Czarnuszka siewna (Nigella sativa) zwana także czarnym kminkiem (black cumin, khalonji) to niepozorna roślinka posiadająca ziarenka o olbrzymiej mocy.
Wspominana już w zapisach biblijnych, używana jako panaceum przez starożytnych, którzy uważali, że czarnuszka i jej drogocenny olej „leczy wszystko z wyjątkiem śmierci”.
Nazywana czasem „złotem faraonów”, jako że sam Tutenchamon miał w swoim grobowcu fiolkę z czarnuszkowym olejem – tak po prostu „w razie W”, gdyby mu cokolwiek tam w zaświatach zaczęło dolegać.
Coś, o czym wiedzieli nasi przodkowie dzisiejsi naukowcy potwierdzają licznymi badaniami (na dzień dzisiejszy ponad 700 badań): czarnuszka w istocie stanowi panaceum na wiele dolegliwości.
A konkretnie na co pomaga czarnuszka i jej olej?
Wszędzie tam, gdzie pojawia się stan zapalny czarnuszka stanowi niezrównany oręż aby się z nim rozprawić. Również wszędzie tam, gdzie szwankuje system immunologiczny.
Dlaczego tak się dzieje?
Otóż nasionka czarnuszki posiadają ponad 100 aktywnych substancji, z czego część zapewne nie została jeszcze przez naukowców odkryta. To prawdziwa skarbnica związków biologicznie aktywnych!
O wartości czarnuszki niech zaświadczy też fakt, że tzw. wielki przemysł bardzo ostrzył sobie ząbki aby ją dla siebie opatentować. Mianowicie takie wnioski patentowe w wielu krajach złożyła wielka korporacja Nestle (której żadnych produktów już nie kupuję – nie, bo nie).
Oczywiście Nestle wszystkiemu zaprzeczyło, odpowiadając, iż jakoby chodziło jedynie o opatentowanie produkcji tylko pewnych związków czarnuszki działających przeciwko alergiom pokarmowym (chodziło o tymochinon), co podobno „odkryli” pracujący dla korporacji naukowcy.
Oczywiście niczego nie odkryli, bowiem szereg prac na temat antyalergicznego działania czarnuszki można zwyczajnie znaleźć na pubmedzie.
Spójrzmy zatem jakież to główne aktywne substancje zawierają w sobie te malutkie czarne ziarenka, dzięki którym nabierają one tak niezwykle silnych właściwości antyzapalnych, antynowotworowych, antyoksydacyjnych i jednocześnie ochronnych:
– różnorodne kwasy tłuszczowe (linolowy, alfa-linolenowy, rzadki w przyrodzie eikozadienowy, palmitynowy, mirystynowy i inne)
– fosfolipidy i fitosterole
– cenne flawonoidy i równie cenne saponiny
– białka (osiem z dziewięciu niezbędnych aminokwasów) i węglowodany
– alkaloidy m.in. nigellinę, nigellaminę, nigellidynę, nigellicynę – rzadkie w świecie roślin)
– olejek eteryczny zawierający m.in. tymochinon, limonen, karwakrol, karwon i in.
– witaminy A, E, F, B1, B3, B6, biotynę, związki mineralne m.in. cynku, selenu, magnezu, wapnia, żelaza, sodu i potasu
Te wszystkie skarby natury umieszczone w małych czarnych nasionkach w idealnej proporcji sprawiają, że czarnuszka i jej olej znakomicie obniżają stres oksydacyjny! To nam dużo tłumaczy, bowiem oznacza, że wszędzie tam, gdzie stres oksydacyjny się pojawia – czarnuszka przynosi ulgę i ukojenie, pomagając systemowi uporać się z zachwianiem równowagi i przywrócić ową utraconą równowagę czyli innymi słowy stan zdrowia.
Krótko mówiąc – dokładnie tak jak mawiali starożytni – leczy wszystko z wyjątkiem śmierci! 🙂
Przeciwwskazań do jej stosowania w zasadzie brak. Jedynie podczas ciąży i karmienia należy jej stosowanie skonsultować z lekarzem.
Oto 20 powodów dla których czarnuszkę oraz jej olej warto pokochać:
1. Ma działanie immunoprotekcyjne. Zawarte w niej związki wzmacniają układ odpornościowy, pobudzając m.in. syntezę interferonu czy wzrost ilości limfocytów i makrofagów stojących na straży naszego zdrowia. Warto sięgnąć po czarnuszkę szczególnie teraz, na przełomie sezonów, aby wzmocnić organizm.
2. Poprawia samopoczucie alergikom. Regularne przyjmowanie oleju z czarnuszki przez 6-8 tygodni powoduje znaczną poprawę symptomów. Czarnuszka – podobnie jak witamina C – jest świetnym antyhistaminikiem.
3. Pomocna dla astmatyków. Po kilku tygodniach stosowania oleju z czarnuszki uzyskano znaczącą poprawę u 80% badanych (szczególnie pozytywnie odpowiadały dzieci): poprawiła się wydolność płuc, ustąpił świszczący oddech i można było zmniejszyć dawki konwencjonalnych farmaceutyków (inhalatorów).
4. Pomoże uporać się z anemią. W wielu badaniach wykazano, iż regularne stosowanie oleju z czarnuszki podnosiło poziom hemoglobiny i erytrocytów. Naprawdę nie jest konieczne jadanie martwych tkanek zwierzęcych, skoro można używać czarnuszki. Jednak doktorzy uparcie przepisują żelazo i każą „jeść dużo mięsa” przy anemii. Jak widać nie jest to jedyny sposób aby pożegnać anemię 🙂
5. Ma silne działanie antybakteryjne, antywirusowe i antygrzybicze. Naukowcy podejrzewają, że stoi za tym spora zawartość tymochinonu. Podanie czarnuszki powodowało w ciągu 3-10 dniowej kuracji zahamowanie wzrostu patogenów, w tym również Candida Albicans. W dobie powszechnego zagrzybienia jak również zbliżającego się przełomu sezonów skutkującego jak zwykle wzrostem przeziębień, gryp, infekcji zatok, oskrzeli itd. – warto o tym fakcie pamiętać. W czarnuszce siła! 🙂
6. Ma również działanie przeciwpasożytnicze. Olej z czarnuszki wykazał w badaniach działanie przeciwtasiemcowe u dzieci chorujących na tasiemczycę. Czarnuszkowa kuracja okazała się też skuteczna w przypadku zakażeń przywrą, nie powodując przy tym żadnych działań ubocznych. Czarnuszka dzięki poprawie funkcji układu immunologicznego skutecznie zwalcza również owsiki, blastocytozę, a nawet włośnia krętego. Pod tym kątem olej z czarnuszki ma działanie silniejsze nawet od oleju czosnkowego.
7. Czarnuszka chroni przed skutkami promieniowania. W badaniach czarnuszka zapobiegała uszkodzeniom wywołanym promieniowaniem jonizującym w radioterapii. To ważna informacja dla tych, którzy poddawani są naświetlaniom promieniami w radioterapii chorób nowotworowych.
8. Pomaga pozbyć się nadciśnienia. Czarnuszka nie tylko obniża ciśnienie krwi i zmniejsza ryzyko powstawania zakrzepów, ale również chroni przed wzrostem homocysteiny, prowadzącej do rozwoju miażdżycy.
9. Przeciwdziała tworzeniu się kamieni nerkowych. Obniża stężenie szczawianów w moczu i hamuje formowanie kamieni nerkowych.
10. Działa przeciwwrzodowo na żołądek. Olej z czarnuszki powoduje wzrost ilości mucyny w błonie śluzowej żołądka. Czarnuszka ma również udowodnioną skuteczność przeciwko bakteriom Helicobacter pylori. Przynosi ulgę w przypadku symptomów refluksu żołądkowo-przełykowego.
11. Ma działanie cytotoksyczne – przeciwnowotworowe. Hamuje angiogenezę i metastazę komórek nowotworowych, stymuluje syntezę cytokin: interleukin, TNF-α oraz interferonu, immunoglobulin skierowanych przeciwko antygenom rakowym. Czarnuszka ma też zdolność wywołania apoptozy (zaprogramowanej śmierci) komórek rakowych – działa silnie antyutleniająco. Badania były robione w stosunku do licznych rodzajów nowotworów, między innymi białaczki, nowotworów okrężnicy, płuc, macicy, prostaty, piersi, jelita grubego, wątroby, mózgu czy nawet wyjątkowo niebezpiecznego i podstępnego raka trzustki. Czarnuszka nie czyni przy tym szkody komórkom zdrowym.
12. Pomaga opanować zmiany skórne. Olej z czarnuszki jest tradycyjnie stosowany w przypadkach trądziku, łuszczycy, przy atopowym zapaleniu skóry, grzybicy skóry, wysypek, zmianach wywołanych zakażeniem bakteryjnym lub poparzeniem słonecznym.
To ostatnie mogę potwierdzić własnym niedawnym doświadczeniem: kiedy w środku lata podczas prac w ogródku nieopatrznie spiekłam sobie odsłonięty kark, prosiłam następnie męża aby kilkukrotnie w ciągu dnia smarował mi obolałe miejsce olejem z czarnuszki (nie miałam akurat w domu kapsułek z witaminą E) i w ciągu najbliższej doby miejsce to było wyleczone z oparzenia słonecznego – naskórek był w doskonałym stanie, ból zniknął, złuszczenie naskórka nie nastąpiło. Doskonałe remedium!
13. Ma działanie antycukrzycowe. Reguluje poziom cukru we krwi: działa ochronnie na trzustkę sprzyjając jej regeneracji i proliferacji wysp trzustkowych beta odpowiedzialnych za produkcję insuliny.
14. Chroni przed uszkodzeniami wątrobę i nerki. Zarówno gdy czynnikami szkodliwymi są metale ciężkie czy też dostające się do ustroju ksenobiotyki (np. leki) czarnuszka chroni te dwa ważne narządy: oczyszcza ustrój z toksyn i przywraca prawidłowe poziomy markerów stresu oksydacyjnego.
15. Chroni przed osteoporozą. Zwiększa gęstość mineralną kości dzięki zwartości kwasów tłuszczowych oraz silnemu działaniu antyutleniającemu i antyzapalnemu.
16. Działa kojąco na ośrodkowy układ nerwowy. Stwierdzono działanie antydepresyjne, sedatywne (uspokajające) i anksjolityczne (przeciwlękowe) czarnuszki. Można powiedzieć, że działa jak adaptogen zwiększając naszą odporność na stres, przeciwdziałając stanom depresyjnym i/lub lękowym i poprawiając samopoczucie. Obiecująco przestawia się czarnuszka również jako oręż w zwalczaniu symptomów epilepsji czy choroby Parkinsona.
17. Pomocna w przypadku chorób autoimmunologicznych. Znowu kłaniają się niezwykłe właściwości antyzapalne, antyhistaminowe i zmniejszające stres oksydacyjny, dzięki którym czarnuszka przynosi chorym poprawę samopoczucia w postaci zmniejszenia symptomów.
18. Doskonała na problemy z włosami. Przeciwdziała łysieniu, hamuje wypadanie włosów, pozwala pozbyć się łupieżu i spowodowanego stanem zapalnym swędzenia, pobudza porost włosów i zwiększa gęstość czupryny.
19. Przyspiesza gojenie się ran. Owrzodzenia, skaleczenia, rozpadliny, zmiany ropne itd. zagoją się szybciej dzięki czarnuszce.
20. Wpływa pozytywnie na układ rozrodczy. Reguluje miesiączkowanie, wspomaga laktację u matek karmiących, a nawet stwierdzono jej działanie antykoncepcyjne podobne do etynyloestradiolu (syntetycznego estrogenu, składnika współczesnych tabletek antykoncepcyjnych), nie wykazując jednocześnie aktywności estrogenowej. Dobra wiadomość dla panów jest taka, że czarnuszka naturalnie podnosi u nich poziom testosteronu.
Jak widzicie – takie malutkie niepozorne ziarenka, a ile w nich mocy! Warto jednak w tym miejscu dodać, że sama czarnuszka aczkolwiek jest wspaniałym darem natury – nie zastąpi zmiany stylu życia.
Żeby była jasność: jeśli dla przykładu chcesz pozbyć się candidy ze swoich jelit, to nie wystarczy tylko samo stosowanie w tym celu czarnuszki jeśli jednocześnie nadal opychać się będziesz codziennie tonami słodyczy.
Jeśli chcesz się pozbyć artretyzmu, to nie wystarczy stosowanie czarnuszki jeśli oprócz tego równocześnie trzy razy dziennie będziesz dzień w dzień obżerać się mięchem i podrobami.
Jeśli tak – to nie narzekaj potem, że „ta cała czarnuszka w ogóle nie działa”. Czarnuszka w tym wypadku może po prostu nie dać sobie rady, a na pewno nie tak szybko jak by się można było spodziewać.
Przywracanie zdrowia i jego utrzymanie jest proste (i do tego piękne w swojej prostocie), lecz jeśli chcesz sam dla siebie stać się swoim lekarzem, to należy bezwzględnie trzymać się sztywno pewnych zasad, a właściwie jednej.
Po pierwsze nie szkodzić. Rozumiemy się? 😉
Żyjemy ponadto w czasach gdy wszystko chcemy szybko i natychmiast. Nie zapominajmy jednak, że na nasze dolegliwości (z wyjątkiem urazów) zawsze pracujemy całymi latami, nie nabywamy ich przecież szybko i natychmiast. Dlatego wyjątkową głupotą byłoby oczekiwać, że szybko i natychmiast znikną. Nie znikną, nie oszukujmy się.
Twoje ciało cierpliwie znosiło zniewagi przez długi czas, teraz Ty wykaż się cierpliwością i daj mu czasu tyle ile będzie potrzeba, aby wróciło do dawnej równowagi.
Zauważ, że to nie jest tak, że „czarnuszka leczy”. Sama w sobie nie leczy, bo nie ma na tej planecie niczego, co „leczy” samo w sobie.
Zawsze leczy nas ciało, bo tylko ono wie jak to zrobić. Czarnuszka tylko ułatwia mu robotę, resztę robi już Twój system immunologiczny.
Pod warunkiem, że mu nie przeszkadzasz.
Jak stosować czarnuszkę?
Czarnuszkę można stosować zarówno zewnętrznie (na skórę, włosy i paznokcie) jak i wewnętrznie. Używa się albo ziarenek (całych, utłuczonych w moździerzu lub zmielonych w młynku do kawy) albo oleju tłoczonego na zimno.
W krajach Bliskiego Wschodu wierzy się w to, że żucie profilaktycznie „dla zdrowotności” 10 ziarenek czarnuszki dziennie trzyma z dala wszelkie choroby. To dobry pomysł, na pewno lepszy niż żucie toksycznych konwencjonalnych gum do żucia.
✅ W kuchni profilaktycznie, jako przyprawa: zmielona czarnuszka doskonale zastępuje pieprz. W przeciwieństwie do niego nie drażni jednak przewodu pokarmowego. Warto wypełnić swoją pieprzniczkę zmieloną czarnuszką zamiast tradycyjnego pieprzu. Całe lub zmielone ziarenka można dodawać do pieczenia chleba (do ciasta oraz jako posypkę na wierzch), do zup, sałatek, kanapek, do bigosu i innych duszonych warzyw, przy wyrobie domowego sera, wina czy przy kiszeniu warzyw.
✅ W postaci naparu: parzymy jak herbatkę czyli zalewamy wrzątkiem 1 łyżkę zmielonych nasionek, parzymy ok. 20 minut i odcedzamy. Taki napar można osłodzić miodem. Stosować zewnętrznie do przemywania zmienionej chorobowo skóry, jak płukankę do włosów oraz wewnętrznie (pijemy 1/2 szklanki naparu 2-3 razy dziennie).
✅ W postaci oleju: do stosowania zewnętrznie na skórę lub włosy oraz wewnętrznie (łyżeczka oleju 2-3 razy dziennie, dzieci połowę tego). Pamiętajmy, aby kupować tylko olej z czarnuszki tłoczony na zimno. Po otwarciu przechowujemy go w lodówce. Olej z czarnuszki jest dostępny również w kapsułkach, co jest przydatne w przypadku podawania dzieciom z uwagi na pikantny smak tego oleju.
✅ W postaci nalewki: pół szklanki zmielonej czarnuszki zalać szklanką alkoholu 40% i odstawić na co najmniej tydzień, po czym przefiltrować przez watę. Można używać zewnętrznie jak i wewnętrznie, podobnie jak olej. W przypadku zakażeń o charakterze grzybiczym (np. candida) nalewka na bazie alkoholu jest bardziej skuteczna niż napar.
✅ W postaci ziołomiodu: na każdą łyżkę miodu dać łyżeczkę zmielonej czarnuszki i utrzeć razem na papkę, bardzo pomocną przy przeziębieniu (podobnie zresztą jak mieszanka miodu i cejlońskiego cynamonu): działa wykrztuśnie, łagodzi kaszel i ból gardła. Papkę można też stosować zewnętrznie na skórę w postaci maseczki, a jeśli zmielimy nasionka nieco grubiej to peelingu.
Bezpieczeństwo czarnuszki
Jako przyprawa czarnuszka była stosowana przez naszych przodków od niepamiętnych czasów, nie ma przeciwwskazań do stosowania czarnuszki jako przyprawy – nawet w czasie ciąży.
Podobnie jak innych ostrzejszych w smaku przypraw małym dzieciom nie podaje się czarnuszki przed ukończeniem 1 roku życia.
Jeśli zaś spożywamy leczniczo olej lub nasiona, to w czasie ciąży i karmienia nie zaleca się regularnego spożywania.
Nie stwierdzono skutków ubocznych czarnuszki lub jej oleju pod warunkiem stosowania zalecanych dawek.
Jak ze wszystkimi ziołami stosowanymi terapeutycznie zaleca się też robić krótkie przerwy w stosowaniu raz na jakiś czas.
Pomocne linki:
1. https://www.herbapolonica.pl/magazines-files/5156139-13.pdf
2. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/?term=nigella
3. https://www.myblackseed.com/SearchResults.asp?Cat=1831
4. https://naturalsociety.com/10-benefits-nigella-sativa-black-seed/
5. https://medico.seomex.pl/czarnuszka-siewna-niella-sativa-l/
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Beata Suchodolska napisał(a):
Odkryłam czarnuszkę dla siebie jakiś rok temu.
Zaczęłam od kiełkowania- kiełkuje długo- 1-2 tygodnie, smakuje pysznie, używam jej jako dodatku do surówek.
Zajadam też całe nasiona w surówkach, stosuję ją właśnie zamiast pieprzu. Czytałam o jej właściwościach przeciw pasożytniczych.
Pamiętam, jak w dzieciństwie miałam ja w ogródku- pięknie kwitnie.
Powrócę do jej uprawy- w tym roku na działce się nie udało- albo nie wyrosła albo wyrosła i zjadły ja ślimaki 🙁 I wreszcie zakupię młynek do mielenia 🙂
Dziękuję Marleno za ten artykuł i wszystkie, dzięki którym jestem jeszcze zdrowsza 🙂
Wiktor napisał(a):
Na ślimaki dobrą bronią są trociny.Dla ślimaków jest to bariera poprostu nie do przejścia.
BARBARA napisał(a):
Od mesiaca stosuje czarnuszke,przestal bolec mnie zoladek schudlam kilogram,nie mam petytu na slodycze.Czarnuszke stosuje w prostej postaci lyzeczke ziarenek zmielonych na proszek 3 razy dziennie popijam duza iloscia wody.Czarnuszka pomogla mi tez pozbyc sie depresji,jestem wesola i zadowolona chociaz czasem nie ma z czego.Polecam,jest super:-)
Gaja napisał(a):
Ostatnio na FB Ani Przybylskiej ktoś jej gorąco polecał picie oleju z czarnuszki, teraz wiem dlaczego. Post otworzył mi oczy, nie tylko olej ale i nasionka są pożyteczne – nie miałam o tym pojęcia 🙂 Dziękuję.
Jadwiga napisał(a):
Używam czarnuszke, nie wiem i na ten moment nie widzę zmian,kupie jeszcze olej z czarnuszki.
Marlena napisał(a):
Jadwigo, czarnuszka to nie lek farmaceutyczny, to jedzenie. Wprowadzenie pojedynczego „magicznego” pokarmu nie zawsze będzie spektakularnie powodować jakieś zmiany. Liczy się zawsze całokształt naszego stylu życia – tego co jemy, co pijemy, ile się stresujemy itd.
Pozytywny Punkt Widzenia napisał(a):
Już ją kocham 😉
Uwielbiam dodawać do kanapek i sałatek.
Pozdrawiam
Iza napisał(a):
O?! Nie widziałam, że te piękne kwiatki na mojej działce to czarnuszka!
Muszę zacząć stosować nasionka. Dzięki za info!
Karolina napisał(a):
Bardzo przydatny artykuł, zresztą jak wszystkie na tej witrynie 🙂 Mam pytanie nie związane z tematem jednak bardzo liczę na odpowiedź, chciałabym wiedzieć jak Pani robi jogurt domowej roboty? Znalazłam przepis, w którym do mleka dodaje się jogurt sklepowy, czy Pani też tak robi? Jeżeli tak, to który jogurt wybrać? I w ogóle czy sklepowe jogurty naturalne są zdrowe, można je jeść czy lepiej z nich zrezygnować? Z góry dziękuję za odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Tak, na pierwszy raz potrzebny jest jogurt, potem wystarczy zostawić odrobinę tego z pierwszej partii i dodać do nowego nastawu. Ja użyłam jogurt bio z Lidla.
Cecylia napisał(a):
Witam,
ja dodaję ziarna czarnuszki, zmielone siemię lniane do jogurtu,który robię z Grzybka Tybetańskiego.
ela napisał(a):
Mielę siemię lniane i pije a teraz dołączy czarnuszka 🙂 Na zdrowie 🙂
obywatel napisał(a):
jak zawsze wspaniały artykuł pani Marleno ,dziekuje za ta skarbnice wiedzy .
Ola napisał(a):
Marleno, czy mogłabyś napisać coś więcej o antykoncepcyjnym działaniu czarnuszki? Odkryłam ją nie dawno i od razu pokochałam, teraz dzięki Twojemu artykułowi pokochałam jeszcze bardziej, ale zaniepokoił mnie ten jeden punkt.
Marlena napisał(a):
Mogłabym: w domu raczej nie do wykonania 😉 Badanie na szczurach, którym podawano 2 g na kilogram masy ciała specjalnie spreparowanego wyciągu z czarnuszki przez kolejnych 10 dni po odbyciu stosunku jest tutaj: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7705872 a pełna wersja tu: https://www.ijpp.com/IJPP%20archives/1995_39_1/59-62.pdf
Czarnuszka w bardzo dużych dawkach może u kobiet w wieku rozrodczym rozszerzać szyjkę macicy (czyli sprzyjać poronieniom). To dlatego właśnie nie zaleca się kobietom ciężarnym spożywania jej w dużych ilościach stosowanych terapeutycznie (ale jako przyprawę można).
Iza napisał(a):
A ja się dołączam do pytania o jogurt. Czy tym sposobem udałby się na mleku roślinnym? I czy w jogurcie robionym takim sposobem powstają bakterie probiotyczne?
Beata napisał(a):
Czarnuszkę lubię za jej niepowtarzalny smak. Mój ulubiony przepis z czarnuszką to biały serek Delikate , porządna szczypta ziaren czarnuszki i wyciśnięty ząbek czosnku. Wszystko razem wymieszać, pycha. Proponuje przynajmniej raz zrobić i skosztować. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Robię podobnie, ale jako bazy używam pasty dr Budwig z olejem lnianym na bazie domowego chudego twarogu. Pyszotka!
Marcin napisał(a):
Trzeba będzie to wypróbować, może to pomoże na moje alergie, a raczej wspomoże 🙂
Mateusz napisał(a):
Czarnuszkę stosuję za namową mojej mamy, muszę jej podesłać linka do artykułu – świetny tekst.
Seth napisał(a):
A gdzie można zakupić takie ziarna czarnuszki lub gotowy olej?
Marlena napisał(a):
Jeśli chcesz możesz zakupić w naszym sklepiku Akademii: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/czarnuszka-nigella-sativa-l-czarny-kmin-150-g-ziarno-cale
Grzegorz napisał(a):
Ja kupuję na bazarach, w sklepach z przyprawami, nieraz prosto z łóżek polowych lub stolików na targach owocowo-warzywnych lub w zielnych sklepach, ze zdrową żywnością…
Beata napisał(a):
Dużo tych powodów, natomiast ja doceniam czarnuszkę za ten, w którym pomaga mnie alergiczce.
nuxy napisał(a):
mam, uwielbiam, zajadam 😉 kupiłam sporą porcję ziarenek, a później także olej z myślą o mojej problematycznej skórze. Smak na początku mi trochę przeszkadzał, teraz go uwielbiam! Zastanawiam się tylko, czy po obróbce termicznej [chleb, bigos] ziarenka nie są pozbawiane zbyt wielu cennych składników? W końcu nie na darmo kupuje się olej zimnotłoczony..
Mroczarka napisał(a):
Własnie w zeszłym roku poznałam to ziarenko, moja teściowa zaczęła dodawać je do chleba. początkowo miałam mieszane uczucia, ale teraz bardzo odpowiada mi ten smak. Kojarzy mi się z oregano, a konkretnie z olejkiem z oregano.
Marleno czy takie ziarenka wrzucone w całości do chleba dają jakiś pożytek? W sensie czy w ogóle je strawimy?
Marlena napisał(a):
Ja dodaję w całości na wierzch jako posypkę, ale też część z nich mielę i dodaję do ciasta czasami.
XLka napisał(a):
Czarnuszkę używam od lat jako posypkę na chlebek pieczony w domu. Ostatnio na stoisku z olejami pytałam o coś, co mi pomoże zagoić głęboką rozpadlinę na palcu u stopy. Pani posmarowała mi ranę olejem arganowym i wręcz oblała olejem z czarnuszki. Rana szybko się wygoiła. To będzie następny zakup. Dodam, że ratuję się skutecznie przed przeziębieniami witaminą C:).
neff napisał(a):
Marlena, mam nadzieję , że wybaczysz off topić ale może komuś się przyda …dziś w Carrefour kupiłam dzbanek filtrujący Dafi Astra unimax led 3 l. za jedyne 19,90 🙂 cena w Dafi to 69.90. Na środku alejki były wystawione za 39,90 a na regale „super cena” 19.90 .Minus taki , ze jedynie dostępny jesr kolor rózowy :)))
A czrnuszkę właśnie wczoraj wygrzebałam z czeluści szafki , woreczek przywieziony 10 lat temu z Egiptu hihi o dziwo nadal czuć olejki eteryczne , dodałam do domowego twarogu, pychota. Dziś wchodzę na Twój blog… i proszę , tyle cennych informacji! Dziękuję .
Ada napisał(a):
Witam, czy nasionka czarnuszki są ogólnodostępne np. w marketach, czy gdzieś indziej ich szukać? Wiem, że przez neta można kupić, ale pojedynczego produktu nie opłaca się „transportować”. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Kupisz je w sklepach zielarskich i ze zdrową żywnością.
Ada napisał(a):
PS. Trochę mnie drażni ten żółty pasek u góry strony, czy byłaby możliwość zrobienia guzika, który by go wyłączał?
Alicja napisał(a):
Zainteresowałam się bardzo tym artykułem, a że należę do szperaczy, zaczęłam szukać trochę w sieci i znalazłam coś dla siebie olej z czarnuszki, nasionka stosowałam już w kuchni wcześniej, ale nie zawsze o nich pamiętałam. Po dłuższych poszukiwaniach znalazłam nawet kapsułki z olejem, ale pod nazwą czarny kminek cyt.” Nie należy mylić Czarnego Kminku, zwanego pospolicie Czarnuszką o nazwie botanicznej Nigella Sativa L. z Czarnym Kminkiem (Kala Jeera), który jest przyprawą w kuchni indyjskiej. Nasiona Kala Jeera lub Shahi Jeera są podobne do kminku zwyczajnego. Natomiast nasiona Czarnuszki (Czarnego Kminku Nigella Sativa L.) mają czarną barwę i pomarszczoną powierzchnię. To właśnie z nich produkowany jest olej o potężnych właściwościach leczniczych. Te dwie nazwy są często mylone.” A w sklepie ze zdrową żywnością trafiłam na szampon z czarnuszki, podobno idzie jak woda. Wypróbuję na synach (łysieją). Szampon sprowadzany z Maroka, nawet nie taki drogi 12 zł za 275 ml.
Marlena napisał(a):
W Indiach na czarnuszkę (Nigella sativa) mówi się khalonji.
rózia napisał(a):
Przeczytałam artykuł o czarnuszce , mam te ziarenka w domu, jestem zwolenniczką ziół, od dziś czarnuszka zagości w moim jadłospisie!Świetny artykuł!!!
Mat napisał(a):
Czarnuszki używam od zawsze w kuchni bo tak robiła moja mama ale nigdy nie myślałem o tym że może mieć tyle zalet. Mam dodatkową motywacje żeby kontynuować rodzinne tradycje:)
Reishi napisał(a):
Ja nawet nie wiedziałem co to jest czarnuszka 🙂
taxi podlasie napisał(a):
Ja też nie wiedziałem 🙂
Ania napisał(a):
Hej
Będąc w Maroku pokazano mi patent z ziarnem czarnuszki na katar. Nasypać łyżeczkę lub dwie na mocną tkaninę. Zrobić tobołek ,potrzeć mocno o wnętrze dłoni do pojawienia się zapachu, przykładać do nosa i wdychać raz jedną dziurką a raz drugą. Trochę pomaga.
Pozdrawiam A.
Kami napisał(a):
Pani Marleno a co Pani poradzi na niski poziom zelaza u niemowlaka? Moja znajoma ma problemy z dzieckiem.Mala ma 5 miesiecy i byla szczepiona.Moze jakies probietyki?
Marlena napisał(a):
Powodem może być niski poziom żelaza oraz ułatwiającej jego przyswojenie witaminy C w mleku matki (przez co dziecko ma niedobór witaminy C i żelaza wchłaniać dobrze nie będzie) lub zaburzenia flory bakteryjnej u dziecka. Albo jedno i drugie. Samo podawanie żelaza nie będzie efektywne przy niedoborze witaminy C lub przy dysbiozie jelit.
Joanna napisał(a):
pediatra mówił mi, że w takim przypadku pieknie działa chlorofil pity przez matke.
Tomek napisał(a):
Jak kazde nasono, czarnuszka również ma inhibitory enzymow (naturalna ochrone roslin), czy spozywanie jej w postaci nie podkielkowaniej nie jest dla naszego organizmy zbyt dużym obciążeniem?
Marlena napisał(a):
Nie wiem, poszukaj na ten temat badań. Te które ja znalazłam wskazują na dobroczynne działanie nasion czarnuszki. Nie były one w tym celu kiełkowane lecz mielone albo spożywany był olej z czarnuszki.
ella napisał(a):
Pani Marleno, à propos antyrakowego działania czarnuszki, co Pani sądzi na temat mammografii ? W sieci jest dużo o jej szkodliwości. Czy możemy liczyć na Panią, że jak zawsze genialnie i dogłębnie prześwietli Pani tę kwestię? Podobno promieniowanie rtg, które jest wykorzystywane w tym badaniu, aktywuje komórki rakowe.
Monika napisał(a):
Droga Pani Marleno
Odkryłam Pani bloga przypadkowo i jak wielu czerpię z niego pełnymi garściami – dziękuję.Od 3 lat mieszkam w Wielkiej Brytanii. 4 lata temu dowiedziałam się że mam genetyczną postać kardiomiopatii przerostowej z zawężeniem drogi odpływu a od 15 lat Hashimoto.Pomimo pesymizmu lekarzy zachowuję pełną pogody ducha postawę. Dzięki chorobie zmieniłam swoje życie. Zmieniłam je na lepsze. Ciesze się każda chwilą, mam ten niepowtarzalny dystans do siebie i innych. Założony kardiowerter- defibrylator regularnie ratuje mi życie i przypomina co jest naprawdę ważne bo niestety masze zwodnicze umysły lubią przywiązywać wagę do rzeczy nieistotnych i wyolbrzymiać problemy. To tak w ogromnym skrócie o mnie. Dzięki Pani linkom do anglojęzycznych artykułów wszyscy moi angielscy przyjaciele piją czystka i zjadają ostropest plamisty. Część z nich odważyła się nawet spróbować moją domową kapustę kiszoną. Pani Marleno niestety z tego co mi wiadomo na terenie WB nie można kupić niepasteryzowanego mleka. Czy jest sens wg Pani robić zarówno jogurt jak i twaróg z pasteryzowanego , niehomogenizowanego mleka organic?
Serdecznie Pozdrawiam
Monika
Marlena napisał(a):
Moniko, no ostatecznie można, ale czy nie lepiej pojechać na jakąś wiochę i farmera zapytać o prawdziwe mleko?
neff napisał(a):
Moniko , dobrze poszukaj , bo kiedyś czytałam w angielskim Country Living o niepasteryzowanym mleku i dziwiłam się , źe w UK jest dostępne a u nas nie . Było to jeszcze przed erą mlekomatów w Pl .
Ania napisał(a):
W Uk mozna kupic niepasteryzowane mleko nawet dowoza do domu . Znajdz raw milk w twojej okolicy.
Teresa napisał(a):
Mieszkam w Anglii i mleko kupuje od gospodarza. Mozna sprzedawac swieze mleko, ale jak jest schlodzone i ze specjalnej maszyny. Cos podobnego do maszyn sprzedajacych napoje. Wrzuca sie funta i samemu nalewa mleka. Pozdrawiam i zycze powodzenia w znalezieniu farmy 🙂
Marlena napisał(a):
U nas te automaty do mleka znane są pod nazwą mlekomatów. Są jednak tylko w większych miastach. Lista tutaj: https://www.mlekomaty.org/mlekomat/2.191.lista-mlekomatow/
jaroslawkochanski napisał(a):
Nigdy nie słyszałem o czarnuszcze. Twój wpis przekonuje nawet bardzo, że warto ją stosować. Chyba rozejrzę się czy w okolicy takowej nie znajdę – może się uda.
kamusia napisał(a):
używam naprzemiennie napar i olej z czarnuszki od ponad roku musze powiedziec wam ze pierwsze oznaki to bardzo bujna czupryna ktorej zazdroszczą mi wszystkie panie i narzekaja fryzjerki !depresja znikła zupełnie ale jej pomagałam korzeniem arktycznym.nie stosuje szczepień antygrypowych bo nie mam powodu.jestem w bardzo dobrej kondycji i młodsza o conajmniej 10 lat !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Basia napisał(a):
Kamusiu czy mogłabyś powiedzieć czy czarnuszkę tj.napar i olej stosowałaś zewnętrznie czy wewnętrznie.To znaczy zajadałaś czy płukałaś.Bo mam problemy z włosami
Basia napisał(a):
Kamusiu jadłaś czarnuszke na włosy tj.olej i i napar,czy płukałaś.Pytam bo mam problem z włosami?
Hania napisał(a):
Pani Marleno,
Przede wszystkim gratuluję wspaniałej strony i podziwiam za ogrom pracy, który wkłada Pani, aby dzielić się swoją cenną wiedzą!
Odkryłam Pani stronę niedawno i ..nie mogę się od niej odkleić..
Czy mogę się dopytać, jak dokładnie /ilościowo i w jakiej formie/ podawać olej z czarnuszki 5- letniemu dziecku? Czytałam gdzieś, że najlepiej po posiłku wymieszany z miodem?! Smak oleju nie jest najbardziej ulubionym smakiem dzieci;)
Pozdrawiam serdecznie
Marlena napisał(a):
Haniu, dzieciom między 5-11 lat dajemy łyżeczkę dziennie w dowolnej formie.
Łukasz napisał(a):
Marleno, na wstępie niezmiernie dziękuję za niezliczoną liczbę informacji, które dla nas umieszczasz.
A wracając do tematu…czy napar z tej samej porcji czarnuszki można pić kilka razy? Z reguły oczywiście każde kolejne parzenie to już nie ta sama moc, dlatego pytam.
Dziękuję z góry za odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Łukaszu nie wiem, chyba tylko raz można parzyć? Nie spotkałam się nigdzie z informacją, aby zalewać ją parę razy.
Łukasz napisał(a):
Dziękuję za odpowiedź i będę się tego trzymał.
Ciekawska napisał(a):
W jakiej postaci stosować czarnuszkę aby miała wpływ na poprawę kondycji włosów?
Paulina napisał(a):
A czy 4 latkowi można podawać olej i w jakich dawkach, czy lepiej napar? Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Można – 1/2 łyżeczki oleju dziennie, zaś dzieciom 5-11 lat można i łyżeczkę dziennie.
easylife napisał(a):
Droga Marleno, przede wszystkim bardzo Ci dziękuję za Twojego bloga. Właśnie czegoś takiego szukałam. Mam bardzo zaawansowane alergie i takie działy, jak kosmetyki bez chemii, dom bez chemii i inne są dla mnie prawdziwą skarbnica wiedzy! Jeśli chodzi o czarnuszkę to zwróciłam na nią uwagę właśnie z uwagi na alergię, nawet popełniłam na jej temat krótki artykuł „Czarnuszka – właściwości czarnych nasion”
Pozdrawiam Cię serdecznie i dodaję Twój blog do ulubionych 🙂
Mili napisał(a):
Autorem skądinąd ciekawego artykułu jest chyba wojujący wegetarianin, bo wpis: „Naprawdę nie jest konieczne jadanie martwych tkanek zwierzęcych, skoro można używać czarnuszki” mogę jedynie skomentować słowami:
Czy aby jadanie obumarłych tkanek roślinnych nie wpływa ujemnie na zdrowie psychiczne?
Marlena napisał(a):
Myślałam, że wpływa ale okazało się, że jest odwrotnie: jadanie tkanek roślin poprawia jasność umysłu. Im bardziej zwiększała się moja jasność umysłu tym bardziej zaczęłam zgłębiać temat i wtedy okazało się, że tkanki owe wcale nie są takie martwe na jakie wyglądają: nie zjadamy roślin „zabitych” bo zabieramy jej jedynie owoce. Cały czas nawet po zerwaniu toczą się tam procesy biologiczne (jak np. wymiana gazowa pomiędzy tkankami rośliny a atmosferą), a jeśli wyjmiemy ze zjadanego jabłka, pomidora czy cytryny nasiona i zrobimy im pogrzeb czyli włożymy do ziemi, to urodzą one nowe życie – nową roślinę (czego bynajmniej nie można powiedzieć np. o pogrzebanych w ziemi wieprzowych żeberkach czy baranim udźcu). Okazjonalnie jadam jeszcze ryby, ale jeśli chodzi o tkanki innych istot ongiś żywych pożerane kiedyś przeze mnie bezrefleksyjnie i w masowych ilościach, to przeszłam już odwyk (polecam – to bezcenne doświadczenie) i nie ciągnie mnie do nich.
Nie ciągnie mnie tym bardziej im więcej o nich wiem, np. o różnicach w budowie kwasu sialowego pomiędzy tym występującym u człowieka (Neu5Ac) i u innych ssaków (Neu5Gc) i wynikających z tego biochemicznych konsekwencjach: kwas sialowy o budowie molekularnej Neu5Gc znaleziono w ludzkich tkankach dotkniętych nowotworzeniem. Aby się znaleźć w naszych zrakowaciałych tkankach musi być ta molekuła dostarczona wcześniej z zewnątrz, bo my takowej nie produkujemy. O zawartości w tkankach zwierząt pewnych neurotoksyn powodujących u człowieka uzależnienie nie wspominając: to dlatego wszyscy uzależnieni od „mięsa” będą go bronić do upadłego (m.in. poprzez ośmieszanie tych co uzależnieni nie są), bo wszyscy „to” uważają za coś bardzo smakowitego i sprawiającego podniebieniu przyjemność (oraz oczywiście niezbędnego codziennie dla zdrowia niczym powietrze – co jest nieprawdą). To nic zdrożnego: alkoholikowi też sprawia przyjemność picie czystej z gwinta, a palaczowi sprawia przyjemność wciągany płucami śmierdzący dym powstały na drodze spalania tytoniu owiniętego w cienką warstwę celulozy. O gustach się nie dyskutuje, a już na pewno nie w przypadku uzależnień 😉 Gdy jeszcze paliłam to wkurzali mnie walczący z dymem niepalący, a naszych parlamentarzystów którzy wprowadzili zakaz palenia w pubach i restauracjach uważałam za nawiedzonych świrów.
Kiedyś gdy byłam nieświadoma tego wszystkiego czego jestem świadoma dziś, to nazywałam „to” mięsem – jak wszyscy. Teraz wolę nazywać rzeczy po imieniu. Ponieważ przeszłam odwyk, to nie przeszkadza mi widok osoby jedzącej „mięso”, tak jak osobie niepalącej nie przeszkadza obejrzenie filmu na którym aktorzy palą. Natomiast przeszkadza mi realny smród papierosa (od fajek też przeszłam odwyk i polecam każdemu) tak jak i smród w sklepie mięsnym – sorry, to po prostu jedno i drugie śmierdzi (oprócz tego, że i jedno i drugie naprawdę mocno uzależnia), ale mogę poczuć to dopiero dziś, już będąc wolna od nałogu. Ale jak ktoś chce inhalować jakieś smrodliwe i trujące białe pałeczki (zwane papierosami) czy jeść zwierzęce zwłoki (zwane mięsem) to jest jego wolna wola. Natomiast dobrze jest nazywać sprawy po imieniu zamiast posługiwać się skrótami myślowymi. Gdy używamy innego (opisowego) słownictwa to poszerzają nam się nagle horyzonty, otwierają się klapki, a w mózgu rozbłyskuje światełko prawdy 😉
Kiedy zaczynasz zadawać sobie pytania (np. dlaczego to robię, jak to się stało, że…, kiedy to się zaczęło, czy pamiętam mój pierwszy raz, pierwszy kontakt z…, co wtedy czułem i czy to pamiętam, jak reaguję teraz gdy mi tego zabraknie itd.), to dopiero wtedy możesz powiedzieć, że robisz coś świadomie. Niestety ludzi, którzy wkładają do swojego ciała „mięso” świadomie (czyli świadomie wybierają okazję, rodzaj tkanek i ich pochodzenie, rodzaj obróbki itd.) można na palcach jednej ręki policzyć. Cała reszta opycha się tym towarem beznamiętnie nawet i trzy razy dziennie, nie oglądając się ani na ilość, ani na jakość: brakuje im zarówno wiedzy jak i świadomego podejścia do tego co wkładają do wnętrza swojego ciała (nota bene posiadanego w pojedynczym i bardzo cennym egzemplarzu), są też notorycznie stymulowani przez reklamę, media, dietetyków, lekarzy itd. Naprawdę – nie jest łatwo „to” rzucić! Lub przynajmniej zacząć używać świadomie. Więc Mili jeśli szukasz tutaj wojujących to źle trafiłeś – tu nie o wojowanie idzie, ale o wiedzę.
Agucha napisał(a):
Witam.
Mam pytanko czy orientujecie się czy przy wysiewie czarnuszki używane są pestycydy?
Czy jeśli są używane to czy macie jakieś sprawdzone firmy które tego nie robią?
Pozdrawiam
Magmarjo napisał(a):
Zaczęłam używać czarnuszki do pieczonego chleba a teraz sypię gdzie się da oczywiście z umiarkowaniem ale tak jak Marleno pisałaś zamiast pieprzu cudownie smakowała mizeria z czarnuszką
Padło tu kilka razy pytanie jak używać zewnętrznie na włosy też mam kłopot z wypadaniem ale to pewnie o olej chodzi!?
Pozdrawiam
Anna Maria napisał(a):
@ Mili; odwielu lat nie jem mięsa ku przerażeniu rodziny i ich oporze,wyniki morfologii mam lepsze niz oni; na grype nie chorowałam od 15 lat a oni mimo szczepień niemal co roku, i ja musze kolo nich wtedy biegać. Ale nie dadzą sie przekonać, mięso 2 razy dziennie musi byc i koniec. Ręce mi juz dawno opadły ale im powiedzialam ze sami sobie na to zapracowali tj. zakwaszenie i małą odporność organizmu. Ciekawe kiedy zmądrzeją?
Ania napisał(a):
Po co to wszystko, mamy ograniczony czas na ziemi I ja nie mam zamiaru marnowac lat ktore mi tu pozostaly aby martwiac sie tym co jem…koniec jest ten sam dla wszystkich. Nie wazne czy dobrze czy zle sie odrzywiasz- nic ci nie pomoze.To twoja sprawa co jesz o ile widzisz po sobie I inni na ciebie patrzac widza 100% poprawy albo rezultatu- bo jesli nie to po co to wszystko.
To tak samo jak brzydka lub stara kobieta reklamuje kremy przeciwzmarszczkowe- patrzac na nia wiesz ze nie dzialaja.
…… moze po simierci dostaniesz jakas nagrode za to ze zwierzatek nie jadlas.
Marlena napisał(a):
Oczywiście, że jest ważne czy się dobrze czy źle odżywiasz. Podobnie jak jest ważne czy na włosy położysz dobrą odżywkę czy jakiś syf. Albo czy to baku swego auta wlejesz dobre paliwo czy chrzczone oszukane badziewie. Po Twoim na przykład komentarzu, Aniu, widać w Tobie brak radości życia oraz napadowe myśli o tym, iż jest ono jedynie czymś co prowadzi do śmierci. Najwyraźniej nie wkładasz w swoje wnętrze wysokojakościowego paliwa. Zdrowy człowiek to człowiek cieszący się życiem – w każdym wieku.
Jest rzeczą naturalną, że wszystkie organizmy żywe mają cykl życiowy ograniczony w czasie. Natomiast to co się liczy to nie długość jedynie, ale również i jakość. I dlatego warto wybrać zdrowe i pełne życia pokarmy jako swoje paliwo. A swoją nagrodę za niejedzenie zwierzątek to z całym szacunkiem ale Anna Maria odbiera już dzisiaj: nie choruje, jest zdrowa, radosna i cieszy się życiem. W przeciwieństwie do Ciebie, ogarniętej rozmyślaniami o beznadziejności wszelkich działań, śmierci, brzydocie, starości i przemijaniu. Proponuję mniej zwierzątek (a także kawy, słodyczy, białej mąki), a więcej warzywek i owocków świeżych, a zobaczysz jak zaraz odkwasi Ci się i ciało i humor 🙂
julitaj napisał(a):
Czytam i słucham J.Zieby,ponoć nie jedzenie mięsa bo zakwasza to mit…należy jeść aby dostarczać zdrowe tłuszcze..dzisiaj o zdrowe warzywa i owoce trudno..mięso też trzeba kupować dobrej jakości
Marlena napisał(a):
Owszem, może i trudno o zdrowe warzywa i owoce, ale ja nawet nie mając dostępu do niepryskanych i kupując je w zwykłym warzywniaku odzyskałam zdrowie i witalność, a jedyne co straciłam to choroby, zmarszczki, otyłość, cellulit, bezsenność, lęki, niestrawność, depresję, trądzik i takie tam.
Więc z całym szacunkiem – ale argumenty typu „dzisiejsze warzywa i owoce są zatrute” dla mnie osobiście są niewiarygodne. Mięsa już nie jadam, jest z mojego punktu widzenia przereklamowane pod względem rzekomej jego odżywczości, jest też uzależniające, a ja wszelkich nałogów się również pozbyłam. Ponadto żadna to już dla mnie przyjemność jadać trupie zwłoki zwierząt (zwane popularnie „mięsem”) gdy mam tyle kolorowych śmiejących się do mnie jarzynek i owoców o rozmaitych smakach – od mięsa mnie zwyczajnie odrzuca, odkąd uświadomiłam sobie co ja tak naprawdę do gęby wkładam. Trochę to odchorowałam (kryzys odstawienny był całkiem podobny do tego przy odstawieniu nikotyny – niepokój, silne ciągoty itd.) ale potem było już tylko lepiej.
Teresa napisał(a):
Ja jem mięso, nigdy się nie szczepiłam i nie zaszczepię i nigdy nie chorowałam na grypę 🙂
Anna Maria napisał(a):
Używam oleju z czarnuszki od lat, smaruje nim skóre głowy,włosy sa zdecydowanie zdrowsze i mocniejsze.
Anna Maria napisał(a):
Zapomniałam dodać, że używam oleju z ćzarnuszki również do twarzy i szyji bo wspaniale mi nawilża skórę,lepiej niż inne oleje,a mam dosyć suchą skóre. Efekty są wspaniałe a i oszczędność na kremach spora bo ich nie używam już. Polecam!
marianna napisał(a):
Marlenko po zażyciu oleju z czarnuszki, czy z sałatką czy sam mam przez cały dzień odbijania olejem mąż również jest to bardzo nieprzyjemne.Kupiłam olej firmy OlVita nieoczyszczony z pierwszego tłoczenia ,po otwarciu trzymam w lodówce. Co może być przyczyną? A czy nasiona z czarnuszki koniecznie trzeba mielić , czy można dodać całe ziarna. Nie zawsze mam możliwość mielenia zwłaszcza jak jestem na wyjezdzie.Pozdrowienia.
Milenka napisał(a):
Marleno a co myślisz o błonniku witalnym? Trafiłam ostatnio na ten artykuł i zastanawiam czy nie kupić.
https://czystejelito.eu/
Tylko cena wydaje sie byc jakas wygórowana. Słyszałaś, próbowałaś, warto?
Marlena napisał(a):
Milenko, nie twierdzę, że ten suplement komuś mógłby nie być przydatny, ale pomyśl tylko ile za te pieniądze kupisz pełnych błonnika warzyw? A to tego w gratisie dostaniesz pełen zestaw witamin, minerałów i enzymów. 🙂
Justyna A. napisał(a):
Marlenko, też postanowiłam napisać z prośbą o radę 🙂
Mam miesięczną córeczkę. Na twarzy dostała łojotokowego zapalenia skóry. Che czymś wspomóc skórę, by objawy były łagodniejsze i zadziałać ogólnie, czyli na łuszczenie, rogowacenie, bakterie i drożdżaki i zaczerwienienie.
Szukam naturalnego rozwiązania i pomyślałam o stosowaniu na buzię oleju kokosowego lub z czarnuszki. Oba uważam za odpowiednie, ale może ty mi pomożesz dokonać wyboru. Który byś uznała za bardziej odpowiedni? A może coś innego ci przychodzi do głowy?
Będę wdzięczna za podpowiedź.
A poza tym dołączam się do wielu komentarzy uznania twojej pracy na blogu. Naprawdę niesamowita jesteś. Czytam i artykuły, i komentarze, bo tam też ciekawostki są 😉 Pozdrawiam 🙂
Lucyna napisał(a):
Witam,
Pani Marlenko, bardzo dziękuję za bardzo ciekawy blog. Cieszę się, że trafiłam na niego, z Koleżanką zamawiamy polecane przez Panią produkty.
Chciałam teraz również poprosić Panią o radę.
Moja wnuczka 2-miesięczna ma zaczerwienioną pupę. Chyba nie boli jej to bo nie płacze, ale pomimo stosowania kremów zalecanych przez pediatrę i rumianku zaczerwienienie nie znika. Pojawiło się to zaczerwienienie najprawdopodobniej po stosowaniu gotowych chusteczek do przemywań dla niemowląt.
Bardzo proszę o radę, czym można złagodzić, zlikwidować to zaczerwienienie skóry niemowlaka ? Czy olej z czarnuszki czy coś innego mi Pani poleci, mam przygotowane zamówienie do Pani sklepu i chciałabym przy okazji zamówić coś na to zaczerwienieni pupci.
Dziękuję z góry
Pozdrawiam serdecznie
Lucyna
Marlena napisał(a):
Wypróbuj antybakteryjnie i antygrzybiczo działający olej kokosowy nierafinowany. Nie radzę też używać nawilżanych chusteczek, są one nasiąknięte chemikaliami.
Anna napisał(a):
Marleno, czy to prawda, że czarnuszka może trochę powiększyć biust poprzez działania fitohormonów? Pytam ponieważ przez post straciłam na wadze, a także zwiotczały mi piersi oraz zmnejszyły się znacznie… nie jestem z tego zadowolona niestety. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Pojęcia nie mam. Jednak muszę zaznaczyć odnośnie fizjologicznej utraty masy ciała podczas postu, że w okresie regeneracji gdy już przechodzimy na pełnowartościową dietę to masa ciała ulega zwiększeniu.
Anna napisał(a):
Aha i jeszcze jedno : Czy mogę zaparzać wrzątkiem całe ziarna lnu i pić? Nie mam aktualnie młynka do mielenia.
Marlena napisał(a):
Anno zależy co chcesz osiągnąć. Jeśli wydobyć z siemienia śluzy to tak, jak najbardziej. Ale jeśli zależy Ci na spożywaniu kwasów tłuszczowych Omega-3 i wszystkich witamin itd. to mielisz i nie poddajesz działaniu temperatury.
Diana napisał(a):
Miałam strasznie chore zatoki. Wybrałam się do lekarza pierwszego kontaktu i o dziwo pani doktor nie wcisnęła mi leków typu ibuprom itp. tylko poleciła mi kupić czarnuszkę i spożywać 3 razy dziennie jedną łyżeczkę miodu posypaną czarnuszką. Powiedziała, że ma właściwości ściągające wydzielinę. Plus do tego coś jeszcze, ale nie pamiętam, na pewnobył to jakiś naturalny sposób.Byłam w szoku! I to był pierwszy i ostatni raz, gdy lekarz polecił mi naturalne leczenie.
weneronka napisał(a):
witam,
jem Waszą mielona czarnuszke z siemiem lnianym:-) niedługo rodzę i chciałabym zapytać jaka jest wskazana ilość mielonej czarnuszki dziennie przy karmieniu piersią?
Weronika
Roksana napisał(a):
Dzień dobry,
Proszę o polecenie mi dobrego oleju z czarnuszki. Jest taka rozpiętość cen i producentów, że mam mętlik w głowie. Z góry dziękuję za odpowiedź 🙂 Świetny blog gratulacje. Oby tak dalej. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Wydaje mi się, że każdy będzie dobry jeśli ma oznaczenie „nieoczyszczony tłoczony na zimno”.
marianna napisał(a):
Do Diany. Mam problem z zatokami.Proszę przypomnij sobie co to było ,,to coś naturalnego”.
Pacia napisał(a):
Ponawiam pytanie – jak stosować czarnuszkę na włosy – wszędzie w internecie poleca się na włosy olej z czarnuszki, a czy zadziała też napar? a jeśli tak to jak go stosować? A może lepiej pić, czyli stosować wewnętrznie? Z góry dziekuję za odpowiedź 🙂
Marlena napisał(a):
Po prostu zrób napar i zobacz jak na Ciebie działa. Oleju można używać do olejowania włosów a także wewnętrznie.
Tadeusz napisał(a):
Picie oleju z czarnuszki to katastrofa! Jego smak to kompendium zmieszanych wszystkich produktów ze stacji benzynowej: benzyny, ropy, olejów silnikowych, smarów i smoły razem wzięte. Odbija się tym specyfikiem całą dobę do następnego użycia. Radzę więc używać nasionek, bo olej to dla masochistów.
Marlena napisał(a):
Tadeuszu, najlepiej przyjąć w czasie posiłku, wtedy się tak mocno nie odbija. A tak ogólnie to jak wiadomo pokarmy dzielą się na dwie kategorie: te smaczne i te lecznicze 😉
Tadeusz napisał(a):
Faktycznie!
Pierwszego dnia po wypiciu łyżeczki oleju odbijało mi się jak pisałem wcześniej wszystkimi wrednościami. Następnego dnia przygotowałem sobie na popicie łyżeczkę soku malinowego i już mi się nie odbija, a piję codziennie m. łyżeczkę.
Faktem jest, że lekarstwa nie są smaczne (tak jak gorzałka).
Anna K. napisał(a):
Marleno, tu w jednej z odpowiedzi napisałaś,że robisz sama chudy twarożek do pasty Budwig. Ja robię sobie również tę pastę na bazie kupionego twarogu w kostkach 1 kg, nie zawsze dostaję chudy wiec kupuje pół tłusty( nie wiem czy to jest niewłaściwy wybór). Moje pytanie : jak zrobić chudy ser samemu? Kupiłam bakterie od p.J Kempisty i robię systematycznie jogurt i kefir na bazie mleka ” prosto od krowy” ( mam dostęp). Nie robiłam jeszcze sera. Prosze napisz mi dokładnie jak sie ten chudy ser wyrabia.
Pozdrawim.
Anna
Marlena napisał(a):
Bardzo rzadko go robię, bo mleko/nabiał nie jest moim podstawowym ani codziennym pokarmem. Odstawiam w każdym razie mleko i zbieram tę śmietanę co się odstanie na wierzchu i z takiego mleka odtłuszczonego robię twarożek. Cała idea pasty Budwig polega na tym, że tłuszcz zwierzęcy zostaje zastąpiony olejem lnianym, dlatego nie wiem czy to dobry pomysł robić ją z twarogu półtłustego. Jeśli miałoby to działać leczniczo to chyba nie bardzo.
Adrian napisał(a):
Witam, lepiej jest pić olej, czy mielić czarnuszkę i jeść razem z pożywieniem, a może robić napar z mielonej czarnuszki? Co jest lepiej brać ze względu na właściwości? Czy podczas parzenia czarnuszki wydobywają się jakieś inne właściwości?
Grażka napisał(a):
Witam. Trafiłam, oczywiście przez przypadek, na Akademię Witalności i na pewno będę jej wierną czytelniczką. O czarnuszce słyszałam już wcześniej, jednak powiedziano mi, że może być szkodliwa i można ją spożywać tylko w niewielkiej ilości. Jednak widzę, że jest powszechnie znana i spożywana.
Pani Marleno,
chciałbym dowiedzieć się, jak często i w jakiej postaci spożywać czarnuszkę, przy zdiagnozowanym i nieoperacyjnym nowotworze jelita grubego z naciekiem na żołądek. Jestem pod opieką onkologa i w trakcie kolejnej chemii, zmieniłam również dietę i właściwie jestem na owocach, warzywach oraz nabiale. Nie mogę pić ziół, jeść pestek, w tym orzechów, słonecznika itp, ze względu na żołądek. Bardzo proszę o odpowiedź. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Ja myślę, że to chyba pytanie do Twojego lekarza a nie do mnie – nie mnie przecież ustalać co w takiej sytuacji możesz spożywać, a czego nie. Nie jestem lekarzem 🙂
Skipi napisał(a):
Czy mozna podać czarnuszke 11-miesięcznemu dziecku,i w jakiej ilości?
monia napisał(a):
Koszmarnie się czyta te komentarze. Wierzę, że łechcą one ego autorki, ale czy nie możnaby kasowac komentarzy w stylu „och dziękuję za wspaniały artykuł, napewno spróbuję”? Człowiek szuka na necie informacji i ciężko się przedzierać przez gąszcz kompletnie nie informujących o niczym komentów. Napewno bezcenne są uwagi ludzi, którzy czarnuszkę przetestowali ale reszta zaśmieca forum i marnuje czas wchodzących tu, żeby się czegoś dowiedzieć, ludzi. Byłabym wdzięczna za przemyślenie tego. Dziekuję.
Marlena napisał(a):
Nie wiem, Moniko, czy to jest dobry pomysł. Jak Ty byś się czuła, gdybyś była stałym czytelnikiem witryny, podziękowałabyś autorce za trud włożony w napisanie artykułu i została zignorowana, bo Twój komentarz autorka wyrzuciłaby do kosza? Moim zdaniem należy szanować każdego czytelnika.
Usuwam tylko komentarze niezgodne z netykietą, będące spamem lub reklamą, mające cechy trollingu oraz te zamieszczane przez firmy pozycjonerskie.
Hubert napisał(a):
Jak już jesteśmy przy takich propozycjach, to chciałbym zasugerować dwie zmiany:
1) wydłużenie listy najnowszych komentarzy na stronie głównej co najmniej o kolejne pięć
2) wprowadzenie powiadomień na e-mail (który i tak podajemy) o odpowiedzi w interesującym nas temacie.
Co Pani na to?
Marlena napisał(a):
Chętnie, jak znajdę sposób (albo kogoś kto zna), bo ja sama bardzo „nietechniczna” jestem.
Paulina napisał(a):
Witam Pani Marleno, przeczytałam, że czarnuszka pomaga też przy owsikach, podejrzewam, że moja córcia (5 lat) złapała, więc niestety cała rodzina będzie musiała się poddać leczeniu. Pijemy olej z czarnuszki, córcia raz dziennie, ja 2 razy. Czy to wystarczy ? Ograniczamy słodycze do minimum. Staramy się zdrowo odżywiać. Czy może zna Pani jeszcze jakiś skuteczny sposób na pozbycie się tego? Mam jeszcze rocznego synka, którego karmię piersią,boję się że on też się może zarazić i co wtedy jemu podawać? Pozdrawiam i serdecznie dziękuję za poprzednie odpowiedzi.
Marlena napisał(a):
Słodyczy nie należy ograniczać tylko zwyczajnie przestać je kupować i nie brać gdy częstują. I nie należy starać się zdrowo żywić lecz po prostu codziennie zdrowo się żywić – z góry ustalonymi nielicznymi wyjątkami odstępstwa od przyjętych założeń (np. święta, wesele w rodzinie itp.). Na owsicę lekarz przepisze specjalny lek paraliżujący owsiki. Aby zapobiec nawrotom należy prowadzić zdrowy i higieniczny tryb życia oraz dbać o prawidłową florę jelit, która nie sprzyja zasiedlaniu się robaków.
Z metod naturalnych: kiedyś oglądałam program dr Oz i on tam doradzał też papaję: enzym papai (papaina) rozpuszcza białka robaków (np. glisty, owsika, włosogłówki) i pasożyty giną: były robione nawet badania naukowe na ten temat, które potwierdziły skuteczność tradycyjnej antypasożytniczej kuracji https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17472487 – 23 z 30 dzieci które dostawały codziennie suszone nasionka papai zmieszane z miodem pozbyło się pasożytów, a więc jak widać skuteczność jest stosunkowo wysoka. Warto wiedzieć, że dostępne w handlu środki o nazwie „Sól zmiękczająca mięso” ma dodatek papainy jako substancji aktywnej – właśnie dlatego, że papaina rozpuszcza białko.
Można pić sok z papai, jadać też całe owoce. Pestki papai ze środka należy wybrać, dokładnie opłukać usuwając resztki ciągnących się nitek miąższu, następne wysuszyć je np. na kaloryferze lub w suszarce do grzybów (albo w piekarniku nastawionym na minimum, z otwartymi drzwiczkami – tak jak suszy się grzyby). Potem zmielić je w młynku do kawy i zażywać 1/2-1 łyżeczki dziennie przez 7-10 dni wymieszane z naturalnym miodem. Mają nieco gorzkawy, pieprzny smak. Nie jest to coś, co zachwyca smakiem, ale to jest lekarstwo, więc ma działać, a nie smakować 😉
Można nasionka papai (zmielone, wysuszone) dodawać też do potraw jako zamiennik pieprzu właśnie. Papaja często bywa w Biedronce i innych marketach.
agnieszka rodzyńska napisał(a):
Bardzo ciekawy artykuł, właśnie na niego trafiłam w google i jest pomocny, bo opisałaś sprawę konkretnie 🙂 Chyba w końcu mnie przekonałaś do czarnuszki.
Z tych zdrowych rzeczy to jeszcze polecano mi preparat {link}. Masz na ten temat zdanie?
Trochę jest drogi, ale już dwie koleżanki mi poleciły, że im pomógł. Była tu też mowa o błonniku witalnym, to chyba coś podobnego?
Marlena napisał(a):
Czy uważasz, że dodanie do swojego życia dwóch „zdrowych rzeczy” zapewni komuś przewlekłe zdrowie i czysty organizm? 😉 Warto zmienić cały swój styl życia, a nie tylko dwie rzeczy. Wtedy otrzymujemy długofalowe rezultaty. Natura nie zadowala się robieniem rzeczy po łebkach – jej nie da się oszukać. Nie interesuje ją też ile wydajemy na specjalne preparaty, które mają być protezą zastępującą to co powinna dostać. Warto sobie z tego zdawać sprawę.
Preparat do którego linkujesz to zwyczajnie błonnik – masz go pełno w warzywach i owocach (szczególnie jedzonych w całości, ze skórką) czy nawet płatkach owsianych i brązowym ryżu, nie musisz płacić 100 czy 200 zł za torebkę błonnika 😉 Dodano do niego też ziemię okrzemkową (czyli inaczej mówiąc diatomit) – kilogram diatomitu jakości spożywczej kosztuje jakieś 6 dych. Preparat, który polecały Ci koleżanki zawiera 590 g błonnika (babka płesznik+ jajowata czyli kombinacja określana mianem „błonnika witalnego”) i 290 g diatomitu za cenę ok. 130 zł, więc policz sobie… 🙂
Grania napisał(a):
Marleno, super blog, podziwiam twoja wiedze! Poniewaz bede robila zamowienie, chcialabym tez kupic czarnuszke, czy masz w swoim sklepiku? Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Grania, jest dostępna czarnuszka, zapraszam.
Dexiu napisał(a):
Witam,
Czarnuszka być może działa (dowiemy się za jakiś czas) ale powiem szczerze że zapach mi diabelnie nie odpowiada, przypomina mi pastę do butów z dzieciństwa :P, Strona super, dużo się dowiaduje człowiek regularnie czytając..
Pozdrawiam
Justyna napisał(a):
Czy mogę prosić o odpowiedź – jakiego pochodzenia jest czarnuszka, którą można zakupić, zarówno w postaci ziaren, jak i oleju, bo niestety nie znalazłam takiej informacji.
Z góry dziękuje. 🙂 i pozdrawiam
https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/czarnuszka-nigella-sativa-l-czarny-kmin-150-g-ziarno-cale
Marlena napisał(a):
Justyno, kraj pochodzenia czarnuszki w ziarnie jest podany w opisie (Indie), zaś olej z czarnuszki jest z polskiej firmy Olvita.
Agata napisał(a):
Mam pytanie. U jak małych dzieci można stosować czarnuszkę? Czy AZS u małych dzieci można stosować olej z czarnuszki. Moja córka ma 4 miesiące i już nie wiem co poradzić na suchą i swędzącą skórę. Będę wdzięczna za odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Zewnętrznie spróbuj, przecież to jest jedzenie ten olej – nie jest trujący. 😉
Jeśli mała jest na piersi to suplementuj się witaminą C, w ten sposób dziecko też ją dostanie. Witamina C jest niezbędna przy AZS.
Agata napisał(a):
Dziękuję, dziś zakupiłam i będę ją smarować. Tak, jest na piersi. Dzięki za info o wit.C. Nie wiedziałam o tym 🙂
Jola napisał(a):
Do tej pory stosowałam tylko olejek z czarnuszki na cerę trądzikową, ale przeczytałam wpis i wszystkie komentarze i muszę koniecznie zacząć przyjmować czarnuszkę jakoś doustnie- tylko mam takie pytanie: czy mogę pić np. olej z czarnuszki w niedługim czasie po kobiecej operacji? Dokładnie chodzi o usunięcie nowotworu jajnika- wydaje mi się, że byłoby to nawet wskazane, ale nie wiem jak zareaguje pocięte ciało
Marlena napisał(a):
Przede wszystkim Jolu powinnaś suplementować witaminę C, która stymuluje produkcję kolagenu, dzięki któremu z kolei rany pooperacyjne zagoją się „jak na psie” 😉
A czarnuszka tylko jako dodatek do zmiany stylu życia i diety (jak widać prowadzony dotychczas raczej zdrowia Ci nie zapewnił i musisz go zmienić).
Maga napisał(a):
Pani Marleno, wspomina pani Nestle.
Ja również bojkotuję, także ich partnerów oraz mniejsze firmy/ marki których są właścicielami, niestety jest tego mnóstwo:
https://www.babymilkaction.org/nestle-boycott-list
Niektóre z ich firm sprzedają także produkty typu „eko” jak organiczny dezodorant (np. Biotherm), tych także unikam.
Justyna napisał(a):
Skąd taka różnica w cenie oleju? Sprzedawana jest pojemność 250ml nawet za 80 zł, wtedy jest wyraźnie napisane, ze to jest czarnuszka egipska. Czy te tańsze oleje , np. z firmy Olvita są mniej wartościowe? Czy warto zainwestować w ten droższy olej z czarnuszki rosnącej w Egipcie, czy to po prostu chwyt marketingowy?
Marlena napisał(a):
Justyno, olej ma być wyciskany na zimno z nasion rośliny Nigella Sativa czyli czarnuszka siewna, a czy ona rosła w Polsce, w Egipcie czy na księżycu, to nie ma znaczenia. Więc posługiwanie się nazwą „egipska” być może tak jak piszesz ma na celu zrobienie lepszego wrażenia na konsumentach, którzy będą skłonni zapłacić 80 zł za 250 ml egipskiego cuda. Normalnie kosztuje połowę tego.
Katarzyna napisał(a):
Dzień dobry,
czy olej z czarnuszki przenika do mleka? Moja 2 -miesięczna córka ma obturacyjne zapalenie oskrzeli (jest leczona antybiotykiem i lekami wziewnymi), czy uważa Pani, że spożywanie przeze mnie oleju z czarnuszki mogłoby jej pomóc w całkowitym wyleczeniu i regeneracji oskrzeli?
Pozdrawiam i podziwiam za merytoryczny i ciekawy blog!
Marlena napisał(a):
Nie wiem czy przenika, ale weź dużą ilość witaminy C i na pewno przejdzie ona do mleka. Dziecko nie zachorowało z powodu braku sterydów czy antybiotyków w ustroju, tylko z braku witamin. A pozyskać je może TYLKO od Ciebie 😉
Justyna napisał(a):
Dziękuję za informację, zazwyczaj zwracałam tylko uwagę na to, żeby był tłoczony na zimno. Koleżanka jednak zamówiła ostatnio w aptece ten z czarnuszki rosnącej w Egipcie w tak wysokiej cenie, bardzo jej zależało na takim, bo doczytała, że lepszy.
W takim razie pozostaję przy swoim – tańszym.
Bella napisał(a):
Napisz proszę Marleno jak łączysz te wszystkie dobroci natury?
Raz czystek, potem czarnuszka + witaminy. Do tego jeszcze łyżka oleju kokosowego dziennie, a może i jeszcze soki zielone – bomby witaminowe? Jak to wszystko łączyć aby nie przedobrzyć i nie wykluczać działania jednych substancji drugimi.? Z jednej strony dobrze jeść wszystkiego po trochu, a z drugiej tak ” po trochu” to i efektu nie będzie …?
Marlena napisał(a):
Nie rozkminiaj tego rozumem, kieruj się bardziej intuicją. Jest tyle rzeczy które sprzyjają zdrowiu i chronią je. Nie sposób jednak przecież zjadać każdego jednego dnia wszystko co tylko istnieje na tej planecie, bo mamy za mały żołądek 😉 Po prostu sięgaj po to na co masz ochotę, organizm sam często Ci podpowie czego mu w danym momencie potrzeba. Zielone to u mnie podstawa, obiad i kolację zaczynam od dużej porcji sałatki (zamiennie zielony szejk), a na śniadanie robię sobie „mój poranny śmietnik” (zimą jest on w wersji na ciepło, a latem na surowo), do którego wrzucam rozmaite dobroci.
Sławek napisał(a):
Pani Marleno w artykule przeczytałem że czarnuszka pomaga w leczeniu cukrzycy
moja córka ma cukrzyce czy podawać dwie łyżeczki dziennie mielonej czarnuszki czy
mniej bo w innym artykule nie Pani przeczytałem że leczniczo dwie łyżeczki zmielonej
zapomniałem napisać córka ma 10 lat bardzo proszę o odpowiedź
dziękuję i pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Czarnuszka to jedzenie, więc nie da rady raczej się tym otruć 😉 Podaj 2 łyżeczki i obserwuj co będzie. Pamiętaj tylko, że to nie jest sensu stricte lek, a jedzenie. Pełne dobroczynnych związków, ale nie będzie działać tak piorunująco szybko jak leki z apteki. Polecam też książkę dra Joela Fuhrmana „Wylecz cukrzycę”. Ten lekarz swoją metodą dietetyczną wyleczył ponad 10 tysięcy pacjentów podczas ponad dwudziestu lat swojej praktyki lekarskiej.
Kosmopolak napisał(a):
@ Marlena : „…Naprawdę – nie jest łatwo „to” rzucić! Lub przynajmniej zacząć używać świadomie. Więc Mili jeśli szukasz tutaj wojujących to źle trafiłeś – tu nie o wojowanie idzie, ale o wiedzę.”
18 października 2014 o 00:06
Temat :mięso
Nie jestem żadnym specjalistą w tych sprawach i moja wiedza w tej kwestii jest znikoma, ale po Twoim wpisie na temat mięsa, który wygląda na bardzo racjonalny, poparty szeroką wiedzą etc., który to można powiedzieć w dużym stopniu mnie do siebie przekonał, przyszła mi nagle myśl, ta co zawsze jak miałem jakikolwiek kontakt z wegetarianami itp.(chyba kilka typów jest wegetarianizmu czy coś w tym stylu, nie wiem do jakiego Ty się zaliczasz), ale chodzi mi o nie jedzących mięsa, mianowicie moja myśl jest taka: to skoro mięso jest niezdrowe, albo są rzeczy zdrowsze jak tylko rośliny, to czemu od zawsze ludzie jedzą mięso??? W każdej postaci i formie? Nie chodzi mi o ludzi współczesnych ale tych powiedzmy prehistorycznych…?Nie wiem czy też do tego złego mięsa zaliczasz np. ryby?Czy jaja drobiu czy jakieś inne też nie są wskazane? Czy tylko mowa o wołowinie, wieprzowinie, drobiu…no i ogólnie ssakach, bo jak wiadomo na całym świecie się niemal wszystkie zwierzęta jada…bądź jadało…psy i węże też…i to nie na skutek reklamy i propagandy jakiś producentów „mięsnych” czy jakiś innych trucicieli świata, ale po prostu naturalnie, człowiek jakoś sam z siebie je zaczął jeść…pytanie moje dlaczego??? Przecież, chyba, co na pewno jest w zgodzie z Twoją teorią, organizm sam wie z siebie czego potrzebuje, sam potrafi przetestować co jest dla niego szkodliwe a co nie, a jeśli sam się o tym nie przekona, tzn. nie starczy mu czasu na zmianę diety po czymś trującym, szkodliwym to inni jego pobratymcy, kapną się, że to co zjadł było złe…i to odstawiają. Czy ta teza nie jest zgodna z Twoją tezą o dobrowolnym doborze pożywienie przez organizm: co nam potrzeba, co nie, co szkodliwe co nie?
Skoro mięso nie zostało odstawione przez tyle lat ludzkości i człowiek od zawsze je jadał( tak mi się wydaje, nie jestem specem w tej kwestii, to tylko moje przemyślenia), to chyba nie jest takie szkodliwe, a wręcz śmiem twierdzić, że niezbędne. Gdyby tak nie było, to chyba w końcu ten „głupi rodzaj ludzki” by doszedł do wniosku, że przecież można jeść same rośliny, brak produktów odzwierzęcych(to też moje pytanie do Ciebie czy nie jadasz wszystkich produktów odzwierzęcych?), skoro same rośliny są wystarczające do dobrego funkcjonowanie organizmu…ale tak się nie stało, więc…pytanie dlaczego???( oczywiście głównie chodzi mi o ludzkość pierwotną, a nie obecną podlegającą propagandzie…bo obecna ludzkość z reguły jest kontrolowana przez propagandę wszelkiej maści.
Z góry dzięki za odpowiedź, jakieś wyjaśnienia, podkreślam też, że nie jest specem w tych sprawach to tylko moje luźne przemyślenia, może są błędne…być może ale jeśli tak to proszę o argumenty.
Pozdrawiam, M.
PS dzięki Twej stronce zacznę jeść len, oset i czarnuszkę:) ,dzięki!
Nie jestem Twoim wrogiem ale zwolennikiem jednak z nutą dociekliwości:)
Kosmopolak napisał(a):
PS mała poprawka, nie chodziło tylko o ssaki ale ogólnie wszystkie zwierzęta się jada: gady, ryby, płazy etc.
Marlena napisał(a):
„Głupi rodzaj ludzki” by dotarł do przemyśleń gdyby nie to, że nawet nie wie, iż spożywa nałogowo trzy razy dziennie pokarm wywołujący fizyczne uzależnienie. A nie wie, bo nigdy nie próbował przestać. Pijak będzie się zapierał, że pije dla zdrowotności i wcale nie jest uzależniony, a przekona się jak silnie jest uzależniony gdy zabraknie mu picia. Palacz będzie się upierał, że w każdej chwili może rzucić, bo pali ot tak, z nerwów najczęściej, albo że lubi (co wiem, że jest nieprawdą – jako były palacz). Kawosz nigdy nie będzie wiedział, że jest uzależniony dopóki nie przestanie pić swojej używki, po czym będzie się czuł osłabiony i bez życia. Cukrożerca nie będzie wiedział, że jest uzależniony, dopóki któregoś dnia nie będzie miał dostępu do słodyczy i cukru lub sam z nich zrezygnuje trenując przy tym „siłę woli”.
Mięso pobudza ośrodki przyjemności i dlatego ludzie je spożywają i nie mogą przestać jak już zaczną (np. w wielu rodzinach obiad bez mięsa to nie jest obiad, w mojej też tak było), a spróbuj powiedzieć, że to niezdrowe tak codziennie albo że uzależnia, to zostaniesz pogoniony i nawyzywany od nawiedzonych – przecież to „takie zdrowe, bo daje siłę” i wręcz jest absolutnie niezbędne każdego dnia do życia – niestety jedno i drugie twierdzenie ma się nijak do rzeczywistości.
Bez mięsa jednak jak najbardziej można żyć, nie jest ono wcale pokarmem „niezbędnym”, jest zaledwie opcją, a nie koniecznością. I jak się okazuje wychodzi się zdrowotnie najlepiej wtedy, gdy traktuje się je tak, jak na to zasługuje: jako dającą przyjemność zmysłom używkę, jako coś odświętnego jak już. Jeśli chodzi o wartości odżywcze to rewelacji niestety nie ma, dorobiliśmy sobie ideologię do nałogu tak naprawdę. Z punktu widzenia najbardziej długowiecznych populacji na naszej planecie (polecam książkę „Niebieskie strefy. 9 lekcji długowieczności od ludzi żyjących najdłużej” autor Dan Buettner) spożywanie mięsa odbywa się okazjonalnie (np. święta, wesele w rodzinie) lub jak w przypadku Adwentystów z Loma Linda w Kalifornii – wcale https://pl.wikipedia.org/wiki/Loma_Linda_%28Kalifornia%29
Tymczasem w krajach uprzemysłowionych jest to dzisiaj nałóg, który przechodzi wszelkie granice i staje się czymś kompletnie wynaturzonym. Jeszcze nigdy w historii ludzkości nie jedliśmy tyle mięsa – czyli zwierzęcych trupów (tak, nazwijmy to po imieniu, nie ma co się szczypać, aczkolwiek z uwagi na programowanie w dzieciństwie słowo „trup” kojarzy się bardzo strasznie, a słowo „mięso” bardzo miło). My, najinteligentniejsze na tej planecie istoty żywe, w dodatku obdarzone duszą, doszliśmy do punktu, w którym trzy razy dziennie wkładamy do swojego wnętrza odpowiednio przetworzone martwe zwłoki (sorry, ale „tego” się nie da zjeść „na żywca” tak normalnie, bez niczego i tak jak Bozia stworzyła, w przeciwieństwie do np. truskawek czy marchewki). A przychodnie, szpitale i hospicja już ciągną resztkami sił, są tak przepełnione, że pękają w szwach. Czy tylko ja mam wrażenie, że coś tu jest w ogóle mocno nie halo? 😉 Chyba nie – ten malec też już coś podejrzewa i oby więcej takich świadomych dzieci (których umysły są niezmanierowane i wolne od wpływów reklamy, a serca czyste jak kryształ): https://www.youtube.com/watch?v=bwcKHbUkanc
Kosmopolak napisał(a):
Hmmmm, za bardzo się skupiłaś w swojej odpowiedzi na współczesności, czego nie za bardzo chciałem i zaznaczałem, że nurtują mnie pierwotne formy ludzkości i świata i fakt „mięsa” w tamtym okresie….co do nałogów, propagandy etc. jestem tego świadom, sam to przecież napisałem w komentarzu, usiłując zapobiec Twej odpowiedzi w odniesieniu do nowożytności itp…..
nie przemawia to do końca do mnie, bo nadal nie mam odpowiedzi na najbardziej nurtująca mnie kwestie: dlaczego ludzkość zaczęła jeść w ogóle mięso, chodzi mi o ludzkość prehistoryczną( a nie teraz, że się opychają kebabami i wszystkim co popadnie, sam też je jadałem, może będę nadal jadał:)i że nie jadają roślin, bądź sporadycznie, a w większości mięso, bez umiaru, z przesytem- to wiem, jesteśmy społeczeństwem konsumpcyjnym, nie jemy tyle ile powinniśmy, za dużo jemy, nie potrzebnie, wystarczy spojrzeć na dzikie plemiona dżungli itp. by zobaczyć równowagę w środowisku, w której te „dzikusy” odgrywają czołową rolę…. no równowaga by była gdyby nie „biały człowiek”, ale dzięki niemu mamy co innego, ale to osobna dyskusja…), to raz a dwa wracamy do punktu wyjścia, po co stworzono zwierzęta???(już nie będę wchodził w kwestie samego powstanie świata, większość przyjmuję, że Stwórca tego dokonał- w celu wiadomym…,mniejszość ma inne teorie, ale w to już nie będę wnikał), chodzi mi o sam fakt po co stworzono zwierzęta?(no chyba nie po to by ładnie na świecie było…:)tylko nie daj mi takiej odp…proszę.) To dwa a trzy jak już się dowiemy po co stworzono w ogóle zwierzęta, to druga kwestia dlaczego istnieją zwierzęta akurat mięsożerne??? Jakby już teoretyzować i zakładać, że w ogóle zwierzęta mają inne główne funkcje i inną główną przyczynę powstania niż pokarmową dla człowieka i uczestnictwa w całym cyklu łańcuchu pokarmowego(tylko nie wiem jaką? Tylko proszę drugi raz, nie pisz, że mają tylko funkcję upiększająca świat), to dlaczego istnieją zwierzęta akurat mięsożerne?(pominę człowieka celowo, byś nie powiedziała, że się uzależnił od mięsa i nie może sobie z tym nałogiem poradzić) Chyba nie napiszesz mi, że dlatego są zwierzęta mięsożerne (ba! Niektóre, jak mi się wydaję,wyłącznie mięsożerne! -czego o człowieku powiedzieć, nie można), bo się uzależniły od mięsa i nie potrafią sobie z tym poradzić?
To tyle moich przemyśleń, jestem otwarty na argumenty, wyprowadzenie mnie z niewiedzy i błędów,jakie by nie były… jak wspomniałem spec ze mnie żaden, ale staram się mieć wielotorowe spojrzenie na świat-ogólnie mówiąc, stąd też moje dociekanie zapewne.
To tak w skrócie, nie będę tu rozprawek skrobał:)
Pozdrawiam-
Kosmopolak
Marlena napisał(a):
Zadajesz niemądre pytania. A po co stworzono Ciebie? Albo mnie? I w ogóle wszystko co żyje, je i robi kupę? Po to żebyśmy byli. Po prostu. Chyba że masz inne pomysły 😉
Osobiście wychodzę z założenia, że najrozumniejsza istota na tej planecie nie musi kraść ani zabijać aby się najeść. Aczkolwiek nie odmawiam tego prawa niższym istotom, pozbawionym rozwiniętego mózgu. Zwierzęta się nie pastwią nad sobą, a te które zostały stworzone jako mięsożerne – kierowane instynktem zabijają aby przeżyć, a nie by na tym zarobić, zaznać wyrafinowanej rozkoszy podniebienia czy dla rozrywki.
Polecam film dokumentalny „Ziemianie” („Eathlings”), oto link do pierwszej części: https://www.youtube.com/watch?v=gMcKcfmMJp8
Kosmopolak napisał(a):
PS jeszcze coś mi się nasunęło na myśl, skoro jesteś przeciwniczką jedzenia mięsa czy zwierząt(o ile dobre wrażenie odniosłem), to czemu jadasz ryby? Albo czemu zjadasz jaja, gdzie wiadomo co w nich może być albo było…(chyba że nie jadasz ryb i jaj itp.)
Pozdrawiam-
Kosmopolak
Marlena napisał(a):
Myślę, że spożywanie zwierząt powinno być wyborem każdego człowieka. Zwróć uwagę, że Jezus dwukrotnie rozmnożył chleb i ryby dla głodnych ludzi https://pl.wikipedia.org/wiki/Cudowne_rozmno%C5%BCenie_chleba. On, największy nauczyciel ludzkości nie wyrwał im tych ryb z rąk, nie powiedział: „rozmnożę dla was ale tylko chleb, a ryb nie, bo to zwierzęta i nie powinniście ich zjadać”. Dał im wybór (ponieważ człowiek ma wolną wolę) – kto chciał to jadł tylko chleb, a kto inny zje też rybę. Warto zwrócić uwagę na PROPORCJE: ryb było zawsze mniej (były dodatkiem), a chleba więcej. To raz. A dwa: ryby z pewnością nie były poławiane w wodach pełnych ścieków przemysłowych. A chleb na pewno nie był zrobiony z białej rafinowanej mąki pozyskanej z hybrydowych, współczesnych odmian pszenicy, która po modyfikacjach dokonanych ludzką ręką ma kupę glutenu i aż 42 chromosomy, zatem w niczym nie przypomina mającej 14 chromosomów rośliny, którą nasi przodkowie nazywali „pszenicą”. U człowieka nawet jeden chromosom więcej powoduje upośledzenia (jak zespół Downa) lub śmierć. Więc co my tak naprawdę jemy dzisiaj? Czy możemy „żywić się jak przodkowie”? I po co w ogóle rozkminiać co oni jedli, skoro dzisiaj identycznej jakości rzeczy już nie mamy szans jeść (choć może z wyglądu mało się różnią)?
Oczywiście niewielkie okazjonalnie spożywane ilości pokarmu odzwierzęcego nie czynią jakiejś straszliwej szkody dla naszej fizjologii, a nawet mogą być czasem pożyteczne (szczególnie kiedy są wysokiej jakości i humanitarnie pozyskane, a nie na szybko dla zysku hodowane przemysłowo). Sęk w tym, że dzisiejsze społeczeństwa odwróciły proporcje – jeśli wyjmiesz z ich lodówek pokarmy odzwierzęce to zobaczysz w zasadzie sam przeciąg, a jeśli pójdziesz do restauracji, to zamówienie z menu czegoś nie posiadającego w składzie produktów odzwierzęcych graniczy niemal z cudem. Efekty widać w poczekalniach przychodni, w zatłoczonych szpitalach i hospicjach oraz po aptekach wyrastających jak grzyby po deszczu na każdym rogu ulicy. Jeszcze raz polecam książkę „Niebieskie strefy. 9 lekcji długowieczności od ludzi żyjących najdłużej” (Dan Buettner) – relacja z życia społeczeństw, które bez chorób dożywają setki.
Co ja jadam i skąd to biorę pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/jak-oszczedzac-na-jedzeniu-czyli-optymalizacja-eksploatacji/
Sorte napisał(a):
Czy to prawda że pijąć olej z czarnuszki trzeba czasem zrobić sobie od niego przerwe ? Biore 2 łyżeczki dziennie w celu podkręcenia odporności.
Marlena napisał(a):
Nic mi na ten temat nie wiadomo. Ja dla podkręcenia odporności codziennie piję warzywne świeżo wyciskane soki i odżywiam się nutritariańsko, a to na pewno nie wymaga przerw. I to polecam przede wszystkim, bo jest to fundament, wszystko inne to dodatki.
Anka napisał(a):
Witam. W artykule jest ” Ma również działanie przeciwpasożytnicze.” Chodzi mi o pozbycie się owsików u dzieci. Dodam, że sporadycznie jedzą słodycze. Jaka jest skuteczność w takim przypadku
renard_astucieux napisał(a):
Przeczytałem Pani entuzjastyczny artykuł o kolejnym eliksirze na nieśmiertelność , udało mi się też przebrnąć przez komentarze. Komentarze w stylu: „odkąd stosuję -moje życie zmieniło się diametralnie” („na lepsze”, oczywista).
Pięknie.
Parę tygodni temu, natrafiłem na stronę tzw „optymalnych”, czyli wyznawców diety Kwaśniewskiego. (Pokrótce: tylko tłuszcze nasycone, dużo mięsa i podrobów, węglowodanów minimum, owoce i warzywa precz, miód to trucizna. Wszystko uzasadniane slangiem naukowo-badawczym, a nawet wywodami teoretycznymi. Podobnie jak na tej stronie.)
I co tam zobaczyłem u tych optymalnych? Dokladnie , niemal w słowo w słowo takie same entuzjastyczne komentarze jak tu.
Także od akolitów, którzy stosują tę dietę od kilkunastu lat.
Do entuzjastów tej diety należy nasz ex-prezydent Lech Wałęsa. (nie jestem jego fanem, wręcz przeciwnie, jest jednak dogodnym przykładem) Ma 72 lata, i wciąż jeszcze żyje, ba, wygląda na takiego, co jeszcze pożyje dalej.
Reasumując:
Widzę, że jest Pani wojującą wegetarianką, (mimo że się pani tego wypiera). Ciekaw jestem przeto, co Pani na to odpowie. (i czy Pani odpowie.)
Poza tym mam pytania, po lekturze Pani wpisów:
Jakie „neurotoksyny” zawiera mięso?
Jaki „ośrodek przyjemności” w mózgu pobudza jego spożywanie?
Na koniec: gratuluję odzwyczajenia się od palenia (nawiasem mówiąc- powątpiewam, gdyż w swoim dotychczasowym życiu nie poznałem ani jednej kobiety, której by się to udało. Mężczyzn- owszem) bo to chyba naidiotyczniejszy nałóg pod słońcem. I jescze jedno: od „świeżo wyciśniętego soku” dużo lepsze jest spożycie całego owocu, z którego się ten sok wyciska.
Marlena napisał(a):
Nie jestem wegetarianką (jem czasami np. ryby), a już na pewno nie „wojującą” (cokolwiek to dla Ciebie nie oznacza), aczkolwiek moja dieta jest bardzo mocno osadzona na nisko przetworzonych pokarmach roślinnych, podobnie jak dzieje się to w Niebieskich Strefach na naszej planecie. Jeśli chodzi o soki wyciskane, to nigdzie nie polecam (i polecać nie będę) soków CZYSTO OWOCOWYCH. Prawidłowo świeżo wyciskany sok powinien zawierać 80% warzyw (np. korzeniowych, zielonolistnych) oraz 20 % owoców (np. cytryna, jabłko) stosowanych dla uprzyjemnienia smaku. Korzystnie antyzapalnie działa dodanie kawałeczka korzenia świeżego imbiru.
Na temat tego co naukowcy mówią o neurotoksynach zawartych w mięsie znajdziesz sporo tutaj: https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=meat+neurotoxic
Jeśli chcesz się dowiedzieć czy mięso pobudza Twoje ośrodki przyjemności, to sposób aby tego doświadczyć jest niesłychanie prosty: świadomie przestań je np. na 30 dni jeść i uważnie obserwuj przez ten czas reakcje odstawienne organizmu. Zapewne takich samych wrażeń nie dostarczy Ci świadoma rezygnacja na 30 dni z marchewki, buraków czy truskawek.
Diety wysokotłuszczowe były i nadal czasami są wykorzystywane krótkoterminowo także w celach medycznych (np. do leczenia lekoodpornej padaczki czy też cukrzycy typu drugiego), ale nie jest to jak się wydaje najlepszy sposób żywienia „na całe życie”: jest tajemnicą poliszynela, że przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Bractw Optymalnych, Adam Jany, po 17 latach na diecie Kwaśniewskiego zszedł na raka przewodu pokarmowego (rak żołądka) w wieku raptem 64 lat. Jego los podzielił inny lider optymalnego bractwa, Karol Braniek, dożywając raptem 68 lat (rak dwunastnicy). Na temat diety Kwaśniewskiego polecam te oto dwa artykuły, nie mam nic do dodania ponad to:
https://zasadyzywienia.pl/dieta-optymalna-czesc-i.html
https://zasadyzywienia.pl/dieta-optymalna-czesc-ii.html
Pragnę dodać, że Twoja mizoginia jak również arogancja są godne współczucia. Apeluję o kulturę wypowiedzi na moim blogu, ponieważ dalsze Twoje komentarze w tym tonie nie będą zamieszczane.
Latea napisał(a):
„gratuluję odzwyczajenia się od palenia (nawiasem mówiąc- powątpiewam, gdyż w swoim dotychczasowym życiu nie poznałem ani jednej kobiety, której by się to udało. Mężczyzn- owszem)”…..
Może za mało kobiet Pan zna…
Agula napisał(a):
Serdecznie dziękuję za tę perełkę. Artykuł otworzył mi oczy na wiele spraw. Czarnuszkę już mam i używam na wszelakie sposoby. Tylko nie wiem czy jedną porcję można zaparzyć kilkakrotnie czy raz. Od roku piję czystek i parze go trzykrotnie.
Dziękuję i czekam na więcej.
ula napisał(a):
Witam serdecznie, czy mielone ziarna czarnuszki mają silniejsze działanie i przyswajamy więcej tego dobra które posiada czarnuszka ? Czy jest różnica gdy spozyjemy mieloną czarnuszkę a w ziarnach ? Która wersja jest lepsza ?
Basia z Olsztyna napisał(a):
Od ponad roku piję zmieloną czarnuszkę 2 x dziennie. Odstawiłam tabletki na alergię i maść sterydową, których wcześniej musiałam używać przynajmniej przez kilka miesięcy w roku. Kiedy pojawia się przeziębienie , katar – zastępuję napar miodem z czarnuszką i wódką. Katar trwa krótko i nie jest dokuczliwy. Kupuję teraz duuuuuużo mniej chusteczek higienicznych niż ok. 1,5 roku temu. Czarnuszka jest SUPER. Zwłaszcza dla alergików i astmatyków.
Sylwia napisał(a):
Witam ponownie 🙂
ja z kolejnym pytaniem – czy podczas postu dr Dąbrowskiej można używać czarnuszki jako przyprawy? W sumie to przyprawa ale nie wiem czy nie za bardzo oleista… Mam nietolerancję na czarny pieprz a ta by mogła go w jakimś stopniu zastąpić 🙂 I czy jeśli można to zmieloną też czy tylko całe ziarenka?
pozdrawiam i czekam na pomoc, Sylwia 🙂
Marlena napisał(a):
Nasiona pieprzu też zawierają tłuszcz (olej), myślę, że zastosowanie szczypty mielonej czarnuszki zamiast pieprzu nie powinno zaburzyć postu.
Magda napisał(a):
Witam Pani Marleno,
mam pytanie odnośnie czarnuszki a prolaktyna. W jednym artykule wyczytałam, że obniża ona prolaktynę, natomiast tutaj, że wspomaga laktację, to oznacza, że podwyższa prolaktynę?
Może Pani coś napisać na ten temat? Myślałam, że znalazłam naturalny sposób na obniżenie prolaktyny, ale teraz boję się ją stosować, żeby nie zaszkodzić sobie jeszcze bardzej.
Marlena napisał(a):
Tak, czarnuszka obniża prolaktynę, jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Jednak zamiast tylko i wyłącznie szukać sposobu na jej obniżenie, należałoby się najpierw przyjrzeć z jakiej przyczyny organizm został zmuszony do nadprodukcji prolaktyny. Nic nie dzieje się bowiem bez przyczyny w naturze.
Sylwia napisał(a):
Ślicznie dziękuję za pomoc i pozdrawiam 🙂
Magda napisał(a):
Dziękuję za tą cenną informację. Przyczyna podwyższonej prolaktyny silny i długotrwały stres niestety.
Marlena napisał(a):
Tak myślałam :/
Ale mam dla Ciebie dobrą wiadomość! Można nauczyć się zarządzać swoim stresem (bo niby z jakiej paki to on ma zarządzać nami i naszym życiem?) – polecam książki profesora Jon Kabat- Zinna (np. „Poradnik uważności dla początkujących”, „Życie piękna katastrofa”, „Gdziekolwiek jesteś bądź” itp.), założyciela Kliniki Redukcji Stresu przy Akademii Medycznej Uniwersytetu w Massachusetts, który opracował metodę opartą na uważnej obecności (mindfulness).
Pomocne mogą być też książki Eckharta Tolle („Potęga teraźniejszości”, „Mowa ciszy” i inne). To nie stres sam w sobie jest „zły”, ale zła (nieumiejętna) jest nasza reakcja na stres i/lub pielęgnowanie starych utartych myślowych nawyków dzień po dniu (życie na autopilocie).
Fogito napisał(a):
Dziękuje za informacje o czarnuszce. Od dzisiaj zabieram sie za olej 🙂
Co co jedzenia zwłok… Moja babcia jadła mięso non stop przez 98 lat i cieszyła sie super zdrowiem a u lekarza była po raz pierwszy w wieku 80 lat. Człowiek to zwierze wszystkożerne i jedzenie wszystkiego z umiarem mu nie szkodzi. Kiedyś przez 3 lata byłam wegetarianka. Humoru i jakości życia mi to nie poprawiło. Wyników krwi tez nie. Teraz jem mięso i ryby i wyniki rewelacyjne o dziwo. To tylko tak a propos jedzenia zwłok 😉
Marlena napisał(a):
Wyniki krwi to nie wszystko, można mieć dobre (lub złe) na każdego typu diecie. A może babcia by dożyła ponad setki jak w Niebieskich Strefach i lekarza do dnia śmierci by nie musiała oglądać gdyby zamiast zajadać się mięsem „non stop” jadałaby je okazjonalnie i od święta? Przeczytaj tutaj ciekawy materiał o tym, jak to robią ludy długowieczne (oczywiście nie jadają byle jakich zwierząt przemysłowo tuczonych i raczonych hormonami oraz antybiotykami jak my tutaj niestety w większości to robimy): https://akademiawitalnosci.pl/jak-dozyc-setki-w-pieknym-stylu-lekcje-dlugowiecznosci-z-niebieskich-stref/
Fogito napisał(a):
Babcia by dożyła i do 150, gdyby kolejny raz sie nie przewróciła, bo aktywna była do końca.
Co do dlugowiecznosci, to nie zapominajmy, ze kiedyś działała selekcja naturalna i słabe dzieci po prostu umierały. Te co przeżyły – bez antybiotyków i respiratorów – po prostu byly silniejsze. Teraz medycyna tak poszła do przodu, ze nawet słabiutkie wcześniaki żyją i cieszą sie długim życiem. Kiedyś większość ludzi dozywala zaledwie do 50 -60 lat, pomimo, ze jadła zdrowsze mięso i na dodatek rzadziej i powietrze nie było tak zanieczyszczone jak teraz. Wokół mnie aktualnie wielu aktywnych 80 latków, pasących sie befsztykami do woli. Reasumując, myśle, ze dobre geny oraz umiar we wszystkim to połowa sukcesu. Dieta musi byc zróżnicowana i oparta na produktach roślinnych, bo to oczywista oczywistość. Nie upatrywałabym jednak dużej ilości chorób w ilości spożywanego mięsa. Jest dużo więcej ludzi przewlekłe chorych, bo teraz medycyna jest ich w stanie utrzymać w jako takim zdrowiu przez wiele lat. Kiedyś po prostu by poumierali. I bardziej martwiłabym sie jakością powietrza, którym oddychamy niż padliną, która ładuje na naszym stole. Co nie zmienia faktu, ze trzeba kontrolować co sie je i ile sie je.
Marlena napisał(a):
Mam nieco inne zdanie na temat „umiaru we wszystkim” https://akademiawitalnosci.pl/tag/umiar/
Co do „dobrych genów” to jak się okazuje nie mają one aż takiego znaczenia jakiego byśmy się po nich spodziewali (styl życia ma bowiem niebagatelny wpływ na wydłużanie się lub skracanie telomerów oraz na ekspresję genów), polecam książkę dra Ornisha „Spektrum”, pisałam o tym tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/program-dra-d-ornisha-spektrum-czyli-jak-zdrowiec-bez-lekow-zyjac-szczesliwie-i-jedzac-dobrze/
Fogito napisał(a):
No coz nie zgodzę sie. Bez dobrych genów daleko sie nie zajedzie. Mam w rodzinie druga babcie, która zmarła w wieku 101 lat, teściów w wieku 88 w pełni zdrowia, ciocie 85 aktywniejsza ode mnie. I wszyscy zajadają sie mięsem, popijają winem i nowoczesne dietetyczne wymysły mają w poważaniu. Bo kierują sie w swoim zyciu zdrowym rozsądkiem i umiarem. Przesada w żadna stronę nie jest dobra moim skromnym zdaniem.
Marlena napisał(a):
Nowoczesne dietetyczne wymysły? Artykuł o Niebieskich Strefach nie mówi o żadnych nowoczesnościach, lecz przedstawia długowieczne społeczności, które żyją według z dawien dawna ustalonych zasad od pokoleń – w żadnej z nich nikt nie „zajada się mięsem”, jest to pokarm traktowany jako coś „na święta”, a nie codzienny nałóg.
Nie mamy póki co żadnych dowodów na to, że „zajadanie się mięsem” prowadzi do przewlekłego zdrowia i długowieczności (mamy jednak dowody przeciwne), zatem przytoczone przez Ciebie przykłady typu moja ciocia czy moja teściowa są anegdotyczne. Ja wolę mimo wszystko trzymać się tego co już na pewno wiemy oraz co wynika z praktycznych życiowych doświadczeń tych, którzy faktycznie jako całe społeczności żyją długo i zdrowo, czyli nieprzetworzona dieta oparta głównie na roślinach z NIEWIELKIM dodatkiem pokarmów odzwierzęcych (ewentualnym i wcale nie niezbędnym do życia, skoro Adwentyści wcale ich nie jadają i też dożywają ponad setki w zdrowiu, jak również nie tykają ani kropli alkoholu – jak widać można długo żyć zarówno bez jednego jak i drugiego) plus oczywiście okresowy post (warzywno-owocowy lub sokowy). To są zasady mające stulecia czy nawet tysiąclecia tradycji, a nie „nowoczesne dietetyczne wymysły”.
I żeby była jasność: nie jestem „wojującą weganką”, nie jadam co prawda zwierząt (z wielu względów), na moim talerzu pojawiają się jednak okazjonalnie ryby (w związku z czym nie można mnie nawet nazwać wegetarianką) i czasami niewielkie ilości dobrej jakości nabiału (ale nie takiego ze sklepu). Nie kładę na mój talerz praktycznie niczego co posiada etykietkę – prawdziwe jedzenie nie potrzebuje etykiet 😉
Fogito napisał(a):
No cóż. Cała maja rodzina przepełniona jest dlugowiecznymi staruszkami, którzy jedzą mięso codziennie a nie okazjonalnie. Najwyraźniej im nie szkodzi. podobnie rodzina mojego męża żyjąca na innym kontynencie cieszy sie zdrowiem i dożywa setki. Wszyscy oni maja najwidoczniej dobre geny, bo taka ilośc padliny i alkoholu powinna ich dawno zabić.
Marlena napisał(a):
To świetnie, ale nie jesteś nimi, nie masz identycznego materiału genetycznego ani Twoje środowisko w jakim rosłaś (od dnia poczęcia aż do dzisiaj) nie jest tak czyste i przyjazne zdrowiu jak dawniej. Moja babcia i dziadek też byli długowieczni, ale z jej dzieci (moja matka i jej rodzeństwo) żadne nie dożyło starości, a moje rodzeństwo i ja jeszcze przed osiągnięciem 40-stki zaczęliśmy się zdrowotnie „sypać” – niestety z pokolenia na pokolenie jest gorzej, choć miało być tak pięknie. Przestałam grać w rosyjską ruletkę (uda mi się dożyć tyle co babci? A może tyle co matce?), po prostu zmądrzałam i zaczęłam żyć inaczej, a wszystkie moje dolegliwości się cofnęły. Dlatego wychodzę z założenia, że działania prozdrowotne powinny być dostosowane do toksycznych plastikowych czasów w jakich nam przyszło żyć, w szczególności diety wyjątkowo bogatej w chroniące nasze zdrowie fitozwiązki, a przy tym wysoce antyzapalnej jeśli chcemy przeżyć w tym syfie jaki mamy i to bez pomocy podtrzymujących nas przy życiu leków i interwencji medycznych. Mięso (z wyjątkiem mięsa ryb) do produktów antyzapalnych niestety nie należy. Spójrzmy prawdzie w oczy: jadamy je dla przyjemności podniebienia (jest wyjątkowo uzależniające) i jeśli nawet na nic ktoś przy tym nie choruje to nie dlatego że je je, ale raczej wbrew temu, że je je. Ukryte stany zapalne (chroniczne, o niskim nasileniu) choć nie mają wyraźnych symptomów rozwijają się w organizmie latami – warto zrobić badania krwi na obecność białka C-reaktywnego czyli tzw. CRP aby się o tym przekonać. Do czego serdecznie seniorów (i nie tylko) zachęcam.
Irena napisał(a):
Ja rowniez poznalam moc czarnuszki: podczas wakacji nabawilam sie uczulenia na slonce (paskudna sprawa: plamy na ciele oraz okropne pryszczena twarzy) pomogla mi czarnuszka i zwykla masc cynkowa (bez ktorej nie ruszam sie na wakacje). Kolejna sprawa to kasze i katar zatokowy. Stosowalam po okolo 4 kapulki na dzien i kazdego dnia bylo znacznie lepiej. W chwili obecnej jest do mnie niezastapiony produkt.
Marlena napisał(a):
Tak zwane „uczulenie na słońce” to po prostu brak w ustroju witamin, minerałów i antyutleniaczy, o czym świadczy także obniżona odporność. Zdrowy człowiek nigdy nie reaguje na słońce „uczuleniem”. Równie dobrze można być „uczulonym” na inne potrzebne nam do życia rzeczy jak tlen czy woda. 😉
kasia napisał(a):
Witam Pani Marleno wspaniały artykuł, zakochałam się w czarnuszce. Mam pytanie z jakiej czarnuszki robic napar do picia -zmielonej czy całych ziaren. Która jest bardziej wartościowa?
Marlena napisał(a):
Nasionka dobrze jest rozdrobnić, wtedy uwalniamy z nich substancje aktywne.
Anna Maria napisał(a):
A jak dlugo mielone ziarenka czarnuszki sa dobre optymalnie; ja trzymam je w lodówce.
Marlena napisał(a):
Ja je trzymam normalnie w pieprzniczce (używam do potraw zamiast pieprzu), ale mielę na jeden raz małą ilość i dość szybko zużywam. Nota bene pieprz też ma kwasy tłuszczowe (stąd 100 g pieprzu ma aż 255 kcal https://nutritiondata.self.com/facts/spices-and-herbs/200/2), a my go przechowujemy tygodniami w pieprzniczce (nie w lodówce) mielony i nikt się nie zastanawia czy czasem już mu tam te kwasy tłuszczowe nie zjełczały 😉
zaanka napisał(a):
Ciąża 25 tydzień i zatoki…. Mam NAPRAWDĘ chore zatoki (od 3 tygodni wydzielina spływa po tylnej stronie gardła), tak że lekarz przepisał mi antybiotyk w zastrzyku !!!! Nie chcę go brać !!!! Czy mogę czarnuszkę wziąć ….? Ile i jaka forma byłaby najlepsza. Ginekolog powiedziała że ona nie wie nic na ten temat…. i Biorę wit C ale też nie wiem ile w moim przypadku mogę Czosnek to chyba za mało, bo tez nie pomaga.
Marlena napisał(a):
Byłoby dużo łatwiej gdybyś od razu wzięła witaminę C (tyle ile na dany moment organizm potrzebuje i wchłania zamiast wydalać), zamiast czekać 3 tygodnie aż się infekcja w pełni rozwinie. Teraz witamina może jedynie złagodzić problem i nieco przyspieszyć zdrowienie. Jeśli nic innego nie pomoże to może mimo wszystko warto rozważyć wytoczenie działa najcięższego kalibru (zastrzyk z antybiotykiem)? Czarnuszka w ilości większej niż przyprawa nie jest wskazana podczas ciąży, chyba że uzgodniono z lekarzem inaczej.
Alicja napisał(a):
czy można stosować czarnuszkę (głownie w celu leczenia zatok) wraz z np. Zatoxin-em czyli czarny bez, dziewana, korzeń goryczki, werbena Czy taki mix ziół może być, czy przypadkiem nie ma jakieś negatywnej reakcji. Np. rano olej z czarnuszki po południu zatoxinn czyli inne zioła?
Edyta napisał(a):
Witam, czy olej z czarnuszki można przyjmować równocześnie z witaminą C? Mam problemy astmatyczne i alergiczne i nie chciałabym podwoić dawek. Drugie b.ważne pytanie: jakiej wielkości buteleczkę zakupić do użytku na 1-ną osobę? Czyli jak długo jest świeży od otwarcia (przechowywany w lodówce). Wiadomo, że dla oszczędności na przesyłce zakupiłabym większą butelkę, ale jeśli może się popsuć.. Ktoś mnie uprzedzał, że tylko 3 tygodnie można trzymać otwarty, czy to prawda? Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Olej z czarnuszki to jedzenie (olej spożywczy) – nie ma problemu. Na astmy i alergie polecam ponadto metodę dr Dąbrowskiej (post Daniela).
Kama napisał(a):
Witam ,jestem po zawale ,mam również założone stenty ,biore leki przeciwzakrzepowe ,czy mogę pic ole z czarnuszki na obniźenie cholesterolu i pozbyciu sie miażdżycy ?
Marlena napisał(a):
Jeśli chodzi o pozbycie się tak dorodnie wyhodowanej miażdżycy i zapobiegnięcie dalszemu zarośnięciu stentów, to proponuję zdać się na metodę naukowo udowodnioną, a nie na ludową medycynę. Choroby serca spowodowane są stylem życia i nieprawidłową dietą. Dlatego też jeśli mamy skutecznie się naszej choroby pozbyć, to należy wybrać metodę polegającą na zmianie czynników, które do choroby doprowadziły. Taką metodę (dietoterapię) opracował, udowodnił i przedstawił światu pracujący w słynnej Cleveland Clinic lekarz kardiolog z długoletnimi sukcesami w leczeniu miażdżycy, dr Caldwell Esselstyn, opisał ją dokładnie w swojej książce”„Chroń i lecz swoje serce. Naukowo udowodniona dieta, która wydłuży twoje życie”: https://akademiawitalnosci.pl/dr-caldwell-b-esselstyn-chron-i-lecz-swoje-serce-naukowo-udowodniona-dieta-ktora-wydluzy-twoje-zycie/
Dzisiaj jego pacjenci, którym dawano rok-dwa życia nadal po dwudziestu latach żyją i mają się dobrze i to bez leków lub z bardzo małą ich ilością. Taką potęgę ma jedzenie, które wkładamy sobie do środka! 🙂 W książce znajdziesz też inspiracje jeśli chodzi o przepisy kulinarne. Metodą dra Esselstyna pozbył się swojej miażdżycy między innymi prezydent Bill Clinton. Ten sposób odżywiania się nie przewiduje jednak ani grama ŻADNEGO tłuszczu w początkowej fazie leczenia, a dlaczego – dowiesz się z książki pana doktora. Jednak angiogramy robione po kilku-kilkunastu miesiącach takiego sposobu odżywiania się mówią same za siebie: zmiany miażdżycowe po prostu topnieją w oczach. Powraca prawidłowe ciśnienie krwi, poziom cukru i cholesterolu, prawidłowa krzepliwość, cofają się zmiany w naczyniach.
Podobną metodę opartą na zmianie stylu życia i sposobu jedzenia opracował dr Dean Ornish i również odnosi sukcesy, o czym pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/program-dra-d-ornisha-spektrum-czyli-jak-zdrowiec-bez-lekow-zyjac-szczesliwie-i-jedzac-dobrze/. Metoda Ornisha jest w tej chwili w USA uznana za na tyle skuteczną oraz udowodnioną naukowo, iż jest refundowana przez tamtejszy NFZ dla pacjentów, którzy nie chcą operacji ani leków, lecz wolą zastosować naturalne metody pokonania swojej choroby.
jaro napisał(a):
A co z dużą dysproporcją zawartości kwasów tłuszczowych w czarnuszce:
– omega 6 – 60 %
– omega 9 – 25 %
– omega 3 – 1%
To bardzo złe rozłożenie kwasów tłuszczowych.
Marlena napisał(a):
Jeśli cały czas żywiłbyś się cały dzień tylko i wyłącznie olejem z czarnuszki to faktycznie takie rozłożenie byłoby fatalne. Natomiast gdy spożywa się ten olej w małych ilościach terapeutycznie to nie ma to znaczenia, o ile w diecie będą też źródła kwasów tłuszczowych Omega-3.
Marianna napisał(a):
Witam,
mam chorobę immunologiczną, kilkanaście lat jestem na sterydach, od kilku lat z powodu sterydów ponoszę konsekwencje uboczne na zdrowiu.
Czy dałoby się stopniowo zamienić sterydy na czarnuszkę, nie myślę o całkowitym zaprzestaniu, ale chociaż w mniejszej ilości.
Zażywam Metypred 8 mg.
Pozdrawiam.
Artykuł świetny.
Paulina napisał(a):
Chciałabym zapytać, czy czarnuszka lub jej olej może być pomocna w zaawansowanej już osteoporozie? Moja ciocia choruje dość poważnie i nie pomagają jej żadne leki.
Czy w takim przypadku jest jeszcze sens stosowania czarnuszki?
Czy są może jakieś inne naturalne cuda, które mogłyby pomóc albo chociaż łagodzić objawy w takiej sytuacji?
Z góry dziękuję za poradę.
Marlena napisał(a):
Cudów to niestety raczej nie ma, należy rzucić cukier, dbać o alkalizującą organizm naturalną dietę (dużo świeżych warzyw i owoców), wychodzić na słońce (witamina D) i ruszać się – bezruch nie sprzyja kościom.
Czarnuszka sama w sobie nie wiem czy pomoże, ale na pewno nie zaszkodzi dodać ją sobie do diety, w końcu to jest jedzenie 😉
MD napisał(a):
na osteoporozę skuteczne są zmielone skorupki jajek wysuszone i pozbawione białej błonki z wewnętrznej strony skorupki
ala napisał(a):
Czy olej z czarnuszki może wpłynąć na wyniki testów skórnych? Czy ?przed testami trzeba przerwać picie oleju?
Paulina napisał(a):
Dziękuję za odpowiedź. Trudno mi będzie przekonać osobę po 60-tce do zmiany sposobu odżywania i namówienia do sportu 🙂 ale warto spróbować.
Póki co ciocia spożywa duże ilości białego sera…. tak podobno zalecił lekarz.
Czy nie myślała Pani o prowadzeniu bloga z przepisami? Myślę, że znalazłoby się wielu fanów takiej zdrowej kuchni 🙂
Marlena napisał(a):
Trzeba zapytać ilu osobom się poprawił stan kości w związku ze spożywaniem białego sera? Z tego co mi wiadomo jest to mit medyczny ponieważ nie ma takich badań, a już na pewno nie ma takich badań wykonanych przez placówki niezależne (badania sponsorowane przez przemysł mleczarski i propagandę głoszoną ustami pracujących na jego rzecz naukowców możemy sobie bowiem spokojnie darować), zaś z danych epidemiologicznych wynika, że w krajach spożywających najwięcej produktów mlecznych jest najwięcej złamań i osteoporozy. Pisałam o tym tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/mleko-i-jego-koslawe-pociotki-jak-nie-dac-sie-zauroczyc-profesorskiemu-bajaniu/
Niestety nie mam czasu na prowadzenie drugiego bloga, kulinarnego. Kilka przepisów takich podstawowych znajduje się na tym blogu. Cały obszerny zestaw moich ulubionych przepisów natomiast został zebrany w formie e-booka dostępnego tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/99-przepisow-kuchni-szybkiej-i-zdrowej/
Paulina napisał(a):
Dziękuję za linki. Na pewno skorzystam z przepisów.
W kwestii nabiału, to po przyjeździe do Danii, w której obecnie mieszkam, bardzo się zdziwiłam widząc jakie mleko jest tu najbardziej popularne. Pomijając już kwestię tego, czy mleko UHT jest w ogóle wartościowe, tutaj najbardziej popularne jest to mleko 1,5 lub nawet 0,5 %. Taka biała woda dosłownie, no bo jak to inaczej nazwać. To mleko jest w dodatku droższe niż mleko 3,2 % ponieważ Duńczycy twierdzą, że to tłuste jest bardziej niezdrowe… 🙂 tak więc płacą wyższą cenę za białą wodę, która jest pozbawiona jakichkolwiek wartości odżywczych i jeszcze twierdzą, że jest to zdrowe.
Nie wspomnę już o hektolitrach wypijanej coli, tonach zjadanych słodyczy i wieprzowiny, produktach „light”, bez cukru za to z aspartamem i tak mogłabym mnożyć…
Powiem szczerze, że sądziłam, że w tak wysoko rozwinięty kraju, odżywianie jest na równie wysokim poziomie, jakże się zdziwiłam…
Ja muszę się naprawdę natrudzić, żeby zdobyć dobre warzywa i mięso. Na szczęście mam ogródek i mogę sobie wiele rzeczy sama wyhodować 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Ika napisał(a):
To fantastyczna strona, a Pani jest Aniołem. Cieszę się ogromnie, że są tacy ludzie.Od dzisiaj – to mój ulubiony blog, który odwiedzać będę często. Całe życie szukam pomocy w leczeniu łuszczycy i wciąż wierzę, że kiedyś ją znajdę. Pozdrawiam serdecznie Ika
Marlena napisał(a):
Ika, spróbuj metody dr Dąbrowskiej, skutecznej przy łuszczycy. Więcej informacji w wykładzie pani doktor: https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/ oraz w jej książkach: https://akademiawitalnosci.pl/ewa-dabrowska-cialo-i-ducha-ratowac-zywieniem-oraz-przywracac-zdrowie-zywieniem/
justyna napisał(a):
Witam. Chciałabym spytać czy olej z czarnuszki można stosować jednocześnie z lniany? Obecnie pije olej lniany 2raxy dziennie i nie wiem czy mogę dołożyć olej z czarnuszki? Pozdrawiam
Martyna K napisał(a):
Witam!
Czy jest możliwość spożywania oleju po upływie daty ważności? Szkoda mi go wyrzucić, tym bardziej że cena oleju nie jest niska.
Z góry ślicznie dziękuję za odpowiedź
Marlena napisał(a):
Jest możliwość jedzenia wszystkiego. Nawet grzyby wszystkie są jadalne, ale niektóre tylko jeden raz 😉
Ja bym jednak wyrzuciła przeterminowany olej. Zjełczałe tłuszcze są toksyczne dla ludzkiego organizmu.
jerzy napisał(a):
Witam.
Wnuczka 10 lat ma AZS ,biale plamy na rekach I nogach.
Po okladach z naparu czarnuszki robia sie czerwone I swedza , czy to dobry objaw .
Prosze o komentarz .
Marlena napisał(a):
Najpierw trzeba zacząć od przyczyny tego AZS, bo traktowanie sprawy po wierzchu nie na wiele się zda. Atopowe zapalenie skóry wskazuje na przewlekły stan zapalny ustroju oraz zaburzony mikrobiom jelitowy. Jest to częsta choroba osób, które nieprawidłowo się odżywiają i biorą często antybiotyki (lub brały je w dzieciństwie), tudzież inne leki, szczepionki i pozostałe czynniki przetrzebiające mikroflorę jelit.
Owszem, czarnuszka ma działanie antyzapalne, ale wciąż działamy tylko objawowo poprzez takie okłady z naparu czarnuszki. Trzeba sięgnąć do przyczyn. Zmienić dziecku dietę i zadbać o florę jelitową, uszczelnienie jelit, odstawić wszystko co może działać na niekorzyść, warto też dziecku zbadać poziom witaminy D. Pomocne mogą być te artykuły:
https://akademiawitalnosci.pl/tag/probiotyki-i-prebiotyki/
https://akademiawitalnosci.pl/tag/przewlekly-stan-zapalny/
Patka napisał(a):
Witaj Marleno, czy słyszałaś może o przypadku, że olej spowodował bóle żołądka i wymioty? Wczoraj po raz pierwszy (ok. południa) wypiłam jedną łyżeczkę od herbaty. Zaciekawiona jak smakuje (a słyszałam, że jest okropny) zamoczyłam tylko czubek języka i wraz z zapachem, który do mnie doszedł, czułam, że będzie problem. Skojarzenie, że to nie olej, ale jakaś esencja – skoncentrowana forma, której już sam zapach pali jak diabli. Nie dałam rady samego i zmieszałam go z zimną zupą i szybko zjadłam. Chociaż w sumie to smaku zupy nie czułam, tylko olej – taki mocny. Wydawało mi się, że delikatnie mnie pali w żołądku i miałam ochotę go zwymiotować. Wszystkie oleje do tej pory spożywane, to była przyjemność, większa lub mniejsza, a tu na myśl robi mi się niedobrze. Jakoś dzień minął, czasem odbiło mi się czarnuszką. W nocy ok. 1:00 umyłam buzię i posmarowałam delikatnie olejem (zapach nadal nie do przejścia ;)), a już o 4:00 nad ranem stałam nad muszlą i wyszedł on ze mnie. I wiem, że to była jego sprawka. Jeszcze sobie myślę, że jak nim wysmarowałam buzię to „zwiększyłam” przyjętą dawkę, może było jej już za dużo, chociaż nie takie ilości ludzie biorą. Nie jest to tylko kwestia zapachu, że wywołał u mnie taki efekt, bo zanim zwymiotowałam bolał mnie żołądek. Potem ustało i mogłam spokojnie zasnąć. Teraz się zastanawiam, czy to kwestia oleju? Jakości (A jest z bardzo dobrej firmy)? mojej jakiejś nietolerancji, czy oznaka, że coś jest ze mną nie tak. Help 🙂
Marlena napisał(a):
Nie wiem, ja używam oleju jak już to jedynie w roli dressingu do sałatek, a i to bardzo rzadko (wolę dressingi oparte na produktach całościowych, a nie przetworzonych). Nie piję olejów „z łyżeczki” 😉
Jeśli zaś chodzi o terapeutyczne zastosowanie oleju z czarnuszki (np. przy infekcji) to warto zmieszać go np. z miodem, ponieważ czarnuszka ma smak bardzo wyrazisty i nie każdemu pasuje.
Monika napisał(a):
wg homeopatii klasycznej zmian skórnych nie leczy się z zewnątrz. Jest to tylko tłumienie objawów i spychanie choroby głębiej do wewnątrz organizmu w wyniku czego pojawiają się później kolejne dolegliwości.
Aga napisał(a):
Czy poleca Pani jakąś konkretną markę oleju z czarnuszki? Cena dość spora, więc chciałabym mieć pewność, że wybiorę właściwy 🙂 Pozdrawiam!
Marlena napisał(a):
Ja używałam Olvita i mogę polecić jako sprawdzony w boju. Nie próbowałam innych marek.
Ostropestka napisał(a):
Właśnie pożegnałam kogoś, kto olej z czarnuszki spożywał od dawna systematycznie…nowotwór. Cała ściema! Kiedy patrzę na osiedlowych pijaczków, przez cały rok wystających pod gołym niebem, zimą przemarźniętych do kości, niedożywionych, bo każdy grosz przeznaczają na procentowe wynalazki-truciznę z najniższej półki… Widzę tych samych nawet od 20 lat…i nic im nie dolega prócz padaczki alkoholowej nabytej drogą alkoholizmu. Nie dajmy się zwariować z tymi olejami, zdrową żywnością itp. cudami…Każdy ma swoją świeczkę, która pali się krócej, lub dłużej.
Marlena napisał(a):
Jedna wybrana rzecz nam przewlekłego zdrowia nie zapewni, a już na pewno nie ma rzeczy zapewniającej nam nieśmiertelność. Rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale zawsze lepiej sięgać po zdrowsze rzeczy niż te mniej zdrowe i nie ma w tym żadnej ściemy.
anuskaaaa napisał(a):
Dobry wieczór!
Mam do Pani bardzo ważne pytanie,przez które mam obawy w stosowaniu czarnuszki. Leczę się w klinice niepłodności,bo niestety nie zawsze występuje u mnie owulacja. Lekarze podejrzewają zespół policystycznych jajników i swego czasu brałam hormony. Nabawiłam się przez to polipów w macicy i torbieli. Polipy miałam 2x usuwane a torbiel w końcu zniknął. Od kilku miesięcy nie biorę hormonów i czekam na przywrócenie owulacji naturalnie. I stąd moje pytanie:czy stosowanie czarnuszki ni wpłynie na mnie antykoncepcyjnie? Czy nie zakłóci prawidłowych dni płodnych i tworzenia się pęcherzyka Graffa? To moje zmartwienie… A jeśli sądzi Pani,że lepiej nie stosować czarnuszki w moim przypadku, to czy ma Pani jakieś wskazówki i rady dla mnie? Bardzo proszę o odpowiedź i dziękuję za piękny artykuł.
Marlena napisał(a):
Nic mi nie jest wiadomo na ten temat jakoby czarnuszka blokowała owulację – na wszelki wypadek warto zawsze zapytać swojego lekarza czy widzi jakieś przeciwwskazania.
Jeśli chodzi o wskazówki dla Ciebie to trudno cokolwiek powiedzieć nie wiedząc nic o dotychczasowym stylu życia danej osoby, ale tyle mogę napisać: doktorzy Ewan i Wilfried Shute odkryli, że poziom witaminy E w ustroju jest ściśle powiązany z równowagą hormonalną u kobiet. Na pewno warto więc zacząć codziennie zjadać olbrzymią sałatkę z zielonolistnych i kolorowych warzyw doprawiając ją dressingiem wykonanym na bazie oleju z kiełków pszenicy będącego skarbnicą witaminy E. Codziennie picie świeżo wyciskanych warzywnych soków (np. marchew, marchew z jabłkiem, soki z zielonych części roślin) też szkody nie wyrządzi lecz wręcz przeciwnie.
Dodam, że dr Ewa Dąbrowska donosiła o sukcesach u swoich mających problemy z płodnością pacjentek, które zaszły w upragnioną ciążę po zastosowaniu opracowanej przez panią doktor metody dietetycznej (dieta warzywno-owocowa), więcej na jej temat w tych artykułach: https://akademiawitalnosci.pl/tag/post-daniela/
Barbara napisał(a):
Jestem wlasnie po lekturze ksiazki inz. Ralpha Moormana i mgr.Barbary Havenith : Hormoonbalans voor vrouwen” Czyli balans hormonalny dla kobiet. Nie ma polskiego tlumaczenia tej ksiazki.
Zmiany w narzadach rodnych o ktorych piszech sa wedlug doktor Havenith (lekarz medycyny, ginekolog oraz lekarz ortomolekularny, mowi o sobie ze jest lekarzem chorob kobiecych) wynikiem dysbalansu hormonalnego, a dokladnie dominacji estrogenow. Dominacje te mozna zmniejszyc unikajac xenoestrogenow wystepujacych w kosmetykach, plastikowych opakowaniach, przetworzonej zywnosci oraz odciazajac watrobe, dajac jej szanse wydalenia nadmiaru tychze xenoestrogenow. To co mozna zrobic samemu to jedzenie 500 gram swiezych warzyw dziennie, jedzenie jak najczesiej (biologicznej) nieprzetworzonej zywnosci nie zanieczyszczonej srodkami ochrony roslin, stosowanie kosmetykow bez SLS i parabenow. Jak mowi pani doktor: „nie smaruj skory niczym, czego bys nie zjadla” .
gosia napisał(a):
czy moge swojemu 8 letniemu synkowi podawac olej z czarnuszki, poniewaz zawsze w okresie od czerwca do siperpnia ma alergie na trway. strasznie kicha, leci z nosa, lzawia mu oczy. jesi tak to w jakich ilosciach?
Marlena napisał(a):
Można, w końcu to jest jedzenie. Podpowiem też, że doskonałe efekty przy alergiach tego typu osiąga się podając witaminę C w małych lecz częstych dawkach (np. co godzinę), do nasycenia (czyli aż zacznie burczeć w brzuchu). Warto też popracować nad florą jelitową dziecka (czy przypadkiem nie było kiedyś leczone antybiotykami?) – większość alergików ma mikroflorę w fatalnym stanie, pomocne mogą być probiotyki i prebiotyki. Bardzo polecam też książkę znakomitej lekarki (alergologa) dr Danuty Myłek „Od lekarza do kucharza”, z której można dowiedzieć się w jaki sposób pozbyć się wszelkich alergii raz na zawsze (niestety nie ma jednej magicznej substancji, potrzebne jest podejście bardziej całościowe, pani doktor wyjaśnia jakie).
user1 napisał(a):
Ha, nie wiedziałem, że w przypadku kataru alergicznego olej z czarnuszki można stosować jako… krople do nosa:
„Antiinflamm Antiallergy Agents Med Chem. 2014 Mar;13(1):75-82.
Evaluation of topical black seed oil in the treatment of allergic rhinitis.
Alsamarai AM, Abdulsatar M, Ahmed Alobaidi AH1.
(…)
RESULTS:
After the 6 weeks treatment course, 100% of the patients in the mild active group became symptoms free; while in moderate active group 68.7% became symptoms free and 25% were improved; while in severe active group 58.3% became symptoms free and 25% were improved. In addition, 92.1% of total patients in the active group demonstrated improvement in their symptoms or were symptoms free, while the corresponding value was 30.1% in the control group (P=0.000). At the end of 6 weeks of treatment with topical use, the improvement in tolerability of allergen exposure in active group became 55.2% which was significant (P=0.006) as compared with control group which was accounted for 20% at the same time.
CONCLUSION:
Topical application of black seed oil was effective in the treatment of allergic rhinitis, with minimal side effects.”
Wypróbuję i zobaczę, czy na skutek zmniejszenia stanu zapalnego będę potrzebował mniej witaminy C.
Mariusz napisał(a):
Od pół roku w bardzo prosty sposób piekę w domu chleb.Zawsze posypuję czarnuszką .Odlotowy przysmak.Po artykule rozszerzę jej używanie w innych postaciach.Olej ,jako pieprz.Może też spróbuję ja
hodować.
Anna napisał(a):
Witam serdecznie.
Krótko – wspaniały artykuł.
Man natomiast pytanie. Czy w domowych warunkach można zrobić olej z czarnuszki? Jeżeli tak, to poprosze o przepis.
Z różnych ziół można robić oleje, to myslę, ze i z czarnuszki też można.
Będe wdzięczna za odpowiedz.
Pozdrawiam Anna
Anetka napisał(a):
Olej z czarnuszki jest bardzo zdrowy, pomaga przy cukrzycy, a nawet bakterii żołądkowej. Przeczytajcie sobie.
Krystyna napisał(a):
Od m-ca listopada 2015 do maja 2016r. przed snem piłam 1 łyżkę oleju z czarnuszki i od czerwca br. nie wzięłam ćwiartki tabletki na nadciśnienie, a byłam na tabletkach 12 lat. Lekarz mi nie wierzy, że od czarnuszki, a ja wiem swoje. Ciśnienie nie przekracza wartości 127/68 i to jest sukces! Namawiam każdego. Od października będę stosowała już 1 małą łyżeczkę od herbaty na noc czarnuszkę (od czerwca zrobiłam przerwę). Niczym nie ryzykujecie!
Marlena napisał(a):
Krystyna dołącz jeszcze witaminę C: dużo świeżych warzyw i owoców a zimą dodatkowa suplementacja. Witamina C stoi na straży zdrowia naczyń, a zdrowe naczynia to prawidłowe ciśnienie.
Bugba napisał(a):
Witam serdecznie,
bardzo potrzebne takie porady jak te na Twoim blogu i za to wielkie podziękowania. Ja też się się podzielę swoim kontaktem z tym olejem, używam oleju od jakiegoś czasu (długiego) i zew i wew ale na zew używam jako jedynego kosmetyku np na twarz i dzięki temu olejowi pozbyłam się trądziku różowatego- no może nie tylko dzięki zew stosowaniu bo również zmieniłam swoje żywienie. Pół łyżeczki zmielonej czarnuszki spożywam również z porannymi miksowanymi owocami
Ania P napisał(a):
Dzień dobry
Ja również zaczęłam swoją przygodę z czarnuszką, podaję całej rodzinie, wieczorem przed snem. Córki piją małą łyżeczkę, ja z mężem po dużej łyżce. Córka ma na pewno mniejszy katar alergiczny. Jedynie ja mam problem, ponieważ mam wrażenie, że po wypiciu oleju zaczynają mi się bóle jelitowe. Czy możliwe, że to po czarnuszce?
Marlena napisał(a):
Spróbuj stosować czarnuszkę w ziarnie (np.zmieloną w roli pieprzu do potraw), każdy z nas reaguje inaczej, więc niewykluczone, że postać oleju Ci nie służy.
Ela napisał(a):
Czarnuszka w oleju jest bardziej skoncentrowana, myślę że trzeba byłoby 100 – 150 ml nasion, żeby otrzymać łyżkę oleju
Bartek napisał(a):
Witam:))
A jakie stosować dawkowanie przy nalewce z czarnuszki? Oczywiście z racji tego że to alkohol możliwe przyjmowanie jest tylko wieczorem.
Zdzisław napisał(a):
Czarnuszkę dawniej wykorzystywano w piekarnictwie. Babcie nasze posypywały czarnuszką bichny chleba i wypiekały następnie w piecu. Smak takiego domowego chleba pamiętam do dziś. Dlaczego obecnie nie wykorzystuje się tych cennych nasion w piekarnictwie?
Ula napisał(a):
Pani Marleno a czy jeśli jestem na etapie starania się o dzidziusia to czy powinnam całkowicie zrezygnować z czarnuszki? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Wydaje mi się, że w ilościach przyprawowych nie ma przeciwwskazań, co innego gdybyś chciała jeść ją łyżkami 😉
Jeśli masz wątpliwości zapytaj swojego lekarza.
Barbara napisał(a):
Czy można czarnuszke pic proszek
Bogdan napisał(a):
Czy można mieszać czarnuszkę z ostropestem ?
Marlena napisał(a):
Nic mi nie wiadomo o tym, by nie było można zjadać ostropestu i jednocześnie delektować się czarnuszką. 🙂
Seszip napisał(a):
Od lat interesuję się ziołami i staram się je wprowadzać do kuchni. Na zimę mam zawsze zapasy niektórych suszonych ziół czy owoców takich jak krwawnik, rumianek polny, kwiat lipy, skrzyp polny, kwiat bzu czarnego, owocu bzu czarnego, mięty, pokrzywy. Codziennie w kuchni stoi dzbanek szklany na podgrzewaczu z aromatyczną herbatką. Pozyskuje te produkty na Białych Kurpiach. Tam też kupuję warzywa w eko gospodarstwie takie jak kapusta biała, marchew, cukinię czy buraki czerwone. Z tych warzyw uzyskuję wspaniałe soki na wolnoobrotowej wyciskarce. Szybkoobrotową sokowirówkę odstawiłem do lamusa. Przestałem w sylwestra palić papierosy po dokładnie dwunastu latach fajczenia za sprawą grypy i się bardzo z tego powodu cieszę. Przyznam się, że lubiłem palić zwłaszcza do kawki, paliłem ok.10 papierosów dziennie. Do porzucenia nałogu skłoniła mnie też jakość papierosów. Mam swoje lat więc pamiętam smak dużo lepszych papierosów. Co mnie skłoniło do napisania postu na tym blogu. Otóż kupiłem tak w sumie niechcący duże opakowanie ziaren czarnuszki . Leżało one tak kilka miesięcy i w końcu mówię sobie trzeba to jakoś zużyć. Szukałem w sieci i ten blog wydał się mnie najciekawszy. Tak przy okazji czy ktoś ma dobre doświadczenia w stosowaniu naturalnych produktów w zwalczaniu bardzo nieznośnej ponoć typowej dla kobiet przypadłości o nazwie ‘ŚRÓDMIĄŻSZOWE ZAPALENIE PĘCHERZA”. Ja facet walczę z tym od dwóch lat i jestem z tego powodu wykończony. Proszę podzielić się swoimi doświadczeniami .
Anna Maria napisał(a):
Mnie pomaga czystek 2-3 razy dziennie z witC sypką ok 1000mg. Od 3 lat nie mam problemu z pęcherzem. I jaka to ulga!!!
Karina napisał(a):
Witam serdecznie, Pani Marlenko, nigdzie nie mogę znaleźć informacji od jakiego wieku i w jakich ilościach można przyjmować olej z czarnuszki u dzieci powyżej 11 mca życia. Moja córka 11 mcy niebawem idzie do żłobka, chciałabym wzmocnić jej odporność zanim tam jeszcze trafi. Z tego co wyczytałam już po czterech tygodniach przyjmowania oleju wzmacnia się układ odpornościowy. Czy istotne jest, aby przyjmować olej na czczo, czy można np dodać do kaszki czy innego pokarmu bądź napoju… Z góry dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam!
Karolina napisał(a):
Ile oleju z czarnuszki podac 18mcznemu dziecku aby pozbyl sie ewentualnych pasozytow? 🙂 jak dlugo podawac? Swietlny artykul. Polecilam Tacie. Bardzo chwali dzialanie.
Gracjan napisał(a):
Najbardziej podoba mi sie ten fragment o zjadaniu martwych tkanek zwierzecych. Jakiez to lagodnie zjadliwe. Nie trzeba wiele wysilku intelektualnego, aby sie domyslec, ze Autorka miesa , pardon, scierwa (bo czyz nie tym wlasnie sa martwe tkanki zwierzece), nie jada. Nie, bo nie! I do tego stopnia sie z tym dobrze czuje, ze postanowila sie z tym uzewnetrznic i nawet zauwazyc, ze bez miesa zyc sie da! Wow! Da sie tez zyc bez papieru toaletowego na ten przyklad, albo bez chusteczek do nosa. Da sie? Da sie! Tylko po co? Zachecam do ZBILANSOWANEJ diety, miast dorabiac ideologie do przekonan. Mozna zjesc 4 kostki cukru, lub banana. Ilosc cukru bedzie podobna, natomiast na korzysc banana przemawia wiele rzeczy. Podobnie z czarnuszka – swietnie, ze jest. Mozna zjesc wiadro czarnuszki lub stek i cieszyc sie podobna iloscia przyswojonego zelaza. Tylko po co? Mieso to nie tylko zelazo, ale przede wszystkim glowne zrodlo bialka w diecie wiekszosci ludzi, ktore to bialko co prawda da sie zastapic, ale wplywu tego typu eksperymentow na organizm (szczegolnie w dlugiej perspektywie) do konca nikt nie zbadal. Moja kuzynka karmi swoje dzieci pokrzywami i cala masa innego, za przeproszeniem, smieci, bo ma osobisty uraz do martwych tkanek zwierzecych. Dzieci sa watle, blade, chorowite, bez iskry. Pewnie Autorka powie, ze to wina zlej diety i braku komplementarnosci w zywieniu. Ja powiem natomiast, zeby Autorka dwa razy myslala, zanim cos napisze. Bo ani nie wszystko zloto, co sie swieci, ani nie taki diabel straszny, jak go maluja…
Marlena napisał(a):
Zastanów się na jakiej ideologii jest oparte „zbilansowanie” o którym piszesz. Człowiek nie potrzebuje białka, tylko aminokwasów. Jedzenie zwierzęcych ciał w tym celu jest opcją, a nie koniecznością. Autorka nie jada ssaków ani ptaków, jada (okazjonalnie) jedynie dziko łowione ryby i owoce morza – nie jest wegetarianką, jeśli chodzi o ścisłość. I daruj sobie straszenie pokrzywami – akurat są bardzo zdrowe, jak każde jadalne zielsko. 😉
A kuzynce kup w prezencie książkę dra Fuhrmana „Zdrowe dzieciaki. Jak odżywiać dzieci by były odporne na choroby” https://akademiawitalnosci.pl/dr-joel-fuhrman-zdrowe-dzieciaki-jak-odzywiac-dzieci-by-byly-odporne-na-choroby/ – na pewno przyda jej się zdobyć trochę wiedzy by dzieci nie były chorowite.
Anna ATB napisał(a):
Dlaczego w czasie karmienia nie zaleca się spożywania czarnuszki? Przecież jest ziółkiem zwiększającym laktację?
grazyna napisał(a):
Witam własnie kupiłam kapsułki z czarnuszka. Mam pytanie czy mozna ją brac przy wzmozonej echogennej watrobie? jesli tak to ile?
Iza napisał(a):
Pani Marleno czy 2 letniemu dziecku mozna podawac czarnuszke?Córka jest strasznym nie jadkiem potrafi caly dzien nic nie jesc(wyniki badan dobre).
Marlena napisał(a):
Jeśli nie chce jeść to może będzie chciała pić? Podawaj jej kolorowe koktajle warzywno-owocowe w zabawnej szklance ze słomką (dzieci uwielbiają pić przez słomkę) oraz świeżo wyciskane soki warzywno-owocowe (na początek dorzuć więcej owoców, bo sok ma jej smakować), zrób jej lody z zamrożonych bananów albo krem czekoladowy z awokado (nie znam dziecka, które odmówiłoby zjedzenia lodów lub deseru). Brak apetytu może wynikać z niedoborów witamin, minerałów, enzymów oraz z utraty równowagi kwasowo-zasadowej (która jest podstawą zdrowego metabolizmu), a najlepszym sposobem na ten problem jest jeść (lub pić!) świeże warzywa i owoce. Codziennie, aż do poprawy samopoczucia. Tego nie da się przedawkować 😉
Maria napisał(a):
Jak podać olej z czarnuszki dziecku? Kupilismy zimnotłoczony na zamówienie, wzięliśmy z mężem po łyżce ale dzieć raczej nie będą chiały tego do ust wziąć 🙁
Marlena napisał(a):
Jeśli chodzi o dzieci to smak oleju z czarnuszki może je przerażać. W celu podania najlepiej chyba będzie posłużyć się kapsułkami (można kupić gotowy olej kapsułkowany albo zrobić je samemu kupując puste kapsułki i napełniając je).
irmina napisał(a):
Witam, czy napar z czarnuszki do przemywania twarzy należy robić za każdym razem czy można zachować (np. w lodówce) przez jakiś czas?
Marlena napisał(a):
Ja czasem używam na drugi dzień jak mi zostanie, ale do lodówki na noc chowam.
MAJKA napisał(a):
POLECAM .Po zastosowaniu oleju z czarnuszki mojemu synowi ustąpił uporczywy katar alergiczny nie ma problemów z oddychaniem i przestał chorować, a naprawdę łapał bardzo często infekcje. Oczywiście jeśli chodzi o smak to na początku było bardzo ciężko mu go zaakceptować,ale teraz bez problemu łyka;) wie że warto.!!!!!!!!POZDRAWIAM
Greg napisał(a):
Przeczytałem… oto kilka wniosków
Nie ma jednoznacznych niezależnych badań, które pokazują, że mięso (białka czy też inne składowe) jest czynnikiem rakotwórczym,
Nie ma jednoznacznych i niezależnych badań, które pokazują, że wegetarianie żyją dłużej i są zdrowsi.
Oczywiście istnieje mnóstwo opracowań ale niestety nie mają one poparcia w jakichkolwiek badaniach czy statystykach.
Za to jest mnóstwo badań, które pokazują jak wpływa na nas czystość powietrza, oraz wszędobylskich pestycydów itd.
Marlena napisał(a):
Greg, nie ma też żadnych badań jednoznacznie wykazujących, że mięso jest niezbędne człowiekowi do przeżycia, ma własności lecznicze lub że człowiekowi życie przedłuża.
Najczęściej zaczynamy jeść mięso w tak wczesnym dzieciństwie, że nie pamiętamy powodu z jakiego zaczęliśmy to robić. Mama mówiła, że „zdrowe i daje siłę” i jeszcze „zjedz tylko mięsko, a warzywa możesz zostawić” jak marudziliśmy nad obiadem. Zgadza się? 😉
To nie był mój świadomy wybór dietetyczny, zostało mi to narzucone i Tobie zapewne też. Mięso nie tylko nie jest pokarmem niezbędnym, ale też ma pewne pułapki: potrafi uzależnić, wciągnąć podobnie jak używki. Odwyk od spożywania mięsa był dla mnie porównywalny z odwykiem od palenia tytoniu: ciągnęło i kusiło. To były bolesne doświadczenia, ale nie żałuję wyniesionych z nich lekcji. Teraz po odwyku mogę zarówno przebywać w pobliżu osoby palącej przy mnie papierosa jak i spożywającej mięso – już mnie ani nie ciągnie, ani nie kusi, ani nie mam poczucia że coś tracę – wiem, że zyskuję (przede wszystkim moją wolność). Pamiętam przyjemność związaną z paleniem jak i ze spożywaniem mięsa, jednak ponad przyjemność najbardziej cenię sobie wolność. Wolność od „niemuszenia”.
Wiem, że w każdej chwili mogę sięgnąć zarówno po papierosa jak i kawałek mięsa gdyby taka była moja wola. Ale jestem wolna od sięgania po nie (z powodu odczuwania wewnętrznego przymusu, wyrobionych nieświadomie nawyków lub przekonań wpojonych mi w dzieciństwie przez innych).
Nie ma jednoznacznych i niezależnych badań, które pokazują, że wegetarianie żyją krócej, chorują na choroby cywilizacyjne częściej niż wszystkożercy itd. Zresztą ja wegetarianką nie jestem. Wyłączyłam z menu z pewnych powodów (również tych uzasadnionych naukowo jak np. cząsteczka Neu5Gc, kwas sialowy) ssaki i ptaki. Od czasu do czasu pojawia się jednak w moim menu ryba dobrej jakości – zarówno doniesienia badaczy jak i obserwacje populacji cieszących się zdrowiem i długowiecznością (Niebieskie Strefy) potwierdzają, że dieta oparta na całościowych produktach roślinnych z dodatkiem ryb i owoców morza (wzór śródziemnomorski lub japoński) sprzyja zdrowiu i długowieczności. Dieta zachodnia przeładowana mięsem – nie (a WHO na podstawie solidnej ilości badań uznało czerwone mięso przetworzone jak np. wędliny za rakotwórcze – nic dziwnego, jest tam mnóstwo chemii, antybiotyków i innego dziadostwa).
Asia napisał(a):
Od dwóch lat jem roślinki, ale trochę się ostatnio przejęłam, bo pierwszy raz spadły mi erytrocyty, hemoglobina troszkę poniżej normy. Wcześniej czasami miałam ciut obniżony hematokryt. Przy tym MCV = 93. Nie wiem, co robić. Przez kłopoty z pryszczami na brodzie, ciągle eksperymentowałam z jedzeniem. Np. nie jadłam jakiś czas strączków, albo kiszonek, aby znależc co jest powodem. Jestem w okresie przekwitania, od roku mam nieregularne miesiączki. Czy coś poradzisz na wzrost erytrocytów i hemoglobiny w tej sytuacji. Aha, jeszcze słaby kwas żołądkowy (test z sodą),z badań rok temu wyszedł helicobakter pylori. Proszę o jakąś radę.
Adam napisał(a):
Witam, zainteresowany artykułami zakupiłem czarnuszkę w ziarenkach, od kilku dni delikatnie posypuję ziemniaki do obiadu oraz pieczywo w pracy, jestem zdumiony działaniem, od lat cierpię na alergię, łzawienie oczu, w nocy ciężkie oddychanie jak astmatyk w okresie marca (pylenie olchy topoli). Może to wiara, może nie ale już po kilku dniach różnica jest ogromna, każdy kto cierpi na alergię zna ten koszmar, mojemu ogranizmowi czarnuszka pomogła rewelacyjnie, odstawiłem drogie tabletki na alergię. Pragnę bardzo podziękować autorce bloga za czas i za to że się jej chce…
Natomiast co do mięsa, my ludzie mamy zęby trzonowe, siekacze i kły oraz żołądki przystosowane do trawienia mięsa, krowy mają inne uzębienie i żołądki przystosowane do jedzenia trawy. Podchodząc do sprawy zdroworozsądkowo, po prostu wszystko ale z umiarem, a najlepsza dieta to MŻ – mniej żreć … 🙂 Serdecznie pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Adamie, cieszę się, że czarnuszka pomogła. Natomiast odnośnie uzębienia, to większe od nas mają najbliżej z nami spokrewnione ewolucyjnie małpy 😉 Nie jesteśmy w stanie wgryźć się w tkankę żywego zwierzęcia i zabić go swoimi marnymi ząbkami, niestety: nie jesteśmy zatem typowo mięsożernymi stworzeniami. Trawożernymi też nie, jesteśmy wszystkożerni, z naciskiem na owoce i pokarmy bogate w skrobię (mamy jako jedyne stworzenia na planecie Ziemia aż 6 par genów kodujących amylazę, enzym rozkładający skrobię – podczas gdy najbliższe nam ewolucyjnie małpy mają ich jedynie 2).
Owszem, człowiek jest w stanie spożywać białko zwierzęce w niewielkich ilościach (ale nie tak dużych jak stworzenia mięsożerne typu lew, bo nawet nasze kwasy żołądkowe nie są takie silne jak u nich), natomiast gdy zaczynamy z nim przesadzać to skracamy sobie życie i dorabiamy się chorób, np. siadają nam nerki z nadmiaru białka.
Szczególnie niedobre dla zdrowia jest przetworzone czerwone mięso – WHO uznało je za przyczyniające się do rozwoju raka na podstawie aktualnych doniesień naukowych.
Adam napisał(a):
Witam ponownie, czrnuszki uzywam już tydzień, nowość to ustąpienie zapalenia ucha, zbierały mi sie płyny w kanaliku usznym, wdał się stał zapalny, ból zęba przy bólu ucha to pestka, każdy potwierdzi, nagle jak ręka odjął, nie wiem co ma m powiedzieć, oprócz oczywiscie podziękowań dla przemiłej autorki bloga za jej trud. Wynikałoby z tego , ze przy stanach zapalnych TO działa.
Najgorsze z tego wszystkiego że jestem z wykształcenia inzynierem, człowiekiem z cyklu szkiełko i oko… a tu pare czarnych niasionek wywraca moje zycie do góry nogami. Magic… pozdrawiam serdecznie.
Marlena napisał(a):
Cieszę się bardzo, Adamie. Pozdrawiam wzajemnie bardzo serdecznie, życząc zdrowia przewlekłego i nieustającego! 🙂
Ania napisał(a):
Super blog, zaczynam interesować się takimi zdrowymi specyfikami bo ja i córa nie jemy mięsa, i nie wyobrażamy sobie zacząć je znowu jeść-zdrowe czy nie zdrowe opinie są różne, ale niezaprzeczalne jest niewyobrażalne cierpienie tych zwierząt sprowadzonych do roli dużo gorszej niż rzecz 🙁 W temacie NESTLE zgadzam się z Tobą, to bezwzględny i chciwy koncern manipulujacy ludźmi poprzez reklamę, nawet jedzenie testują na zwierzętach, ja go już bojkotuje. Podobnie jak firmy które nawet należą do koncernów testujących kosmetyki lub sprzedające je w chinach co się równa testowaniu. Jeżeli ktoś nie rozumie dlaczego mozna nie jeść mięsa czy nie kupowac kosmetyków testowanych na zwierzętach zapraszam do obejrzenia jakiegokolwiek filmu w tej tematyce na Youtubie, wtedy chyba będzie mozna to zrozumieć. Ale…po co…łatwiej nie wiedzieć, nie chcieć wiedzieć bo wtedy coś z tą wiedzą trzeba zrobić. Pozdrawiam Ania
Kasia napisał(a):
Witam,czy olej z czarnuszki mogę podawać 2-letniej córce ,ma AZS?Np. Do kaszki?
Emilly napisał(a):
W jaki sposob mozna zastosowac nasiona czarnuszki? Zastanawiam sie nad kuracja odrobaczajaca i pomyslalam wlasnie o czarnuszce. Jak dlugo moglaby taka kuracja pptrwac?
Marlena napisał(a):
Nasiona to nie wiem, w badaniach używano oleju z czarnuszki dla pozbycia się pasożytów takich jak tasiemiec, przywra, owsiki – o działaniu antypasożytniczym pisałam w punkcie nr 6, przeczytaj proszę jeszcze raz uważnie.
PUZON napisał(a):
Problem jedzenia mięsa proponuję rozwiązać na podstawie diety zgodnej z grupą krwi. Stosuję od wielu lat z bardzo pozytywnym skutkiem.Polecam polskie wydanie Dr Peter J.D’Adamo i Catherine Whitney „Jedz zgodnie ze swoją grupą krwi”
Marlena napisał(a):
Niestety nie ma żadnych badań naukowych potwierdzających tezy wysuwane przez p. D’Adamo. Raczej wręcz przeciwnie. Negatywne działanie nadmiernej konsumpcji mięsa na ludzki organizm było w badaniach naukowych robione na uczestnikach z różnymi grupami krwi i dawały taki sam rezultat: nadmiar mięsa szkodzi, nie zostaliśmy stworzeni do jego ciągłego spożywania i grupa krwi nie ma z tym faktem nic wspólnego – dotychczas wykonane badania nie potwierdziły, iż mając określoną grupę krwi można bezkarnie opychać się mięsem.
renja napisał(a):
Witam, używam czarnuszki zewnętrznie w postaci szamponu do włosów. Włosy miałam w opłakanym stanie…. stosowałam różne środki, które nie pomagały. Trwało to latami !!!! Zaczęłam stosować szampon z olejem z czarnuszki zupełnie przypadkowo nie przypuszczając, że będzie jakikolwiek pozytywny efekt. Po paru miesiącach moje włosy odżyły, przestały nadmiernie wypadać, skóra głowy zupełnie czysta, włosy lśniące i sprężyste.
Teraz mam zamiar stosować olej z czarnuszki wewnętrznie licząc na pozytywne efekty. Pozdrawiam 😉
Jagoda napisał(a):
Od niedawna okazało się, że jestem uczulona na salicylany. Po deserze z mrożonych malin zapuchłam wewnątrz jamy ustnej, nie mogłam już przełykać. Moje pytanie : czy mogę spożywać nasiona czarnuszki oraz olej z czarnuszki.
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Jagoda, nie mam pojęcia czy czarnuszka ma salicylany.
Jagoda napisał(a):
Dziękuję bardzo za odpowiedź, chociaż czekałam na inną wiadomość. Dziękuję
Pozdrawiam
Jola59 napisał(a):
Zaciekawił mnie bardzo ten artykuł, ponieważ, od ponad 20 lat choruję na gardło, tzn: mam zdiagnozowany „gronkowiec złocisty”. Strasznie, ale to strasznie męczy to paskudztwo. Niesamowicie często mam bóle gardla i to okropne bóle. Lekarz zalecił mi płukanie szałwią z jodyną. Pomaga na chwilę.
Czy moze mi ktoś powiedzieć, czy w moim przypadku, olej z czarnuszki, bylby pomocny?
Marlena napisał(a):
Czarnuszka może być pomocna, oprócz tego duże ilości witaminy C (do granicy tolerancji jelitowej) skutecznie pomagają naszemu układowi odpornościowemu rozprawić się z każdym patogenem.
Jola59 napisał(a):
Co to znaczy „(do granicy tolerancji jelitowej) „??
Marlena napisał(a):
Jolu, wszystko jest opisane w tych artykułach jeśli chodzi o witaminę C: https://akademiawitalnosci.pl/tag/witamina-c/
Zacznij od przeczytania tego: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/ (pytanie nr 4).
Tolerancja jelitowa to taka ilość, jaką Twój ustrój potrzebuje wchłonąć do wystąpienia luźnego stolca. Każdy musi sprawdzić ile to jest dla niego. Sprawdzamy tylko raz (no niestety wizyta w kibelku będzie w tym celu niezbędna), potem trzymamy się 75% dawki, na którą ustrój reaguje luźnym stolcem. W ten sposób nasze tkanki nasycą się wystarczającą ilością witaminy C, a my nie będziemy latać do toalety.
W miarę zdrowienia ilość ta będzie się zmniejszać (ustrój chory „spala” więcej witaminy C niż zdrowy), więc sukcesywnie ją zmniejszamy. Chodzi o to by utrzymywać dowóz witaminy w ilości powodującej nasze zdrowienie, ale nie na tyle dużej by wywoływać luźny stolec (witaminę mamy trzymać w ustroju, a nie pozbywać się jej w kibelku). 😉
Witamina C podana w odpowiedniej do zapotrzebowania ilości stanowi „dopalacz” dla naszych leukocytów (białe ciałka krwi), stąd też wszelkie problemy wywołane patogenami przejdą do historii, ponieważ nasz zasilony układ odpornościowy rozprawi się z nimi ekspresowo. Chorobę trzeba rozwalić „od środka” i ma to zrobić nasz układ odpornościowy, zamiast przyklepywać symptomy po wierzchu maściami, płukankami itd.
To nasz układ odpornościowy jest strażnikiem zdrowia! 🙂
Jola59 napisał(a):
Bardzo ciekawa informacja 🙂 Dziękuję serdecznie za powyższe „instrukcje” uważam, że i czarnuszka i wit.C, będą teraz wypróbowane przeze mnie w 100%. Znajoma wspomniała mi niedawno właśnie o czarnuszce, że pije z niej olej od dłuższego czasu i jest przekonana, że bardzo jej służy. Zauważyła różnicę w swoim zdrowiu na plus. Z kolei tutaj, dowiedziałam się sporo na ten temat i dodatkowo na temat wit.C.
Bardzo dziękuję raz jeszcze. Koniecznie muszę to wszystko wprowadzić do swojego życia i chorego gardła.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Marlena napisał(a):
Zdrowiej szybko, Jolu! 🙂
Jola59 napisał(a):
Dziękuję bardzo 🙂 Mam taki zamiar, bo mam serdecznie dość tak potwornego bólu gardła już tyle lat.
Pozdrawiam 🙂
Gosia napisał(a):
Witam 🙂 od ponad dwóch lat walczę z mięczakiem zakaźnym u mojego 9-letniego syna, niestety cały czas wraca. Czy jest jakiś naturalny sposób żeby pozbyć się tego wirusa? Marleno bardzo proszę o odpowiedź
Marlena napisał(a):
Musisz wzmocnić dziecku odporność – nasz ustrój jest świetny w pokonywaniu wirusów pod warunkiem, że ma warunki do działania. Z pustego i Salomon nie naleje.
Sprawdź mu poziom witaminy D we krwi i w razie czego podnieś suplementacją oraz przebywaniem na słońcu, oprócz tego podawaj dużo witaminy C (min. parę gramów dziennie, rozbite na mniejsze porcje w ciągu dnia: https://akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-3-protokol-doustnego-stosowania-witaminy-c-dr-robert-cathart-iii/), i najważniejsze: zacznij karmić go w prawidłowy sposób (polecam książkę dra Fuhrmana „Zdrowe dzieciaki. Jak odżywiać dzieci by były odporne na choroby”: https://akademiawitalnosci.pl/dr-joel-fuhrman-zdrowe-dzieciaki-jak-odzywiac-dzieci-by-byly-odporne-na-choroby/).
Należy odstawić to, co NIE wspiera odporności: cukier i wszystko co go zawiera, białą mąkę i jej przetwory, produkty mleczne i śmieciowe jedzenie, przekąski, napoje gazowane, słodkie soczki ze sklepu itd. Spożywać bardzo dużo świeżych warzyw i owoców oraz wyciskane w domu na świeżo soki warzywno-owocowe. Wzmocniony organizm sam pokona nieproszonego gościa. Smarowanie zmian po wierzchu nic nie da, tutaj trzeba działać „od środka”.
Witamina C jest tak dobra we wzmacnianiu naszego systemu odpornościowego, że nawet jak obudzimy się z opryszczką na wardze, to biorąc co godzina kilka gramów witaminy C – do wieczora zniknie. Więc dawaj witaminę C – dużo, często i do ustąpienia objawów, dawaj sok z marchwi świeżo wyciskany (witaminy A jest bardzo antywirusowa), zmień dziecku dietę i niech wychodzi na słońce. Pełne witamin jedzenie, woda, słońce, sen i świeże powietrze to jedyne rzeczy jakich człowiek potrzebuje by być zdrowym. To najlepsi lekarze! 🙂
Dominikaa_ napisał(a):
Jestem alergikiem i od kiedy stosuję specyfiki z oleju z czarnuszki nie muszę wszędzie ruszać się z paczką chusteczek bo moje wieczne problemy z katarem siennym zmniejszyły się o znaczną część. Nie podejrzewałam, że akurat to mi pomoże bo właściwie nawet nie wiedziałam, że istnieje inna odmiana oleju oprócz słonecznikowego i rzepakowego do momentu dopóki nie przeszperałam ekopiramidy w poszukiwaniu otrębów, teraz praktycznie w większości potraw staram się dodać jego odrobinkę.
Seszip napisał(a):
Akademia Witalności to fantastyczna kopalnia zdrowej wiedzy. Zapewne tak jak większość trafiłem tu kilka miesięcy wstecz przypadkowo. Te stronę polecam swoim znajomym.
Szukałem i szukam nadal pomocy w leczeniu schorzenia które bardzo komplikuje mnie życie, schorzenia które ponoć w ponad 90% dotyczy kobiet, schorzenia na które nie ma ściśle określonego lekarstwa. Tą gadziną co mnie tak uprzykrza życie jest „śródmiąższowe zapalenie pęcherza”. Może ktoś ma dobre doświadczenia z walki z tą przypadłością.
Dzięki tej stronie zaprzyjaźniłem się z magnezem. Zakupiłem czarnuszkę w ziarnach i na stałe została jedną z ważniejszych przypraw kuchennych.
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę, że moja witryna jest dla Ciebie użyteczna! 🙂
Pamiętaj, że tam gdzie mamy do czynienia z jakimś „-itis” czyli zapaleniem, musimy dbać przede wszystkim o antyzapalną dietę: choroba jest nabyta i została spowodowana stylem życia, zatem tylko zmiany stylu życia będą mogły przywrócić równowagę zaburzonego systemu. Stany zapalne przewlekłe to kwestia porządnego odkwaszenia organizmu (świeżo wyciskane soki warzywno-owocowe oraz zielone koktajle), dostarczenia prawidłowej ilości antyutleniaczy (np. witaminy A, C, E, szereg antyoksydacyjnych fitozwiązków), można też zdecydować się na dietę warzywno-owocową dr Dąbrowskiej.
Artykuły na temat przewlekłych stanów zapalnych znajdziesz tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/tag/przewlekly-stan-zapalny/
Joanna napisał(a):
Jeśli czarnuszka obniża ciśnienie to czy przy niskim ciśnieniu można regularnie np. pić olej?
Marlena napisał(a):
Do picia służy woda, a nie olej.
Natur napisał(a):
Bardzo świetny artykuł – na ten serwis trafiłem przypadkowo – szukając informacji o czarnuszce. Przeczytałem cały artykuł i jestem pod wielki wrażeniem. Będę częściej zaglądał na ten serwis – chciałbym wzbogacać swoją wiedzę na ten temat.
Wioletta napisał(a):
skutecznym lekiem przeciwpasożytniczym jest Pyrantelum medana, polecam go dla dzieci (od 2 roku życia) jak i dorosłym 😉
Marlena napisał(a):
Na obłe robaki (owsiki, glisty) działa bardzo dobrze, choć to chemia. Czasem niestety nic innego nie działa jak tylko to. Od tego roku jest w aptekach bez recepty.
Ewa napisał(a):
Droga Marleno, mąż złamał staw skokowy w kilku miejscach, miał operację. Co sugerujesz zastosować, żeby wspomóc dochodzenie do siebie, bo musi jak najszybciej wrócić do pracy. Czekam z niecierpliwością na odpowiedź i z góry dziękuję.
Marlena napisał(a):
Na pewno dużo witaminy C. Ponadto być może pomocne mogą być też okłady z oleju rycynowego, zalecane przy urazach – np. jak donosił dr McGarey zwichniętą kostkę gdy owiniemy tkaniną nasączoną w oleju rycynowym, to mamy szansę dużo szybciej wyleczyć niż bez tego okładu – piszę o tym w moim nowym e-booku „Tajemnice Oleju Rycynowego”: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/tajemnice-oleju-rycynowego-e-book
Ewa napisał(a):
A czy post Daniela wspomaga leczenie złamanych kości?
Marlena napisał(a):
Pojęcia nie mam, nie kojarzę by dr Dąbrowska kiedykolwiek na ten temat mówiła.
nordyk napisał(a):
Witam, potrzebuję pomocy. Mam 31 lat i przeciwciała przecijądrowe o typie świecenia jąderkowy teraz w mianie 1:320. Podaję link do mojej historii https://rozanski.ch/forum/index.php?topic=1379.90
Może wie Pani jakim cudem się wyleczyć bo chcę tak bardzo wyzdrowieć i robić to co robię – jestem rehabilitantem, pracuję w niemczech. Jestem załamany, proszę o jakąś poradę a jeśli nie ma nic na tym świecie to o modlitwę. Dziękuję pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Nordyk, nie ma nieuleczalnych chorób, chyba że wrodzone. Ale Ty się akurat z tym nie urodziłeś, prawda? Więc głowa do góry! 🙂
Zrób sobie test czy prawidłowo filtrują Twoje nerki – od tego trzeba zacząć. Nerki filtrują kwasy i toksyny z naszego układu limfatycznego. Praktycznie wszystkie tak zwane „choroby” można wyprowadzić z jednego źródła – jest nim brudna i kwaśna limfa. Nie krew, ale właśnie limfa. Przywrócenie prawidłowej filtracji nerek i odśluzowanie zastałej i zgęstniałej od kwasów limfy powinno być zatem pierwszym zadaniem do wykonania.
Najpierw należy wykonać test – bardzo prosty, domowy test pokazujący nam czy faktycznie nasze nerki usuwają prawidłowo odpady z układu limfatycznego. Robi się to tak, że wieczorem nie przyjmujemy żadnych płynów na 3-4 godziny przed pójściem spać, potem rano należy oddać mocz do jakiegoś słoika oraz poczekać by się odstał (można nawet np. schować aż do wieczora do lodówki i wieczorem sobie sprawdzić).
Następnie oglądamy nasz słoik. Wygląd moczu u osoby mającej dobrze filtrujące nerki powinien być taki, że na dole słoika powinna zgromadzić się warstwa osadu, takie jakby „kłaczki” – to są właśnie odpady z naszego układu limfatycznego. Im ta warstwa jest większa, tym w lepszym stanie są nasze nerki, lepiej filtrują odpady (śluzy) i wydalają je wraz z moczem. Kwasy i śluzy powstają podczas normalnego metabolizmu i to jest OK, ale problemem nie leży w ich produkcji (która jest fizjologiczna) tylko w zdolności wydalenia ich nadmiaru z ustroju. Tym zajmują się nerki. Jak pamiętamy z wykładu dr Dąbrowskiej (https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/) – każdy nadmiar jest dla ustroju toksyną. Dr Morse mówi to samo.
Jeśli więc mocz jest po odstaniu idealnie przejrzysty albo tych kłaczków na dole słoika jest tyle co kot napłakał, to znaczy, że nasze nerki NIE usuwają prawidłowo odpadów z układu limfatycznego, ponieważ układ limfatyczny jest aktualnie zbyt zaśluzowany (limfa jest za gęsta) i oprócz tego zakwaszony. Ten śluz jest uwięziony w naszym ciele w tych kwaśnych odpadach i dopóki nie zalkalizujemy i nie oczyścimy naszego systemu, to będzie tam tkwił aż do śmierci – powodując bóle, wysypki na skórze czy też różne „choroby”, a także różne guzy, narośla, polipy i cysty ustrój zacznie tworzyć – by się przed tym toksycznym śluzem bronić.
Tutaj masz dokładną instrukcję jak test na filtrację nerek wykonać:
https://www.youtube.com/watch?v=LfC0re9KJrE
Polecam cały kanał z przetłumaczonymi na polski niektórymi materiałami dra Morse’a: https://www.youtube.com/channel/UC2ATZUEc-ELlK7J4b0kOqRA/videos
Jeśli nerki nie filtrują, to zabieramy się za detoks z ustroju całego uzbieranego latami syfu – to nie może siedzieć nam w tkankach i dokuczać, to musi zostać wydalone. Piramidę oczyszczania znajdziesz tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/piramida-zdrowego-oczyszczania/
Możesz zacząć od względnie „lajcikowej” do wykonania diety warzywno-owocowej dr Dąbrowskiej lub stopień wyżej, a jeśli czujesz się na siłach i Twoja obecna dieta już jest w miarę przyzwoita (bez sklepowego śmieciożarcia, używek, złego tłuszczu, roślinna lub prawie-roślinna) – to nawet od środkowych stopni piramidy możesz zacząć (dieta owocowa, a nawet monoowocowa – np. arbuzowa lub winogronowa).
Można wspomóc się dodatkowo ziołami, więcej o tym tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=yCYBMAkgLKs
Nawodnisz komórki, odkwasisz i odśluzujesz limfę, nerki zaczną ten cały syf wywalać z ustroju, a Ty poczujesz różnicę w samopoczuciu. Dodam, że klinika dra Morse’a pomogła już tysiącom ludzi wyzdrowieć z różnych nabytych „chorób”. Ciekawe jest też to, że pan doktor dodatkowo robi zdjęcia oczu pacjentom (irydologia) i widać jak na dłoni zmiany w tęczówce oka podczas gdy ustrój się oczyszcza: zmienia się kolor oczu na nasz wrodzony (rodzimy się przecież albo z niebieskimi albo z brązowymi), oczy zaczynają jaśnieć naturalnym blaskiem, znikają z tęczówki przebarwienia i plamki (złogi nadmiaru pewnych pierwiastków np. jodu, pozostałości leków), znika rdzawa otoczka tuż przy źrenicy (złogi siarki pochodzącej z przyjmowanych dawniej antybiotyków i leków) itd. Jednym słowem zmiany „widać w oczach” w przenośni i dosłownie – potwierdzam to również z własnego doświadczenia.
A modlitwa swoją drogą idzie w ruch – nie ma takiej rzeczy, której nie może ona zdziałać (jeśli tylko wiemy jak to się poprawnie robi). 🙂
Uzbrój się w wiedzę i działaj! Powodzenia! <3
Ewa napisał(a):
Marleno, zastosuję zatem olej rycynowy na złamanie, dziękuję za podpowiedź. Ale w necie natrafiłam też na informację na temat DMSO (dimetylosulfotlenek). Twierdzą, że pomaga w wielu chorobach, m.in. urazach, a także transportuje inne substancje przez tkanki. Słyszałaś o tym? Jeśli tak to jakie masz zdanie (z którym się bardzo liczę)? Pozdrawiam serdecznie!
Marlena napisał(a):
Nie miałam jak dotąd potrzeby stosowania DMSO w formie suplementu (cała siarka jakiej potrzebuję pochodzi z pożywienia oraz kąpieli z solą Epsom), więc na bazie doświadczeń własnych nic na jego temat nie powiem. Na pewno ma działanie antyzapalne, siarka jest oczywiście też niezbędna do produkcji kolagenu itd., ale z drugiej strony działanie rakotwórcze DMSO jest czasem określane jako niejednoznaczne, DMSO jest podejrzewany też o to, że powoduje rozpad erytrocytów (sugerują to najnowsze badania z 2017 roku: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5377396/).
Tak więc werdykt mógłby być póki co taki: do krótkiej terapii suplement siarki w postaci DMSO lub MSM może być OK, ale jako długoterminowa suplementacja nie wiadomo.
Dr Morse z kolei twierdzi, że grzyby Candida lubią siarkę, jeśli więc ktoś ma mocno zagrzybiony organizm, to po podawaniu dużych ilości siarki organicznej może z czasem czuć się gorzej jeśli chodzi o objawy rozrostu grzyba. Kumulacja siarki dotyczy podawania jej w formie leku lub suplementu, nie dotyczy to żywności takiej jak cebulowate czy krzyżowe warzywa, bo siarka z nich nie kumuluje się w ustroju.
Duże ilości siarki są w antybiotykach – co widać u ludzi po oczach: wokół źrenicy pojawia się rdzawa otoczka, to są właśnie złogi siarkowe – dr Morse często pokazuje je w swoich materiałach edukacyjnych. Nadmiar siarki odwadnia i zagęszcza nasz ważny płyn ustrojowy, limfę, i zakwasza ją (siarka obok chloru i fosforu należy do makroelementów kwasotwórczych). Taka gęsta i kwaśna limfa to raj dla rozwoju patogenów, jak również zapycha organy i gruczoły, które nie mogą poprawnie pracować gdy ich „system kanalizacyjny” jest zapchany (krew dostarcza pożywienia komórkom, a limfa odbiera od nich produkty przemiany materii).
Siarkę najlepiej czerpać z pożywienia (jak wszystko zresztą), a suplementować tylko w razie potrzeby (jak wszystko zresztą).
Ewa napisał(a):
Wow, wyczerpująca odpowiedź! Organizmy mamy zagrzybione, wyczytał nam to irydolog z tęczówek. Rdzawą otoczkę mamy wokół źrenic, więc wg tego co mówisz rozumiem, mamy nadmiar siarki. Ale nie wiedząc o tym, kąpiemy się w wodzie z dodatkiem soli Epsom, lub na zmianę używamy oliwki z chlorku magnezu. To mamy zrezygnować z soli Epsom, a tylko bazować na oliwce magnezowej? I jeśli jemy dużo cebulowatych i krzyżowych warzyw (a jemy dużo), to grzyb się od nich nie rozrośnie?
Marlena napisał(a):
W przypadku widocznego nadmiaru siarki dr Morse zaleca zrezygnować na pewien czas ze wszelkich jej źródeł. Również warzywa bogate w siarkę, kąpiele w soli Epsom itd.
rzekotka_80 napisał(a):
Zgadza się – olej z czarnuszki wyleczy chyba wszystko 🙂 a w sumie to zapobiegnie wszystkiemu poza śmiercią (ale i przed nią długo uchowa). Ja używam od ponad roku oleju z czarnuszki – wcześniej kupowała w sklepach zielarskich ale to nie były polskie oleje, tylko sprowadzane, śmierdziały pastą do butów. A ten jest robiony w Polsce, i jak raz go kupiłam tak od tamtej pory po inny nie sięgam. Świetnie pomaga też w formie kilku kropli do wody jako inchalacja na zatoki 🙂 Polecam! Spożywajmy jak najwięcej dobra, które dała nam matka natura!
Ewa napisał(a):
Marleno, to ja już zgłupiałam: na diecie przeciwgrzybiczej od roku żywimy się głównie warzywami, strączkami, zbożami, a z mięsa trochę indyka. Mamy nietolerancję na wiele produktów, więc staramy się je omijać lub ograniczać. Wydawało mi się, że odżywiamy się zdrowo (nie licząc indyka), a teraz okazuje się, że powinniśmy również unikać warzyw bogatych w siarkę (które zajmują od roku dużo naszego talerza). To czym mamy się żywić? Głodząc grzyba głodzimy siebie. Ja wyglądam jak szkielet, małe dzieci muszą z czegoś rosnąć. A okazuje się, że my chyba zmarnowaliśmy ten rok, a męczarnia była niesamowita odmawiać sobie smacznych rzeczy i patrzeć jak inni je jedzą. Marleno, napiszesz artykuł na temat walki z grzybicą?
Marlena napisał(a):
Te różne „diety antygrzybiczne” nie działają na przyczyny. Nie odtruwają ustroju, nie poprawiają filtracji nerek i pracy wątroby, nie oczyszczają limfy. Zakazuje się jeść owoce bo „karmią grzyba” co jest zupełną nieprawdą. Polecam ten film od dra Morse’a: https://www.youtube.com/watch?v=vIPNEYHkRaA
I ogólnie cały kanał: https://www.youtube.com/channel/UC2ATZUEc-ELlK7J4b0kOqRA/videos
Nie wiem co masz na myśli pisząc o rzeczach smacznych, ale po prawdziwym odtruciu organizmu to, co dawniej uważalibyśmy za smaczne, wzbudza u nas potem jedynie odrazę. To warto wiedzieć.
O artykule pomyślę!
ewelina napisał(a):
Mam prośbę, mogłaby Pani napisać jak stosować czarnuszkę w walce z grzybicą układową (w jakiej postaci, dawki – np. 1 łyżeczka sproszkowanych ziaren, czas trwania itd.)? Pozdrawiam i z góry bardzo dziękuję za odpowiedź.
elakurek napisał(a):
Syn zachorował na ostre zapalenie trzustki. Proszę napisać, czy może korzystać z naparu lub oleju z czarnuszki, a jeśli tak, to jak stosować.
Marlena napisał(a):
Przy ostrym zapaleniu trzustki nawet medycyna konwencjonalna zaleca jedną skuteczną metodę bo innej nie ma. Jest to ścisły post przez co najmniej 24 godz. dzięki czemu odpoczywa cały układ pokarmowy. Zioła (np. napar czy olej z czarnuszki, pokrzywa, piołun i inne żółciopędne) można stosować (najlepiej po konsultacji z lekarzem).
I niestety trzeba się wziąć do roboty: odkwasić organizm, naprawić mikroflorę jelitową, oczyścić wątrobę. Zmienić dietę i styl życia jednym słowem. W ok. 80% przypadków choroba jest następstwem kamicy żółciowej bądź spożywania nadmiernej ilości alkoholu.
ewelina napisał(a):
Czy mogłaby Pani odpowiedź na moje pytanie z 29 sierpnia?
Marlena napisał(a):
Czarnuszka nie jest lekiem, abym mogła wskazać ile łyżeczek i przez jaki czas należy ją brać by się pozbyć grzybicy ogólnoustrojowej. Nasiona czarnuszki to jedzenie (aczkolwiek owszem, ma własności antygrzybicze tak jak np. czosnek, który też jest jedzeniem), ale nie jest to farmaceutyk. Dlatego tutaj nie ma tak, że jedna dawka jest dobra dla każdego albo że każdy może się spodziewać ustępowania symptomów po takim to a takim czasie. Jedzenie to nie farmaceutyki.
Natomiast ogólnoustrojowa grzybica to choroba stylu życia i od zmiany diety i stylu życia zależy ustąpienie grzybicy. Sama w sobie czarnuszka tego nie uczyni. Trzeba zmienić chemię ciała.
ewelina napisał(a):
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Czyli coś robię jednak źle, jedząc od wielu lat zdrową, mało przetworzoną żywność, 0 słodkiego, 0 fastfood, dużo zielonych soków, warzyw, przestrzegając niełączenia produktów, biegając 10 km dziennie itd. Plus tego wszystkiego jest chyba tylko taki, że nie wiem co to jest przeziębienie, a tego jednego choróbska pozbyć się nie mogę. Nie pozostaje nic innego jak wczytać się w Pani wpisy i znaleźć błąd.
Waldi85 napisał(a):
Zupełnie nie zgadzam się z Panią, iż czarnuszka nie jest lekiem, tak jak lekiem nie jest żywność. Zarówno czarnuszka jest lekiem – NATURALNYM lekiem (błędne skojarzenie i porównywania do jakichś tam chemicznych farmaceutyków, które dla mnie lekami właśnie nie są, choć tak się je określa), jak i sama żywność w odpowiedni sposób zestawiana i przyjmowana, może okazać się lekarstwem.
Wszystkie naturalne specyfiki, wszystkie roślinne produkty, wszystkie zioła, jeśli posiadają w sobie silne związki przykładowo: bakteriobójcze, przeciw-pasożytnicze, przeciw-pierwotniacze i przeciwgrzybicze, okazują się środkami leczącymi, kiedy jakaś choroba powstała w wyniku działania infekcji bakteryjnej (u mnie akurat borelioza), pierwotniaczej (razem z boreliozą, także babeszjoza – malaria północy), czy jest pochodzenia pasożytniczego (dotyczy większych pasożytów zasiedlających często nasze jelita i inne narządy).
Ale nawet, jeśli takich związków niszczących patogeny, tych bezpośrednich sprawców różnych chorób, w pewnych roślinach nie ma, to samo ich korzystne oddziaływanie na układ odpornościowy, można pośrednio określić, jako lecznicze. Oczywiście sam Układ Odpornościowy robi swoje i czynię tę najgłówniejszą pracę, ale dzieje się tak często przy ewidentnej pomocy zarówno odpowiednio dobranej żywności, jak i pewnych związków roślinnych, ziół, które wspomagają naszą odporność, a w niektórych wypadkach, wręcz LECZĄC organizm bo usuwają źródło, czyli bakterie, wirusy, grzyby, jak i większe pasożyty, będące najczęściej główną przyczyną najróżniejszych chorób.
Do tego, co powyżej, można by powołać się na przykład wykonywania operacji. Wiadomo, jest przy niej potrzebny lekarz – główny chirurg, ale przecież anestezjolodzy też są potrzebni. Wcześniej, zanim w ogóle do operacji dochodzi, potrzebni tez są inni lekarze diagności i ten, który na operację i odpowiednie badania, kieruję. Czy dlatego, że owi pomagający lekarze nie uczestniczą bezpośrednio przy operacji, bądź uczestniczą, ale jako pomoc przy niej, przestają już być lekarzami?! Oczywiście absurd – dalej nimi są i ponoszą jakąś tam odpowiedzialność, za ostateczny stan zdrowia chorego poddanego operacji!
Rozumiem, że można nie chcieć narazić się Wielkiej Farmacji, ale nie przesadzajmy – nie można wpierw opisywać bardzo obszernie walory czarnuszki, jak to pięknie usuwa ona stany zapalne (sama odporność bez niej i innych środków naturalnych, nie dałaby rady), oraz niszczy bakterie i grzyby, a później nagle przeczyć, że nie jest ona lekiem. Nie jest farmaceutykiem, „lekiem”, który niszczy odporność, ale prawdziwie boskim środkiem leczniczym współdziałającym z -także autorstwa Bożego- Układem Odpornościowym.
Marlena napisał(a):
Czarnuszka jest przede wszystkim jedzeniem. Tak jak czosnek jest przede wszystkim jedzeniem, a dopiero potem – owszem, przy okazji wykazuje też działanie lecznicze. Tak więc chyba się trochę zagalopowałeś. 😉
Waldi85 napisał(a):
Nie sądzę, abym się jakoś zagalopował. Wykazałem jedynie, iż nie można dyskredytować czarnuszki, jako leku, a tak właśnie zostało powiedziane wcześniej. Powiedziano, iż czarnuszka NIE JEST LEKIEM. Jeśli coś NIE JEST lekiem, to NIE WYKAZUJE właściwości leczniczych – logika, prawda?
Zatem trzeba się zdecydować i albo stwierdzić, że czarnuszka ma właściwości lecznicze (nieważne czy głównie, czy „przy okazji”), i tym samym można śmiało ją nazwać naturalnym LEKIEM, albo takim lekiem NIE JEST.
Nie byłbym taki skory do nazywania czarnuszki PRZEDE WSZYSTKIM jedzeniem i nie przyrównywałbym jej do czosnku. O czosnku wiadomo, jest on do spożycia i ogólnodostępny. Natomiast czarnuszki jeszcze nigdy nie widziałem w sklepie na półkach, tak jak np. czosnek, czy inne produkty żywnościowe.
Czarnuszkę nabywamy jedynie nie jako ŻYWNOŚĆ, ale jako środek przyprawowy do tej żywności. Jednak większość ludzi traktuje czarnuszkę, tak jak zioła, czyli jako naturalny środek leczniczy działający na większość chorób.
O żywności już chyba też coś wystarczająco napisałem – wykazałem, iż może być traktowana, jako lekarstwo. Zatem możemy, biorąc pod uwagę skuteczność leczniczą wielu produktów żywnościowych, śmiało postawić znak równości między żywnością, jako taką i ziołami, które wybitnie służą do kuracji leczniczej.
Jak to „nie wiadomo jak przyjmować” – czarnuszkę jako lek śmiało możemy przyjmować 1-3 łyżeczek (oleju, w zależności od stanu choroby), jeśli jest stan poważny ja bym zalecał nawet 4-5 łyżeczek. Naprawdę, czarnuszkę, choć często służy ona jako przyprawa (również odpowiednie dozowanie), możemy dozować bez obaw, jako lek NATURALNY. Dla wielu chorych PRZEDE WSZYSTKIM takim ona będzie, a dopiero potem, „przy okazji” posłuży za jakąś tam przyprawę. Ale czy stanie się przez to ŻYWNOŚCIĄ…
Marlena napisał(a):
Przyprawy są jedzeniem, to artykuł spożywczy. Mogą mieć własności lecznicze, ale nigdy nie zostaną opatentowane jako lek – nie można patentować przypraw, jedzenia ani nawet izolowanych witamin (np. witaminy C), ponieważ są to dzieła Matki Natury, a tych się nie patentuje. Nie można na tym zarobić jako na leku. Można jedynie stworzyć złożone preparaty na ich bazie i te można patentować (np. suplementy zawierające ekstrakty itp.).
Czosnek też jest przyprawą, raczej ciężko usiąść i zjeść sobie główkę czosnku, podobnie czarnuszka czy cynamon (na pewno cynamon widziałeś na półce w sklepie?) 😉
Owszem, pewne produkty spożywcze używane są najczęściej w ilościach przyprawowych (czosnek to był tylko przykład), ale użyte w nieco większych ilościach powodują efekty „jak lek”, choć lekiem nie są i nigdy nie będą (przypomnę: nie można ich opatentować), np. w przypadku cynamonu naukowo dowiedziono obniżanie poziomu cukru, w przypadku czosnku działanie bakteriobójcze itd.
Podobna sprawa ma się też z substancjami odżywczymi izolowanymi z jedzenia – np. z witaminą C: użyta w ilościach minimalnych jest „tylko” witaminą, natomiast użyta w megadawkach jej działanie jest „jak antybiotyk”, choć rzecz jasna antybiotykiem nie jest, nie spełnia tej definicji. Czosnek też nie spełnia, ani czarnuszka, ani kurkuma, ani cynamon itd. – jednak tylko od nas zależy w jaki sposób zechcemy tych rzeczy użyć: jako „zwykłą” przyprawę, „zwykłą” witaminkę czy może… jako lek?
Piękno bowiem polega tutaj na tym, że chociaż wszystkie te rzeczy są oficjalnie produktami spożywczymi (lub częścią pożywienia jak w przypadku witaminy C czy innych) mogącymi mieć w pewnych warunkach działanie lecznicze, to nikt ich nigdy nie opatentuje i nie będzie mógł sprzedawać nam ich jako lek – na receptę lub bez. One na zawsze pozostaną tym czym są, a ich działanie zależy od nas i od sposobu użycia, czyli od naszej wolnej woli. Mogą stać się w naszych rękach lekiem na życzenie, choć statusu leku nie mają i nigdy mieć nie będą.
Jan napisał(a):
Od dzisiaj na tym blogu promuje i wspieram uprawę Marchewki również posiada wiele cennych pierwiastków witamin mikro elementów itp. Dokształce się w tym kierunku i będę promował Polską uprawę marchwi
Jan napisał(a):
Kocham marchewkę za jej wyrazisty smak i walory zdrowotne. Możemy spożywać na pewno w stanie surowym jak i poddana obróbce. Nie mam na myśli obróbki termicznej. Zdecydowanie polecam wszystkim.
Jest łatwo dostępna łatwa w uprawie jeśli posiadamy własną działkę. Możemy ją zdobyć w każdym zieleniaku, markecie u zaprzyjaźnionego rolnika lub dzialkowca. U mamy w warzyniaku lub babci ogrodzie.
PRZEMYSŁAW napisał(a):
Witam. Czy jest szansa na zmniejszenie przerostu prostaty środkami naturalnymi .Wynik PSA w normie. Natomiast powiększenie gruczołu przewyższa normę ponad dwukrotnie, Również piję herbatę z wierzbownicy. Natomiast pestki z dyni, Sawpalmeto a także pokrzywa ,likopen i cynk wchodzą w skład Prostatanu, którego biore 2 tabletki dziennie.Może to jest wszystko za słabe na zmniejszenie wielkości gruczołu.?
WYPIŁEM 1 LITR SOKU Z GRANATA I NIE ZMNIEJSZYŁA SIE , CHYBA COŚ NIE TAK Z HORMONAMI I BEZ UROLOGA SIĘ NIC NIE ZMIENI.JUŻ 2 RAZY W TYM ROKU STOSOWAŁEM MASAŻ PRZEZ KILKA MIESIĘCY, NA POZIOMIE KOMÓRKOWYM APARATEM VITAFON-2. CHYBA TYLKO TABLETKI FARMAKOLOGICZNE POMOGĄ ZATRZYMAĆ WZROST I ZMNIEJSZYĆ DO WYMIARÓW W GRANICACH NORMY,DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA PROPOZYCJĘ. O CZARNUSZCE DOWIEDZIAŁEM SIĘ NA FACEBOOKU- ,, JERZY ZIĘBA- GRUPA POPARCIA- PROSTATA”.
Marlena napisał(a):
Jedzenie nie działa tak szybko i magicznie jak tabletki: to nie jest tak, że sobie łykniesz litr soczku albo włączysz do diety czarnuszkę i zaraz będzie naprawione to, co całymi latami było psute. To tak nie działa, ponieważ liczy się całokształt.
Nie ma też takiego suplementu, zioła ani nawet tabletek farmakologicznych, który zmieniłyby Tobie chorobotwórczy styl życia i nieprawidłową dietę. Tu trzeba wykonać pewną pracę nad sobą, ale za to nagrodą jest zdrowie, witalność i długie lata cieszenia się życiem – bez leków i lekarzy: nie sztuką jest sięgać po leki czy latać po lekarzach, sztuką jest wiedzieć co robić i jak żyć aby tych rzeczy zwyczajnie nie potrzebować! 🙂
Ze swojej strony mogę polecić lekturę książki niemieckiego lekarza holistycznego specjalizującego się w leczeniu pacjentów z prostatą (od łagodnego przerostu aż po raka), dra Jacobsa, tam masz wyłożone wszystko wraz z podaniem literatury naukowej, będziesz wiedział co robić, aby wszystko powróciło do normy (odkwasić organizm, zmienić dietę, uzupełnić niedobory itd.): https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/rak-prostaty-jak-mozesz-sobie-pomoc
Tomasz napisał(a):
Witam. Bardzo lubie Wasze artykuły i dziękuję za nie. Ale mam prośbę, czy dało by się przesunąć znaczek fb gdzies indziej? Bardzo przeszkadza w czytaniu zwlaszcza na smartfonach.
A czarnuszke odkryłem dzieki Wam i bardzo sobie cenię. Ciężko ja tylko przemycić dziecku. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Tomaszu, zapytam informatyka czy da się coś zrobić. A co do podawania dzieciom, to najlepszym wyjściem jest wtedy czarnuszka kapsułkowana, mamy ją w sklepiku Akademii: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/olej-z-czarnuszki-w-kapsulkach-120-kaps-
Dariusz Jarocki napisał(a):
Marleno, przede wszystkim dziękuję Tobie za artykuł zawierający bezcenne informacje. Napisałaś w nim że czarnuszka jest cytowana w zapisach biblijnych. Czy jesteś w stanie podać w którym konkretnie miejscu w Biblii jest o niej wzmianka?
Marlena napisał(a):
A nie łaska sobie w Google wpisać np. „biblia czarnuszka” i samemu odszukać jak takiś ciekawy? 😉
https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=500
Dariusz Jarocki napisał(a):
Zauważyłem że komentarze są umieszane w ten sposób że najstarsze są na górze.
Moim zdaniem byłoby lepiej gdyby najnowsze znajdowały się zaraz pod artykułem – czy jest taka możliwość? Poza tym żeby umieścić własny komentarz musiałem przewinąć wszystkie komentarze na sam dół, co wymagało sporo czasu, zwłaszcza że używam do tego celu tabletu. Czy nie dałoby rady umieścić okienka do wpisywania komentarzy zaraz po artykule?
Marlena napisał(a):
Nie wiem, spytam informatyka. Ja nietechniczna jestem. 🙂
Dariusz Jarocki napisał(a):
… dobrą moim zdaniem rzeczą jest możliwość oceniania komentarzy, czego tutaj brakuje. Chciałbym pozytywnie ocenić ich kilka, oraz kilka odpowiedzi, czego jednak nie mogę zrobić
Marlena napisał(a):
Bo nie jesteś na Facebooku czy Onecie, tylko na prywatnym blogu, a tutaj nie ma kciuków w górę i dół, tutaj dyskutujemy i staramy się to robić konstruktywnie i z sensem aby pomóc sobie i innym.
Magdalena napisał(a):
Tak sobie czytam te komentarze i natknęłam się na wpis o sposobie na katar z wąchaniem czarnuszki. Dzisiaj cały dzień boli mnie głowa w okolicy zatoki i mam przytkany nos. Czytając ten ogrom komentarzy sięgnęłam po czarnuszkę o której zapomniałam i po prostu zaczęłam ją wąchać tą stroną która mnie boli. Wiecie co…..nie wiem jak długo wąchałam le po jakimś czasie obiektywnie to analizując mam wrażenie, że boli mnie mniej a nos na pewno mi się odetkał. Chyba jeszcze sobie powdycham a jutro skoczę na targ po olej. Dzięki. Pozdrawiam autorkę bloga.
Ps. I niech nikt mi nie mówi, że to sugestia. Napisałam to po naprawdę głębokiej analizie moich odczuć a zapach czarnuszki czuję w nosie i nosigardzieli jeszcze jakiś czas p wąchaniu. Acha, pożułam sobie jeszcze parę ziarenek w międzyczasie.
Marlena napisał(a):
Magdaleno, dzięki za ten komentarz i pozdrawiam wzajemnie! 🙂
Birgitta napisał(a):
Bardzo szczegółowy i ciekawy artykuł! Dziękuję!!
Lubię olej z czarnego kminku dodany do oliwy z oliwek i używany w sosach sałatkowych 😉
jolka napisał(a):
Ja stosuję i jestem zachwycona, w każdym aspekcie zauważalna poprawa 🙂 Zawsze kupuję na [wymoderowano], Polecam 🙂
Róża napisał(a):
Marleno, jak mam się pozbyć owsików w ciąży? Chciałam zastosować olej z czarnuszki, ale nie będę ryzykować. Odżywiam się głownie roślinnie, piję ziemię okrzemkową od 6 miesięcy i jestem zaskoczona, że się we mnie to robactwo zalęgło.
Marlena napisał(a):
Różo, skontaktuj się z lekarzem. Owsiki nie jest wcale tak trudno załapać, z tym że samo „się nie zalęgło”, to jest tak zwana choroba brudnych rąk: wystarczy dotknąć przedmiotu (np. klamki), który wcześniej dotknęła osoba zarażona, pozostawiając tam jaja pasożyta. Sami możemy być osobami dobrze odżywiającymi się i dbającymi o higienę, a i tak przenieść przypadkowo jaja pasożyta do swego ustroju nawet o tym nie wiedząc.
Grzegorz napisał(a):
Witam. Chcialbym podnieść kwestię termicznej obróbki nasion (czyli również oleju) z czarnuszki. Ktoś już wspomniał o tym w poście, wyrażając wątpliwość, czy nie niszczy to prozdrowotnych jej właściwości. Komentarza nie było… A wątpliwość wydaje się uzasadniona. Wszak olej ten składa się głównie z wielonienasyconych kwasów, które nawet w niewielkich temperaturach łatwo ulegają degradacji (utlenianie, przechodzenie w izomery trans), a cóż dopiero w temperaturze 200 C. Skąd pewność, że zamiast cennych substancji nie spożywa się trucizny?
Marlena napisał(a):
Należy odróżnić obróbkę na sucho od tej na mokro. Oleju z czarnuszki nie używa się na gorąco (np. do smażenia i pieczenia – obróbka sucha), natomiast nasiona jeśli są np. w zaczynie chlebowym, to pozostają w takiej dużej wilgotności i niskiej temperaturze, że nic im się złego nie dzieje (one się tam w środku raczej gotują niż pieką czy smażą – obróbka na mokro).
Grzegorz napisał(a):
Brzmi przekonująco, ale tylko w odniesieniu do tego, co jest w środku ciasta. Małe ziarenka na powierzchni z pewnoscia szybko tracą wodę i łatwo się nagrzewaja. Obawiam się, że posypka, którą stosujesz, narażona jest na działanie znacznie wyższej temperatury i nasiona są raczej prażone a nie „gotowane”. Jak migdały czy orzeszki na patelni.
Marlena napisał(a):
Ja myślę, że te parę uprażonych ziarenek na powierzchni bułki nas nie zabije (tym bardziej, że nie żywimy się tym każdego dnia w dużych ilościach), ale jeśli tak bardzo się obawiasz, to wymieniłam parę innych sposobów na stosowanie czarnuszki, jest z czego wybierać. 🙂
Grzegorz napisał(a):
Oczywiście, masz rację, nie ma co popadać w histerię. To takie trochę akademickie rozważania. Pozdrawiam.
Agnieszka napisał(a):
Czarnuszkę odkryłam kilka lat temu i naprawdę zmieniła moje życie. Zaczęłam jeść zmielone ziarna po łyżeczce 2 razy dziennie. Po kilku dniach miałam takie zawroty głowy, ze 2 dni nie wychodziłam z łóżka. To były efekty oczyszczania organizmu z toksyn. Później było już tylko lepiej i schudłam do takiej wagi o jakiej marzyłam. Wcześniej próbowałam różnych diet, rezygnacja ze słodyczy itd… , całe wysiłki zawsze szły na marne. Po czarnuszce waga spadła , ja odzyskałam chęć do życia i obowiązkowo co roku wracam do niej na jakiś czas
stenia napisał(a):
Marleno, jeżeli czarnuszka nie hamuje owulacji to w jaki sposób wykazuje działanie antykoncepcyjne?
Marlena napisał(a):
Już padło to pytanie i wyjaśniałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/20-powodow-dla-ktorych-pokochasz-czarnuszke/#comment-17516
terra napisał(a):
Witam serdecznie co sie stało ze od pazdziernika 2018 r. blog nie jest aktywny
Marlena napisał(a):
Cały czas blog jest aktywny, ostatni artykuł jest z 7 marca 2019. Może spróbuj nacisnąć kombinację klawiszy CTRL+F5 aby odświeżyć to co zapamiętała Twoja przeglądarka?