardzo dużo warzyw, do tego strączki dodaję, nasiona, orzechy, piję soki mieszane, staram się unikać nabiału (co trudne) i praktycznie nie jem mięsa. Ale te jabłka są na szczycie mojej piramidy.
Marlena napisał(a):
Jeśli mamy zdrowy układ pokarmowy, to jedynym „skutkiem ubocznym” jaki przychodzi mi do głowy jest uregulowanie wypróźnień. Jeśli dokuczają Ci natomiast wzdęcia, to rozbij ten kilogram jabłek na mniejsze porcje w ciągu dnia, bowiem przejadanie się najzdrowszym nawet pokarmem nie jest korzystne dla zdrowia. Najlepiej trzymać się zasady stulatków z Okinawy „hara hachi bu” czyli napełniania żołądka tylko w 80% przy każdym posiłku, zamiast jedzenia „pod korek” (co jest niezdrowe, nawet jeśli sam pokarm jest nie wiem jak zdrowy).
llip napisał(a):
nieszczelność jelit może występować, ale nie bada się jej sokiem z buraka, ja sama często jem buraki i piję z nich sok i czasami mam czerwony mocz a czasami nie, więc jakoś nie wierzę w te rozszczelnienie jelit bo dietę mam cały czas taką sama
https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/medycyna-niekonwencjonalna/test-buraczkowy-soku-z-buraka-nieszczelnosc-jelit_44996.html
Marlena napisał(a):
Zalinkowany artykuł stwierdza, że nie ma czegoś takiego jak nieszczelne jelita, bo w wyniku perforacji jelit byśmy umarli. Otóż nie chodzi o perforację jelit (czy w ogóle o „chorobę”), lecz o tzw. barierę jelitową (rzecz fizjologiczna), a na jej integralność wpływają rozmaite czynniki (dieta, leki, stres, infekcje itd.). Zacytuję może z pracy (napisanej przez doktora jak najbardziej akademickiego, a nie alternatywnego):
„Bariera jelitowa składa się z trzech głównych elementów: warstwy komórek nabłonka, śluzu i mikroflory. Mikroflora jelitowa uważana jest za integralną część bariery, gdyż skład jakościowy i ilościowy bakterii determinuje jej prawidłowe funkcjonowanie. Bariera jelitowa spełnia trzy podstawowe funkcje: absorpcyjną, ochronną i immunologiczną. Przepuszczalność bariery jelitowej jest jej funkcjonalną cechą, natomiast zaburzenia wiążą się z utratą selektywnej przepuszczalności.
Do podstawowych czynników wpływających na funkcjonowanie bariery jelitowej należą: zaburzenia mikroflory jelitowej, aktywacja układu immunologicznego błony śluzowej, stres (psychiczny, fizyczny) oraz czynniki endogenne, takie jak kwasy żółciowe, histamina lub serotonina. Głównym celem terapeutycznym w przypadku zaburzeń bariery jelitowej jest eliminacja czynników uszkadzających (dieta, leki, stres) oraz przywrócenie prawidłowej mikroflory.
Wzrost przepuszczalności bariery jelitowej, która jest integralnym elementem osi mózgowo-jelitowo-bakteryjnej, może odgrywać kluczową rolę w patogenezie zaburzeń czynnościowych przewodu pokarmowego. W przypadku naruszenia struktury lub upośledzenia czynności bariery jelitowej dochodzi do istotnych zaburzeń interakcji jelitowo-mózgowych, które mogą doprowadzić do powstania zespołu jelita przesiąkliwego.”
Całość można przeczytać pod tym adresem: https://www.aptekarzpolski.pl/2017/04/wplyw-mikroflory-jelit-na-nasze-zdrowie-czesc-i-interakcje-jelitowo-mozgowe/
Natomiast co do wpływu kwasów żołądkowych jak i pH moczu to zgadza się – są to czynniki mogące mieć wpływ na występowanie biturii.
zibi napisał(a):
Burak jest najlepszym warzywem,z jakim sie do tej pory spotkalem i nie ma lepszego dla mnie! Wycisniety sok na swiezo, oczywiscie zmieszany z marchewka i cytryna, jest w moim codziennym menu;) Podnosi poziom energi (lepiej jak kawa), oczyszcza krew (guzy/rak), oczyszcza watrobe, nerki, obniza cisnienie, leczy z anemi (2 tygodnie codziennego picia soku), jest krwiotworczy,itd,itd,itd. Polecam.;)
Aga napisał(a):
Marlena, u mojego 2 letniego synka zaobserwowałam od dłuższego czasu różowy mocz po zjedzeniu barszczu czy gotowanych buraczków. Np gdy o 12 zjada zupę z buraczkowym idzie na drzemkę to po przebudzeniu (ok15) mocz ma już zmieniona barwę. Czy zacząć podawać synowi probiotyk i jeśli sytuacja sie nie poprawi porozmawiać z lekarzem czy nie czekać na działanie probiotyki i od razu udać sie do lekarza?
Marlena napisał(a):
Bituria (wydalanie różowego moczu po burakach) nie jest chorobą, więc czy lekarz tutaj coś poradzi tego nie jestem pewna. Szczelność bariery jelitowej osłabiona zostaje przez takie m.in. czynniki jak spożywanie zbyt małej ilości błonnika (warzyw i owoców, pełnego ziarna, orzechów, strączków), spożywanie rafinowanych cukrów (biała mąka, cukier, słodycze i ogólnie żywność przetworzona, z konserwantami, barwnikami i innymi „poprawiaczami”), używek (alkoholu, kawy), chlorowanej wody, używanie past do zębów z fluorem, poddawanie się niektórym procedurom medycznych (szczepienia, promieniowanie RTG) i zażywanie leków (antybiotyki, leki sterydowe i wiele innych).
Z pewnością u dwulatka takie czynniki jak kawa czy alkohol odpadają, ale przeanalizuj gdzie można poczynić zmiany aby mikroflorę wzmocnić. Samo przyjmowanie probiotyku na wiele się nie zda jeśli bakterie wprowadzone do przewodu pokarmowego nie będą miały czym się następnie żywić i na czym się namnażać (a jedzonkiem jest dla nich błonnik z pokarmów roślinnych: żywność prebiotyczna zawierająca błonnik jest równie ważna jak probiotyczna zawierające laktobakterie).
Jakub napisał(a):
Dzień dobry,
Zakupiłem pakiet materiałów u Pani. Otrzymałem link z adresem do pobrania ale nic się nie dzieje po wejściu na podany adres. Próbowałem też w innej przeglądarce i też nie działa.
Z poważaniem
Jakub
Jakub napisał(a):
Próbowałem wysłać wiadomość PW ale nie działa dlatego tutaj piszę.
Marlena napisał(a):
Sprawdź proszę pocztę, pliki zostały wysłane na maila. Jeśli nie dotarły napisz proszę do mnie – prześlę je ponownie.
Jakub napisał(a):
Witam Marzeno,
Otrzymałem tylko linki do plików a samych plików już nie. Mam tylko notę prawną przy zamówieniu, to wszystko co mam w pdf-ie.
Marlena napisał(a):
Dobrze, to w takim razie wysyłam raz jeszcze na maila jako załączniki.
Mmmm napisał(a):
A czy to prawda że w konwencjonalnych warzywach i owocach (nie eko, takich z marketu) nie ma już prawie żadnych wartości odżywczych? Ciągle trafiam na takie opinie
Marlena napisał(a):
Nieprawda. Ja wyzdrowiałam na konwencjonalnych produktach z marketu lub warzywniaka. Podobnie uczyniła rzesza naszych czytelników. Gdyby konwencjonalne warzywa i owoce były takie znowu nic nie warte jak to głoszą internety, to nie byłoby tego bloga. Może nawet mnie by tutaj też już nie było! 😉
Doceniajmy to co mamy, zamiast szukać dziury w całym. Tezy o bezwartościowych warzywach głoszą najczęściej sprzedawcy suplementów. Rozumiem i dopuszczam, że w pewnych sytuacjach (choroba przewlekła, stres, infekcja, pogorszenie diety na wyjeździe itd.) może być uzasadnione sięganie po suplement. Natomiast odrzucam całkowicie tezy jakoby jedzenie „zwykłych” warzyw i owoców było bez sensu, więc każdy z nas MUSI faszerować się każdego dnia suplementami. Otóż nie musi – nie każdy i nie zawsze.
Oczywiście ekologiczne produkty są super, własnoręcznie uprawiane to już w ogóle bajka, ale jeszcze raz powtórzę: wyzdrowiałam na konwencjonalnych płodach rolnych, bo do innych w tamtym czasie nie miałam dostępu. Jakakolwiek propaganda o marketowych warzywach i owocach rzekomo pozbawionych wartości czy „zatrutych” pestycydami nie robi więc już obecnie na mnie wrażenia (myję je w wodzie o pH kwasowym, a następnie zasadowym, co pozwala na hydrolizę ewentualnych resztek pestycydów).
Janek napisał(a):
Witajcie.
mam pytanie o substytut mleka krowiego. Jaki jest najlepszy na rynku, taki do owsianki i kawy – czy coś możecie polecić? Jest tego sporo (kokosowe, sojowe itp.) ale może jest jakiś producent (nazwa, marka) sprawdzony i najmniej nafaszerowany dodatkami? Wiem, wiem, ze najlepiej sobie samemu w blenderze, migdały i wiórki, ale… kiepsko u mnie z czasem i dyscypliną kucharsko-przetwórczą 🙂
Miłego dnia
J.
Marlena napisał(a):
Kiedy nie mam czasu na zrobienie swojego roślinnego mleka, to mam jak na razie tylko jedno, które dopuszczam i jest to mleko kokosowo-ryżowe marki Natumi. Jest to jedno z nielicznych na rynku, które ma dobry, czysty skład.
Ewa napisał(a):
Witam Pani Marleno. W sobotę rozpoczęłam post wodny. w poniedziałek post warzywno-owocowy. Czyli dziś 5ta doba. Wczoraj zmienił się kolor białek oczu i skóry. Najbardziej widać na twarzy i oczach. Kolor jest pomarańczowo- żółty. Czy to objaw ozdrowieńczy? Czy zatrucia? Czy i jakie badanie krwi powinnam jutro na czczo wykonać. Z niecierpliwością czekam na odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie Ewa
Janusz napisał(a):
Dużo dobrego napisaliście o buraku, ja serwuję całej rodzinie sok z kiszonych buraków : czysta woda, pokrojone buraki (80% pojemności słoja), kilka liści laurowych i kilka ząbków czosnku – wystarczy pomieszać rano i wieczorem oraz zebrać „szum” z góry pojemnika szklanego kiedy się naturalnie pojawi, po 5-7 dniach gotowy i znakomity.
Od miesiąca również pijemy sok z buraka i cytryny, który sami produkujemy, jest pasteryzowany bo podać komuś inny mamy obawy. Nazwaliśmy go Beetroo+. Polecamy naszą stronę gdzie jest wiele zabranych informacji na temat tego soku.
Pozdrawiamy matki, kobiety, dzieci, rekonwalescentów, sportowców i wielu innych dla których takie proporcje 90% wyciskanego soku z buraka i 10% wyciskanego soku z cytryny znakomicie reguluje gospodarkę żelazem w organizmie oraz przyczynia się wielu prozdrowotnych działań w organizmie. Jak ktoś wcześniej zaznaczył taka kuracja aby miała sens musi potrwać około 14 dni, a więc objętość 3 litry pozwala na przeprowadzenie takiej prozdrowotnej kuracji. Zapraszam do odwiedzenia naszej strony. Pozdrawiam ludzi mających „apetyt na zdrowie”.
Janusz
Ola napisał(a):
Uwielbiam owoce i warzywa na surowo, w każdej postaci, ale jak zjem 2kg surowizny w ciągu dnia mam brzuch jak balon i ciężko mi się skupić, jestem jak za mgłą. Podejrzewam, że mam problemy z trawieniem, chore jelita. Jak mam je uleczyć?zrezygnować na początku z błonnika i wyciskać soki?gdzieś czytałam, że tak trzeba zacząć
Marlena napisał(a):
Nie musisz ich jeść, śmiało może je pić.
Jeśli chodzi o błonnik, to do soków przechodzi ten rozpuszczalny, odżywia on mikrobiom.
Chore jelita to często zubożona mikroflora jelit. I tym należy zająć się w pierwszym rzędzie.
Ola napisał(a):
Tylko co jeść żeby czuć sytość?Owoce i warzywa wypełniają żołądek. Nie jem mięsa, nabiału, glutenu. Po kaszach bezglutenowych, ryżu, soczewicy jestem szybko głodna. Jak wygląda Twój dzień pod względem jedzenia?
Marlena napisał(a):
W rankingu sytości pierwsze miejsce zajmują ziemniaki gotowane i odstawione do lodówki. Skrobia oporna jaka się wtedy wytwarza jest bardzo sycąca.
Jest to też powód dla którego świeże pieczywo nie jest sycące tak bardzo jak nieco czerstwe: podczas czerstwienia wytwarza się skrobia oporna.
To dlatego kromka chleba świeżego pozostawia niedosyt i możemy zjeść cały bochenek, podczas gdy kromka chleba kilkudniowego całkiem dobrze zasyci.
Sycące są też różne migdały, orzechy, fasole oraz bób. Jeśli chcemy by nasza sałatka była sycąca, to warto dodawać dodać je do sałatek, a także wczorajsze ziemniaki.
Trzeba też rozróżniać głód toksyczny od tego prawdziwego. Toksyczny czujemy w żołądku, podczas gdy prawdziwy przypomina pragnienie (jak wtedy gdy chce nam się pić) i czujemy go w gardle.
Mój dzień pod względem jedzenia jest różny w zależności od pory roku. Aktualnie na śniadanie są to świeże owoce lub w chłodniejsze dni owsianka, do pracy zabieram sałatkę lub jak jej z jakiegoś powodu nie zrobię to mam pod ręką zawsze migdały, orzechy, pestki, suszone i świeże owoce. Po powrocie do domu zjadam michę sałatki i/lub zupę lub danie jednogarnkowe albo to co ugotuje mąż (kuchnia orientalna).
Potwierdzam to co pisze dr Fuhrman: ciało gdy zostanie nasycone niezbędnymi mikroskładnikami (witaminy, minerały itd.), to chce o wiele mniej jedzenia niż gdy się jest na „tradycyjnym” żywieniu (typu kanapki itp.).
Ola napisał(a):
W weekend jadłam głównie owoce i warzywa. Zaczynalam dzień od 1litra zielonego koktajlu(dużo jarmuzu lub rukoli+avocado, banan, do tego chlorella, ostropest, kurkuma). Na obiad zjadlam rybę z pieca. Po takim jedzeniu powinnam się wypróżnić bez problemu A miałam mega zaparcie przez 2dni. Musiałam dosłownie przeć i nic. Zaparcie trwało by dłużej, gdyby nie kawa(normalnie nie pije) wypita na czczo, która opróżniła moje jelita. Moje jelita są chyba w tragicznym stanie
Marlena napisał(a):
A jak często włączasz swój parasympatyczny układ nerwowy? Jeśli jedziesz większość czasu na współczulnym, to zaparcia będą na każdej diecie, nawet najlepszej.
Ponadto dbaj o nawodnienie i koniecznie zbadaj sobie poziom witaminy D, jej niedobór jest powiązany z chronicznymi zaparciami:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6465937/
Ola napisał(a):
Zagięłaś mnie tymi układami:) musiałam wpisać w wyszukiwarkę:)a jak mam go włączyć?
Jeśli chodzi o Wit D to suplementuje regularnie razem z K2. Jeśli chodzi o nawodnienie, z rana od 700mldo 1l wody z cytryną, kurkuma, zielonkami, ostropestem i itp. W ciągu dnia też sporo wody, herbaty ziołowe, kawa rzadko.
Marlena napisał(a):
Olu, nie chodzi o to ile D3 suplementujesz, tylko jaki masz poziom. Można suplementować, a poziom nie będzie się zwiększał. Tu akurat np. magnez jest kluczowym kofaktorem, a nie K2. Magnez także wpływa na motorykę jelit (przy czym badanie poziomu magnezu we krwi nic nam nie powie o jego poziomie wewnątrzkomórkowym).
W celu włączenia parasympatycznego układu nerwowego należy mentalnie wyjść z trybu „walcz lub uciekaj”.
Mózg nie rozróżnia czy zagrożenie jest prawdziwe (np. faktycznie goni nas jakiś tygrys) czy też jedynie siedzi ono w naszej głowie bo np. myślimy o czymś stresującym, kłócimy się z kimś na Facebooku, mamy nierozwiązane stare traumy albo oglądamy właśnie jakiś horror w telewizji.
Są różne techniki na to by wejść w tryb „relaks, regeneracja, trawienie, rozmnażanie”. Są to m.in. techniki oddechowe, praktyka uważności (mindfulness), modlitwa i medytacja, joga, geloterapia (terapia śmiechem), muzykoterapia (śpiew), masaż relaksacyjny itd.
Są podobne jak techniki pobudzające nerw błędny – w wielu przypadkach bowiem aktywność tego nerwu (tzw. vagal tone) jest u ludzi słaba i to powoduje szereg dolegliwości (także zaparcia).
Techniki aktywujące nerw błędny to m.in. śpiewanie lub mruczenie piosenek, kontakt z chłodną wodą (od opluskania twarzy chłodną wodą, poprzez chłodne prysznice aż po kąpiele całego ciała), pewne pokarmy (np. gorzkie), niektóre suplementy.